tag:blogger.com,1999:blog-53612027974933615922023-11-15T22:14:47.001-08:00Prawda jest moją matką, a Tajemnica siostrą. Odnajdę odpowiedzi, rozproszę kłamstwa niczym mgłę...Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.comBlogger16125tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-25914247549685015942017-10-02T13:08:00.002-07:002017-10-02T13:08:43.770-07:0015. OdpowiedziOcknęłam się. Pierwszą rzeczą, jaką poczułam nim jeszcze otworzyłam oczy, było niewysłowione zimno. Ze szpary w drzwiach auta sączyło się mętne światło.<br />- Gdzie jesteśmy? – spytałam, podnosząc się do pozycji siedzącej.<br />- Na Danilli – odparł brunet.<br />Niczym oparzona doczołgałam się do drzwi ciężarówki i wyjrzałam na zewnątrz. Niewielki wycinek krajobrazu, który byłam w stanie dostrzec, faktycznie był doszczętnie przykryty śniegiem. W niewielkiej odległości od nas jechała ciężarówka prowadzona przez Fabiana. Za nim jechało kilka innych, a sądząc po odgłosach kilka pojazdów znajdowało się również przed nami.<br />Gdy już nacieszyłam oczy widokiem obcej planety, która na dobrą sprawę nie różniła się jakoś wybitnie od ziemi, wróciłam na swoje miejsce obok Radforda. Bez dłuższego zastanowienia wyjęłam z plecaka czapkę, szalik i rękawiczki i założyłam je.<br />- Jak to się stało, że nic nie pamiętam, jeśli chodzi o przechodzenie przez portal? Byłam bardzo ciekawa, jakie to uczucie… - zaczęłam.<br />- Oczywiście zemdlałaś, nie byłem w stanie cię wybudzić przez dobre pół godziny. Może miałaś jaką wizję?<br />- Na to wygląda. – W tym momencie przypomniałam sobie swój sen. Faktycznie, musiała to być kolejna wizja.<br />- Co widziałaś? – spytał chłopak.<br />Zamyśliłam się przez chwilę.<br />- Trojaczki są zamknięte w celi razem z McAllenem. Casper ich pilnuje.<br />- Świetnie! – Radford ucieszył się. Po chwili odchrząknął ostentacyjnie. – To znaczy… dobrze, że widziałaś to w wizji, to ułatwi sprawę. Pamiętasz może, jak wyglądała ta cela?<br />- Jasne – odparłam. – Ściany z kamienia, wysokie na 3,5 metra, podłoga z drewna, metalowe kraty z jednej strony, niskie okna osadzone przy samym suficie na jednej ze ścian, kilka wolnych par kajdan, cztery oczywiście zajęte.<br />- Nie było z nimi Jasmine?<br />- Nie – odpowiedziałam.<br />W chwili, gdy ciężarówka nagle podskoczyła na kamieniu, Radford wziął mnie w objęcia i przycisnął do siebie.<br />- Faktycznie się przydałaś – szepnął, głaszcząc mnie po głowie.<br />- Dzięki – odparłam. – Skąd te czułości?<br />Chłopak zignorował moje pytanie.<br />- Teraz wiem dokładnie, gdzie oni są. Z twojej poprzedniej wizji domyślam się, że Jass przetrzymywana jest w pałacu w Tirade. Wiesz, to tam właśnie znajduje się jej zbrojownia. W takim razie najpierw odbijemy trojaczki, a potem wszyscy postaramy się uwolnić Jass.<br />- A McAllen? Wiesz może, co on ma z tym wszystkim wspólnego? Jest po naszej stronie?<br />Radford zamyślił się przez chwilę.<br />- I tak, i nie. Właściwie to nie jest po niczyjej stronie. Można powiedzieć, że jest przestępcą. Gdybym to ja był u władzy i dostałbym go w swoje ręce, też wsadziłbym go za kratki. Nie mniej jednak sądzę, że jemu też powinniśmy pomóc się uwolnić.<br />- A co takiego zrobił, że jest przestępcą? To przez to, że ukradł to coś, o czym kiedyś rozmawialiście? – spytałam.<br />- Masz na myśli Kryształową Stelę? Tak, to właśnie dlatego. On i jego brat wykradli ją wiele lat temu. Szczęśliwie Stela nie będzie służyła każdemu, kto wejdzie w jej posiadanie, inaczej z całą pewnością byłoby już po nas – odparł chłopak. <br />Radford wypuścił mnie z objęć i głęboko nabrał powietrza.<br />- A czym jest stela?<br />- Mógłbym powiedzieć, że to taka różdżka, jednak to bardzo ogólne wytłumaczenie. Różdżki wzmagają siłę rzucanych zaklęć, natomiast stele służą do rysowania znaków runicznych. Są to bardzo potężne znaki, a ich siła wzmaga się w zależności od tego, jaka stela została użyta do ich stworzenia. Za pomocą Kryształowej Steli można by przykładowo wysadzić planetę, trzeba tylko znać odpowiedną runę.<br />- Słyszałam, że Stela zaginęła. Rozmawiali o tym w mojej wizji – wtrąciłam się.<br />- Fakt. Szukali jej wysłannicy Patricka. My też jej szukaliśmy, gdy Henry został porwany, ale bez efektów. Musiał ją gdzieś dobrze schować, nie mogła tak po prostu zaginąć. Wątpię, żeby ukradł ją ktoś z ziemi, zwłaszcza że zawsze nosił ją ze sobą w postaci tego swojego nieodłącznego wskaźnika do tablicy… Naprawdę zapadł się pod ziemię.<br />Serce zabiło mi z siłą młota pneumatycznego. Po omacku sięgnęłam do plecaka i odnalazłam w nim wskaźnik profesora McAllena.<br />- Mówisz o tym? – spytałam, zamykając wskaźnik w dłoni Radforda.<br />Chłopak aż podskoczył z wrażenia. <br />- Skąd to masz!? – krzyknął.<br />- Znalazłam, faktycznie go zgubił. Leżał w śmieciach w miejscu, w którym go porwano.<br />Radford nie odpowiadał przez chwilę. Zapewne układał sobie to wszystko w głowie. Domyślam się, że to, że wszedł w posiadanie wskaźnika, który – jak się okazało – był potężnym, magicznym artefaktem, rzucało nowe światło na całą sprawę. Być może obmyślał plan, jak użyć jej do walki z Patrickiem?<br />Przez krótką chwilę byłam z siebie naprawdę dumna. Byłam na Danilli od niespełna godziny, a już drugi raz się do czegoś przydałam. Może to wszystko nie było tak do końca bez sensu? Może los dokładnie tak to sobie zaplanował i chciał, żeby to się tak skończyło? Może naprawdę to wszystko nie stało się bez powodu?<br />- W takim razie najpierw odbijemy Jasmine – zakomunikował brunet.<br />- Skąd ta zmiana planów? – spytałam.<br />- To dlatego, że istnieje spora szansa, że Jasmine będzie w stanie użyć Kryształowej Steli, a z taką bronią po naszej stronie nie ma szans, aby coś nam się nie udało. – Chłopak znów odchrząknął. – Nie sądziłem, że to powiem, ale cieszę się, że przyjechałaś tu ze mną.<br />Uśmiechnęłam się, mimo iż wiedziałam, że Radford nie będzie w stanie tego zobaczyć.<br />- Dzięki.<br />Nie minęła chwila, kiedy poczułam, jak ciężarówka zwalnia i zjeżdża na bok. Znów podeszłam do drzwi. Widziałam, jak samochody wymijają nas jeden za drugim. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę. Gdy odgłosy aut zupełnie ucichły, drzwi wreszcie się otworzyły, a ja zobaczyłam krajobraz Danilli w pełnej okazałości. Nie byłabym jednak w stanie opisać go zbyt barwnie. W zasięgu mojego wzroku widziałam tylko wzgórza i doliny pokryte śniegiem. Gdzieniegdzie dało się dostrzec pojedyncze kępki drzew iglastych. Właściwie to poczułam się trochę zawiedziona. Danillia nie różniła się zbytnio od Bieguna Północnego. Chociaż gdyby się tak zastanowić, to czego się spodziewałam? Ogromnych zamków ze strzelistymi wieżami? Malowniczych wiosek pachnących świeżym pieczywem? Pegazów latających między chmurami?<br />Było jednak coś w krajobrazie tej planety, co sprawiało, że nie miałam wątpliwości, że nie znajduję się już na Ziemi. Mimo iż noc jeszcze nie zapadła, na niebie malowały się zarysy dwóch księżycy. Widok ten był nieziemski i przez dłuższą chwilę nie mogłam oderwać wzroku od kolistych kształtów na niebie.<br />- Dwa księżyce? – rzuciłam pytającym tonem. Pytanie to nie było właściwie skierowane do nikogo, zostało wypuszczone w eter, przechwycił je jednak kierowca ciężarówki.<br />- Właściwie to trzy – odparł mężczyzna z uśmiechem. – Pozostałego jeszcze nie widać.<br />Nie odpowiedziałam, a jedynie kiwnęłam głową, wciąż nie odrywając wzroku od błękitnego sklepienia.<br />- Bardzo dziękujemy za podwózkę – rzucił Radford i zeskoczył z pojazdu.<br />- Dziękujemy – zawtórowałam chłopakowi, starając się przy tym mówić po almightiańsku w sposób jak najbardziej naturalny.<br />Mój towarzysz rozłożył zwitek papieru, który okazał się być mapą obejmującą kilka najważniejszych punktów na planecie. Była na niej zaznaczona Brama, jak i również kilka pokaźnych pałaców i rozległych wiosek.<br />- Gdzie teraz jesteśmy? – Radford wyciągnął mapę w stronę kierowcy.<br />- Tutaj – odparł Almightianin, wskazując palcem punkt na mapie. – Myślę, że najrozsądniej będzie, jak udacie się teraz do Azylu. Tam zaczerpniecie informacji i odpoczniecie.<br />- Taki był plan – odpowiedział Radford. – W takim razie nie będziemy cię dłużej zatrzymywać.<br />- Powodzenia.<br />Kierowca wrócił do pojazdu, po czym odjechał, zostawiając nas samych w samym środku lodowej pustyni. Radford kiwnął głową na znak, abym poszła za nim. Zboczyliśmy z utorowanej przez koła ciężarówek ścieżki i zaczęliśmy przedzierać się przez wysokie na pół metra zaspy białego puchu.<br />- Na nasze szczęście jesteśmy całkiem blisko Azylu, to nie więcej niż godzina drogi stąd.<br />- Jesteś pewien, że będziemy tam bezpieczni? – upewniłam się.<br />- Pewnie, spodoba ci się tam. Tak przynajmniej uważam. Nigdy tam nie byłem, ale Fabianowi zdążyło się nie raz odwiedzić to miejsce. Mówił, że jest tam całkiem sympatycznie.<br />- Hmm… - mruknęłam, wyrażając tym samym swoją niepewność.<br />Radford spojrzał na mnie. Jego policzki nabrały lekko różowej barwy, a oczy powoli odzyskiwały swój naturalny kolor.<br />- Hej, to chyba ostatnia rzecz, jaką powinnaś się teraz przejmować, wiesz? – zagadnął z uśmiechem. – Lepiej martw się o to, jak i czy w ogóle wrócisz na Ziemię.<br />Nie odpowiedziałam. Przez dłuższą chwilę szliśmy w milczeniu. Chciałam poświecić najbliższą godzinę na podziwianie widoków, jednak silny wiatr i zbliżający się zmrok skutecznie mi to utrudniały. A nawet gdyby nie to, to i tak krajobraz nie był zbyt różnorodny. Wszędzie tylko śnieg i uboga roślinność.<br />Po pewnym czasie na horyzoncie ujrzałam coś interesującego. Było to wzgórze z wodospadem, który wpadał do stosunkowo wąskiej rzeki. Zdziwiło mnie to, że mimo tak niskiej temperatury zachowała się tutaj woda w postaci płynnej. Może ona też była w jakimś stopniu magiczna?<br />- Jesteśmy prawie na miejscu – rzucił Radford, gdy podeszliśmy bliżej wodospadu.<br />- Ok – nauczona wcześniejszymi doświadczeniami, postanowiłam nie roztrząsać, czym miałoby być rzeczone miejsce.<br />Nie zadawałam pytań. Wraz z Radfordem podeszliśmy do ściany wody. Obawiałam się najgorszego, jednak szczęśliwie okazało się, że za błękitną zasłoną znajduje się wejście do jaskini. Dopiero gdy weszliśmy wystarczająco głęboko, na ścianach zaczęły pojawiać się pochodnie. Nie minęło kilka minut, a dotarliśmy do niewielkich, kamiennych drzwi.<br />- To tutaj? – spytałam.<br />- Tak, jesteśmy na miejscu.<br />Radford zapukał. Usłyszałam, jak w środku ktoś się poruszył. Drzwi uchyliły się, a za nimi ukazał się postawny mężczyzna.<br />- Kim jesteście? – spytał, jednocześnie wyciągając dłoń w naszą stronę, jakby na przywitanie.<br />Radford jednak wiedział doskonale, że na Danilli ten gest należy interpretować nieco inaczej. Zdjął opaskę z nadgarstka i pokazał almightianinowi swój znak. Mężczyzna przyglądał się mu przez dłuższą chwilę.<br />- Książę Radford – rzucił jakby od niechcenia. – I..? – dodał, patrząc na mnie.<br />- Ziemianka – odparłam. <br />Wyciągnęłam w jego stronę oba nadgarstki. Mężczyzna chwycił je, a w jego oczach dało się dostrzec niedowierzanie.<br />- Niebywałe… - mruknął pod nosem, po czym przesunął się z wejścia, tak, żebyśmy mogli wejść do środka. – Wejdźcie, zapraszamy. <br />Almightianin przez dłuższą chwilę prowadził nas przez długi korytarz.<br />- Nie musisz mi opowiadać swojej historii, Wasza Wysokość. Nie trudno się domyśleć, co się stało. Jak pewnie wiesz, mamy swoich informatorów w Jernese i wiemy, że Patrick sprowadził tu Twoje rodzeństwo. Widzę, że chcesz im pomóc, ale w takim razie po co ci ziemianka?<br />- Jest ziemianką, ale to czy jest człowiekiem, pozostawia pewne wątpliwości – odpowiedział Radford.<br />- Sądzisz, że może być Dzieckiem Prawdy? – spytał mężczyzna.<br />Radford zatrzymał się na chwilę. Wydawał się zaskoczony.<br />- Sądziłem, że to tylko stara legenda – rzucił.<br />- Legenda może i tak, ale dziadek Prawda mieszka tu z nami i ma się całkiem dobrze. Co prawda postradał już większość zmysłów, ale wciąż można z nim porozmawiać.<br />- Jeśli masz rację… to Elisabeth faktycznie może być Dzieckiem Prawdy.<br />- Kim jest Dziecko Prawdy? – wtrąciłam się.<br />Almightianin spojrzał na mnie i uśmiechnął się.<br />- Nauczyłeś ziemiankę mówić po almightiańsku, Wasza Wysokość? – spytał.<br />- Nie – odparł mój przyjaciel. – Sama się w jakiś sposób nauczyła. – Po tych słowach spojrzał na mnie. – Właściwie to nie pamiętam dokładnie tej legendy, słyszałem ją dawno temu. Może zechciałbyś ją opowiedzieć?<br />- Ja chyba nie jestem odpowiednią osobą, ale myślę, że na miejscu znajdzie się niejeden chętny. – To mówiąc, mężczyzna otworzył kolejne drzwi, które napotkaliśmy na drodze.<br />Ze środka pomieszczenia i dało się słyszeć różne, ludzkie i nie do końca ludzkie głosy. Poczułam też zapach ciepłego pieczywa. Właściwie to wewnątrz było naprawdę ciepło, zapewne z racji kilku rozpalonych kominków pod każdą ze ścian.<br />Nasz towarzysz wszedł do środka jako pierwszy.<br />- Mamy gości – krzyknął. – Książę Radford i jego towarzyszka, ziemianka.<br />Po tych słowach na krótką chwilę zapanowała cisza. Obecne tu istoty przyglądały się z podobnym zainteresowaniem zarówno mi, jak i mojemu przyjacielowi. Nieśmiało spuściłam wzrok.<br />- Jak się nazywasz, ziemianko? – krzyknął ktoś z drugiego końca pomieszczenia, i to w języku angielskim. Nie odpowiedziałam, a jedynie spojrzałam na Radforda. Ten uśmiechnął się, dając mi tym samym znak, że nie mam się czego obawiać.<br />- Nazywam się Elisabeth – odparłam po almightiańsku.<br />Ta sama osoba poderwała się z miejsca i podeszła do nas. Była to postawna, starsza kobieta o szarych włosach. Ujęła moje dłonie i spojrzała na moje nadgarstki, po czym skierowała wzrok na moja twarz.<br />- Jesteś strasznie podobna do kogoś… - kobieta zamyśliła się przez chwilę.<br />Pociągnęła mnie za rękę, więc mimo woli musiałam pójść, a właściwie pobiec za nią. Podprowadziła mnie do stołu, za którym siedziało kilka osób. Wszyscy wyglądali bardzo sympatycznie jak na kryminalistów, zbiegów i wygnańców.<br />- Nie przypomina wam ona kogoś? – spytała.<br />- No pewnie! – odparł mężczyzna o śnieżnobiałej cerze, którego charakterystyczną cechą wyglądu były zajęcze uszy. – Hej, zawołajcie Grega! – krzyknął.<br />Jakaś kobieta stojąca w rogu pomieszczenia zniknęła za ścianą.<br />Serce waliło mi jak w kamieniołomie. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Nie codziennie mam w końcu okazję porozmawiać z mieszkańcami innej planety. Przez dłuższą chwilę patrzyłam na grupkę almightian w bezruchu i nie odzywałam się ani słowem.<br />- Greg? Co ty opowiadasz, Sue, wcale nie są podobni. Tylko ci się tak wydaje, w końcu oboje się z Ziemi.<br />Jako że moje serce nie było w stanie już bardziej przyspieszyć, dla odmiany zakręciło mi się w głowie. Poczułam, jak miękną mi kolana. Wykorzystując resztki równowagi, usiadłam na krześle.<br />W tym samym czasie Radford pewnym krokiem przemaszerował przez pomieszczenie i wymienił uścisk dłoni z rudowłosym chłopakiem mniej więcej w naszym wieku.<br />- Jest tu jeszcze ktoś z Ziemi? – spytałam lekko łamiącym się głosem.<br />- Jasne, jest tu kilka osób. Chociaż w większości są to almightianie, którzy przez jakiś czas przebywali na Ziemi. Poza tobą mamy tu tylko jednego człowieka… tak jakby – odparła kobieta, którą wcześniej nazwano Sue.<br />- Co to znaczy „tak jakby”? – spytałam. <br />Nie dane mi było jednak poznać odpowiedzi. Z oddali usłyszałam znajomy głos, na dźwięk którego bez dłuższego zastanowienia poderwałam się z miejsca. Zza ściany wyłoniła się znajoma postać.<br />- Tato! – krzyknęłam. Poczułam, jak moja twarz zalewa się łzami. Czym prędzej pobiegłam w stronę ojca i bez skrupułów wtuliłam się w jego szeroką pierś.<br />Mężczyzna przed dłuższą chwilę nie poruszał się. Dopiero po pewnym czasie przesunął dłonią po moich włosach i ramionach, by po krótce objąć mnie w pasie i przycisnąć do siebie. Poczułam, jak łzy spływają na moje ramie.<br />- Co ty tu robisz, Elisabeth? – spytał przez łzy.<br />Nie odpowiadałam przez dłuższą chwilę. Łkałam, wtulona w ramiona ojca. Poczułam się zupełnie jak pięcioletnia dziewczynka, którą byłam, gdy dowiedziałam się o jego rzekomej śmierci.<br />Kątem oka dostrzegłam, jak za nim pojawił się kolejny mężczyzna. Bez najmniejszych trudności rozpoznałam w nim postać z rysunku znalezionego w notatkach ojca. Prawdopodobnie razem tu przybyli.<br />- Kim jest ta młoda dama, Gregory? – spytał. Jego głos był niski i zmysłowy.<br />- To Elisabeth – odparł, nie wypuszczając mnie z objęć.<br />- Twoja córka?<br />Mój ojciec nie odpowiadał. Jego przyjaciel przyglądał się nam przez dłuższą chwilę, a na jego twarzy malował się szczery uśmiech. Po pewnym czasie jednak położył dłoń na ramieniu mojego ojca i delikatnie odsunął go ode mnie.<br />- Widzę, że macie sobie wiele do wyjaśnienia. Może usiądziemy przy stole i napijemy się czegoś ciepłego?<br /><br />* * *<br /><br />- Muszę przyznać, chłopcze, że nie mam pojęcia, czy powinienem być na ciebie zły, czy ci dziękować. – Mój ojciec zwrócił się do Radforda.<br />- Co ma Pan na myśli? – odparł chłopak.<br />- Z jednej strony postąpiłeś bardzo nierozsądnie, zabierając ją tutaj. Mimo to można by rzec, że wszyscy tu na nią czekaliśmy, więc tak naprawdę spełniłeś dobry uczynek.<br />Radford zmieszał się. Widać było, że nie miał pojęcia, co odpowiedzieć, wlepił więc wzrok w stojący przed nim kubek czegoś, co wyglądem i zapachem przypominało herbatę.<br />- Na mnie? – wtrąciłam się.<br />- O tak, na ciebie. Domyślam się, że nie znasz legendy o Dziecku Prawdy?<br />- Nie, nie znam – odparłam.<br />- W takim razie najwyższy czas, żebyś ją poznała. <br />Mój ojciec poprawił się na prześle. Jego towarzysz upił łyk napoju. Dostrzegałam jakąś dziwną więź między nimi, jednak w tym wypadku postanowiłam trzymać swój yaoistyczny szósty zmysł na wodzy i zignorować ten fakt.<br />- W pierwszej kolejności chciałabym się dowiedzieć, skąd się tutaj wziąłeś, tato. Dlaczego upozorowałeś własną śmierć? – spytałam. Mężczyzna odpowiedział pobłażliwym uśmiechem.<br />- Tak się składa, że te historie są bardzo ze sobą połączone, więc pozwól, że zacznę od początku. – W tym momencie odchrząknął. – Wiele, wiele lat temu na Ziemię przybył Almightianin imieniem Prawda. Musisz jednak wiedzieć, że od dawien dawna almightianie nie mogą podróżować na Ziemię bez zezwolenia. On jednak przedostał się tam bez zgody króla. Gdyby tego było mało, na Ziemi poznał kobietę, która skradła mu serce. Przez pewien czas żyli razem w szczęściu i miłości i razem ze swoim jedynym dzieckiem tworzyli doskonałą rodzinę. Po pewnym czasie jednak wysłannicy króla odnaleźli Prawdę i zabrali go z powrotem na Danillię. Za popełnione przestępstwa, czyli podróż na Ziemię i kontakt z człowiekiem, został skazany na okrutne męki. Ówczesny władca rzucił na niego klątwę, która miała sprawić, że dopóki jego dziecko lub którekolwiek z jego potomków nie odnajdzie go na Danilli, nie umrze. Mogłoby się wydawać, że to całkiem przyjemna klątwa, jednak w tym momencie dziadek Prawda ma niespełna 700 lat i dawno już stracił chęci do życia.<br />- Czy zmierzasz do tego, że oboje jesteśmy jego potomkami? Skoro tak, to powinien móc umrzeć już po spotkaniu z tobą – wtrąciłam się.<br />- Masz rację, jednak to nie takie proste. Ta zdolność… że tak powiem… jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Sęk w tym, że jest dosłownie przekazywana, a nie dziedziczona. To znaczy, że aby dziadek Prawda mógł wreszcie opuścić ten świat, musi pojednać się ze swoim najmłodszym potomkiem. W moim przypadku to nie zadziałało, ponieważ miałem już dziecko. Domyślam się, że ty jeszcze nie masz dzieci? – spytał z sugestywnym uśmiechem na twarzy.<br />- Nie mam – odparłam. – A skąd możemy mieć pewność, że to właśnie my jesteśmy jego potomkami? – spytałam.<br />- Na to pytanie sama powinnaś już znać odpowiedź – odpowiedział. – Radfordzie, czy nie zauważyłeś w mojej córce czegoś innego, czegoś nieludzkiego?<br />Mój przyjaciel przyglądał mi się przez krótką chwilę.<br />- Właściwie to ostatnimi czasy zacząłem zauważać, że Elisabeth w takim samym stopniu podobna jest do ludzi, jak i do almightian. Nie miała trudności z przyswojeniem naszego języka, jej łzy właściwie nie mają smaku, działają na nią runiczne symbole, ma szeroko pojętą zdolność widzenia… a w jej krwi wyczuwalny jest posmak detranum.<br />W tym momencie mój ojciec rzucił Radfordowi mordercze spojrzenie. Chłopak wyprostował się niczym oparzony.<br />- Nie próbowałem jej zabić, nic z tych rzeczy. Po prostu… chciałem się upewnić, od dawna czułem, że jest w niej coś innego.<br />Mężczyzna nie był usatysfakcjonowany tą odpowiedzią, jednak postanowił nie roztrząsać tego tematu.<br />- Teraz rozumiesz, Lizz? Jeśli chciałabyś sprecyzować to, kim jesteś, to mam dla ciebie odpowiedź. Jesteś almightianką z przesileniem na człowieka.<br />Wraz z Radfordem wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. Chyba jeszcze sporo wody upłynie, nim dotrze do mnie to, czego się dzisiaj dowiedziałam. Jesteśmy tu niespełna jeden dzień, a już zdążyłam poznać odpowiedzi na masę dręczących mnie pytań. Co się stało z moim ojcem? Jak to możliwe, że wciąż mogę z nim rozmawiać, mimo iż już dawno niema go wśród żywych? Skąd się biorą te wizje? Kim tak naprawdę jestem?<br />Teraz sytuacja nieco się rozjaśniła, wciąż jednak brakuje kilku elementów układanki. Czuję jednak, że teraz mam je już na wyciągnięcie ręki. Czyżby właśnie udało mi się rozwiązać rzeczoną tajemnicę, zgodnie z wolą mojego ojca?<br />- Domyślam się, że twoją zdolnością jest telepatia, tato.<br />Mężczyzna uśmiechnął się i skrzyżował ręce na piersi.<br />- Masz absolutną rację, kochanie – odparł.<br />- O tak! – wtrącił się przyjaciel mojego ojca. – Ta jego telepatia jest straszna! Ilekroć chcę położyć się spać, zawsze słyszę w głowie: „Victor, śpisz? Victor, chodź, napijmy się czegoś.”. Naprawdę, zero prywatności. Widzisz te wory pod oczami? – W tym momencie wskazał palcami na twoją twarz. – Nie mam ich bez powodu.<br />Razem z Radfordem zaśmialiśmy się, a mój ojciec poklepał Viktora po ramieniu.<br />- Zawsze masz prawo odmówić, wiesz, Victorze? – rzucił roześmiany głosem.<br />- Prywatność to jedno, ale alkohol to drugie. Alkoholu się nie odmawia.<br />- Święta racja – powiedział Radford.<br />Westchnęłam głęboko. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w roześmianą twarz ojca. Dokładnie takiego go zapamiętałam, właściwie to wcale się nie zmienił. No, może poza tym, że na jego głowie zaczęły pojawiać się już siwe włosy, a w kącikach oczu dało się dostrzec kurze łapki. Poza tymi szczegółami nadal tryskał energią i dobrym humorem.<br />- To może teraz powiesz mi, w jaki sposób upozorowałeś własną śmierć i jakim cudem tobie udało się tutaj dostać?<br />Mężczyzna spoważniał.<br />- Victor był pracownikiem Instytutu. Poznaliśmy się podczas jednej z jego podróży na Ziemię i zaprzyjaźniliśmy się. Po pewnym czasie zacząłem coś podejrzewać. Victor opowiedział mi legendę o Dziecku Prawdy, a ja udałem się z nim na Danillię w nadziei, że może będę mógł jakoś pomóc. W końcu całe życie pragnąłem właśnie tego. A z tą śmiercią to właściwie czysty przypadek. Miałem wypadek samochodowy. Nic mi się nie stało, za to kierowca drugiego auta zginął na miejscu. Jego zwłoki były zupełnie nie do poznania… umieściłem je więc przy moim aucie, ubrałem w moje ubrania, zostawiłem wszystkie swoje rzeczy… I bez chwili zwłoki udałem się z Victorem na Danillię.<br />Skrzyżowałam ręce na piersi.<br />- Nie przemyślałeś tego, prawda? Dlaczego nam o tym nie powiedziałeś? Przecież… jakoś byśmy to zrozumiały. Wiesz, ile się z mamą przez ciebie wycierpiałyśmy? – Starałam się, aby mój głos nie brzmiał zbyt pretensjonalnie, jednak nie jestem pewna, czy mi się to udało. To stara sprawa, rana w moim sercu już dawno się zabliźniła, nie zmienia to jednak faktu, że to wszystko mogło potoczyć się inaczej.<br />- Lizz, wiesz, że to nie takie proste. I tak byście przecież nie uwierzyły, że wybieram się na inną planetę. Poza tym gdyby okazało się, że legenda o Dziecku Prawdy jest prawdziwa, to gdybym ci powiedział, straciłaby swoją moc i należałoby czekać na kolejnego potomka, który dostanie się tutaj zupełnie nieświadomy – odparł ojciec.<br />- No ale… to i tak nie w porządku z twojej strony…<br />- A ty ilu osobom powiedziałaś o tym, że się tu wybierasz? – rzucił.<br />- Jedna osoba wie na pewno – wtrącił Radford. – Mój chłopak, Nathaniel. Jest człowiekiem, mimo to zna nasz sekret.<br />Victor i mój ojciec popatrzyli na Radforda zniesmaczeni, co uspokoiło moją wyobraźnię odnośnie ich wzajemnych stosunków. Widząc to, mój przyjaciel wstał od stołu.<br />- To ja może póki co nie będę przeszkadzać? Macie sobie pewnie jeszcze sporo do wyjaśnienia – powiedział.<br />- Ja też póki co sobie pójdę – dodał Victor. – Wasza Wysokość, możesz pójść ze mną? Jestem ciekaw, co działo się na Ziemi przez te ostatnie kilka lat.<br />- Jasne – odparł Radford, nie kryjąc zaskoczenia.<br />Oboje skierowali się w stronę wyjścia, ja natomiast znów wlepiłam wzrok w twarz mojego rodzica. Ten odprowadził wzrokiem swojego towarzysza, by po krótkiej chwili znów spojrzeć na mnie.<br />- Co słychać u mamy? – spytał głosem tak zwyczajnym, jak gdyby pytał mnie właśnie jak było w szkole.<br />Spuściłam wzrok. Przez myśl przeszło mi pytanie, czy nadal ją kocha? Czy przez tyle czasu nie zapomniał o niej? Może znalazł sobie tutaj kogoś innego? W końcu i tak nie zamierzał wracać, więc zrozumiałym byłoby to, że na nowo ułożył sobie życie.<br />- Nie jestem pewna, czy chcesz to wiedzieć… - odparłam.<br />Ojciec wyraźnie się zaniepokoił.<br />- Wszystko z nią w porządku? Jest zdrowa? – dopytywał się.<br />- Tak, czuje się dobrze. Sęk w tym, że… - Zastanowiłam się przez chwilę. Czy istnieje jakiś sposób, w jaki mogę przekazać te wieści i aby go to nie zabolało? Po dłuższych przemyśleniach doszłam do wniosku, że nie. – Niedawno znów wyszła za mąż i jest w ciąży.<br />Siedzący przede mną mężczyzna był zaskoczony i smutny jednocześnie. Widać było ból w jego oczach. Czyli jednak wciąż ją kochał.<br />- To… dobrze – rzucił łamiącym się głosem. – W takim razie mam nadzieję, że jest szczęśliwa z tym mężczyzną. Jaki on jest?<br />- Jest okropny! – krzyknęłam bez zastanowienia. – Gruby, brzydki, stary, gburowaty… ale mama wydaje się być z nim szczęśliwa.<br />- To najważniejsze… - szepnął i spuścił wzrok.<br />- A jak u ciebie… jeśli chodzi o te sprawy? – spytałam niepewnie.<br />- Nie byłem samotny przez te wszystkie lata, jeśli o to pytasz, ale tak naprawdę twoja matka wciąż jest dla mnie jedyną i największą miłością – odparł. – Możemy zmienić temat? – dodał smutno. – Co u ciebie? Kiedy się ostatnio widzieliśmy, nie chodziłaś jeszcze do szkoły. Jak ci idzie? Dobrze się uczysz?<br />Uśmiechnęłam się.<br />- Naprawdę interesują cię takie rzeczy? Teraz, gdy jesteśmy na Danilli i mamy do uratowania kilka osób?<br />- Może to faktycznie nie jest odpowiednia chwila, jednak nie wywiniesz się od tej rozmowy – powiedział z uśmiechem mężczyzna.<br />Widział ruch warg mojego ojca, jednak nie usłyszałam już jego kolejnych słów. Chwilę później zniknął mi z oczu. Poczułam, że kręci mi się w głowie. Tym razem jednak trwało to przez bardzo krótką chwilę. No tak. Kolejna wizja.<br />Kilkakrotnie zamrugałam oczami. Ujrzałam przed sobą Radforda oraz Victora. Oboje stali za ścianą wody będącą zasłoną dla wejścia do Azylu. Rozmawiali, paląc przy tym papierosy. Nie słyszałam, o czym mówili, zapewne przez szum wody. Po chwili jednak stało się coś, co niezmiernie mnie zaskoczyło. Victor rozłożył ramiona, a Radford wtulił się w niego w iście przyjacielskim geście. Starszy z nich pogłaskał mojego przyjaciela po głowie i przycisnął go do swojej piersi. Radford nie protestował.<br />Snów poczułam zawroty głowy. Gdy ustały, otworzyłam oczy. Znów siedziałam przy stole wraz z moim ojcem. Wyglądał na bardzo zaniepokojonego.<br />- Lizz, co ci się stało? Przez kilka minut wyglądałaś tak, jakbyś zobaczyła ducha – stwierdził.<br />- Miałam wizję - odparłam bez zastanowienia. – Tato, muszę zapytać wprost. Czy Victor jest gejem? – wypaliłam.<br />- Nie, absolutnie. Skąd to pytanie? – zdziwił się.<br />- Nie ważne – mruknęłam i zamyśliłam się przez chwilę.<br />Co mogła oznaczać ta sytuacja? Nie wyglądali tak, jak gdyby wcześniej się znali. Poza tym jestem pewna, że mój przyjaciel będzie w stanie dochować wierności Nathanielowi. Wiem, jak na niego patrzy. Domyślam się, co może do niego czuć. Sądzę, ze ostatnią rzeczą, o jakiej myśli, jest zdrada swojego chłopaka z pierwszym lepszym almightianinem.<br />- Jak możemy wam pomóc? – Głos mojego ojca wyrwał mnie z zamyślenia.<br />- To znaczy? – spytałam.<br />- Chcecie kogoś uratować, prawda?<br />- Tak, tak. Radford ma jakiś plan, ale nie wiem jeszcze zbyt wiele na ten temat. Chyba chce wykorzystać jakiś element zaskoczenia lub coś w tym stylu…<br />- A ty… co ci w ogóle przyszło do głowy, żeby tu przyjeżdżać, co? Gdybyśmy byli teraz na Ziemi, dostałabyś szlaban – rzucił. Po tonie jego głosu wywnioskowałam, że nie żartuje.<br />Wstałam od stołu, może trochę zbyt gwałtownie. Krzesło przesunęło się z piskiem.<br />- Ale nie jesteśmy – powiedziałam. – Chyba nie ma sensu roztrząsać, co tu robię, nie sądzisz? Sam mógłbyś sobie zadać to pytanie.<br />Odniosłam wrażenie, że zachowałam się trochę niegrzecznie. Niestety, czasem zdarza mi się najpierw mówić, potem dopiero myśleć. Mimo to siedzący przede mną mężczyzna nie wyglądał na urażonego. Z rękoma skrzyżowanymi na piersi przyglądał mi się uważnie, a na jego twarzy malował się uśmiech.<br />- Wyrosłaś na piękną dziewczynę, wiesz, Elisabeth? Piękną, mądrą i odważną. Odwaga może trochę nieproporcjonalna do inteligencji, ale i tak jestem z ciebie dumny.<br />- Odważna może i tak – odparłam. – Ale na pewno nie piękna.<br />Uśmiech nie znikał z twarzy mojego ojca.<br />- Będziesz musiała porozmawiać z dziadkiem Prawdą, Lizz. – zmienił temat. – Ale jeszcze nie teraz. Najpierw sam z nim porozmawiam i powiem mu, że jego kat wreszcie dotarł na miejsce. Mam nadzieję, że się ucieszy.<br />Na myśl o tym, że moje pojawienie się tu przyniesie komuś śmierć, poczułam w ustach gorzki smak.<br />- Nigdy nie spodziewałam się, że będę robić za anioła śmierci – rzuciłam jakby od niechcenia. – A teraz przepraszam, idę mordować dziewice i gwałcić koty.<br />Po tych słowach odwróciłam się na pięcie i wyruszyłam na poszukiwania Radforda. Chyba wystarczy mu już tych czułości.<br /><br />* * *<br /><br />Kierując się swoją intuicją, postanowiłam nie wspominać Radfordowi o ostatniej wizji. I tak nie wnosiła nic do sprawy. Wraz z moim przyjacielem po raz kolejny byliśmy zmuszeni spędzić noc w swoim towarzystwie. Mimo wyraźnych sprzeciwów ze strony mojego ojca i Victora, dostaliśmy przytulną sypialnię z – o zgrozo – sporym, małżeńskim łożem. Na myśl przywodziła mi ona pokój w Instytucie – tutaj również nie było okien, natomiast palący się kominek nadawał temu pomieszczeniu przytulnego nastroju.<br />Usiadłam na łóżku i naciągnęłam kołdrę na ramiona. Radford przysiadł obok mnie<br />- Tata spytał mnie, czy mógłby nam jakoś pomóc. Myślisz, że przydałby się na coś? – spytałam.<br />- No, na pewno bardziej niż ty – odparł.<br />Szturchnęłam przyjaciela w ramię. Może trochę zbyt mało delikatnie.<br />- Żartowałem – sprostował, śmiejąc się. – Pewnie, każda pomoc się przyda, ale nie sądzę, aby mieszanie go w to było dobrym pomysłem. Sama dobrze wiesz, na co się piszesz. Nie gwarantuję ci, że wszyscy wrócimy w jednym kawałku. <br />- Może w większej grupie będziemy mieli większe szanse?<br />- Niekoniecznie. Chciałbym, aby udało nam się to zrobić niezauważenie. W tej sytuacji im mniej osób, tym większe szanse powodzenia. Tak naprawdę to zastanawiam się, czy powinienem cię zabierać ze sobą.<br />- Nie! – krzyknęłam. – Teraz siedzimy w tym razem. Jasmine jest moją przyjaciółką i zrobię wszystko, żeby jej pomóc. Rozumiesz?<br />- Nie tylko ona została porwana, pamiętasz? – wtrącił chłopak.<br />- Ja przyszłam tu po nią, ty ratuj sobie kogo tam chcesz – odparłam z zawadiackim uśmieszkiem.<br />Chłopak położył głowę na poduszce, a nogi oparł na moich kolanach. W tym momencie wydawał się bardzo spokojny. Najwidoczniej trochę odetchnął z ulgą. Przez najbliższe kilka godzin nic nam nie grozi. Prawda jest jednak taka, że najgorsze dopiero przed nami.<br />- A co, jeśli Fabian ocali trojaczki przed nami? Może niepotrzebnie się fatygujemy? Jechał tą swoją ciężarówką, pewnie już dawno jest na miejscu.<br />- O tak, przykuty do ściany razem z całą resztą. Mogę się o to założyć. Sądzisz, że nikt nie zauważył podjeżdżającego pod pałac samochodu? Oczywiście wcale mu tego nie życzę, ale musisz pamiętać, że mamy nad nim przewagę. Wiemy dokładnie, gdzie są trojaczki i Jasmine. I tak się składa, że Tirade, czyli miejsce, gdzie przetrzymywana jest Jazz, jest znacznie bliżej niż Jernese, a to tam na pewno udał się Fabian. Tak czy inaczej, mamy nad nim przewagę. Mamy Stelę i dobry plan.<br />- No właśnie – skrzyżowałam ręce na piersi. – Może wreszcie zdradzisz mi plan?<br />- To nie tak, że wszystko już sobie obmyśliłem – odparł. – Najważniejsze jest to, że najpierw musimy uratować Jasmine. Z jej pomocą bez problemu odbijemy moje rodzeństwo. Pozostaje tylko jedno, bardzo ważne pytanie…<br />- Jakie?<br />- Nie mam pojęcia, co teraz dzieje się w pałacu w Tirade. Nawet nie wiem, czy rodzice Jazz żyją, chociaż domyślam się, że nie. Chyba zwyczajnie będę musiał zapytać kogoś o to, jak wygląda sytuacja w Tirade.<br />- A czy możesz to zrobić jutro? – spytałam, kładąc się obok niego. – Powinniśmy odpocząć.<br />Narzuciłam kołdrę na nas oboje. Nie myśląc wiele, położyłam głowę na ramieniu przyjaciela. Nie wiem jak dla niego, ale dla mnie było to całkiem wygodne.<br />- Masz rację, wyśpij się. Jutro z samego rana zrobimy ci wstępne przeszkolenie z almightiańskich sztuk walki. Kto wie, może uda się z ciebie wykrzesać jakieś magiczne umiejętności?<br />- Wątpię… - odparłam. – Ale wiesz, chodziłam kiedyś na karate, więc bić się umiem.<br />Radford wyglądał na niepocieszonego.<br />- Mam wrażenie, że to może nie wystarczyć – powiedział. – Ale przynajmniej wreszcie wiemy, jakiego jesteś gatunku, no nie? Almightianka z przesileniem na człowieka. Nieźle. To dlatego nie masz żadnych widocznych zdolności. Ale domyślam się, że przy odrobinie pracy mogłabyś wykształcić kolejne przesilenie. To by było super.<br />- Skoro jestem almightianką… to czy nie powinnam mieć tego całego znaku, tak jak wy?<br />Mój towarzysz poderwał się niczym oparzony, zrzucając mnie tym samym z poduszki.<br />- Masz rację! – krzyknął. – Jaki mamy dziś dzień?<br />- A ja wiem? Straciłam rachubę odkąd uciekłam z domu.<br />- Chodzi mi o to, że chyba dzisiaj mamy pełnię księżyców. A to by znaczyło, że jeśli wyjdziemy tej nocy na zewnątrz i jeśli faktycznie jesteś almightianką, twój znak powinien się pojawić.<br />- No to na co czekamy? – rzuciłam. – Ubieraj się!<br /><br />* * *<br /><br />Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, czym tak naprawdę jest zimno. Po zachodzie słońca temperatura dochodziła do – 60 stopni. Co prawda dzięki pomocy Radforda byłam w stanie wytrzymać tak niskie temperatury, niemniej jednak widziałam, jak wydychane przeze mnie powietrze zamarza na moich oczach, tworzą sople na moich włosach i szaliku. <br />Wdrapaliśmy się na szczyt wzgórza z wodospadem. Nie było to trudne – nieco z boku mieściły się prowizoryczne schody, które z całą pewnością nie były dziełem matki natury.<br />- Jesteś gotowa? – spytał chłopak.<br />Nadgarstek miałam wciąż ukryty w rękawie. Przez chwilę zastanawiałam się, czy faktycznie chcę to zrobić. Jeżeli znak się pojawi, będzie on niezaprzeczalnym znakiem na to, że nie jestem człowiekiem. Póki co pozostaje cień szansy, że to wszystko było tylko zbiegiem okoliczności. Może jeszcze mam szansę wrócić do domu i żyć tak, jak wcześniej?<br />Jednak… przed przeznaczeniem nie ma ucieczki. Jeśli jestem almightianką, powinnam być tego świadoma. Wielka moc, wielka odpowiedzialność i tym podobne. Wszyscy znają tą śpiewkę.<br />- Sama nie wiem… - odparłam. <br />- Lizz, jeśli zastanawiasz się nad tym, czy to boli, to nie, ani trochę – wyjaśnił Rad.<br />- Nie o to chodzi…<br />- Więc o co chodzi?<br />Nie odpowiedziałam. Podciągnęłam rękaw i wychyliłam prawy nadgarstek na działanie światła księżyca, zamykając jednocześnie oczy.<br />Nie jestem pewna, czy przypadkiem mi się to nie wydawało, ale odniosłam wrażenie, że moja ręka zaczęła robić się dziwnie ciepła. W pewnym momencie nadgarstek zaczął mnie delikatnie swędzić, jednak mimo to nie poruszyłam się. <br />- I jak? – spytałam po dłuższej chwili.<br />- Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam przez sobą zdziwione spojrzenie Radforda.<br />- Zamknęłaś oczy?! – krzyknął z wyrzutem. – Ale jesteś głupia. Czegoś takiego nie widzi się co dzień. Pewnie będziesz mieć okazję znów to zobaczyć dopiero, kiedy będziesz miała dzieci.<br />Niepewnie przeniosłam wzrok na nadgarstek. Symbol, który się na nim pojawił, połyskiwał w świetle księżyca. Wraz z Radfordem przyglądaliśmy się mu przez chwilę. Mój przyjaciel nie krył zaskoczenia. Ja sama odniosłam wrażenie, że mój znak jest równie piękny, jak ten należący do Jasmine. Właściwie to były dość podobne.<br />- Potrafisz cokolwiek z tego wyczytać? – spytałam. – Ja się zupełnie nie znam, ale tak ogólnie to mi się podoba.<br />- Pierwszą rzeczą, jaką mogę z niego przeczytać, jest to, że nasza misja na pewno się powiedzie. Pisana ci jest ogromna miłość, a ty przecież nawet się jeszcze nie całowałaś.<br />- Tak, masz rację, dołuj mnie jeszcze… - mruknęłam.<br />- Nie masz się czym przyjmować. Twój znak jest podobny do Jasmine, więc raczej ścieżki waszego życia szybko się nie rozejdą. Masz się z czego cieszyć.<br />Uśmiechnęłam się pod nosem. Wzięłam słowa Radforda za dobrą kartę. Nie ukrywam, że bardzo dodały mi one otuchy.<br />- No właśnie, a co z twoim znakiem? – spytałam nagle. – Miałeś mi go pokazać.<br />- Masz rację. – Mój przyjaciel wyraźnie spochmurniał. – Patrz.<br />Po tych słowach on również podwinął rękaw. Ku mojemu zdziwieniu, jego znak nie błyszczał już takim samym, srebrzystym światłem. Właściwie to jego poświata była ciemna i smutna. Prawdę mówiąc to cały jego symbol był smutny, wręcz mroczny. Bardzo różnił się od mojego znaku. Nie musiałam studiować żadnych starożytnych ksiąg, aby wyczytać z jego symbolu ból i rozpacz.<br />Po chwili Radford opuścił rękaw. Spojrzałam na niego smutno.<br />- Chyba nie muszę nic tłumaczyć – rzucił.<br />- Przykro mi. – To było jedyne, na co było mnie w tym momencie stać.<br />Nawet nie próbowałam sobie wyobrażać, jak będzie wyglądała nasza przyszłość. Póki co postanowiłam skupić swoją uwagę na tym, co jest tu i teraz. Życie nauczyło mnie, że marzenia się spełniają, tylko trzeba im w tym trochę pomóc. Domyślam się, że z przeznaczeniem jest podobnie.<br />Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-39327329348075558272017-09-26T12:25:00.002-07:002017-09-26T12:29:34.300-07:0014. Ciemność- Po drugiej stronie korytarza jest łazienka, jeśli chciałbyś wziąć prysznic – powiedziała Iris, podając Radfordowi ręcznik. <br />
Chłopak założył koszulkę i z wdzięcznością przyjął podarunek. Na jego twarzy wciąż dało się dostrzec wspomnienie przeszywającego, piekącego bólu.<br />
- Jasne, z chęcią – odparł i wyszedł na zewnątrz. Na odchodnym rzucił mi spojrzenie, które znaczyło, że mam siedzieć spokojnie i robić to, co mi karzą.<br />
Gdy mój przyjaciel znalazł się na zewnątrz, Iris zamknęła za nim drzwi na klucz. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, gdy usłyszałam szczęk zamka, jednak spojrzenie kobiety utwierdziło mnie w przekonaniu, że niema ona wobec mnie złych zamiarów. <br />
- Jak się nazywasz? – spytała, wyszukując czegoś na półce z miksturami.<br />
- Elisabeth – odparłam i odgarnęłam włosy z twarzy. Doszłam do wniosku, że nie czesałam ich od kilku dni.<br />
- I twierdzisz, że nie wiesz, do jakiego gatunku należysz? – kontynuowała.<br />
- Od zawsze sądziłam, że jestem człowiekiem. Radford i Jasmine mają jednak co do tego wątpliwości.<br />
- A jak ty uważasz? – spytała.<br />
Spuściłam wzrok.<br />
- Sama nie wiem – mruknęłam. – Staram się im ufać.<br />
Iris ze zrozumieniem kiwnęła głową. <br />
Jedna z buteleczek stojących na półce upadła na podłogę, jednak – ku mojemu zdziwieniu – nie roztrzaskała się, a jedynie potoczyła pod leżankę. Bez zastanowienia podniosłam ją i stwierdziłam, że wykonana została z czegoś, co było najprawdopodobniej połączeniem szkła i gumy. Wewnątrz znajdował się gęsty, purpurowy płyn. <br />
- Proszę. – Podałam buteleczkę Iris. <br />
Kobieta popatrzyła na flakonik przez dłuższą chwilę, jak gdyby chciała odkryć jego wielką tajemnicę.<br />
- Nie wiem, jak mam cię wyleczyć, dopóki nie dowiem się, kim jesteś. Nie mogę działać w ciemno – stwierdziła.<br />
Uśmiechnęłam się do siebie. Jak się okazuje, nie wszyscy almightianie postępują nieodpowiedzialnie. To zmienia postać rzeczy.<br />
- Zachorowałam kiedyś na ojitsujiri – powiedziałam nagle, uważając, aby prawidłowo powtórzyć skomplikowaną nazwę choroby. – Jasmine wyleczyła mnie Znakiem Uzdrowienia. Tak mi się zdaje...<br />
Iris obróciła się gwałtownie i przyjrzała mi się z zaniepokojeniem. Smutny wyraz twarzy sprawił, że nie wyglądała już tak młodo i energicznie, jak przedtem.<br />
- To niemożliwe. Nie zabiło cię to?<br />
- Jak widać – odparłam i wzruszyłam ramionami.<br />
Czarnowłosa przysiadła na obrotowym krzesełku i ukryła twarz w dłoniach. Nie trudno było domyśleć się tego, że stara się dokładnie przeanalizować moje słowa.<br />
- Znaki nefilim są śmiertelne dla istot, w żyłach których nie płynie almightiańska krew – mruknęła Iris, potwierdzając jedynie to, czego dowiedziałam się od Jasmine. <br />
- Takie istoty nie chorują również ma almightiańskie choroby, prawda? – dodałam.<br />
Kobieta podniosła wzrok i popatrzyła na mnie z ciekawością.<br />
- To prawda – powiedziała. – A to oznacza, że najpewniej któryś z twoich przodków był almightianinem. Co wiesz o swoich rodzicach?<br />
Na słowa Iris serce załomotało mi w piersi. Ukryłam twarz w dłoniach, wzięłam głęboki oddech i pogrążyłam się w rozmyślaniach, przez cały czas czując na sobie wzrok almightianki.<br />
Przez całe życie moim priorytetem było wypełnienie zadania, jakie powierzył mi mój ojciec. Teraz jednak, gdy tajemnica została rozwikłana i sama stałam się jej częścią, nie marzę o niczym poza tym, by wrócić do poprzedniego życia. Jakież wszystko było proste, gdy ślepo wierzyłam w to, że jestem człowiekiem! Grzecznie chodziłam do szkoły, czytałam mangi, zajadałam się płatkami zbożowymi i śpiewałam pod prysznicem. Jakże życie było wtedy proste! A teraz? Ciężko jest mi nadążyć za wydarzeniami. Razem z Radfordem żyjemy z dnia na dzień, mając nadzieję, że uda nam się wykonać zadanie, do którego nie mieliśmy czasu się przygotować. <br />
Już słyszę słowa Jasmine, która – potupując nóżką – mówi: „A nie mówiłam?”. Tak, gdyby tylko mogła, najpewniej tak by zrobiła. Naturalnie miała by rację. Na co było mi pchać nos w nie swoje sprawy? Życie byłoby zupełnie inne, gdybym nigdy nie odkryła sekretu almightian.<br />
Poczułam chłodną dłoń na ramieniu. <br />
- Mylisz się – rzuciła nagle Iris, a ja szybko poderwałam wzrok. Kiwnęła głową i uśmiechnęła się ciepło. – Tak, umiem czytać w myślach.<br />
Chwilę zajęło mi przyswojenie tej wiadomości. Wyraz twarzy almightianki zmienił się, wyrażając teraz troskę, zmartwienie i coś, czego nie potrafiłam nazwać.<br />
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że to, kim jesteś, od zawsze było częścią ciebie? Bez względu na to, czy będziesz tego świadoma, czy nie. Podobnie jak to, że nie jesteś w stanie wpłynąć na Brownesów. Niezależnie od twojego śledztwa przybyli oni na Ziemię i zostali teraz porwani. To ani twoja wina, ani zasługa. <br />
Spuściłam wzrok.<br />
- Myślę, że możesz mieć trochę racji – stwierdziłam po chwili.<br />
Iris westchnęła i usiadła obok mnie, obejmując mnie w pasie.<br />
- Jestem starsza, niż może ci się wydawać i zapewniam cię, że wiele już w życiu widziałam. Możesz mi zaufać.<br />
- Trzydzieści lat to wcale nie tak dużo – zauważyłam, na co kobieta zachichotała.<br />
- Tysiąc trzydzieści – sprostowała.<br />
Szeroko rozwarłam oczy w geście zaskoczenia, co almightianka skomentowała kolejnym chichotem. <br />
- Jak to możliwe? – spytałam, gdy choć trochę udało mi się ochłonąć. <br />
- Jestem czarownicą, a czarownicy są długowieczni. To znaczy, że żyją tak długo, dopóki ktoś ich nie zabije. Albo do czasu, aż sami pozbawią się życia.<br />
Na myśl przyszły mi słowa Radforda, który mówił, że jest czarodziejem. Czy to oznacza, że on również będzie żył wiecznie?<br />
Iris uśmiechnęła się do mnie, z czego mogłam łatwo wywnioskować, że odczytała moje myśli.<br />
- Nie, twój przyjaciel nie jest takim czarownikiem, jak ja. I nie potrafi też czytać w myślach, jeśli już musisz wiedzieć – powiedziała. Gdy spotkała się jednak z zupełnym brakiem zrozumienia z mojej strony, dodała: - To skomplikowane. Jestem pewna, że Radford wkrótce ci to wyjaśni.<br />
Pokiwałam głową, jednak tak naprawdę nie przyswoiłam zbyt wielu informacji z naszej rozmowy.<br />
- A czy wszyscy czarownicy czytają z myślach? – rzuciłam nagle. <br />
Iris spuściła wzrok.<br />
- Nie, nie wszyscy. To jest jedna z wielu wyjątkowych umiejętności, które almightianie dostają w pewnym konkretnym celu, niezależnie od przesilenia – wytłumaczyła, bawiąc się przy tym falbanką swojej sukienki.<br />
- Niezależnie od czego? – zainteresowałam się.<br />
- Nie wiesz? – zdziwiła się Iris, po czym westchnęła głęboko. – Upomnij się, żeby twój przyjaciel ci to wyjaśnił. Chodzi o to, że takie umiejętności, jak czytanie w myślach, telekineza, telepatia czy przewidywanie przyszłości co coś wyjątkowego, co nie zdarza się często.<br />
Gdy almightianka wspomniała o przewidywaniu przyszłości, poruszyłam się. Zauważyła to zapewne, gdyż przyjrzała mi się uważnie i pokiwała głową z aprobatą.<br />
- Tak, właśnie, Elisabeth. Twoja umiejętność też nie przytrafiła ci się bez przyczyny.<br />
Kobieta utkwiła we mnie przenikliwe spojrzenie, ja natomiast spuściłam wzrok.<br />
Ledwie pogodziłam się z myślą, że nie jestem człowiekiem i dowiaduję się, że mam wyjątkową moc, która została mi dana w jakimś niezwykle ważnym celu. Oczywiście. Dlaczego mnie to nie dziwi?<br />
- Rozumiem – mruknęłam i westchnęłam głęboko.<br />
Poruszyłam ramionami i kolejno przechyliłam głowę najpierw w prawo, potem w lewo, za każdym razem wzdrygając się, gdy słyszałam chrzęst w karku. Wstałam, by trochę rozruszać kości, Iris jednak szybko kazała mi wrócić na leżankę.<br />
- No tak! – Czarnowłosa aż podskoczyła. Żwawo podbiegła do szafki z buteleczkami i wzięła tą z płynem, którego użyła do wyleczenia ran Radforda. – Miałam się tobą zająć! Odnoszę wrażenie, że stare almightiańskie receptury mogą przynieść zadowalające efekty.<br />
Iris odkręciła flakonik. Zawartość przypominała zapachem alkohol, a w kontakcie z powietrzem zaczęła bulgotać. Przywodziła mi na myśl środek do odrdzewiania metalu. Na myśl o tym, że krwistoczerwona substancja dotknie za chwilę mojej skóry przeszedł mnie dreszcz.<br />
- Muszę zobaczyć twoje rany.<br />
Kobieta stanęła przede mną z rękoma założonymi na piersi, a jej spojrzenie nakazało mi czym prędzej się rozebrać. Dość opornie ściągnęłam sweter i koszulkę. Almightianka obrzuciła wzrokiem pokaźne rozcięcie przechodzące przez moją klatkę piersiową i brzuch. Zacmokała, pokiwała głową i rozprowadziła płyn wzdłuż rany.<br />
Ból, jaki towarzyszył temu zabiegowi był wręcz nieziemski. Syknęłam cicho. Szybko zacisnęłam usta, zamknęłam oczy i napięłam wszystkie mięśnie. Nie chciałam zachowywać się jak dziecko, pomimo tego, iż Iris najpewniej była świadoma tego, w jak bolesny sposób działa jej mikstura. Przez cały czas czułam na sobie jej uważne spojrzenie, które w pewien sposób dodawało mi otuchy.<br />
- Teraz podaj mi uszkodzoną rękę – powiedziała głosem tak delikatnym, że przez chwilę pomyślałam, że był to ktoś zupełnie inny.<br />
Bez dłuższego zastanowienia wysunęłam przed siebie dłoń, która do tej pory zdążyła poważnie zsinieć i zdrętwieć. Almightianka rozprowadziła na niej płyn, a mnie zrobiło się niedobrze, gdy poczułam, jak niewidzialna siła przestawia kości mojego nadgarstka.<br />
- Spokojnie – mruknęła cicho Iris i przesunęła dłonią po moich włosach i policzku, chcąc najpewniej dodać mi otuchy. <br />
Próbowałam oddychać w normalnym tempie, jednak im bardziej się starałam, tym gorzej mi to wychodziło.<br />
Po upływie kilku chwil ból zaczął ustępować. Niemalże czułam, jak pozostałości leczniczej mikstury opuszczają moje ciało przez opuszki palców. Minęło trochę czasu, zanim odważyłam się otworzyć oczy. Zobaczyłam uśmiechniętą twarz Iris, która zawiązywała bandaż na moim nadgarstku.<br />
- Będziesz żyć – powiedziała na w pół ironicznie w momencie, gdy klamka w drzwiach się poruszyła. <br />
Iris otworzyła drzwi i wpuściła do środka zaskoczonego Radforda, z włosów którego skapywały krople wody. <br />
- Nie przeszkadzam? – rzucił chłopak, siadając obok mnie. Almightianka oparła się o ścianę, ręce krzyżując na piersiach.<br />
- Oczywiście, że tak – odparła Iris z udawaną urazą w głosie, a ja uśmiechnęłam się do niej. – Planowałyśmy zamach na twoją prywatność.<br />
- Nie krępujcie się – mruknął chłopak, ostentacyjnie poprawiając rękaw bluzy. – Nie mam nic do ukrycia.<br />
- Jesteś tego pewien?<br />
Przenikliwy wzrok almightianki przeszył mojego przyjaciela na wylot. Zmieszał się, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce. Spojrzał na mnie pytająco.<br />
- Iris potrafi czytać w myślach – wyjaśniłam, na co Radford aż zachłysnął się własnym powietrzem.<br />
- Ty nic nie wiesz! – wrzasnął. Jego twarz przybrała kolor dorodnego buraka, dzięki czemu doskonale komponowała się teraz ze szkarłatnymi tęczówkami. – Nic nie wiesz! Nie możesz!<br />
Nie trudno było się domyśleć, że w tym momencie Iris miała całkowitą przewagę nad moim przyjacielem. Z dostępem do jego najbardziej wstydliwych wspomnień i najskrytszych sekretów, mogła sprawić, że zrobi dla niej dosłownie wszystko.<br />
- Zupełnie nic – mruknęła almightianka, a w jej głosie dało się wyczuć nutkę zdrowego sarkazmu. – Nie znam żadnego z twoich mrocznych sekretów – dodała z szalonym uśmieszkiem, a Radford zadrżał.<br />
Przez chwilę zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy Iris przypadkiem nie zamierza wykorzystać informacji na temat mojego przyjaciela przeciw niemu. Co takiego mogłaby przez to zyskać? I co to za mroczne sekrety, o których mówiła? Co takiego Radford przede mną ukrywa?<br />
Spojrzałam na bruneta, którego mięśnie napięte były do granic wytrzymałości, a twarz blada, jak gdyby właśnie zobaczył ducha. Położyłam dłoń na jego ramieniu, a on po raz kolejny zadrżał. Przeniosłam wzrok na almightiankę, jednak wyraz jej twarzy po raz kolejny upewnił mnie, że niema powodu, aby się jej obawiać.<br />
Kobieta roześmiała się w głos.<br />
- Żałuj, że nie widziałeś swojej miny! – krzyknęła Iris. Mój przyjaciel przyglądał się jej bez ruchu. – Wyglądałeś tak, jak gdybyś stanął twarzą w twarz z rozwścieczonym destrojem! Bezcenny widok!<br />
Radford – gdy tylko oprzytomniał – poderwał się z miejsca i szybkim krokiem opuścił pomieszczenie, kierując się najpewniej w stronę gabinetu Angelique. Również wstałam, przez chwilę patrząc na Iris. Na jej twarzy malowało się rozbawienie i satysfakcja. <br />
- Przekaż mu, żeby nie brał sobie tego do serca, dobrze? Jego tajemnice są u mnie bezpieczne. Mam swoje zasady, nic nikomu nie powtórzę – rzuciła i przeczesała dłonią włosy.<br />
- Twoje zachowanie było nie na miejscu – stwierdziłam, również kierując kroki w stronę wyjścia. <br />
Serce zabiło mi mocniej. Nie lubiłam zwracać innym uwagi, a już w szczególności nie tysiącletnim stworzeniom z innej planety.<br />
Iris zawadiacko uniosła brew. W jej tęczówkach pojawił się błysk.<br />
- Almightianie mają własne zasady. Powinnaś zacząć się do tego przyzwyczajać, Elisabeth – powiedziała.<br />
Mruknęłam ciche „mhm” w odpowiedzi i opuściłam pokój Iris.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
- Smacznego.<br />
Angelique postawiła przed nami oryginalnie wyglądające danie. Radford kiwnął głową w podziękowaniu, ja natomiast zanurzyłam widelec w galaretowatym, niezidentyfikowanym obiekcie, który najprawdopodobniej był kawałkiem mięsa i spojrzałam pytającym wzrokiem na rudowłosą.<br />
- Co to jest? – spytałam, starając się ukryć obrzydzenie.<br />
- Nie mam pojęcia. – Kobieta wzruszyła ramionami. – Jeśli chcesz, mogę spytać Damiana, on przygotowuje jedzenie.<br />
- To wołowina – wtrącił się Radford, z trudem wyrzucając słowa z pełnych ust. – Przyrządzony w tradycyjny, almightiański sposób. Bez przypraw i tym podobnych, posypany jedynie korą, żeby był bardziej sycący.<br />
Barwny opis znawcy kulinarnego sprawił, że odsunęłam od siebie talerz.<br />
- Posypany czym? – zainteresowałam się, nie kryjąc obrzydzenia.<br />
Chłopak przetarł usta dłonią.<br />
- W naszym klimacie nie rośnie zborze, więc od dawien dawna pieczywo przygotowywano z kory drzew rosnących na zboczu wzgórza, na którym położony był zamek w Jernese. Drzewa te odrastały naprawdę szybko, ale było ich dość niewiele, przez co nie każdy mógł sobie pozwolić na potrawy z mąki – wyjaśnił Radford.<br />
Jeszcze przez chwilę przyglądałam się kawałkowi mięsa o zapachu przypominającym karmę dla psów i watę cukrową. <br />
- I to naprawdę jest jadalne? – upewniłam się.<br />
- Jaką różnicę robi ci to, czy jesz zmielone ziarna, czy korę, co? – rzucił Radford, a ja postanowiłam, że postaram się uwierzyć mu na słowo.<br />
- Niech ci będzie – mruknęłam i niechętnie wzięłam do ust kawałek mięsa. <br />
Galaretowaty kotlet zaskoczył mnie prostotą i delikatnością swojego smaku. Był miękki i soczysty, a do tego zawarty najpewniej w korze cukier nadawał mu słodkawy smak, który – o dziwo – doskonale komponował się z samym mięsem. W zestawie do mięsa podano nam również kubek mleka, jednak – sądząc po słodkawym smaku – nie pochodziło ono od ziemskiej krowy. Postanowiłam jednak nie zagłębiać się w jego pochodzenie.<br />
Angelique bacznie przyglądała się nam, kiedy jedliśmy, ja natomiast obserwowałam pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy. Była to niewielka kuchnia z jedynie trzema sześcioosobowymi stołami. Sprzęt kuchenny znajdował się za niską półścianką, zza której widać było jedynie siwowłosego mężczyznę, który zajmował się właśnie zmywaniem. U sufitu podwieszone zostały dwa proste żyrandole, a pod jedną ze ścian stał bogato zdobiony, kurantowy zegar, który nadawał temu miejscu groteskowy charakter. Ściany pomalowane były na kolor bladoróżowy.<br />
Mężczyzna, który do tej pory krzątał się w kuchni, otarł ręce i ruszył w naszą stronę. Angelique powitała go szerokim uśmiechem.<br />
- Jak wam smakuje? – spytał, pochylając się nad stołem. <br />
Z bliska zobaczyłam, że na jego twarzy nie ma zbyt wielu zmarszczek, a jego zęby są zupełnie białe, jak gdyby ktoś zastosował na nich odplamiacz. Jego siwe, długie włosy związane były w kucyk.<br />
- Wspaniale – rzucił z entuzjazmem Radford. – Doskonale pan gotuje.<br />
Kiwnęłam głową, chcąc poprzeć słowa przyjaciela.<br />
- Jak za starych, dobrych czasów, prawda? – zagadnął mężczyzna.<br />
Brunet mruknął twierdząco. Nasz rozmówca wyprostował się i skierował wzrok na zegar.<br />
- Możesz tego nie wiedzieć, ale swego czasu gotowałem dla królewskiej rodziny, wasza wysokość. – Mężczyzna skłonił się. – Mogłeś mieć w owym czasie nie więcej, niż pięć lat.<br />
Radford spojrzał na rozmówcę jak na dawno zaginionego członka rodziny, który odnalazł się po latach.<br />
- To prawda, nie pamiętam tego. – Mój przyjaciel uśmiechnął się ciepło. – Jednak teraz chciałbym podziękować ci za twoją ciężką pracę. Damian, tak?<br />
Starzec kiwną głową.<br />
- Dziękuję – powiedział Radford i wręczył mężczyźnie talerz, a ten przyjął go bez oporu. Nim się zorientowałam, również moje naczynie znalazło się z dłoniach Damiana.<br />
Mężczyzna przysiadł na jednym z krzeseł.<br />
- Angelique opowiadała mi o was – powiedział, spoglądając na rudowłosą. – Planujecie napaść na króla? Na rogi oryksa... Nie śmiem was zatrzymywać, ale jako osoba doświadczona, z całego serca wam to odradzam.<br />
- Już zdecydowaliśmy – rzucił stanowczo Radford i wziął solidny łyk mleka.<br />
- Nie jest pan pierwszą osobą, która uważa, że to zły pomysł – wtrąciłam się. <br />
Damian zerknął na mnie kątem oka, jednak po chwili zwrócił się całkowicie w moją stronę i bezceremonialnie wlepił we mnie wzrok.<br />
- Ciekawy okaz – zaczął głosem badacza przyrody, który odnalazł właśnie wyjątkowego osobnika rzadkiego gatunku dzikich żab. Skuliłam się w sobie, chcąc uciec przed spojrzeniem starca, jednak ten tym bardziej się do mnie zbliżył. – Skąd jesteś? – spytał.<br />
- Nie zadawaj mojej towarzyszce tak trudnych pytań, Damianie – przerwał mu Radford i uśmiechnął się.<br />
Damian wziął głęboki oddech tuż nad moim uchem.<br />
- No tak – mruknął gardłowo. – Stworzenie nie znające historii, bez przeszłości, bez nadziei na przyszłość. <br />
Słowa mężczyzny zaniepokoiły mnie. Radford gwałtownie wstał od stołu.<br />
- Damianie! – krzyknął, jednak mężczyzna nawet się nie poruszył.<br />
Odniosłam wrażenie, że miałam teraz do czynienia z zupełnie inną osobą. Nie był to już spokojny, siwiejący kucharz, ale dzika bestia, która ostrożnie i z gracją starała się do mnie dobrać.<br />
- Tak, wasza wysokość – mruknął starzec, a jego głos przypominał syk węża. Przysunął twarz do mojej szyi i pociągnął nosem. – Zauważyłeś to, książę? – spytał.<br />
- Tak – odparł z wymuszonym spokojem Radford.<br />
Zastanawiałam się, co ciekawego można było zauważyć w moim zapachu. Odkąd pamiętam, nie używałam żadnych perfum.<br />
- Niesamowite – stwierdził, zaciągając się moim zapachem po raz kolejny. – Ludzka istota i almightianka w jednej osobie. Dwie natury, a każda z nich chce dominować. Komórki toczą ze sobą nieustanną wojnę, wyniszczają się nawzajem. Gdyby nie detranum, ciało samo doprowadziłoby do swojego zniszczenia. Przemyślane. <br />
Pomimo, że nie rozumiałam tego, co mówił Damian, odniosłam wrażenie, że nie wróży to nic dobrego. Wiedziałam, że chodziło mu o mnie. Poczułam się jak coś niestabilnego, jak wieża, która w każdej chwili może runąć.<br />
- Przestań, proszę – zakomenderował Radford i w mgnieniu oka znalazł się przede mną, po czym złapał starca za ramię i odsunął go ode mnie.<br />
- Wybacz, wasza wysokość. – Damian jakby ocknął się z transu. Poprawił rękaw kraciastej koszuli i opadł na krzesło. – Pierwszy raz spotykam się z czymś podobnym. To niesłychane.<br />
- Zdaję sobie z tego sprawę. – Radford położył rękę na dłoni, którą trzymałam na stole i ścisnął ją czule. – Wiedz jednak, że to wszystko jest dla Elisabeth nowe. Jeszcze do niedawna była przekonana, że jest człowiekiem.<br />
Spuściłam wzrok. „Cóż to były za cudowne czasy!”, przemknęło mi przez myśl.<br />
- Niemniej jednak dziękuję, że wyjaśniłeś mi działanie jej organizmu. Zastanawiałem się, jak detranum może płynąć w żyłach człowieka. Okazuje się, że zabija go i leczy jednocześnie, mam rację?<br />
Damian skinął głową, a ja przeleciałam spojrzeniem po twarzach rozmówców. Angelique pochyliła się nad stołem, wyrażając zaciekawienie. <br />
- Czym jest detranum? – spytałam, a moi rozmówcy uśmiechnęli się do siebie. <br />
Radford skinął głową.<br />
- Detranum to substancja, która spełnia rolę krwi w ciałach almightian. Również jest czerwona, ale ma zupełnie inne właściwości. Mój znajomy ziemski naukowiec określił, że oprócz hemoglobiny, erytrocytów, leukocytów i tym podobnych w detranum znajdują się również komórki o charakterze totipotencjalnym, takie, jak na przykład u morskich gąbek. Ich stężenie jest ogromne, przez co detranum jest znacznie gęstsze od krwi. Odpowiednio pobudzone komórki potrafią zmienić się dosłownie we wszystko. To właśnie dzięki nim czarownicy wytwarzają energię pozwalającą im transmutować przedmioty, a animagowie zmieniają się w zwierzęta. To żadna magia, ale nauka, której ludzie nigdy nie będą w stanie pojąć. Tak przynajmniej stwierdził mój znajomy, ja uważam jednak, że magia zawsze pozostanie magią – wytłumaczył Damian, a ja pokiwałam głowią. <br />
Z biologicznego punktu widzenia miało to sens.<br />
- Rozumiem – stwierdziłam po chwili. – Czy to znaczy, że ja też mam w sobie to całe detranum?<br />
- Na to wygląda – poinformował mnie starzec. – Jako że jest to dość osobliwa substancja, niszczy twoje ciało od środka, a totipotencjalne komórki szybko je regenerują, zajmując ich miejsce. To dość osobliwy, ale stabilny system, a ty jesteś żywym dowodem na to, że ma on rację bytu.<br />
Westchnęłam. Informacje docierały do mnie coraz oporniej, gdyż od ich natłoku czułam, że mój mózg rozpada się na kawałeczki. Pochyliłam się nad stołem, ukryłam twarz w dłoniach i pozwoliłam sobie zamknąć oczy, by choć na chwilę móc pobyć sam na sam ze swoimi myślami, które uparcie uderzały o moją czaszkę, tym samym dając o sobie znać.<br />
Usłyszałam odgłos telefonu. Podniosłam głowę i ujrzałam, jak Angelique opuszcza pomieszczenie, aby odebrać. Zdziwił mnie fakt, że tak głęboko pod ziemią może mieć zasięg. Szybko jednak doszłam do wniosku, że najpewniej miała z tym jakich związek almightiańska magia.<br />
Damian wrócił do kuchni, zabierając za sobą talerze. Radford pochylił się nade mną.<br />
- Jak się czujesz? – spytał, poruszony najpewniej moim zmęczonym spojrzeniem.<br />
- Jak ktoś, kto nigdy nie powinien się urodzić – odparłam.<br />
Chłopak westchnął. Jego spojrzenie powędrowało na chwilę w stronę Damiana.<br />
- Nie bierz sobie tego wszystkiego do serca, dobrze? – poprosił czule, a jego słodki oddech owiał moją skroń, gdy przysunął się bliżej. – Jestem pewien, że nie jesteś tu bez powodu.<br />
- To samo Iris kazała przekazać tobie – przypomniała sobie. W reakcji na moje słowa Radford wyprostował się gwałtownie. – Powiedziała, że masz sobie nie brać do serca tego, co mówiła i że twoje sekrety są u niej bezpieczne. <br />
Brunet mruknął z niezadowoleniem, po chwili jednak znów rozluźnił się i nachylił się nade mną.<br />
- Zmęczona?<br />
- Jak nigdy – odparłam.<br />
Czułam, jak powieki same mi się zamykają. Wokół mnie działo się teraz mnóstwo rzeczy, a ja nie starałam się nawet za tym wszystkim nadążyć. Nie sądziłam, że kiedykolwiek coś będzie w stanie mnie przerosnąć, jednak myliłam się. Los zmusił mnie, abym wystartowała w wielkim wyścigu, ale ja zatrzymałam się, gdy droga zaczęła prowadzić pod górę. Powinnam wziąć się w garść. Udało mi się rozwiązać zagadkę, ale to był dopiero początek. Prawdziwe wyzwania dopiero na mnie czekają.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
Po trwającym dobre pół godziny prysznicu wyszczotkowałam zęby, uczesałam się i owinęłam ciało ręcznikiem. W takim stroju przeszłam przez jeden z korytarzy, po czym weszłam do sypialni, gdzie zastałam mojego przyjaciela nerwowo uderzającego palcami o blat niewysokiego stolika. W drugiej dłoni trzymał paczkę papierosów i zapalniczkę.<br />
- Wszystko w porządku? – zainteresowałam się.<br />
Brew Radforda drgnęła.<br />
- Jasne, czemu pytasz? – odparł głosem znacznie wyższym, niż zwykle.<br />
Coś wyraźnie wyprowadziło bruneta z równowagi. Drżał na całym ciele i nerwowo rozglądał się na boki, jak gdyby obawiał się, że w ciasnym pomieszczeniu ktoś może na niego polować. Również zbadałam wzrokiem pomieszczenie i szybko zdałam sobie sprawę, co stanowiło problem. Postanowiłam jednak wykorzystać sytuację i co nieco się zabawić. <br />
- Dziwnie wyglądasz. Może jesteś chory? – zasugerowałam.<br />
- Zaraz będę! – wrzasnął chłopak. – Jesteśmy pod ziemią! Tu niema okien!<br />
Mój przyjaciel poderwał się z miejsca w momencie, gdy na mojej twarzy zagościł triumfalny uśmiech. Oczywiście było mi żal przyjaciela, ale chwila abstynencji z całą pewnością mu nie zaszkodzi. <br />
- To chyba dobrze, prawda? – rzuciłam, po czym podeszłam do chłopaka i zabrałam mu z ręki paczkę. – Jestem pewna, że twoje płuca nie będą protestować.<br />
- Nie denerwuj mnie – jęknął rozpaczliwie, po czym opadł z powrotem na krzesło i ukrył twarz w dłoniach.<br />
Usiadłam na sporym fotelu stojącym w rogu pomieszczenia i nakryłam kolana swetrem. <br />
- Nie myśl o tym, Rad – zakomenderowałam. – Porozmawiajmy, dobrze? <br />
Chłopak podniósł głowę. Jego twarz przybrała kolor malinowy.<br />
- Mhm – mruknął, kiwając głową.<br />
Poprawiłam się na miejscu i odgarnęłam wilgotne włosy z twarzy.<br />
- Co to jest przesilenie? – spytałam, a Radford szybko się rozpogodził.<br />
- No tak! – wykrzyknął entuzjastycznie. – To jest to, co cały czas usiłuję ci wyjaśnić. Nie jest to jakoś szczególnie skomplikowane, ale radzę ci się skupić. Słuchaj. – W tym momencie odłożył paczkę papierosów na stolik, aby móc swobodnie gestykulować. – Jak już ci kiedyś wspominałem, almightianie to mieszanka najróżniejszych ras. Jak już jednak pewnie zauważyłaś, nie wszyscy mają takie same zdolności. To jest właśnie kwestia przesilenia. Almightianie rodzą się z przesileniem w kierunku jednej z ras wchodzących w skład almigtiańskiej krwi i to umiejętności charakterystyczne dla tego konkretnego gatunku będę u nich najsilniejsze. Dla przykładu, ja mam przesilenie na wampira, dzięki czemu mogę... – Tu zatrzymał się na chwilę i dokładnie zbadał wyraz mojej twarzy. – Mogę robić różne dziwne rzeczy. Jasmine ma przesilenie na nefilim, dzięki czemu może kontrolować przeróżne wymyślne bronie i używać Znaków.<br />
Chłopak odchrząknął.<br />
- Tak to mniej więcej wygląda – podsumował.<br />
- Rozumiem – stwierdziłam. Szybko jednak przestało być to prawdą, gdyż w moim umyśle zrodziła się masa nowych pytań. <br />
- Można mieć więcej niż jedno przesilenie? – spytałam, przypominając sobie słowa Radforda, który mówił o tym, że jest czarodziejem. <br />
Na twarzy chłopaka pojawił się rumieniec.<br />
- Tak, ale nie jest to coś wrodzonego. Na dodatkowe przesilenie trzeba sobie zapracować – wytłumaczył. Poczułam jednak, że wypowiedź Radforda miała drugie dno.<br />
- W jaki sposób? – kontynuowałam.<br />
- Ehm... – Radford westchnął. – Nie jest to raczej coś, o czym powinno się mówić głośno. Wiesz, to tak, jakbyś zapytała nagle, skąd się biorą dzieci.<br />
- Załapałam – mruknęłam i przeniosłam się na jedno z łóżek. – To chyba wszystko, czego chciałam się dzisiaj dowiedzieć. Idę spać, tobie też to radzę.<br />
- Jasne.<br />
Bez dłuższego zastanowienia weszłam pod kołdrę, która pachniała różanym płynem do płukania. Uśmiechnęłam się do siebie i wtuliłam głowę w poduszkę. Usłyszałam, jak na łóżku obok Radford również zagrzebuje się w pościeli.<br />
- Dobranoc – rzuciłam.<br />
- Dobranoc, Lizz – odparł chłopak i zgasił jedyną w pokoju lampkę, która stała na szafce pomiędzy łóżkami.<br />
W sypialni zapanowały egipskie ciemności, które napełniły mnie niepokojem. Ciemność, która zwykle otulała mnie do snu, nie była aż tak gęsta i nieprzenikniona, jak ta. Była rzadka, delikatna, jak mgła lub cienka warstwa szkła, którą rozbić mogła nawet lampa zapalona w bloku naprzeciwko. Tutaj jednak, głęboko pod ziemią, czerń była tak nieprzenikniona, iż przez chwilę sądziłam, że w niewyjaśniony sposób straciłam wzrok. Chciałam zaprzyjaźnić się z tą nieprzeniknioną ciemnością, chciałam by ukołysała mnie do snu. Ona jednak zdawała się być wrogo nastawiona. Uciekała za każdym razem, gdy tylko wyciągałam do niej rękę. Sprawiała, że czułam się nieswojo, obawiałam się czegoś, co najpewniej było wytworem mojej wyobraźni. Kroki na korytarzu sprawiły, że poderwałam się z miejsca i odwróciłam głowę w kierunku, w którym znajdował się Radford. Nie widziałam go, lecz słyszałam jego cichy oddech. <br />
Wstałam i po omacku doczłapałam się do łóżka Radforda. Chłopak zapalił lampkę.<br />
- Co ty robisz? – spytał, patrząc na mnie ze zdziwieniem.<br />
- Posuń się – rozkazałam, a gdy obok Radforda powstało trochę miejsca, ułożyłam się wygodnie i wtuliłam twarz w pierś bruneta. Nie protestował.<br />
- Wszystko w porządku? – spytał i nakrył mnie kołdrą. <br />
Chłopak przesunął dłonią po moich włosach.<br />
- Nie – odparłam. – Ciemność nie chce się do mnie przytulić.<br />
Radford zachichotał.<br />
- W takim razie pozwól, że Zło cię uściska – rzucił i mocniej przycisnął mnie do siebie.<br />
- Dlaczego Zło? – zainteresowałam się. – Nie jesteś zły.<br />
- Bałem się, że jak powiem, że jestem Jasnością, to stłuczesz mnie poduszką i uciekniesz z krzykiem – wyjaśnił.<br />
- Coś w tym jest.<br />
Radford przez dłuższą chwilę przyglądał się mojej twarzy.<br />
- O co chodzi? – spytałam w końcu.<br />
- Bardzo ciężko jest ci dogodzić, Elisabeth – stwierdził.<br />
Spojrzałam na niego z zaskoczeniem. Wiedziałam, że na mój temat można by powiedzieć wiele, ale z całą pewnością nie to, że jestem zmienna lub wybredna.<br />
- Niby dlaczego?<br />
- Zaledwie dwa dni temu wpadłaś w szał na myśl o tym, że będziesz musiała ze mną spać. Wczoraj dostałem od ciebie zakaz zbliżania się, a dzisiaj sama wchodzisz mi do łóżka. – Radford podłożył rękę pod głowę i obrócił się na plecy. – Nie twierdzę, że mi to przeszkadza, ale zwyczajnie nie potrafię tego zrozumieć.<br />
Uśmiechnęłam się do siebie i mocniej wtuliłam się w klatkę piersiową chłopaka.<br />
- Iris powiedziała, że jestem wyjątkowa, wiesz? – rzuciłam nagle.<br />
Poczułam, jak oddech Radforda przyspieszył, gdy wspomniałam o almightiance.<br />
- Tak? – Chłopak zasymulował zainteresowanie, w jego głosie dało się jednak wyczuć nutkę irytacji. – A pod jakim względem?<br />
- Powiedziała, że moje wizje to jedna z wyjątkowych umiejętności, które almightianie dostają w jakimś konkretnym celu. <br />
Mój przyjaciel uspokoił się nieco.<br />
- Faktycznie, to możliwe. Nie pomyślałem o tym.<br />
- Czy to dobrze?<br />
- Ciężko powiedzieć. Jak już wiesz, umiejętności te nadawane są w jakimś konkretnym celu, więc i ty najprawdopodobniej nie posiadasz ich bez przyczyny. Myślę, że los ma wobec ciebie jakieś grubsze plany – stwierdził chłopak.<br />
Przed oczyma stanęły mi najprzeróżniejsze wizje. Zobaczyłam ludzi, których przeznaczenie poprowadziło do rychłej śmierci. Ujrzałam powstańców, którzy z dumą ginęli w imię wolności. Widziałam ludzi, którzy dobrowolnie oddawali życie, aby ocalić innych.<br />
Czy i moim przeznaczeniem jest śmierć?<br />
Radford najprawdopodobniej wyczuł moje obawy, gdyż przesunął dłonią po moim ramieniu i przycisnął mnie do siebie. Zadrżałam, gdy jego ciepła dłoń zetknęła się z moją skórą. Brunet pochylił się nad moim uchem, a jego gorący oddech owiał moją skroń.<br />
- Może przeznaczenie chce, żebyś została słynnym na cały świat, bogatym jasnowidzem? – rzucił z nutką ironii chłopak, tym samym rozwiewając moje wątpliwości.<br />
Energicznie poderwałam się z miejsca i wsparłam się na łokciach.<br />
- Jak często zdarzają się na Danilli osoby, które mają takie wizje, jak ja? – spytałam.<br />
- Niezbyt często – odparł chłopak. - Iris mogła mieć odrobinę racji. Jednak jesteś wyjątkowa.<br />
Uśmiechnęłam się szeroko, co nie umknęło uwadze Radforda.<br />
- W sumie coś w tym jest. – Na twarzy pojawił się wyraz świadczący o tym, że usilnie stara się wymyśleć ciętą ripostę. – Nikt tak jak ty nie potrafi denerwować Nathaniela – dodał.<br />
Mój przyjaciel zarobił uderzenie w ramię, jednak najpewniej nie zrobiło to na nim wrażenia, gdyż uśmiechnął się i westchnął głęboko.<br />
- Żartuję – usprawiedliwił się Radford. – To oczywiste, że jesteś wyjątkowa. Nikomu wcześniej nie udało się odkryć sekretu almightian. Możesz być z siebie dumna.<br />
W okolicy mojego serca rozlało się przyjemne ciepło, które pojawiało się zawsze, gdy słyszałam komplementy na swój temat.<br />
- Oczywiście, że jestem. – Ponownie opadłam na pierś chłopaka i naciągnęłam kołdrę na ramiona. – Dobranoc – rzuciłam, dając tym samym Radfordowi do zrozumienia, że nasza dzisiejsza rozmowa kończy się właśnie w tym momencie.<br />
- Dobranoc, Lizz – odparł machinalnie chłopak, po czym zgasił lampkę. Gdy jego dłoń znalazła się na moim ramieniu, zamknęłam oczy i pozwoliłam zmęczonemu ciału pogrążyć się we śnie.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
W ukrytej głęboko pod ziemią sypialni ranek niczym nie różnił się od nocy. Ciemność nadal ogarniała pomieszczenie, mimo iż dochodzący z bliżej nieokreślonego miejsca komunikat informował, że właśnie rozpoczął się nowy dzień.<br />
Radford przeciągnął się na łóżku. Najprawdopodobniej zapomniał o mojej obecności, gdyż przekręcił się na bok, pozwalając, aby moja głowa stoczyła się z jego piersi i opadła na materac. Wstałam, włączyłam lampkę i odchrząknęłam znacząco, a Radford leniwie otworzył oczy. Podniósł się do pozycji siedzącej, po czym otarł z czoła kropelki potu, które połyskiwały na jego śniadej cerze niczym maleńkie diamenciki. Wyraz jego twarzy świadczył o tym, iż nie spał tej nocy najlepiej. W obecnej sytuacji nie wydawało się to być niczym nadzwyczajnym.<br />
- Wszystko w porządku? – spytałam, siadając na drugim z łóżek. – Źle wyglądasz.<br />
- Bywało gorzej – rzucił chłopak i z powrotem opadł na poduszki, wlepiając spojrzenie w sufit.<br />
Odnalazłam w plecaku skarpetki i zaczęłam zakładać je na stopy.<br />
- Wiem, że nie pomogę ci w żaden sposób mówiąc to, ale wiedz, że ja też się martwię – rzuciłam.<br />
Chłopak westchnął, po czym energicznie zaklaskał w dłonie.<br />
- Martwienie się na zapas niema sensu. – Brunet wstał i wziął do ręki jeansy, po czym założył je na bokserki. – Teraz powinniśmy wziąć się w garść. Przed nami trudna podróż.<br />
- Myślałam, że najgorsze już za nami – rzuciłam sarkastycznie, na co Radford parsknął śmiechem.<br />
- Ta. Chciałbym, żeby tak było.<br />
Pukanie do drzwi rozległo się w momencie, gdy brunet zakładał podkoszulkę. Ubrał się pospiesznie, po czym rzucił szybko:<br />
- Proszę.<br />
Drzwi zostały energicznie otwarte przez rudowłosą kobietę w dresie. Angelique trzymała w dłoniach tacę z jedzeniem i dwie spore, plastikowe torby. Weszła do środka i nogą zatrzasnęła za sobą drzwi, po czym ustawiła tacę na nocnym stoliku.<br />
- To dla was – rzuciła w końcu. – W torbach znajduje się jedzenie na drogę. Mam nadzieję, że to wystarczy na jakiś czas.<br />
Radford uśmiechnął się szeroko, po czym wziął do ręki kanapkę i ugryzł ją bez sprzeciwu.<br />
- Nie jedziemy tam na wakacje, Angelique – powiedział brunet. – Jedzenie będzie tylko zbędnym balastem.<br />
- Ja myślę, że uda mi się coś jeszcze zmieścić, chociaż i tak mamy już spore zapasy – wtrąciłam się.<br />
Otworzyłam plecak i poczęłam upychać w nim przyniesione przez kobietę przysmaki. Nie udało mi się zmieścić ich zbyt wiele, mimo to prowiant w moim ekwipunku mógł starczyć nawet na dwa tygodnie. <br />
Przyglądając się z zaciekawieniem Angelique, usiadłam obok Radforda i również zabrałam się za jedzenie.<br />
- Chciałam was poinformować, że za około 3 godziny do Instytutu przybędzie Fabian – powiedziała kobieta.<br />
Radford, niczym oparzony, poderwał się z miejsca.<br />
- Nie może wiedzieć, że tu byliśmy – krzyknął.<br />
- Sądziłam, że Fabian i twój brat są przyjaciółmi – stwierdziła Angelique, po czym oparła się plecami o framugę drzwi.<br />
- To prawda – odparł brunet. – Ale nie znaczy to, że ucieszy go nasz widok tutaj. Kazał mi zostać w domu, podczas gdy sam wyruszył na Danillię. <br />
- Rozumiem. – Kobieta skrzyżowała ręce na piersi, po czym uśmiechnęła się i spuściła wzrok. – To bardzo w jego stylu. Fabian czasem naprawdę lubi dominować. Nie widać tego po nim, prawda?<br />
Razem z Radfordem wymieniliśmy spojrzenia.<br />
- Faktycznie, sprawia raczej wrażenie kogoś bardzo posłusznego i uległego – stwierdziłam.<br />
- Fabian jest naprawdę nieprzewidywalny… - dodała Angelique. Jej uśmiech i zarumienione policzki sprawiły, że nie chciałam zagłębiać się w szczegóły.<br />
Taca z jedzeniem szybko opustoszała. Radford dopił ostatni łyk mleka i otarł usta rękawem, po czym westchnął głęboko i zaczął sznurować buty.<br />
- Na nas już czas – rzucił. Angelique porozumiewawczo kiwnęła głową i bez słowa opuściła pomieszczenie.<br />
Posłusznie założyłam buty i starannie zasunęłam suwak grubej kurtki, po czym nałożyłam kaptur i zarzuciłam plecak. Odruchowo obejrzałam się za siebie, aby sprawdzić, czy o niczym nie zapomniałam. Skromny i niezbyt przytulny pokój wyglądał tak, jak w chwili, gdy weszliśmy do niego po raz pierwszy. No, może za wyjątkiem tego, że na jednym z łóżek leżały dwie wymięte kołdry, drugie natomiast pozostało puste.<br />
Poczułam nieprzyjemny ucisk w żołądku na myśl o tym, że muszę postawić kolejny krok w moim życiu. Kolejny rozdział księgi mojej egzystencji znowu się zaczyna, tym razem akcja rozgrywać się będzie w zupełnie nowym, nieznanym mi dotąd miejscu.<br />
Strach przed nieznanym na chwilę sparaliżował moje ruchy. Ślepo wpatrywałam się w Radforda, który uparcie walczył w suwakiem. Gdy wreszcie wygrał, jego spojrzenie padło na mnie.<br />
- Gotowa? – spytał brunet, po czym złapał za klamkę.<br />
- Sądzę, że tak – odparłam i ruszyłam przed siebie.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
- Dziękujemy za wszystko, Angelique – zaczął Radford, po czym umieścił swój bagaż w średniej wielkości ciężarówce.<br />
- Żaden problem, wasza wysokość. Czy jest coś jeszcze, co mogłabym dla was zrobić? – spytała rudowłosa.<br />
Chłopak zamyślił się na chwilę.<br />
- Prawdę mówiąc, to przydałoby nam się coś podobnego do mikstury, jaką leczyła nas Iris. Myślę, że byłaby niezastąpiona, gdyby rzeczywiście doszło do starcia.<br />
Odruchowo poruszyłam nadgarstkiem, który jeszcze wczoraj był złamany. Mikstura Iris rzeczywiście sprawowała się świetnie. <br />
- Istotnie, to dobry pomysł. Zaraz się tym zajmę – odparła, mimo to nie poruszyła się, jak gdyby zignorowała prośbę Radforda. <br />
Po chwili jednak na podziemnym parkingu pojawiła się Iris, ubrana tym razem w błękitną sukienkę w kropki. Na głowie miała opaskę z kocimi uszami, a w dłoni trzymała trzy butelki wypełnione szkarłatnym płynem.<br />
- Ostrzegam, że korzystanie z tej mikstury w dużych ilościach może być niebezpieczne. Co za dużo, to niezdrowo, jak to zwykli mówić Ziemianie – powiedziała Iris, po czym z lekką niechęcią podała butelki Radfordowi. <br />
- Dziękuję – mruknął chłopak i z wielkim wysiłkiem wepchnął podarunek do plecaka.<br />
Iris oparła się łokciem o ramię Angelique. Czarownica była od niej nieco wyższa, ale i dużo drobniejsza. Rudowłosa nie protestowała. Obdarzyła Iris szerokim uśmiechem, na co ta odpowiedziała tym samym. <br />
Radford podał mi rękę. Weszłam na tył ciężarówki. Nie podobała mi się wizja podróży w przyczepie wypełnionej skrzyniami z towarem, jednakże było to o wiele lepsze niż starcie z grupką mężczyzn w zapomnianej przez Boga karczmie.<br />
- Jesteście gotowi? – spytała po chwili Angelique.<br />
- Tak, możemy ruszać – odparł zdecydowanie brunet.<br />
Iris energicznie przestąpiła z nogi na nogę.<br />
- Mam wrażenie, że może wam się udać – stwierdziła. Na jej twarzy pojawił się wyraz, którego nie byłam w stanie rozszyfrować.<br />
- Co masz na myśli? – zainteresował się Radford.<br />
Czarownica uśmiechnęła się tajemniczo.<br />
- Po prostu mam takie wrażenie. Uważajcie na siebie – rzuciła i zatrzasnęła drzwi ciężarówki.<br />
Zapanowała ciemność, nieco tylko mniej nieprzenikniona niż ta, która towarzyszyła mi w podziemiach. Po omacku odnalazłam dłoń Radforda i chwyciłam ją.<br />
- Domyślam się, że jeszcze długa podróż przed nami, mam rację? Ile przeszliśmy do tej pory? Pewnie nie więcej, niż 25 km.<br />
- Tak, to prawda. Ale na szczęście teraz już będzie z górki. Przynajmniej do czasu, gdy dojedziemy na Danilię – odparł chłopak.<br />
Westchnęłam. Chyba wreszcie dotarło do mnie to, w co się wpakowałam. Co ja miałam w głowie? Co niby chciałam osiągnąć przez to, że udam się w Radfordem na Danilię? Będę mogła co najwyżej potrzymać mu plecak, kiedy dojdzie do ewentualnego starcia między nim i strażnikami. Może już teraz wyskoczę z auta? Przynajmniej przestanę być wreszcie dla mojego przyjaciela ciężarem.<br />
Teraz, gdy o tym myślę, jest mi wstyd. Zawsze uważałam się za mądrą osobę, jednak to, co zrobiłam, jest wręcz karygodne.<br />
- O czymkolwiek myślisz, lepiej przestań. – Międzygalaktyczny książę wyrwał mnie z zamyślenia.<br />
- Niby skąd..?<br />
- Almightiańska intuicja. Trochę silniejsza niż ta kobieca. Nic nadzwyczajnego. – Chłopak odchrząknął. – Mniejsza o to. Może dla odmiany ty mi coś o sobie opowiesz? Domyślam się, że nie zaczniesz swojej historii słowami „Mój dziadek był almightianinem i przybył na Ziemię w 1956…”, ale może pamiętasz coś, co mogłoby mieć chociaż niewielki związek z Danilią? No wiesz… Coś jest na rzeczy, może dowiemy się co?<br />
Zastanowiłam się przez chwilę. Znałam większość swojej najbliższej rodziny i żaden z jej członków nie przejawiał nigdy żadnych nadludzkich zdolności. Chociaż…<br />
- Gdybym miała posądzać kogoś z mojej rodziny o jakikolwiek kontakt z mieszkańcami Danili, to z całą pewnością byłby to mój ojciec – stwierdziłam. – Nie mówiłam ci tego, bo byłam pewna, że i tak nie będziesz chciał słuchać, ale kiedy byłam mała, ojciec zostawił mi kopertę z kluczem do skrytki, w której trzymał wszystkie swoje zapiski. On też chciał odkryć sekret almightian, jednak nie zdążył… Sam wiesz, jak to się skończyło.<br />
- Wiem. Ale czegoś udało mu się dowiedzieć, mam rację?? – Radford pociągnął temat.<br />
- Tak. Nie zdołał niestety rozszyfrować waszego języka, natomiast dobrze opisał różnice między almightianami, a ludźmi. Domyślam się, że znał dobrze jakiegoś przedstawiciela waszego gatunku, jednak nie na tyle dobrze, aby odkrył on przed nim wszystkie swoje karty. Przykładowo aż do śmierci nie dowiedział się, co almightianie ukrywają pod bandażami na nadgarstkach. – To mówiąc, chwyciłam Radforda z rękę i odsunęłam sportową frotkę, którą od dawien dawna nosił na przegubie. Mimo iż moje oczy przyzwyczaiły się już nieco do ciemności, nie byłam w stanie dostrzec znaku na jego ręce. Gdy jednak przesunęłam dłonią po jego nadgarstku, poczułam różne, przecinające się wypukłości, jak po świeżych bliznach. – Co tak w ogóle oznaczają te znaki?<br />
- Dawniej mówiło się, że w tych symbolach zapisana jest prawda o istocie, która je nosi. Dosłownie wszystko, począwszy od imienia, najważniejszych cech charakteru i pochodzenia, a na przyszłości kończąc. Interpretacja znaków jest niestety bardzo trudną sztuką, zwłaszcza ta część o przyszłości, więc niema na Danili już prawie nikogo, kto by to potrafił. Jak zresztą sama wczoraj widziałaś, Iris wyczytała ze znaku to, kim jestem. To akurat nie było szczególnie, ale wydobycie z niego większej ilości informacji byłoby nie lada wysiłkiem.<br />
Wróciłam myślami do nocy, kiedy to dowiedziałam się, co kryje się pod bandażem Jasmine. Srebrzysty, połyskujący symbol bardzo zapadł mi w pamięć.<br />
- Tak naprawdę w życiu wydziałam tylko jeden znak, ten należący do Jasmine – stwierdziłam. – Był naprawdę przepiękny, nawiasem mówiąc.<br />
- To by znaczyło, że ma przed sobą piękne życie – odparł z przekonaniem chłopak. – Trochę jej zazdroszczę. Nie trzeba być uczonym, aby wyczytać z mojego znaku, że los nie będzie dla mnie łaskawy.<br />
- Co masz na myśli?<br />
- Tego się nie da opisać. Zwyczajnie pokażę ci go, kiedy już wyjdziemy.<br />
- Aż tak źle?<br />
- Tak.<br />
Tymi słowami Radford dał mi do zrozumienia, że nie ma ochoty ciągnąć dłużej tego tematu. Dobrym pomysłem byłaby teraz drzemka, gdyby nie fakt, że dopiero co przespaliśmy smacznie całą noc. Nie pozostało nam więc nic innego, jak siedzieć w milczeniu i liczyć, ile razy któreś z kół ciężarówki podskoczy, natrafiając na kamień.<br />
W ten oto sposób minęło nam kilkaset następnych kilometrów. Nawet nie przeszło mi przez myśl, aby zjeść coś z tego, go podarowała nam Angelique. A to, że moje burczenie w brzuchu z całą pewnością musiał słyszeć kierowca ciężarówki, to już inna sprawa. Stres i obawa przed tym, co nieznane, odebrały mi apetyt.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
Po upływie wielu, wielu godzin ciężarówka wreszcie się zatrzymała. Kierowca zgasił silnik, na zewnątrz usłyszałam też jakieś głosy. Najciszej, jak tylko potrafiłam, podeszłam do drzwi, aby przez niewielką szparę zobaczyć, co dzieje się na zewnątrz. Przed pojazdem stali dwaj mężczyźni – kierowca i drugi, którego nie widziałam wcześniej. Almightianin, który wiózł nas przez całą drogę podał swojemu towarzyszowi kartkę papieru. Ten zapoznał się z jej treścią, po czym pokiwał głową.<br />
- Mimo to muszę rzucić okiem na towar – powiedział i podszedł do drzwi.<br />
Radford poderwał się z miejsca niczym oparzony, kiedy oblały nas promienie zachodzącego już słońca. Towarzysz naszego kierowcy, widząc zachowanie chłopaka, położył palec na ustach.<br />
- Ciii… spokojnie, z mojej strony nic wam nie grozi. Muszę tylko skontrolować to, co jest na ciężarówce. Wiecie, takie procedury.<br />
Radford jeszcze przez chwilę stał w pozycji, która sugerowała, że jest gotowa do ataku. Niemniej jednak, gdy mężczyzna wszedł do środka i zaczął obwąchiwać znajdujące się w pojeździe pudła, usiadł z powrotem na ziemi.<br />
- Powodzenia życzę – rzucił mężczyzna, gdy tylko zakończył swoją pracę i ze zwinnością godną gazeli zeskoczył na ziemię. – Gdyby tak przypadkiem udało wam się zabić Patricka, wcale bym się nie obraził. – To mówiąc, puścił w naszym kierunku perskie oko.<br />
Kiwnął porozumiewawczo w stronę kierowcy, a ten podszedł do nas.<br />
- Mamy jeszcze trochę czasu, nim otworzy się Brama, jednak sądzę, że póki co nie powinniście opuszczać auta. Z tego, co wiem, woleli byście unikać Fabiana, a założę się, że lada moment się tu pojawi.<br />
Radford kiwnął głową.<br />
- To prawda. Mamy tu prowiant, jest całkiem ciepło, więc nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy spędzili tu noc – odparł mój towarzysz. <br />
- W takim razie do zobaczenie na Danilli. – To mówiąc, Almightianin zamknął drzwi ciężarówki.<br />
Coś przeszło mi przez myśl i nagle serce zabiło mi tak mocno, jak nigdy dotąd.<br />
- Radford, możesz mi powiedzieć, w jaki sposób działa ta Brama? To jakiś portal, tak? – spytałam drżącym głosem.<br />
- No tak, to zwyczajny portal – odparł.<br />
- „Zwyczajny” to chyba nie jest odpowiednie słowo, nie sądzisz? – rzuciłam z przekąsem. – Możesz mi wytłumaczyć, jak działają takie portale?<br />
- Chętnie, ale sam nie mam pojęcia. Wchodzisz i wychodzisz w innym miejscu. Nigdy nie wnikałem w to głębiej.<br />
- A czy to… boli czy coś w tym stylu? – spytałam.<br />
- Nie, jeśli o to chodzi. To trochę takie uczucie jakbyś przechodziła przez ścianę wody, tylko tak jakby mniej mokrej. Ewentualnie może zakręcić ci się w głowie.<br />
Odetchnęłam z ulgą, choć wciąż gdzieś w mojej głowie tlił się uzasadniony strach przed nieznanym.<br />
- Skoro tak, to w porządku, ale z góry zaznaczam, że boję się portali – zakomunikowałam.<br />
- Serio? – Po tonie głosu mniemam, że Radford uśmiechnął się, niemniej jednak z racji niezmąconej ciemności nie byłam w stanie tego stwierdzić. – Mamy przed sobą misję godną kamikaze, a ty stwierdzasz, że boisz się portali?<br />
- Nie twierdzę, że później nie będę się bać – dodałam.<br />
- Zostaw sobie trochę miejsca na strach na później. Póki co nie ma się czego bać.<br />
Usiadłam na ziemi i podciągnęłam kolana pod brodę. W tym momencie głośno zaburczało mi w brzuchu, więc zdecydowałam się na spożycie jednej z kanapek. Gdy ugryzłam pierwszy kęs, poczułam, jak Radford siada obok mnie.<br />
- Co zrobimy, jak już dotrzemy na Danilię? – zaczęłam. – Jaki masz plan?<br />
Chłopak westchnął.<br />
- W pierwszej kolejności chciałbym zorientować się, jak wygląda teraz sytuacja na Danili i co się zmieniło przez te kilka lat, będziemy więc musieli pogadać z tubylcami. Zatrzymamy się w miejscu, które jest azylem dla wyjętych spod almightian i to u nich zaczerpniemy informacji.<br />
- Dlaczego właśnie tam? – spytałam.<br />
- Tylko tam dowiemy się, jak liczna i jak wyposażona jest armia Patricka. Almightianie, których tam spotkamy, to w dużej mierze przestępcy i wygnańcy, ale proszę, żebyś była dla nich wyrozumiała. Aby zostać przestępcą na Danili, wcale nie trzeba niczego ukraść ani nikogo zabić. Odkąd Patrick ustanowił swoje prawo, wystarczy na przykład być w związku z nieodpowiednią osobą lub wypić cappuccino z mlekiem.<br />
Gdy Radford wspomniał o związkach, przypomniała mi się rozmowa między Tamitayą a Vanessą.<br />
- Masz rację, słyszałam o tym. Nie można być w związku z osobą o innym przesileniu – wtrąciłam się. – A skoro o tym mowa, to powiedz mi, jakie przesilenie ma twoje rodzeństwo? <br />
- Pewnie – to mówiąc chłopak wyprostował nogi i oparł się o blaszaną ścianę. – Ja, jak już wiesz, mam przesilenie na wampira. Jefferey jest wilkołakiem, Jesseron syrenem, a Jessica faerie. Jeśli chodzi o inne osoby, to Jasmine jest nefilim, a Fabian, tak samo, jak Jesse, syrenem.<br />
Przez dłuższą chwilę miałam mętlik w głowie i nie widziałam, na czym skupić myśli. Największą przyjemność sprawiało mi jednak wyobrażanie sobie Jessa z rybim ogonem.<br />
- Faaaaajnie… - skwitowałam. – Ciekawe, czy ja mam jakieś przesilenie – zażartowałam.<br />
- Faktycznie! – Radford ożywił się nagle. – Skoro jesteś pół almightianką, to istnieje szansa, że masz jakieś przesilenie! Chociaż… zauważyłabyś to. To się czuje. Mnie od zawsze ciągnęło do krwii, a przykładowo Jessa do wody. A ty co czujesz?<br />
Zamyśliłam się przez chwilę.<br />
- Prawdę mówiąc to czuję się jak… człowiek – skwitowałam.<br />
- Może to i lepiej? – To mówiąc, chłopak ziewnął przeciągle. – Co powiesz na drzemkę? Przed nami naprawdę ciężki dzień.<br />
- W pełni popieram.<br />
Bez zbędnego przeciągania ułożyliśmy się na podłodze. Radford bardzo dobrze sprawdzał się zarówno w roli poduszki, jak i grzejnika. Z głową opartą na jego piersi zapadłam w długi, jednak bardzo niespokojny sen.<br />
<br />
* * *<br />
<i><br /></i>
<i>Casper w sposób niezwykle ostentacyjny przechadzał się po celi. Znajdowało się w niej kilka osób, z których każda poza młodym czarownikiem w ciemnobłękitnym płaszczu była skrępowana wymyślnymi pętami. Widok wciąż nieudolnie próbujących wyswobodzić się więźniów wyraźnie sprawiał mu nie lada przyjemność. W pewnym momencie zatrzymał się, a wzrok wszystkich obecnych skierował się na niego.</i><br />
<i>- Dogadamy się jakoś, czy mam dalej być niemiły? – To pytanie skierował głównie do McAllena, który spośród wszystkich zebranych wyglądał zdecydowanie najgorzej. Oczywistym był fakt, że ma za sobą długie godziny okrutnych tortur.</i><br />
<i>- Powtarzam, że nie mam pojęcia gdzie ona jest. A nawet gdybym wiedział, byłbyś ostatnią osobą, której bym o tym powiedział – rzucił mój dawny nauczyciel historii.</i><br />
<i>- W takim razie mniemam, że ma ją wasz brat… Ale wiecie co? Mądry z niego dzieciak. Zaginął! Domyślam się, że celowo się gdzieś zaszył, streechartsy od kilku dni nie mogą go znaleźć… Sprytnie, sprytnie…</i><br />
<i>Trójka Brownesów wymieniła porozumiewawcze spojrzenia. Słowa Caspera dawały im swego rodzaju nadzieję na to, że jeszcze nie wszystko stracone.</i><br />
<i>Starałam się dotrzymać kroku Casperowi. Naturalnym był jednak fakt, że nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności. Nie dało się nie wyczuć bijącej od niego, niepokojącej aury. Widać było, jak przez dłuższą chwilę przygląda się trojaczkom, jak gdyby zastanawiał się, w które z nich wymierzyć kolejny cios. W końcu zdecydował, że jego ofiarą zostanie Jefferey.</i><br />
<i>- Jefferey! Tyle lat minęło, że zupełnie zapomniałem, że kiedyś bzykałeś się z Jej Wysokością! Pewnie chciałbyś wiedzieć, co u niej, mam rację? – spytał Casper.</i><br />
<i>Jeff poczerwieniał na twarzy, nie był to jednak młodzieńczy rumieniec, a czysta złość. W jego oczach wręcz można było dostrzec małe ogniki. Gdyby nie krępujące go łańcuchy, z całą pewnością rozerwałby czarownika na strzępy.</i><br />
<i>- Ma się świetnie, wiesz? Świetnie się sprawuje w roli królowej… Ale rzadko o tobie wspomina, chyba nie byłeś dla niej zbyt ważny… A szkoda, ładna była z was para… </i><br />
<i>Srebrzystowłosy, nie zważając na łańcuchy, poderwał się z miejsca. W mgnieniu oka zmienił się w wielką, włochatą bestię. Z łatwością uwolnił się z więzów, po czym rzucił się na Caspera. Zaskoczony czarownik machnął różdżką, przez co wilkołak wylądował na przeciwległej ścianie. Kilka kamieni wchodzących w skład stropu opadło na podłogę. Na czole bestii pojawiło się spore rozcięcie, z którego w niepokojąco szybkim tempie sączyła się krew. Kolejne machnięcie różdżką sprawiło, że łańcuchy znów oplotły ciało chłopaka. </i><br />
<i>- Tak nie będziemy się bawić – mruknął Casper, wyraźnie niezadowolony. – Posiedzicie sobie tutaj przez jakiś czas, może wówczas przypomnicie sobie, co się stało ze Stelą. – To mówiąc, czarodziej opuścił lochy, zostawiając więźniów w ciemności i rozpaczy.</i>Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-35948721784087373172013-01-16T09:22:00.001-08:002013-03-22T02:23:33.912-07:0013. Gatunek bliżej nieokreślony<div style="text-align: justify;">
O ile Tokio różniło się dość znacząco od
Tastentoon, o tyle w Oslo zaczęłam odnosić wrażenie, że znajduję się na
zupełnie innej planecie. Nie chodziło jedynie o cudowne widoki, na które
składały się pokryte śniegiem góry i lasy, ale i niezwykle czyste miasta. Nie
trudno było stwierdzić, że życie tutaj znacznie różni się od tego, które
prowadziłam na co dzień.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A więc powiadasz, że teraz dokąd?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Razem z Radfordem znajdowaliśmy się w bliżej
nieokreślonym miejscu. Po opuszczeniu samolotu zostaliśmy zupełnie sami,
zziębnięci i zmęczeni podróżą. Starałam się ignorować uwagę Radforda na temat
tego, że na Danilli będzie znacznie zimniej i ostatecznie mam jeszcze szansę
się wycofać. Jak na młodą Kaviste przystało, brnęłam do przodu, pomimo tego, iż
powoli zaczynałam tracić czucie we wszystkich kończynach. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Stwierdzam, że na północ. Stąd już prosta droga do Milandii...
– odparł brunet, dzielnie stawiając kolejne kroki przez ośnieżone pola.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A czy Milandia przypadkiem nie została przez was zmyślona? Tak
mi się zdawało... – zauważyłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford zachichotał, ale z powodu silnie wiejącego
wiatru nie było to zbyt dobrze słyszalne.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie, ona akurat istnieje naprawdę. Jest to maleńkie państewko
zamieszkane głównie przez almightian pracujących w Instytucie i wtajemniczonych
ludzi. Tam właśnie znajduje się Brama i to właśnie tam się wybieramy. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rozumiem. Powiadasz, że to tak z 500 km, tak? – upewniłam się.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mniej więcej – odparł chłopak w momencie, gdy płatek śniegu
osiadł na jego nosie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Westchnęłam. Nie potrafiłam wyobrazić sobie tego,
że w ciągu trzech dni pokonamy taką odległość piechotą, a Radford uparcie
zatajał przede mną plan, który z całą pewnością rodził się w jego umyśle.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Ustaliliśmy zgodnie, iż dłuższe odcinki drogi
pokonywać będziemy w milczeniu, co by zbytnio nie przemęczać organizmu.
Dzielnie stawialiśmy kolejne kroki, które liczyłam z nudów. Gdy zbliżaliśmy się
do ośmiu tysięcy, Radford przystanął nagle.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jesteśmy na miejscu – stwierdził chłopak.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Poważnie? – Niechętnie uniosłam wzrok znad czubków ośnieżonych
butów.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Nie zauważyłam nic, co można by nazwać rzeczonym
„miejscem”. W polu mojego widzenia dostrzegłam jedynie starą karczmę rodem ze
średniowiecza, kilka skromnych domków i drzewa. W oddali malował się górski
krajobraz.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford dziarskim krokiem ruszył w stronę karczmy.
Zdezorientowana poszłam w jego ślady.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Frontowa ściana budynku nie wyglądała zbyt
zachęcająco, mimo to nie zawahaliśmy się otworzyć ciężkich, drewnianych drzwi o
zardzewiałych zawiasach. Wnętrze również nie wyróżniało się niczym wyjątkowym.
Ściany wykończone drewnem, podłoga i meble również z tego samego materiału, co
więcej – w podobnym odcieniu. Jako że nie docierała tu elektryczność,
nowoczesne lampy ustąpiły miejsca wymyślnym świecznikom zawieszonym zarówno u
sufitu, jak i przyczepionym do filarów i ścian. Całe pomieszczenie sprawiało
wrażenie niezadbanego – podłoga, stoliki i lada pokryte były cienką warstwą
kurzu. Mimo wszystko Radford nie musiał długo namawiać nie, abym pozostawiła za
sobą bezkresne śniegi i weszła do środka.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Witam – zaczął brunet, gdy podeszliśmy do lady. – Czy można tu
wynająć pokój na noc?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Mężczyzna w średnim wieku obrzucił mojego
przyjaciela wzrokiem. Wyglądał tak, jak gdyby nie zrozumiał jego słów.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Pokój na noc? – powtórzył łamaną angielszczyzną. W jego głosie
dało się wyczuć wyrazisty, europejski akcent.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford skinął głową.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Mężczyzna wymienił spojrzenie ze starszym od siebie
brodaczem, który zapamiętale palił cygaro w rogu pomieszczenia. Wymienili kilka
zdań w nieznanym mi języku.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, oczywiście. – Stwierdził po chwili.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ile będzie kosztować jedna noc? – zapytał Radford. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Mężczyzna przekręcił głowę na bok, przez co
wyglądał niczym zamyślona sowa. Jego obfite bokobrody, okrągła twarz i
wyłupiaste oczy jedynie potęgowały ten efekt. Pozostał w tej pozycji przez
dłuższą chwilę, zapewne analizując słowa Radforda. A może starał się odnaleźć
na nie odpowiedź?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Free </i>– odparł w końcu, po czym odnalazł klucz gdzieś
pod ladą i wręczył go mojemu przyjacielowi. Brodacz z cygarem niechętnie
podniósł wzrok.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dziękujemy – powiedział Radford i ruszył w stronę skąpanych w
półmroku schodów, które mężczyzna wskazał nam skinieniem ręki. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Baz słowa podążyłam za brunetem. Gdy zamknęliśmy za
sobą drzwi zatęchłej sypialni, usiadłam na skrzypiącym, bujanym fotelu.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A teraz chwila na wyjaśnienia – zaczęłam, ostentacyjnie łącząc
palce ze sobą. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford uśmiechnął się nieznacznie. Rzucił plecak
na łóżko, z którego poderwała się warstwa kurzu.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przeczekamy tu noc. Odpoczniemy i wyruszymy jutro z samego
rana. Kilka kilometrów dalej znajduje się jeden z oddziałów Instytutu. Tam na
pewno znajdzie się ktoś, kto podwiezie nas pod samą Bramę, a może nawet i
dalej.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wszystko jasne, dziękuję.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Skinieniem głowy pozwoliłam chłopakowi usiąść, ten
jednak już po chwili znalazł się przy oknie z papierosem w ustach. Gdy dopadło
mnie zimne powietrze, zadrżałam niczym ryba w galarecie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zamknij to okno, zimno mi! – krzyknęłam i skuliłam się w
sobie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford zignorował jednak moją prośbę. Wlepiał
wzrok w bliżej nieokreślony punkt w krajobrazie i z zapamiętaniem wypuszczał z
płuc kłęby dymu.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Słyszysz co mówię!? – ponagliłam go.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie jest ci zimno – stwierdził, czym upewnił mnie w
przekonaniu, iż chwilowo znalazł się w stanie dysfunkcji psychicznej.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Że co!?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wmawiasz sobie, że jest ci zimno, ale wcale tak nie jest. To
tylko twoja wyobraźnia – ciągnął.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Odniosłam wrażenie, jakbym właśnie rozmawiała z
nawiedzonym hipisem lub kimś podobnym.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->O czym ty mówisz!?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Mój głos zaczął drżeć z zimna. Byłam wściekła na
Radforda, co miało swoje plusy, bo równocześnie podnosiło to nieco temperaturę
mojego ciała. Mimo wszystko byłaby znacznie wyższa, gdyby mój przyjaciel
zamknął okno.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ludzie są tak ograniczeni... – mruknął i zgasił papierosa o
drewnianą ramę okna. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Brunet poderwał się z miejsca i podszedł do mnie,
zostawiając okno szeroko otwarte. Wziął mnie za ręce, a jego hipnotyzujące
spojrzenie nie pozwalało mi oderwać wzroku. Wstałam z miejsca. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Opowiem ci teraz historię pewnej mewy – zaczął. Nawet nie
zorientowałam się, kiedy zaczął rozpinać guziki mojego płaszcza. Spojrzenie
chłopaka sprawiało jednak, iż nie mogłam wykonać żadnego ruchu. – Dawno temu
pewna mewa złożyła jaja. Jedno z nich było bardzo ciekawe świata, więc
wytoczyło się z gniazda i wylądowało w legowisku żółwi. Tam wykluło się razem z
małymi żółwiami. Starsza żółwica wychowywała mewę jak własne dziecko. Ptaszyna
bawiła się z małymi żółwiami, pływała i wygrzewała się na piasku, nie mając
nawet pojęcia o tym, kim jest naprawdę. Wmawiano jej, że jest żółwiem.
Zapewniano ją, że nie potrafi latać. Ale przecież potrafi, prawda?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak – mruknęłam i posłusznie kiwnęłam głową. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ludzie często wmawiają nam różne rzeczy, a prawda bywa
zupełnie inna. A gdybyś urodziła się na przykład jako polarny miś, a wmawiano
by ci, że jesteś człowiekiem? Czy wtedy upierałabyś się przy tym, że jest ci
zimno?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak – powtórzyłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A czy wtedy umiałabyś latać? – dorzucił chłopak, po czym
uśmiechnął się w niepokojący sposób.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Wybudziłam się z transu, gdy słowa mojego
przyjaciela zaczęły tracić sens. Dopiero wtedy zorientowałam się, że mam na
sobie już tylko cienką koszulkę.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Radford! – krzyknęłam, chłopak jednak uciszył mnie,
ostentacyjnie kładąc palec na moich ustach.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jest ci zimno? – spytał.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Spojrzałam na swoje nagie ramiona. Oczywiście, że
dotykał ich chłód. Dotykał, jednak moja podświadomość nie pozwalała mu
przenikać głębiej. Zimne powietrze opływało moje ciało niczym woda, a gruba
warstwa silnej woli sprawiała, iż nie czułam chłodu. Mimo to nie zamierzałam
puścić mimo uszu faktu, że Radford wbrew mojej woli pozbawił mnie ubrań.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ty pieprzony, niewyżyty zboczeńcu! – ryknęłam, po czym
odsunęłam od siebie rękę bruneta i zaserwowałam mu prawy i lewy sierpowy
jednocześnie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford zakołysał się lekko i spojrzał na mnie
zaskoczony, natomiast ja – wielce zadowolona ze swojego czynu - szybko
założyłam sweter, zamknęłam okno i wróciłam na bujany fotel.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dostajesz oficjalny zakaz zbliżania się do mnie na odległość
mniejszą niż 5 metrów – powiedziałam. – Mam wrażenie, że ostatnimi czasy trochę
za bardzo się do mnie przystawiasz.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Zielonooki wybuchnął śmiechem. Usiadł na łóżku,
które wyraziło swój protest głośnym skrzypnięciem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Brak mi czułości -
wyjaśnił chłopak tonem, którym równie dobrze mógłby opowiadać dowcipy. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie wątpię – burknęłam, podwijając rękaw swetra. Nagle zrobiło
się dziwnie gorąco. – Tak wiele czasu minęło od dnia, gdy kochałeś się z
Nathem, nieprawdaż?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zaiste – skomentował chłopak, po czym wyciągnął z plecaka
mangę, ułożył się wygodnie i zagłębił się w lekturze. – Nie bierz sobie tego do
serca, dobrze? Zdrada Nathaniela to ostatnie rzecz, o jakiej teraz myślę.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wierzę w to - odparłam
z czułością. – Po prostu kocham działać ci na nerwy.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->I wzajemnie – rzucił Radford i uśmiechnął się.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Pierś chłopaka unosiła się i opadała w równym
tempie, gdy zagłębiał się w treść komiksu. Ja natomiast niczym dziecko cieszyłam
się z możliwości zabawy w bujanym fotelu. Rozrywka ta szybko jednak zaczęła
tracić sens, gdy uporczywe myśli wtargnęły do mojej głowy. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Skąd wiedziałeś, że potrafię zapanować nad odczuwaniem zimna,
co? – zaczęłam, ostentacyjnie zakładając nogę na nogę.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie wiedziałem. – Radford nie podniósł wzroku znad mangi. –
Miałem po prostu nadzieję, że ten bliżej nieokreślony gatunek, do którego
należysz jest nieco bardziej rozwinięty niż ludzie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czyli działałeś w ciemno, tak? – rzuciłam z lekką urazą w
głosie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, dokładnie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rozumiem – mruknęłam i zaczęłam zapamiętale skubać rękaw
swetra. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Przed oczami zamajaczył mi obraz jednaj z
najcięższych nocy, jakie do tej pory przeżyłam. Moje ciało przebiegł dreszcz, a
serce zabiło mocnej, gdy uświadomiłam sobie, że w tamtej nocy patrzyłam w oczy
samej śmierci.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wy, almightianie, jesteście z reguły bardzo nieodpowiedzialni
– stwierdziłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford oderwał wzrok od komiksu i na moment utkwił
go w bliżej nieokreślonym punkcie w przestrzeni. Ściągnął brwi, co świadczyło o
tym, że dokładnie analizuje moje słowa.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co masz na myśli? – rzucił w końcu. Teraz jego spojrzenie
padło na mnie. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Podkuliłam kolana i objęłam je ramionami, po czym
poruszyłam się na fotelu, aby złapać równowagę. Chłopak położył nadal otwartą
mangę na brzuchu.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie zauważyłeś tego? Zachorowałam kiedyś na to wasze
ojitsujiri, pamiętasz? Jasmine mogła mieć tylko nadzieję, że to wasze zaklęcie
mnie nie zabije. A jednak go użyła – przypomniałam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W tym wypadku nie miała wyboru. Wybierała między pewną i mniej
pewną śmiercią.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Poczułam suchość w gardle, gdy brunet wspomniał o
mojej „pewnej śmierci”.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A gdybym teraz zamarzła na kość? – ciągnęłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie zamarzłabyś. Nadal jesteśmy na Ziemi, a tutaj jest co
najwyżej czterdzieści stopni poniżej zera.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To i tak...</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zamarzłabyś, gdybym cię tego nie nauczył, zapewniam cię. W tym
wypadku również nie miałem wyboru, Lizz.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ale...</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przesadzasz – przerwał mi chłopak dość ostrym tonem.
Wyprostowałam się gwałtownie, by po chwili znów otulić kolana rękoma. – Szukasz
dziury w całym. Co masz właściwie na myśli?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nic, nieważne – mruknęłam i spuściłam wzrok. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Kątem oka dostrzegłam, jak Radford uśmiecha się do
siebie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Almightianie nie są tacy źli, jacy mogliby ci się wydawać –
stwierdził chłopak.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->I mówi to zdetronizowany książe, który wybrał się z panienką z
bliżej nieokreślonego gatunku w szaleńczą podroż, ażeby odbić swoją
almightiańską rodzinkę z rąk almightiańskiego tyrana – rzuciłam z sarkazmem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Właściwie, to...</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radfordowi nie dane było skończyć, gdyż w połowie
zdania przerwał mu przeraźliwy trzask wywołany przez drzwi, które zostały
gwałtownie otwarte przez brodatego mężczyznę. Gospodarze lokalu i najpewniej
ich znajomi dość sporą grupką wtargnęli do naszej sypialni, wykrzykując coś w
języku, którego nie rozumiałam. Mogłabym przysiąc, że jeden z nich zaciągał po
rosyjsku. Drzwi z impetem uderzyły o bujany fotel, który mimo to nie stracił
równowagi. Odruchowo zakryłam głowę rękoma i niczym żółw ukryłam się w
niewidzialnej skorupie. Starałam się oddychać spokojnie, jednak szybko
porzuciłam ten zamiar, gdy spośród krzyków wyłapałam odgłos uderzenia i nieco
dziewczęcy pisk Radforda. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Nie minęła nawet chwila, a poczułam, jak coś z
impetem uderzyło mnie w ręce, którymi szczelnie osłaniałam czaszkę. Zakręciło
mi się w głowie, a w uszach rozbrzmiał odgłos łamanej kości. Zrobiło mi się
niedobrze.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Nim się zorientowałam, ktoś złapał mnie za nogi i
począł ciągnąć po podłodze w nieznanym mi kierunku. Kultura słodkiej,
bezbronnej panienki nakazywałaby w tym momencie krzyczeć ile sił w płucach, co
by mój przesłodki książe na białym, rączym rumaku mógł usłyszeć moje wezwanie.
Ja jednak usilnie starałam się zachować spokój, aby nawet w najmniejszym
stopniu nie upodobnić się do wyżej wymienionego typu dziewczyny. Doszłam do
wniosku, że szarpanie się również nie przyniesie większych efektów, zwłaszcza w
momencie, gdy krew cieknąca z ręki zalewała mi twarz. Jedyne, co mi w tym
momencie pozostało, to baczne obserwowanie otoczenia.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Po chwili luksusowej podróży znalazłam się w
pomieszczeniu nieco większym, niż sypialnia, którą nam udostępniono. Pokój nie
wyglądał zbyt przyjemnie. Na dobrą sprawę można było pokusić się o
stwierdzenie, że w pewnym stopniu przypominał prowizoryczną salę tortur. Na
beczkach po winie, które najpewniej zastępowały stoliki, porozkładane były świece,
noże, kajdany i łańcuchy. W kącie dostrzegłam również solidny łom. Na widok
tych przyrządów moje serce dostosowało nareszcie swój rytm do zaistniałej
sytuacji.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Nigdy nie myślałam o tym, że coś może mi grozić.
Nigdy nie wpadłam na to, że pewnego dnia moje życie może w drastyczny sposób
się zakończyć. W tym momencie zaczęłam się nad tym zastanawiać.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Gdy poczułam, że brodaty mężczyzna trzyma moją nogę
znacznie delikatniej, wyrwałam się i – wykorzystując w pełni swoje położenie,
rozłożenie masy ciała oraz fakt, że moja druga noga nadal tkwi w jego dłoni – z
szybkością godną ninja kopnęłam go w krocze. Mało subtelny gest, wiem, ale
jakże skuteczny! Mężczyzna zgiął się w pół, tym samym puszczając mnie wolno.
Podniosłam się, rozejrzałam w koło i odruchowo rzuciłam się na Radforda, który
był w tym momencie okładany przez dwóch łysych, nieprzyjemnie wyglądających
Europejczyków.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Trzymaj się – mruknęłam. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Wtuliłam twarz w klatkę piersiową przyjaciela, a
ten przycisnął mnie do siebie dłonią. Chłopak pachniał potem i krwią. Zamknęłam
oczy i płytko nabrałam powietrza. Mimo, iż nie był to najodpowiedniejszy
moment, zdałam sobie sprawę z tego, że Radford nigdy nie mógłby być dla mnie
księciem z bajki. Jego objęcia nie były dla mnie azylem, nie czułam się w nich
bezpiecznie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Kolejny cios wylądował na moim ramieniu. Stojący
nad nami mężczyźni zamienili ze sobą kilka słów.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mhm – odparł Radford w momencie, gdy silne dłonie jednego z
oprawców uniosły mnie w górę i odrzuciły na drugi koniec pomieszczenia.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Z impetem uderzyłam głową o metalową rurę. Mimo to
nie zemdlałam, a jakże! Na w pół przytomna patrzyłam, jak najmłodszy z
mężczyzn, około dwudziestoletni chłopak o długich, rudych włosach zbliża się do
mnie. W ręce trzymał nóż, a w jego oczach tlił się ogień.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Boisz się? – spytał, ujmując mój podbródek w dłonie. Patrzył
na mnie, a ja nie ważyłam się odwrócić wzroku od jego spojrzenia. Przed oczami
stanęła mi wizja Jasmine, która równie dzielnie patrzyła w oczy tyrana.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie – odparłam, za co zostałam uderzona w skroń. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Powinnaś<i> </i>– mruknął i z nieukrywaną, wręcz
dziecięcą satysfakcją przesunął nożem po moim swetrze, który pod wpływem ostrza
rozstąpił się. <i><o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Młody mężczyzna nie skończył swojej zabawy. Przez
dobrą minutę przyglądałam się, jak pozbawia mnie ubrania. Po chwili skrawki
mojego swetra, koszulki i stanika znalazły się na podłodze, a płytka, jednakże
obficie krwawiąca rana naznaczyła mój brzuch.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Spojrzałam na oprawcę z wyrzutem i zakryłam piersi
rękoma. Poczułam ból w nadgarstku, gdy przycisnęłam go do ciała ramieniem.
Mężczyzna zaśmiał się w sposób, który jawnie świadczył o jego sadystycznych
upodobaniach.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Radford, mógłbyś coś wreszcie zrobić? – rzuciłam z wyrzutem,
gdy dotarło do mnie, że mój współwięzień jest magicznym księciem z innej
planety.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie mogę – odparł chłopak. – To są ludzie, nie mogę ich
krzywdzić.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A od kiedy ty tak skrupulatnie przestrzegasz zasad, co? –
ryknęłam, patrząc z przerażeniem, jak zajmujący się mną młodzieniec rozpina
spodnie, ukazując wypukłość malującą się pod szarymi bokserkami. – Jeśli czegoś
nie zrobisz, to oni skrzywdzą nas!</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Na twoją odpowiedzialność – mruknął mój przyjaciel w momencie,
gdy zamknęłam oczy.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Coś błysnęło i nagle zrobiło się niesamowicie
cicho. Krzyki mężczyzn szybko przerodziły się w coś, co można by uznać za ciche
popiskiwania nietoperza. Raz po raz słyszałam, jak kolejne ciała bezwiednie
opadają na podłogę. Gdy otworzyłam oczy, istotnie ujrzałam nietoperza, który
zatapiał kły w szyi stojącego przede mną mężczyzny. Gdy i jego ciało padło na
ziemię, ssak osiadł na podłodze i w magiczny sposób przemienił się w mojego
przyjaciela.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Wiele czasu minęło, zanim moje serce odzyskało
naturalny rytm. Wzięłam kilka głębokich oddechów. Wciąż byłam oszołomiona.
Wiedziałam, co dzieje się wokół mnie, mimo to nie mogłam oderwać wzroku od
bladych ciał naszych oprawców. Nie potrafiłam uświadomić sobie tego, że jeszcze
chwilę temu byli to ludzie, którzy usiłowali nas zabić. Radford podał mi dłoń i
pomógł mi wstać. Skrzywiłam się, gdy chwycił uszkodzony nadgarstek. Zarzucił
bluzę na moje ramiona i przycisnął mnie do siebie. Poczułam, że jego serce
również uderza z kilkakrotnie większą prędkością, niż zwykle.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wszystko będzie dobrze, nic się nie stało – mruknął chłopak
odruchowo.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przecież wiem – odparłam i jeszcze mocniej wtuliłam się w
niego. – Teraz ty mi powiedz, dlaczego wcześniej nie powiedziałeś, że potrafisz
zmieniać się w nietoperza!? – krzyknęłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford zachichotał.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Masz rację, to w tym momencie najistotniejsze – stwierdził z
uśmiechem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Właśnie tak! Czy ty wiesz, ile moglibyśmy osiągnąć, gdybyś
powiedział mi o tym wcześniej!? Na litość, Ra...</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Brunet zakrył mi usta dłonią, przez co nie dane mi
było dokończyć. Klasyczny książe z bajki zakryłby usta swojej księżniczki
pocałunkiem, ale nie! Mój przyjaciel był świadomy tego, że za taki manewr
zostałby przeze mnie poważnie skrzywdzony.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Później opowiem ci więcej na ten temat. Teraz musimy się stąd
zbierać – mruknął mi do ucha.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, masz racje – stwierdziłam. – Teraz najważniejsze jest to,
że jesteśmy bezpieczni. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przynajmniej teraz – dorzucił chłopak i odsunął się ode mnie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Kątem oka spojrzał na szczątki moich ubrań.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W plecaku mam coś na zapas – wytłumaczyłam i ruszyłam przed
siebie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Czułam się tak, jak gdyby moje nogi zrobione były z
waty. Radford szybko zdał sobie z tego sprawę, gdyż w mgnieniu oka wziął mnie pod
rękę, za co podziękowałam mu serdecznym uśmiechem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Po chwili znaleźliśmy się z powrotem w naszej
sypialni. Poczułam odrazę do tego miejsca. Sprawiało wrażenie czegoś
bezużytecznego, wręcz niebezpiecznego. Pospiesznie włożyłam zapasowe ubrania i
oddałam przyjacielowi bluzę.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tośmy sobie odpoczęli – skomentowałam. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Poczułam, że mój głos drży.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Musimy coś zjeść – stwierdził brunet.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Spojrzałam na niego, a wtedy coś w jego wyglądzie
mnie zaniepokoiło.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rad, czy ty ostatnio nie miałeś zielonych oczu? – spytałam, z
zaskoczeniem wpatrując się w demoniczne, czerwone tęczówki przyjaciela.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, tak, wiem. To przez ludzką krew. Zresztą
almightiańska działa podobnie. To przejdzie – wytłumaczył chłopak.<i><o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Prawdę mówiąc, z biologicznego punktu widzenia
miało to sens.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mam nadzieję – rzuciłam po chwili. – Bo na razie wyglądasz co
najmniej jak Gasai Yuno* w chwili miłosnego uniesienia.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zacne porównanie, milordzie – odparł Radford, po czym
wziął do ręki mangę i umieścił ją w plecaku.<i><o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Spojrzałam na bujany fotel i przez chwilę zapragnęłam
zabrać go ze sobą. Szybko jednak odrzuciłam tę myśl, gdy poczułam, jak burczy
mi w brzuchu.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wspominałeś, że powinniśmy coś zjeść, prawda? W pełni to
popieram.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
W opustoszałym budynku bez problemu odnaleźliśmy
dobrze wyposażoną kuchnię. Nie ukrywam, że europejskie jedzenie nieszczególnie
nam zasmakowało, ale lepsze to, niż śmierć głodowa. Po spożyciu kanapek z
szynką i jakimś nieznanym mi warzywem, spakowaliśmy to, co się dało do plecaków
i ruszyliśmy dalszą podróż.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Następnym razem to ja wybieram miejsce noclegu, jasne? –
rzuciłam, z przesadną siłą zamykając za sobą drzwi karczmy.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mam wrażenie, że to było ostatnie cywilizowane miejsce noclegu
na naszej trasie, Lizz. Nie licząc oczywiście Instytutu – stwierdził brunet.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Słowa Radforda sprawiły, że dreszcz przebiegł mi po
plecach.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Opowiesz mi coś więcej na temat tego całego Instytutu? –
zagadnęłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Wzniosłam wzrok ku niebu i uśmiechnęłam się, gdy
płatek śniegu osiadł na moim policzku i szybko przemienił się w kroplę wody.
Zachwycał mnie fakt, jak przyjemne może być uczucie chłodu, jakie oferował nam
padający z nieba, biały puch.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jasne – odparł chłopak. – Instytut jest to placówka, która
zajmuje się produkcją pożywienia w ziemskich warunkach i transportem jej na
Danillię. Ma sens, prawda? Danillia nie jest w stanie wydać plonu na tyle
obfitego, aby wykarmić wszystkich jej mieszkańców. Dopóki mój ojciec nie wpadł
na pomysł z założeniem Instytutu, almightianie cierpieli głód. Teraz czasy się
zmieniły. Danillia może nie opływa w luksusy, ale śmiertelność jej mieszkańców
znacznie zmalała. Teraz oficjalnie Instytutem zajmuje się Patrick, chociaż tak
naprawdę to Casper pilnuje wszystkich pracowników i dogląda transportu
żywności.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Casper jest... </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niezrównoważony? To chciałaś powiedzieć? – zasugerował Rad.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Takie odniosłam wrażenie. Czy to prawda, że zrobił pacynkę z
głowy ojca Fabiana? – spytałam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A jelita mojej matki wisiały w jego pokoju jako serpentyny.
Tak, to prawda. Szczerze mówiąc, nie dziwię się, że ten człowiek właśnie tak
się zachowuje. Na ziemi powiedziano by, że miał ciężkie dzieciństwo i to odbiło
się na jego psychice.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Skąd możesz znać przeszłość człowieka, którego widziałeś tylko
raz i był to dzień, kiedy zginęli twoi rodzice, a ty z rodzeństwem uciekłeś na
Ziemię?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, masz rację, przypominaj mi... – Radford spuścił głowę na
wspomnienie tragicznego dnia.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie rozczulaj się, tylko odpowiedz na moje pytanie! –
krzyknęłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Fabian nam opowiedział – rzucił szybko Rad. – Wierz lub nie,
ale on i Casper dość dobrze się znają. Wiedzą o sobie znacznie więcej, niż
powinni o sobie wiedzieć przeciętny pracownik i szef.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Przed oczami stanął mi obraz zrozpaczonego po
śmierci ojca Fabiana i szalonego mordercy Caspera złączonych w przyjacielskim
uścisku.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przykro mi, ale nie potrafię tego pojąć. Nie wierzę, że Fabian
jest w stanie rozmawiać z zabójcą swojego ojca – stwierdziłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Od natłoku nie pasujących do siebie informacji
zakręciło mi się w głowie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mówiłem już o tym, że Casper jest niezrównoważony? Ma też
kilka innych, ciekawych cech. Najprawdopodobniej nie potrafi kłamać, a do tego
bardzo łatwo jest nim manipulować. Fabian ma wpływ na niego, a on ma wpływ na
Patricka.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czyli mając po swojej stronie Fabiana, ostatecznie możecie
rządzić Danillią będąc na Ziemi? – skwitowałam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford spojrzał w gasnące niebo, a gwiazdy
zamigotały w jego spojrzeniu.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jeśli spojrzeć na to w najbardziej optymistyczny z możliwych
sposobów, to tak. Ale, jak pewnie sama zresztą zauważyłaś, nie wszystko idzie
zgodnie z planem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie ogarniam tego – stwierdziłam, na co Radford zachichotał.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie dziwię się. W gruncie rzeczy jest to bardziej
skomplikowane, niż mogłoby się wydawać. Czuję, że w tych wszystkich
zagmatwanych układach są kłamstwa i przekręty, o których nie wiem, więc z góry
przepraszam, jeśli podaję ci fałszywe informacje. Mówię, co wiem. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W porządku – rzuciłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford z zainteresowaniem spojrzał przed siebie, a
ja bezwiednie powędrowałam za jego wzrokiem. W oddali malowało się kilka drzew,
z których jedno przeważało nad innymi pod względem swoich rozmiarów. Krajobraz
ten prezentował się całkiem ładnie, ja jednak nie dostrzegłam w nim nic, co
mogłoby zainteresować mojego przyjaciela.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A czy mógłbyś mi powiedzieć jeszcze... – zaczęłam, jednak nie
dane było mi dokończyć.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przepraszam, Elisabeth, nie teraz. Jesteśmy na miejscu –
stwierdził chłopak, a ja zaczęłam podejrzewać go o urojenia. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Oczywiście, jesteśmy na środku lodowej pustyni. Chociaż wież
co? Niech będzie, wierzę ci na słowo – rzuciłam z nutką ironii w głosie, a
Radford uśmiechnął się pod nosem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Chłopak chwycił mnie za nadgarstek i zaciągnął w
kierunku drzew. Z plecaka wydobył różdżkę i zamachał nią w powietrzu. Z jej
końca posypały się czerwone iskry. Naszym oczom ukazały się oszklone drzwi
sprytnie zamontowane w najgrubszym z drzew.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Brawo, umiesz czarować! – wykrzyknęłam z entuzjazmem godnym
pięciolatki i zaklaskałam w dłonie. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->No tak. – Radford zawahał się przez chwilę i schował różdżkę
do plecaka. – No bo jestem czarodziejem – dodał.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Myślałam, że jesteś wampirem – stwierdziłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie, jestem almightianem z przesileniem na wampira – sprostował
chłopak.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przed chwilą powiedziałeś, że jesteś czarodziejem –
zauważyłam. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Brunet spuścił głowę i westchnął ciężko.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przypomnij mi, żebym ci to w wolnym czasie wytłumaczył,
dobrze? Na razie zostańmy przy tym, że jestem almightianinem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jasne. – Kiwnęłam głową.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford nacisnął klamkę, po czym weszliśmy do
środka. Znaleźliśmy się w ciasnej klatce schodowej, która prowadziła dobre
kilkadziesiąt metrów w dół. Po męczącej, monotonnej wędrówce po schodach naszym
oczom ukazały się kolejne drzwi, tym razem uchylone, zupełnie, jak gdyby ktoś
spodziewał się naszej wizyty. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Wnętrze nie różniło się zbytnio od przeciętnego,
nowoczesnego biurowca, można było jednak wyczuć, że wystrojem zajmowały się
istoty z innej planety. Podobnie jak w przypadku pomieszczenia, które widziałam
w wizji z Vanessą i Tamitayą, miejsce, w którym się znaleźliśmy wypełnione było
sprzętami, o których można by powiedzieć, że każdy był z innej bajki. Przed
potężnym, hebanowym stołem, który najpewniej pełnił rolę lady w recepcji stały
dwa wysokie, barowe krzesła. Podłoga wyłożona została różnego rodzaju płytkami
– począwszy od zwykłych, białych, przez wymyśle, imitujące kamień, a kończąc na
tych przeznaczonych dla najmłodszych, ze wzorem w rybki i inne morskie
stworzenia. Pod ścianami ustawione zostały regały, na których w pewnym
artystycznym nieładzie porozkładano książki i segregatory. Na ścianach
powieszone zostały obrazy – a raczej zakupione w przeciętnym sklepie meblowym
ramy i nic nie przedstawiające zdjęcia, które były w zestawie. U sufitu
znalazło się kilka żyrandoli – były bogato zdobione, kryształowe, jak i również
zwykłe, przemysłowe lampy, podobne do tych, jakie wykorzystywane są w szkołach.
Nie będzie to zaskoczeniem, jeśli powiem, że każde z dziesiątek drzwi, jakie
można było ujrzeć w pomieszczeniu, różniło się kształtem i kolorem. Mojej
uwadze nie umknęły drzwi z symbolem męskiej toalety, które były uchylone i za
którymi mieściło się niewielkie pomieszczenie biurowe z komputerem i kobietą
ubraną w wygodny dres siedzącą za biurkiem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Reasumując, pomieszczenie urządzone zostało jakby
od niechcenia, z materiałów, jakie były pod ręką. Niemniej jednak nie można
było powiedzieć, że nie było funkcjonalne. Biegający w tę i z powrotem ludzie –
czy może raczej almightianie, zważywszy na to, że gdzieś w oddali mignęły mi
postacie z zajęczymi uszami i orlimi skrzydłami – nie wpadali na siebie, a
jedynie w biegu wymieniali miedzy sobą informację. Każdy miał swoje zadanie i
starał się należycie je wykonać.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford
spojrzał na mnie, chcąc najpewniej wyczytać z wyrazu mojej twarzy reakcję na co
najmniej komiczny wygląd pomieszczenia. Westchnęłam głęboko i uśmiechnęłam się.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Bez komentarza – rzuciłam. – Rób, co trzeba.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Brunet ruszył w kierunku pomieszczenia ukrytego za
drzwiami od toalety. Bez skrupułów wtargnął do środka i usiadł na niskim,
puszystym pufie. Niepewnie wślizgnęłam się za nim i stanęłam pod ścianą
wyłożoną wzorzystą fototapetą.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Siedząca za biurkiem kobieta podniosła wzrok znad
klawiatury komputera. Kosmyk rudych włosów zsunął się na jej twarz, ta jednak
odgarnęła go szybkim ruchem dłoni. Radford bez słowa wyczekiwał jej reakcji,
uśmiechając się w tajemniczy sposób.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Na rogi oryksa! – wrzasnęła kobieta i aż podskoczyła. Złożyła
ręce, jak gdyby siedzący przed nią młodzieniec było co najmniej bogiem. – Wasza
wysokość! – dodała, po czym skłoniła się nisko. – Książę, ty i twoja
towarzyszka wyglądacie tak, jak gdyby napadło was stado rozwścieczonych
murtentów. Co się stało?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Angelique. – Radford wypowiedział to imię z nieukrywaną
rozkoszą. – Stało się coś zupełnie odmiennego. Napadli nas ludzie. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Chłopak zaakcentował ostatnie słowo, na dźwięk
którego jego rozmówczyni aż odskoczyła.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ach, ludzie! Niewdzięczne stworzenia! – rzuciła, a wyraz jej
twarzy nie wróżył nic dobrego. – Dasz im palec, wezmą całą rękę!</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przestań, ludzie nie są tacy źli! – wtrąciłam się. Rudowłosa
zamrugała oczyma i popatrzyła na mnie z zaskoczeniem. Gdy po raz kolejny
odgarniała kosmyk włosów z twarzy, zobaczyłam na jej nadgarstku znak, który
mienił się delikatnie w świetle zamocowanej u sufitu, gołej żarówki.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford obrócił się w moją stronę.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Lizz, przykro mi, nie mówisz po almightiańsku – stwierdził.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co? – zdziwiłam się. Czy naprawdę mogłabym nie zauważyć, że
rozmowa została przeprowadzona w innym języku? – Przecież mówicie po angielsku.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rozumiesz, co mówimy? – Radford nie ukrywał zaskoczenia.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Oczywiście – odparłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Brunet na moment zwrócił twarz w kierunku
Angelique, która przez cały czas przyglądała się nam z zainteresowaniem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wybacz na chwilę – rzucił, a kobieta pokiwała głową. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Chłopak wstał i zaciągnął mnie na korytarz.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Skąd możesz znać almightiański? – wypalił. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
W jego głosie nie było wyrzutu czy też gniewu, a
czyste zainteresowanie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tyle lat starałam się rozszyfrować ten wasz język. Niedawno mi
się wdało. Teraz zaczęłam odnosić wrażenie, jak gdybym znała go od zawsze, a
kolejne poszlaki przybliżające mnie do odkrycia sekretu tylko odświeżały mi
pamięć – powiedziałam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przy tobie już nic mnie nie zaskoczy, Lizz. – Radford
westchnął głęboko, a na jego twarzy pojawił się niewyjaśniony uśmiech. - Czyli
jednak jesteś almightianką – stwierdził. – Albo był nim któryś z twoich
przodków. To by wyjaśniało te wszystkie... anomalie dotyczące twojej osoby.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Śmiem wątpić – rzuciłam, mimo iż stwierdzenie Radforda
rzeczywiście wiele tłumaczyło.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Chłopak spojrzał mi głęboko w oczy, zupełnie, jak
gdyby starał się odnaleźć w nich coś, czego do tej pory nie dostrzegł.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Angelique jest almightianką – poinformował mnie. – Postaraj
się mówić przy niej po almightiańsku, dobrze? – powiedział, nie ukrywając jednak
niepewności, która go dręczyła.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jasne, Rad – odparłam tonem osoby, której ktoś właśnie kazał
pobiec ze Stanów Zjednoczonych do Włoch i przynieść pizzę z owocami morza w
przeciągu kwadransu.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Wróciliśmy do gabinetu.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Moja przyjaciółka chciała powiedzieć, że ludzie nie są tacy
źli, jacy się z pozoru wydają. Jestem skłonny się z tym zgodzić – powiedział
brunet.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jest człowiekiem? – spytała z lekkim wyrzutem Angelique.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford zastanowił się przez chwilę.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie – wypalił w końcu. – Ale almightianką też nie jest.
Przynajmniej nie do końca.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przybyłaś tu w poszukiwaniu własnego jestestwa? – kobieta
zwróciła się do mnie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie – Radford wyręczył mnie w odpowiedzi. – Potrzebujemy
pomocy.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co mogę dla was zrobić?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Kobieta oparła się o tył prostego, drewnianego
krzesła i spojrzała na dwójkę poranionych, brudnych i zziębniętych nastolatków.
Wydała mi się w tym momencie bardzo prymitywną i niedomyślną osobą.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie mamy zbyt wiele czasu. - Radford niechętnie podniósł się z
miękkiego pufa. – Po pierwsze potrzebujemy lekarza, a zaraz potem kogoś, kto
pomoże nam dostać się do Bramy przed jej zamknięciem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czeka cię tam pewna śmierć, książe! – Kobieta znów
podskoczyła. – Straże dokładnie pilnują, czy aby prawowity następca tronu nie
usiłuje powrócić do Jernese.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Twarz Radforda stężała, dłonie ścisnął w pięści.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jestem tego świadom. Mimo to nie mam wyboru. Moje rodzeństwo
zostało porwane przez wysłanników Patricka – rzucił.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ah! – wrzasnęła Angelique. – Na oryksa... wy dwoje chcecie ich
ocalić?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Raczej w pojedynkę – dorzuciłam się. Wyraz twarzy kobiety
świadczył o tym, iż tym razem zrozumiała moje słowa. – Ja się nie znam na
walce, raczej nic nie zdziałam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Rudowłosa spojrzała na mnie z politowaniem i
pokiwała głową.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Potrzebujecie broni, wsparcia? Wasza wysokość, mogę ci to
wszystko zapewnić! – zaoferowała się, kładąc delikatną dłoń na zaciśniętej
pięści Radforda. Chłopak wyprostował się.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Broń będzie w tym wypadku bezużyteczna. Chciałem, abyśmy
pozostali niezauważeni. Znam zamek, znam tajemne przejścia. Chciałbym, aby
udało nam się przedrzeć niepostrzeżenie do środka, uwolnić więźniów i wrócić na
Ziemię. Myślę, że w tej sytuacji Elisabeth i jej niecodzienny spryt mogą okazać
się bardzo przydatne. – Brunet zwrócił się w moją stronę i puścił do mnie
perskie oko, na co odpowiedziałam uśmiechem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Angelique cofnęła dłoń.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mam nadzieję, że wiesz, co robisz, wasza wysokość –
powiedziała, a w jej głosie dało się wyczuć niepokój. Wstała i otworzyła drzwi
schowane w głębi pomieszczenia. – Chodźcie za mną – dodała.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Korytarz ciągnący się niemalże w nieskończoność od
gabinetu Angelique był urządzony w nieco bardziej jednolitym stylu, zapewne z
racji tego, że jego wystrój ograniczał się jedynie do jasnych ścian, wyłożonej
panelami podłogi oraz dziesiątek żyrandoli i przeszklonych drzwi. Idąc przed
siebie, mijaliśmy niezliczoną ilość pomieszczeń, w których krzątali się
almightianie, a każdy z nich zajmował się czymś innym. Widziałam osoby pakujące
żywność, piekące chleb, wytwarzające ubrania i obuwie oraz kogoś, kto z
zaskakującą wprawą starał się naprawić komputer. Minęliśmy również dość
zaawansowaną drukarnię i miejsce, gdzie wyrabiano naczynia z gliny. Jednym
słowem, znaleźliśmy się w miejscu, w którym almightianie przygotowywali
produkty, które potem transportowano na Danillię i przekazywano jej
mieszkańcom.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Po kilku minutach wędrówki znaleźliśmy się w
miejscu, skąd było już widać koniec korytarza. Zatrzymaliśmy się przed jedną z
par drzwi, a Angelique otworzyła je i bezceremonialnie wtargnęła do środka. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Niewielki pokój przypominał nowoczesną chatkę
czarownicy. Na półkach stały różne mikstury, przyprawy i tym podobne, znalazły
się też grube księgi i stereotypowy kocioł. Miejsce to przyprawiło mnie o
uczucie niepokoju.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Iris, mogę cię prosić? – powiedziała głośno rudowłosa.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Z głębi pomieszczenia wyłoniła się postać, która z
całą pewnością nie pasowała do stereotypowego obrazu czarownicy. Mogła mieć
trzydzieści lat, nie więcej. Była szczupła, miała krótko obcięte, czarne włosy
i kontrastującą białą, bufiastą sukienkę do kolan, a do tego glany i
pomarańczowy płaszcz przeciwdeszczowy. W ręku dzierżyła różdżkę. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak? – Głos nowoprzybyłej był słodki i delikatny jak u
dziecka. Omiotła nas wzrokiem. Przez chwilę zatrzymała spojrzenie na moim
nadgarstku, po czym niepewnie przeniosła je na twarz Angelique.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ci dwoje są ranni – poinformowała ją rudowłosa. – Chciałabym,
abyś ich opatrzyła, a potem odesłała do mnie. Ja przygotuję dla nich nocleg.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Kobieta nie protestowała. Kiwnęła głową na znak, że
przyjęła zadanie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rozumiem – odparła. – Możesz na mnie liczyć.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wasza wysokość. – Angeligue zwróciła się do Radforda. – Iris
jest kimś, kogo na ziemi nazwalibyście lekarzem. Możecie jej zaufać.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Mój przyjaciel kiwnął głową, a rudowłosa opuściła
pomieszczenie, z gracją zamykając za sobą drzwi.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wasza wysokość? – zainteresowała się kobieta. – Z kim mam
przyjemność rozmawiać?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Nie czekając na odpowiedź, Iris ujęła dłoń
Radforda, podwinęła jego rękaw i przyjrzała się dokładnie symbolowi na jego
nadgarstku.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zaraz, nie jesteś... ach, tak. – Kobieta uśmiechnęła się tak,
jak matka, która właśnie dowiedziała się, które z jej pociech zjadło ostatnie
ciasteczko. – Książę Radford.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zaiste. – Brunet zarumienił się i cofnął rękę.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A twoja towarzyszka to... – Kobieta odruchowo wyciągnęła rękę
po moją dłoń, jednak zatrzymała ją w połowie drogi i z zainteresowaniem
przyjrzała się mojej twarzy.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Gatunek bliżej nieokreślony – wypaliłam, a Radford uśmiechnął
się pobłażliwie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rozumiem – stwierdziła Iris i skupiła się znów na Radfordzie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Kobieta usiadła na niewysokim taborecie i
skinieniem głowy wskazała nam szpitalną leżankę. Usiedliśmy bez słowa.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Pamiętam jak dziś dzień, kiedy to byłeś tu po raz pierwszy,
wasza wysokość. – Iris wsparła głowę dłońmi. – Biedny, poraniony, roztrzęsiony
książę... Jak wam się potem ułożyło na Ziemi, co?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Doskonale – odparł Radford. – Trojaczki znalazły pracę, ja
chodziłem do ziemskiej szkoły, poznałem wiele wyjątkowych osób.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Takich, jak ona? – Kobieta kiwnęła głową w moją stronę.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Między innymi.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jesteście parą? – rzuciła od niechcenia.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie – odparł spokojnie brunet. – Spotykam się z pewnym chłopakiem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford zarumienił się i spuścił wzrok.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie powtarzaj tego nikomu, dobrze? – dodał cicho.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jasne – odparła Iris, śmiejąc się. – Co was sprowadza na
Danillię? Planujecie atak na króla?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Planujemy odbić moje rodzeństwo, które zostało porwane – wytłumaczył
Radford.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
W tym momencie uderzyła mnie myśl, której wcześniej
nie uwzględniłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rad, a skąd mamy pewność, że to Patrick ich porwał, co? –
spytałam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tylko król ma do dyspozycji streechartsy. Za panowania mojego
dziadka powstał dekret zakazujący hodowli tych stworzeń z racji tego, że byłby
zbyt niebezpieczne i z łatwością można było wykorzystać je do złych celów.
Wszystkie osobniki zostały schwytane i zamknięte w magicznie chronionej klatce,
która uniemożliwiała im teleportację.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Skąd możesz wiedzieć, że wszystkie? – kontynuowałam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Danillia nie jest tak duża, jak Ziemia – wtrąciła się Iris. –
Ciężko jest coś tam ukryć. Dlatego uciekinierzy zwykle poszukują azylu na
innych planetach. Takich, jak Ziemia.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zgadza się – podsumował Radford i wstał z miejsca. – Iris, nie
mamy zbyt wiele czasu.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Brama zastanie otwarta dopiero za dwa dni – przypomniała
kobieta.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford ściągnął ubranie, ukazując umięśnione, ale
i poważnie zranione ciało.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Z doświadczenia wiem, że dobrze jest mieć trochę czasu w
zanadrzu. Mogłabyś to opatrzyć? </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Chłopak rzucił ubrania na wolne miejsce obok mnie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Oczywiście.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Kobieta podniosła się, a ton jej głosu i energia, z
jaką się poruszała świadczyły o wręcz dziecięcym entuzjazmie. Usadziła Radforda
na swoim dawnym miejscu i wybrała jedną z dziesiątek mikstur z półki, po czym
nalała odrobinę na dłoń i rozprowadziła po klatce piersiowej chłopaka.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Spokojnie – mruknęła, kiedy chłopak syknął z bólu. – Poboli,
przestanie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Ciarki przeszły mnie na myśl, że za chwilę spotka
mnie to samo, co Radforda. Nigdy nie przepadałam za wizytami u lekarza, a
dentysty unikałam jak ognia. Koniec końców, starałam się żyć tak, by nie
zaglądać do szpitala zbyt często. Aż tu nagle pewien uroczy Europejczyk
postanowił zniweczyć mój plan.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Eh. Ostatni raz dałam się pokroić.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
___</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
* Postać występująca w
anime „Mirai Nikki” (Pamiętnik przyszłości), która cechowała się tym, że miała
różowo-czerwone oczy (włosy zresztą też)</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
I jest! Ludzie, piszę to i
piszę i skończyć nie mogę! No ale jest... skończyłam już tak na siłę, ale
ostatecznie nie jest źle. Nie jestem do końca usatysfakcjonowana z powyższego
rozdziału, ale mimo wszystko cieszę się, że akcja wyniosła się już z Tastentoon
i robi się ciekawie. No ale nie jest idealnie... kiedyś to wszystko poprawię,
teraz już niech tak zostanie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
Myślę, że kolejny rozdział
pojawi się niebawem. Niedługo mam ferie (chyba w ostatnim terminie...), które
zamierzam poświęcić na pisanie. Jestem dobrej myśli – jak zawsze, z resztą.</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">No to do następnego!</span></div>
Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-79117300570567775572012-11-17T08:34:00.002-08:002013-03-07T08:31:40.646-08:0012. Zaginiona<div style="text-align: justify;">
<i>Jasmine zmaterializowała się pośrodku ogromnego,
bliżej nieokreślonego pomieszczenia. Mimo, iż na pozór zdawała się być zupełnie
wolna, uparcie starała się uwolnić, jak gdyby krępowały ją niewidzialne więzy.
Dopiero po chwili obok niej pojawiły się dziwne, niewielkie stworzenia
przypominające dinozaury pokryte grubym futrem. Zwierzęta te miały bystre
spojrzenia i długie, ostre szpony, które bezceremonialnie wbijały w ciało
blondwłosej.</i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Na okazałym piedestale stal bogato zdobiony
tron. Siedzący na nim mężczyzna o twarzy oszpeconej wieloma bliznami poderwał
się na widok przybyszy. Energicznym krokiem zbliżył się do nich i niezbyt
delikatnym gestem złapał dziewczynę za podbródek. Jasmine nie próbowała nawet
uciekać spojrzeniem, które było pełne wściekłości i dumy jednocześnie.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Jasmine! Cóż za niespodzianka! Po tylu latach
nareszcie mam okazję osobiście cię poznać! – zaczął radośnie mężczyzna. Jedną
ręką poprawił opadającą na czoło koronę.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Dla ciebie księżniczka Jasmine, podły szczurze! –
warknęła blondwłosa. Mimo iż król miał nad nią fizyczną przewagę, nie okazywała
strachu.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Z twarzy mężczyzny spłynął szeroki uśmiech. Bez
zastanowienia wymierzył Jazz policzek. Dziewczyna jęknęła cicho.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Zdajesz sobie sprawę z tego, z kim właśnie zadarłaś?<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Z egoistycznym tyranem, który uważa, że to, co
zrobił kilka lat temu ujdzie mu na sucho – odparła płynnie Jazz, a na jej
ustach pojawił się przelotny uśmieszek satysfakcji.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Mężczyzna po raz kolejny zamachnął się na
blondwłosą, tym razem jednak ścisnął dłoń w pięść. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Przypominam ci, że mieszkańcy Danilli są zobowiązani
do tego, żeby okazywać swojemu władcy szacunek.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Tyran zrobił kilka kroków po sali.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Ani ja nie jestem mieszkanką Danilli, ani ty nie
jesteś królem! Nie masz prawa sprawować władzy nad almightianami – krzyknęła
Jasmine. Była nieugięta.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Mężczyzna cmoknął z niezadowoleniem.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>No tak. Twoja siostra wspominała mi o tym, że
jesteś... Jak ona to ujęła? Ach... mądra. – Ostatnie słowo zostało przez władcę
nie tyle, co powiedziane, ale wręcz wyplute z nieukrywanym obrzydzeniem.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Monica? – Oczach Jasmine pojawił się płomyk nadziei.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Mężczyzna zachichotał śmiechem godnym
klasycznego szalonego naukowca.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Tak, Monica. Tęsknisz za swoją siostrzyczką?
Obiecuję ci, że już nigdy jej nie zobaczysz.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>W tym samym momencie w drzwiach pojawiła się
piękna, niezwykle kształtna kobieta o sięgającym ziemi warkoczu złocistych
włosów i charakterystycznych, kocich uszach. Wyraz jej twarzy świadczył o
niezbyt dobrym samopoczuciu. Wyglądała tak, jak gdyby ktoś pozbawił ją
wszelkich pozytywnych uczuć, zostawiając jedynie bezgraniczny smutek.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Monica! – wrzasnęła na jej widok Jazz. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Dziewczyna o kocich uszach była niezwykle
zaskoczona widokiem swojej młodszej siostry. Bez zastanowienia rzuciła się w
jej stronę.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Casper – rzucił beznamiętnie mężczyzna, a po chwili
tuż przy Monice znalazł się młodzieniec, który zamknął ją w żelaznym uścisku.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Jasmine, Jasmine! – Monica usiłowała się wyrwać,
jednakże nowoprzybyły chłopak nie pozwalał jej nawet na najdrobniejszy ruch. –
Patrick, masz ją natychmiast wypuścić! Jasmine, siostrzyczko!<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>W oczach obu dziewczyn pojawiły się łzy, Patrick
natomiast obserwował całe zajście bez przejawiania głębszych uczuć.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Odprowadź ją – rzucił w stronę swojego sługi.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Casper bez słowa wywlókł Monicę z sali.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Nie rób jej krzywdy... – szepnęła Jasmine.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Nie zamierzam. – Władca oparł ręce na biodrach,
doskonale eksponując przy tym pokaźny, królewski płaszcz, który doskonale
komponował się z długimi, kruczoczarnymi włosami i azjatyckimi rysami twarzy. –
Wiedz, że żyje jej się tutaj jak... – Mężczyzna zatrzymał się na chwilę i
ostentacyjnie rozejrzał się w koło. – Jak w pałacu, jakby nie było. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Patrick zbliżył się do Jasmine, która – teraz
już dość niepewnie – spoglądała w jego czarne, bezdenne źrenice.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Jesteście podobne – stwierdził. – To ty miałaś
zostać królową, ale twoja siostra też całkiem dobrze sprawuje się w tej roli. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Przysięgam ci, że długo nie zagrzejesz miejsca na
tronie – warknęła Jazz, jednakże tym razem dało się dosłyszeć drżenie jej
głosu.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Śmiem wątpić. Od pięciu lat czekam na jakiś atak z
waszej strony, a tym czasem to moim sługom udało się odnaleźć was i sprowadzić
tu, gdzie wasze miejsce. – Mężczyzna zdawał się być nieco rozbawiony swoimi
słowami. – Do zamkowych lochów, ma się rozumieć.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Czyli jednak obawiasz się naszego ataku? – zauważyła
Jasmine.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Skądże!<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>W takim razie dlaczego wysłałeś po nas streechartsy?<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Nie mam w zwyczaju pozostawiać niedokończonych
spraw. Poprzysięgłem wam śmierć i zamierzam dotrzymać słowa.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Więc dlaczego nie zrobisz tego od razu? Śmiało,
jestem gotowa. – Jasmine zdawała się być pewna tego, co mówi, jednakże nie
trudno było wyczuć przyspieszone bicie jej serca wściekłość, jaka się w niej
gotowała.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Mężczyzna ruchem dłoni odprawił dwa z trzech
trzymających Jasmine zwierząt i sam ujął jej poranione ramię.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Chcę dać ci szansę na przeżycie. Szkoda byłoby
takiej ślicznej buźki.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Nic dla ciebie nie zrobię – warknęła blondwłosa.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Zrobisz, zapewniam cię. Twoje życie nie jest moim
jedynym argumentem. Pod moją łaską jest jeszcze trójka Brownesów i twoje
siostry. Tak, Tamitaya też tu jest, ona jednak dokonała właściwego wyboru i już
lata temu stanęła po mojej stronie. Razem z moją siostrą przybliży ci szczegóły
twojego zadania.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Obiecuję ci, że pożałujesz tego, co zrobiłeś...<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Patrick przerwał Jasmine wypowiedź kolejnym
uderzeniem w twarz.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Nie dyskutuj i rób, co mówię – warknął. – Casper!<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Młodzieniec o włosach w kolorze czekolady
zmaterializował się przy boku tyrana.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Co znowu? – mruknął ze znużeniem. Patrick zdawał się
puścić ignoranckie zachowanie swojego sługi mimo uszu.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Wezwij Tamitayę i Vanessę – rozkazał mężczyzna.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Tak jest! – Casper zasalutował, nieudolnie starając
się naśladować ziemskiego wojskowego.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Po chwili na jego miejsce zjawiły się rzeczone
osoby. Obie ubrane były w długie, eleganckie suknie godne wytwornej królowej. Na
widok Jasmine wymieniły się porozumiewawczymi spojrzeniami i zbliżyły się do
niej. Tamitaya ustawiła się dokładnie naprzeciwko Jazz. Teraz dało się
dostrzec, jak wielkie było podobieństwo między siostrami. Różniły się jedynie
fryzurą i tym, że twarz Tamitayi przecinała pokaźna blizna.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Dobrze cię widzieć, siostrzyczko – mruknęła
blondwłosa.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Vanessa pokiwała głową.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Szczególnie w takiej sytuacji – dodała chichocząc.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Jasmine przyglądała się dziewczynom wzrokiem
pełnym nienawiści, nie odzywając się ani słowem. Gdyby tylko mogła, najpewniej
rzuciłaby się na nie z pięściami.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Wiecie, co macie zrobić? – spytał Patrick.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Vanessa pokiwała głową i ujęła nadgarstki Jazz,
na których zmaterializowały się żelazne kajdany. Ostatni stwór pilnujący
blondwłosej został odprawiony.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Za mną. I nawet nie próbuj uciekać. Taya, osłaniaj
tyły – zakomenderowała ciemnowłosa. Jej ciemne, azjatyckie oczy zamigotały, a
na twarzy pojawił się złowieszczy uśmieszek.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Patrick pokiwał głową z zadowoleniem i wygodnie
rozsiadł się na tronie.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Jazz ruszyła w pochodzie między dwójką
oprawczyń. Idąc ze spuszczoną głową, ukradkiem rozglądała się na boki. Zamkowe
komnaty, które mijała, najpewniej przywoływały najprzeróżniejsze wspomnienia.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Dokąd mnie prowadzicie? – odważyła się spytać.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Do zbrojowni – odparła sucho Vanessa. – Musisz zdjąć
z całej znajdującej się tam broni te swoje Znaki Ochronne.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Udało wam się tam dostać?<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>A jakże! – odparła radośnie ciemnowłosa dziewczyna.
– Z tym że złamanie Znaków to co innego. Po to tu jesteś – wyjaśniła.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Jasmine uśmiechnęła się do siebie. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Chyba nie myślisz, że zdejmę ochronę z moich
pięknych mieczy po dobroci, co? – zagadnęła skrępowana łańcuchami blondwłosa.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Dziewczyna poczuła się nieco pewniej, gdy zdała
sobie sprawę z tego, że tak naprawdę to Vanessa i jej siostra są w tym momencie
zdane na jej łaskę. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Przygotowałam dość mocne argumenty, Jazz.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Już nie mogę się doczekać. – Na twarzy blondwłosej
pojawił się nie wróżący nic dobrego uśmieszek. – Co z robimy z faktem, że moja
zbrojownia znajduje się w Tirade, jakieś 50 mil stąd?<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Vanessa i jej wspólniczka wymieniły
porozumiewawcze spojrzenia.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Zobaczysz – odparła Tamitaya.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Cały pochód zatrzymał się nagle przed jedną z
par mosiężnych drzwi. Vanessa pociągnęła za przytwierdzony do nich uchwyt, a
one ustąpiły bez oporu. Za nimi znajdywała się luksusowa, książęca sypialnia,
której najprawdopodobniej nikt nie użytkował od lat. Stoły, szafki, fotele i
ogromne łoże z baldachimem zostały przykryte cienką warstewką kurzu. Przez
nieprzeciętnie wysokie, poważnie zabrudzone okna wpadało jedynie mętne światło,
które na dobrą sprawę nie polepszało zbytnio ogólnego wizerunku pomieszczenia.
Ciemnowłosa podprowadziła swoje towarzyszki do potężnej szafy, po czym bez
zastanowienia otworzyła drzwi. Oczom dziewczyn ukazało się światło porównywalne
ze światłem neonów. Jasne, migoczące, przyprawiające o ból głowy.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>To portal? – Jasmine nie kryła zdziwienia.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Zaiste – rzuciła Vanessa, po czym wepchnęła
blondwłosą do środka. Sama ruszyła za nią, podobnie jak Tamitaya, która zdążyła
jeszcze przelotnie skontrolować swoje odbicie w poszarzałym lustrze.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Gdy Jazz znalazła się w portalu, poczuła, jak
gdyby ktoś przewiązał ją liną w pasie i z całej siły za nią pociągnął. W głowie
jej się zakręciło, a skórzana powłoka kończyn na moment wypełniła się watą.
Kiedy otworzyła oczy, ujrzała przed sobą znajomą sypialnię.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Tego się nie spodziewałam – skomentowała, wychodząc
niepewnie z szafy. – Tak więc to w ten sposób Monica każdej nocy uciekała do
Jernese? Przyznaję, że teraz ma to sens.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Tak, mnie też to zdziwiło – odparła bliźniaczka
Jazz. – Szczwana bestia, prawda? Że też nikt nie zorientował się, że ma w
szafie portal do tego swojego kochasia.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Jasmine na chwilę pogrążyła się w rozmyślaniach.
Najwidoczniej nawet na Danilli widok portalu w szafie nie jest niczym normalnym.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Vanessa zaprowadziła pochód do zbrojowni. Jazz
stanęła jak wryta na widok pomieszczenia, którego ściany były wysadzone, a w
powietrzu unosił się proch i delikatny zapach bliżej nieokreślonej substancji. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Co wy zrobiliście!? – krzyknęła.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Nie marudź – zgasiła ją Vanessa zdecydowanym głosem.
– Zdejmij te cholerne Znaki Ochronne.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Ciemnowłosa podała Jasmine coś na kształt
różdżki. Stela. Następnie ustawiła drobną blondynkę przed pokaźną gablotką
przykrytą nadtłuczonym, szklanym kloszem, wewnątrz której znajdowały się
kunsztownie zdobione noże.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Już mówiłam, że nie mam zamiaru tego robić.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>W głosie Jazz dało się wyczuć nutkę niepewności.
Vanessa prychnęła. Zapewne domyślała się tego, że sytuacja tak właśnie się
potoczy. Niespodziewanie przebiła pięścią klosz i wydobyła z niej jeden z noży.
Jej dłoń krwawiła, ona jednak nie zwracała na to najmniejszej uwagi. Tamitaya
poruszyła się. Ciemnowłosa przysunęła broń do twarzy Jasmine.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Posłuchaj mnie uważnie. Jeśli natychmiast nie
zdejmiesz Znaków, to...<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>To co? – przerwała jej blondwłosa. – Zabijesz mnie?
Śmiało. Przynajmniej wtedy będę miała pewność, że nikt nigdy nie będzie mógł
użyć tej broni.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Vanessa była wyraźnie poirytowana, mimo to nie
dawała za wygraną.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Skądże – kontynuowała. – Twoja śmierć mijała by się
z celem.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Ciemnowłosa złapała Tamitayę za ramię i
przyłożyła zaklęty nóż do jej szyi. Zakładniczka popatrzyła na nią z
niedowierzaniem.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Mogę zabić twoją siostrzyczkę w nieco bardziej
Ziemski sposób, żeby cię trochę zachęcić. Co o tym myślisz?<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Jasmine popatrzyła na swoją bliźniaczkę z
nieukrywanym obrzydzeniem. Widać było wyraźnie, iż siostry nie darzą się
sympatią. Krew ściekająca z dłoni Vanessy pozostawiła czerwony ślad na ramieniu
Tamitayi.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Nie krępuj się – powiedziała ponurym tonem Jazz,
cały czas wpatrując się w siostrę. – Zdrajców nie warto żałować.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Licz się ze słowami! – krzyknęła Tamitaya. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Ciemnowłosa odsunęła od niej broń. Schyliła
głowę, a kruczoczarne włosy na chwilę zasłoniły jej twarz.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Aaaaaachr! – wrzasnęła i po raz kolejny uderzyła
pięścią w szkło. Jego drobiny posypały się na kamienną podłogę. – Naprawdę nie
dasz za wygraną?<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Nie – odparła sucho Jazz.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Jakby w odpowiedzi Vanessa machnęła nożem przed
twarzą Jasmine. Mimo, iż bezsprzecznie broń zahaczyła o ciało blondwłosej, nie
pozostawiła na porcelanowej cerze żadnego śladu, żadnego najdrobniejszego
zadrapania.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Co jest grane? – mruknęła Ness spojrzawszy na
trzymany w ręce nóż.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Jazz pochyliła się nieco do przodu. Kajdany
krępujące jej ręce wyraźnie zaczęły jej ciążyć. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Chyba nie myślisz, że mogłabyś zrobić mi krzywdę
moją własną bronią?<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Nic nie szkodzi. – Vanessa bez dłuższego
zastanowienia wyrzuciła nóż na podłogę. Broń zadźwięczała po zderzeniu z litą
skałą. – Mam jeszcze to.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Ciemnowłosa zaczęła bez opamiętania okładać
Jasmine pięściami. Tamitaya przyglądała się temu ze zdziwieniem. Najwyraźniej
nie były jej znane klasyczne, ziemskie sztuki walki. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>Jazz upadła na podłogę, krztusząc się krwią. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>A teraz... – zaczęła złowieszczo Vanessa.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<i>W tle dało się dosłyszeć chichot Tamitayi.</i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jasmine, nie! – wrzasnęłam otwierając oczy. Ze zdziwieniem
stwierdziłam, że mam przed sobą przerażoną twarz Radforda.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mogłabyś mnie ostrzegać, kiedy będziesz miała zamiar mieć te
swoje wizje? Od kilku godzin próbuję cię dobudzić – powiedział z wyrzutem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Chłopak usiadł na łóżku, po czym podał mi rękę i
pomógł mi się podnieść.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przepraszam cię, Rad – rzuciłam, łapiąc się za głowę. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Zmrużyłam oczy. Czułam się tak, jak gdyby jakaś
nieznanego pochodzenia siła uparcie starała się rozsadzić mi czaszkę. Nie był
to zwyczajny ból, ale niemożliwa do zniesienia katorga. Nigdy wcześniej podobne
bóle nie towarzyszyły moim wizjom. Czyżby miały mi one pomóc utożsamić się z
tym, co odczuwa Jasmine?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wszystko w porządku? – spytał Radford zaniepokojony faktem, że
nie poruszyłam się od kilku minut, a mój oddech stał się nagle niezwykle płytki
i szybki. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Wciąż miałam przed oczami obraz Jazz zakutej w
kajdany i okładanej pięściami. Mocniej zacisnęłam powieki, chcąc obronić się
przed falą bólu.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jazz – mruknęłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jasmine? Co z nią?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Brunet cały czas wpatrywał się we mnie
zaniepokojony.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Nie odpowiedziałam. Próbowałam się położyć, ale ból
jedynie się nasilał. Zacisnęłam pięści, a głowę ukryłam między nogami.
Poczułam, jak po policzkach spływają mi cienkie stróżki łez.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co ci jest, Elisabeth? – spytał chłopak.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Podniosłam głowę na nadziei, że uda mu się wyczytać
odpowiedź z mojej twarzy. Brunet ku mojemu zdziwieniu starł z mojego policzka
łzę i wziął ją do ust. Po chwili przyłożył dłonie do mojej głowy. Poczułam
niewysłowione ciepło, które na dobrą sprawę przyniosło mi jeszcze większy ból,
niż czułam do tej pory. Wrzasnęłam. Nie minęło jednak kilka sekund, a cały ból
niemalże całkowicie ustąpił.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Pomogło? – spytał po chwili.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Gdy się otrząsnęłam, spojrzałam na niego. Był
przerażony.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, dziękuję – odparłam i wyciągnęłam rękę po butelkę wody
stojącą obok łóżka. Łyk chłodnego napoju ostatecznie zakończył moje cierpienie.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford westchnął z ulgą.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A teraz powiedz mi, co dokładnie się stało.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Miałam wizję -
zaczęłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To zdążyłem zauważyć – przerwał mi chłopak. – Co widziałaś?
Domyślam się, że Jasmine.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak – odparłam. – Wiem, gdzie się znajduje. I wiem też, że
jest w niebezpieczeństwie. Vanessa chciała, lub będzie chciała, przekonać ją,
aby zdjęła Znaki Ochronne z broni, jaka znajduje się w jej zbrojowni.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zakładam, że Jasmine nie chce tego zrobić. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Przytaknęłam kiwnięciem głowy.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czy ona... żyje? – spytał niepewnie Radford.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie jestem pewna – mruknęłam, po czym podniosłam się i
zaczęłam zbierać swoje ubrania.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Chwilę zajęło mi przemyślenie sytuacji, jaka miała
miejsce przed chwilą. Już po kilku sekundach miałam w głowie gotowy zarzut. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Sprawdzałeś, czy jestem almightianką, prawda? – spytałam z
zawadiackim uśmieszkiem na twarzy.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co? Skąd ten pomysł? – Radford sprawiał wrażenie zaskoczonego.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Smak łez – zaczęłam – to jedna z czterech znanych mi
fizycznych różnic między almightianami i ludźmi.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To znaczy?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Almightianie mają słodkie łzy, nieproporcjonalne umięśnienie,
charakterystyczny znak na nadgarstku i magiczne zdolności, które czasem
objawiają się na przykład w postaci kocich uszu. Mam rację?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Lizz, twój spryt mnie przeraża – rzucił z uśmiechem Radford. –
Tak, co do wszystkiego masz rację.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A jak jest w moim przypadku? – spytałam, mimo iż już znałam
jego odpowiedź.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Bez smaku – odparł chłopak, wyglądał jednak na zaskoczonego
własnymi słowami. – No, może lekkie, słodkie zabarwienie. Naprawdę lekkie,
ledwo wyczuwalne.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A no właśnie – rzuciłam, siadając na niewysokim stoliku. –
Odkryłam to w sobie już dawno, ale nie byłam w stanie racjonalnie tego
wyjaśnić.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niedobór soli w organizmie? – zaproponował chłopak, stając
przy oknie i umieszczając w ustach papierosa.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Też tak na początku myślałam, ale taka odpowiedź mi nie
starczała.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Radford ostentacyjnie wypuścił z ust kłąb dymu
wprost na ulice Tokio.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wiesz, że razem z Jasmine rozważaliśmy możliwość, że nie
jesteś człowiekiem? Ale przecież almightianką też nie jesteś.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wiem o tym. Nie mam tego dziwnego znaku na nadgarstku i tych
wszystkich magicznych mocy – stwierdziłam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Znak to jedno. Almightianie też się z nimi nie rodzą. Ukazują
się one jedynie przy pierwszej pełni Ranjiny, czyli księżyca Danilli, kiedy
dziecko skończy 9 lat i zostanie poddany jej światłu. Skoro nigdy nie byłaś na
Danilli, nawet gdybyś była almightianką, nie mogłabyś mieć znaku. A do
magicznych mocy z powodzeniem możemy zaliczyć fakt, że miewasz te swoje wizje.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Inni ludzie też to potrafią – przypomniałam, jednakże Radford
znacząco pokręcił głową.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nieprawda. Wiem, że wielokrotnie słyszy się o tym w mediach,
ale zapewniam cię, że to bzdury.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Brunet po raz kolejny wyrzucił peta przez okno.
Odniosłam wrażenie, że w czasie, gdy Radford usiłował mnie dobudzić, na
zewnątrz mógł uzbierać się już spory stosik niedopałków. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W takim razie zostańmy na chwilę przy stwierdzeniu, że należę
do bliżej nieokreślonego gatunku, dobrze?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W porządku – odparł brunet, umieszczając błękitną zapalniczkę
w szybko pustoszejącej paczce papierosów.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Udałam się do łazienki i wzięłam prysznic ze
świadomością, że moje człowieczeństwo poszło właśnie zachwycać się jelonkami.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rad, Rad, Rad, zobacz, to Ruuuuuki! – krzyknęłam, widząc za
szybą drogiego sklepu z markowymi ubraniami wokalistę jednego z ulubionych
zespołów. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rzeczywiście. – Chłopak uśmiechnął się na widok piosenkarza.
Gdy idol odwrócił się w naszą stronę, bez zastanowienia pomachaliśmy do niego
energicznie, na co on odpowiedział tym samym.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Chcąc zachować godność, ukłoniliśmy się grzecznie i
ruszyliśmy dalej, mimo iż w środku każde z nas zapragnęło wbiec do sklepu,
pochwycić piosenkarza i rozebrać go na czynniki pierwsze.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Na żywo jest jeszcze cudowniejszy – stwierdziłam, gdy
przeszliśmy kilka przecznic dalej.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Istotnie – odparła moja osobista Oaza Spokoju. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Naturalnie widok idola nie był dla Radforda czymś
niesamowitym. To on tu jest międzygalaktycznym ciachem, księciem i tak dalej.
To jemu powinni się kłaniać.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Kierując się w stronę lotniska, spotkaliśmy <span class="apple-style-span">Katsuko
i Itsuko. Dziewczyny ukłoniły się serdecznie na nasz widok.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Nie minęła chwila, a komórka,
którą zabrałam ze sobą mimo sprzeciwu Radforda zaczęła wibrować. Bez
zastanowienia wybrałam zieloną słuchawkę.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Słucham?<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Cześć, Lizz. Co słychać? – spytał
Phillip.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Na dźwięk jego serdecznego głosu
poczułam przyjemne ciepło w okolicy serca.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Wszystko w porządku – odparłam. –
A dlaczego pytasz?<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Trochę zdziwiły mnie informacje o
twoim zaginięciu porozmieszczane w gazetach i na ulicach – odparł.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Niech to szlag.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Nic mi nie jest, Phil –
uspokoiłam go.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Uciekłaś z domu?<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Nie do końca. Mam coś do
załatwienia – odparłam.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Radford obrzucił mnie pytającym
spojrzeniem. <o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Gdzie jesteś? – spytał spokojnie
Phillip.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Zastanowiłam się przez chwilę i
ostentacyjnie rozejrzałam w koło.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Pod Tokio Tower – odparłam i
zmrużyłam oczy. Obawiałam się reakcji kolegi.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Piękny stamtąd widok – mruknął i
zachichotał.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">W rzeczy samej – odparłam z ulgą.
– Nie mów nikomu o naszej rozmowie, dobrze?<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">W porządku. Kiedy zamierzasz
wrócić?<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Póki co zamierzam w ogóle wrócić.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Wkrótce.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">W takim razie do zobaczenia.
Uważaj na siebie.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Dzięki.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Schowałam telefon do kieszeni.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">To Phillip – powiedziałam,
uprzedzając tym samym pytanie Radforda. – Poznałam go na weselu, pamiętasz.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Kojarzę – mruknął chłopak. – Co
chciał?<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Moja rodzicielka zgłosiła moje
zaginięcie. Pojawiły się listy gończe.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Radford przygryzł wargę. Zalała
go fala wściekłości. Bez dłuższego zastanowienia wydobył z plecaka paczkę
papierosów.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Wracaj do Tastentoon – rzucił.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Niema mowy! – krzyknęłam.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">No wiem. To ty masz kasę.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Uchrrrrr... – warknęłam i
uderzyłam Radforda w ramię. – Nie denerwuj mnie!<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Chłopak przez chwilę rozkoszował
się cuchnącym dymem.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Dobrze, przepraszam. Nie zabronię
ci jechać ze mną, ale nie odpowiadam za problemy z matką, które najpewniej
będziesz miała.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">A tobie trojaczki przypadkiem nie
kazały zostać u Nathaniela? – rzuciłam.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Istotnie. Ja odpowiadam za swoje
problemy. – Chłopak tym razem niekulturalnie zostawił peta na ulicy. – Wyrzuć
tą komórkę. <o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Po co? – spytałam zaskoczona.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Mogą cię namierzyć i sprowadzić
do domu – wytłumaczył brunet.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Fakt.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Z bólem serca rozebrałam wiekowy
telefon na czynniki pierwsze, przełamałam kartę na pół i wyrzuciłam wszystko do
kosza.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Jak wrócimy...<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">To Creig kupi ci nową komórkę. Na
mnie nie licz – rzucił Rad.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Na myśl o ojczymie poczułam się
dziwnie.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Jak myślisz, martwi się o mnie? –
spytałam od niechcenia.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Nie mam pojęcia – pocieszył mnie
Radford. – To bite 200 kg czystego kamienia. Nie wiem, czy ma to w sobie jakieś
ludzkie uczucia.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Uśmiechnęłam się i dziarsko
ruszyłam przed siebie, uporczywie starając się zagłuszyć uczucie niepokoju,
nucąc ulubioną melodię.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: center;">
<span class="apple-style-span">* * *<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Będzie mi brakować Tokio – stwierdziłam, patrząc tęsknym
wzrokiem na majaczące w oddali miasto. Samolot powoli wznosił się w powietrze.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->A byłaś tu tylko jeden dzień – zauważył Radford.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Prawda? A czuję się tak, jak bym mieszkała tu od zawsze.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Zwróciłam się w stronę przyjaciela, gdy pogrążona w
mroku Japonia zniknęła mi z oczu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Za dużo anime, moja droga.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Pff, odezwał się ten, co to anime nie ogląda – mruknęłam.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Ogląda, a jakże, ale nie bierze sobie tego aż tak bardzo do
serca – odparł chłopak biorąc do ręki czytaną wcześniej mangę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Mów, co chcesz, ja swoje wiem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Skrzyżowałam ręce na piersi i włożyłam maskę
pięciolatki, której ktoś właśnie zabrał ulubioną lalkę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Uwielbiam, jak się złościsz. – Radford parsknął śmiechem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->A ja uwielbiam mordować z premedytacją – stwierdziłam.<i><o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->To się przyda, kiedy już będziemy na miejscu.<i><o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Chłopak zwilżył opuszki palców śliną i przekręcił
stronę.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zdajesz sobie sprawę z tego, że żartowałam? – spytałam.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Policzki bruneta były zaróżowiałe, co najpewniej
związane było z mangą, którą czytał.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A ja nie – odparł ze śmiertelnie poważną miną, nie odwracając
jednak wzroku od lektury.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Wyjrzałam za okno, za którym rozciągała się jedynie
czerń. Bezdenna otchłań. Co kryje się na jej dnie?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Czy rzeczywiście będę musiała zabijać, aby przeżyć?
Czy ktoś zginie z mojej ręki? Jak daleko będziemy musieli się posunąć, żeby
uratować przyjaciół?</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Daj spokój, Lizz. Ci, z którymi przyjdzie ci się
zmierzyć, nie okażą ci litości. Jesteś nikim w porównaniu do nich i ich potęgi.
Polegniesz, jeszcze zanim cokolwiek zdołasz osiągnąć.</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Racja. Czym ja się przejmuję? Nie znam się na walce. Nie byłabym w
stanie nikomu zrobić krzywdy. Nikt nie zginie z mojej ręki. To ja polegnę. Na
taki układ mogę się zgodzić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
___</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
Tak, tak, tak! Suprise,
najszybciej napisany rozdział! Mało treściwy, fakt, ale jest. Pod koniec nie
działo się zbyt wiele, ale z początku jestem zadowolona. Mogłam go co prawda
przedłużyć, ale chyba taka rozkmina Lizz na temat śmierci będzie dobrem
zakończeniem.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
Myślę, że teraz właśnie
będę pisała częściej, bo wiele osób mnie do tego motywuje (nawet moja mama
O.o). Będzie dobrze. Jestem dobrej myśli.</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
Dziękuję za komentarze do poprzedniej
notki i będę wdzięczna za kolejne. To wszystko bardzo motywuje. Widzę, że jest
grupka osób, którym podoba się moje opowiadanie i bardzo mnie to cieszy.</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ostatnimi czasy obejrzałam takie anime jak „Another” i „Mirai Nikki”
(recenzje na moim drugim blogu), więc aż rwę się do pisania scen morderczej
walki i tym podobnych. Mam już plan, wszystko będzie dobrze.</span></div>
Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-62670911530451331542012-10-30T08:20:00.001-07:002013-03-07T08:18:48.506-08:0011. Dawno temu w Tokio<br />
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Wyjrzałam przez okno.
Moim oczom ukazało się Tastentoon, które powoli ginęło w oddali. Gdy wzbiliśmy
się na odpowiednią wysokość, szybko przykryła je puchowa kołderka.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->O czym myślisz? – spytał Radford.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nie patrzył na mnie.
Uparcie wlepiał wzrok w oparcie znajdującego się przed nim siedzenia. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->O wszystkim i o niczym – odparłam. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Chciałbym cię o coś zapytać</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nieznacznie kiwnęłam
głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Ukrywaliśmy się. Jak udało ci się nas rozgryźć?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Uśmiechnęłam się.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Nie docenialiście mnie. Wywodzę się w prostej linii od samego
Sherlocka Holmesa. Mam tajemnicę we krwi – stwierdziłam.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->W to nie wątpię. – Radford zachichotał. – Ale są rzeczy,
których nawet Sherlock by nie odkrył. Szantażowałaś kogoś? – Brunet zastanowił
się przez chwilę. – To Nathaniel się wygadał, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Nie – odparłam, śmiejąc się. – Wszyscy byliście naprawdę
ostrożni. To wszystko jest w pełni moją zasługą.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Z dumą wypięłam pierś do
przodu. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W takim razie zdradź mi swój sekret, Lizz. Jestem naprawdę
ciekaw, jak tego dokonałaś.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chłopak nachylił się
nade mną i wlepił spojrzenie w moją twarz. Miałam wrażenie, że z uwagą godną
lekarza bada każdy jej element – każdą zmarszczkę, każde zadrapanie, barwę oczu
- dosłownie wszystko.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Sam spróbuj się tego dowiedzieć – odparłam i skrzyżowałam ręce
na piersi. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Starałem się! Nie mam pojęcia, gdzie popełniliśmy błąd.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Schyliłam głowę i
uśmiechnęłam się. „Gdzie popełniliśmy błąd?” Cóż za ograniczone myślenie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie patrz na to przez pryzmat tego, co wam się nie udało.
Pomyśl raczej o tym, czego ja dokonałam aż nazbyt dobrze.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jesteś bardzo skromna, Elisabeth.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A ty spostrzegawczy, Radfordzie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Po krótkiej wymianie
opinii postanowiłam podzielić się z Radfordem swoim sekretem. To prawda, że moi
przyjaciele różnią się od przeciętnych ludzi, ale ja z każdym dniem również
czuję, że oddalam się od ludzkości. Odnoszę wrażenie, jakbym wraz z kolejnymi
poszlakami odkrywała również samą siebie, jak gdybym odkrywała zupełnie nową
osobę - kogoś, kim nie byłam i kim nie spodziewałam się być. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Są rzeczy, których nie rozumiem... – zaczęłam. – Ale to
właśnie te rzeczy pomagają mi zrozumieć was, almightian.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To znaczy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zastanowiłam się przez
chwilę nad tym, jak ubrać swoje myśli w słowa. Zdawałam sobie sprawę z tego, że
niektóre wyzwania potrafią doprowadzić słuchacza do zawału.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Miewam... wizje – rzuciłam. Spotkałam się z zaskoczonym
wzrokiem bruneta, jednak nie zniechęciło mnie to. – Czasem widzę rzeczy, które
wydarzyły się dawno temu, lub takie, które jeszcze się nie wydarzyły.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przewidujesz przyszłość...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->...i przeszłość, o ile można to tak nazwać.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford przez chwilę
patrzył przed siebie, próbując zebrać myśli. Po chwili schylił się i krył twarz
w dłoniach. Oddychał miarowo, co świadczyło o tym, że pogodził się z moimi
słowami.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Te wizje – kontynuowałam – raczej nie są powiązane z moją
przeszłością czy przyszłością, a waszą.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co dokładnie widziałaś? – spytał niepewnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Śmierć waszych rodziców, porwanie McAllena, spotkania Vanessy
i Tamitayi...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Więc jak zaginął McAllen?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dokładnie tak samo, jak jego brat. Rozpłynął się w powietrzu.
Jestem tego pewna, bo widziałam to nie tylko w wizji, ale i nieco później w
rzeczywistości.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zarzuciłam nogę na nogę,
po czym poprawiłam rękaw swetra.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co widziałaś wczoraj? Wtedy, kiedy tak zastygłaś... miałaś
kolejną wizję, tak?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, ale... to raczej niesmaczne. Wolałabym tego nie
opowiadać. – Na wspomnienie ostatniej wizji zarumieniłam się. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jakoś to zniosę. Opowiedz – nalegał brunet.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zamknęłam oczy, próbując
przypomnieć sobie wydarzenia, jakie miały miejsce w niegustownie urządzonym
pokoju oświetlonym blaskiem księżyca. Przed oczyma ujrzałam sylwetki dwóch
kobiet.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Miałam okazję oglądać pornosy za darmo. – Uśmiechnęłam się, a
Radford szybko to odwzajemnił.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rozumiem. – Zielonooki roześmiał się. – A czyim wykonaniu,
jeśli można spytać?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Vanessy i Tamitayi – odparłam szybko. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford sprawiał
wrażenie niezmiernie zaskoczonego.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jesteś pewna?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jest możliwość, że na miejscu Tamitayi była Jasmine. Która
opcja wydaje ci się bardziej prawdopodobna?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Biorąc pod uwagę, że Tamitaya mieszka na Danilli, a Vanessa na
Ziemi, trudno mi osądzić.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tamitaya jakiś czas temu pojawiła się na Ziemi i zabrała
Vanessę gdzieś daleko. Wspominała coś o jakiejś Bramie, zbrojowni Jasmine,
Steli i ataku na was. To było dawno, nie do końca pamiętam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford wyglądał za
zdeprymowanego. Na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie i niepewność.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Chcą się dostać do zbrojowni Jasmine? – spytał zaniepokojony.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Udało im się do niej dostać. Ten cały Patrick wysłał tą
blondynę po Vanessę, żeby ta zaopiekowała się bronią. Nie rozumiem, dlaczego
nie mógł wybrać do tego zadania kogoś, kto był na miejscu...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford przez dłuższy
czas patrzył przed siebie, zapewne przyswajając informacje, jakie mu
przekazałam. Wyraz jego twarzy nie wróżył nic dobrego.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Vanessa jest nefilim – rzucił chłopak, wciąż ślepo wlepiając
wzrok w oparcie znajdującego się przed nim fotela.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To znaczy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To znaczy, że tylko ona może użyć broni Jazz. W rękach innych,
nawet Patricka, będzie bezużyteczna – wyjaśnił Radford, jednak ta odpowiedź nie
rozjaśniła zbytnio obrazu sytuacji. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak to możliwe? – spytałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wytłumaczę ci to innym razem. Teraz muszę pomyśleć...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chłopak w gość
groteskowy sposób pochylił się i oparł głowę o oparcie znajdującego się przed
nim fotela. Westchnął głęboko.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zastanawiam się, co może być wyjątkowego w zbrojowni małej
księżniczki, jaką pięć lat temu była Jasmine. Kilka niewielkich mieczy? A może
proca?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford ponownie
zachichotał.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zdziwiłabyś się. Jasmine odziedziczyła największą zbrojownię,
jaka kiedykolwiek istniała na Danilli. Nie było wątpliwości, że tylko ona
będzie mogła użyć tej broni.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dlaczego?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Bo jest nefilim.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wciąż nie rozumiem, co to znaczy, mój drogi. Chciałbyś może
mnie oświecić?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet pochylił głowę, a
światło żarówki w komiczny sposób odbiło się w jego oku.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zajmie to dużo czasu, ale w porządku. Od czego by tu zacząć...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Najlepiej od początku – rzuciłam odruchowo.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Powiadasz? – Radford uśmiechnął się, dając mi do zrozumienia,
że nie powinnam była tego mówić. – W porządku. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chłopak wyprostował się,
a na jego twarzy dało się dostrzec chory entuzjazm.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Powiedz mi, Lizz... w co wierzysz?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To znaczy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mam na myśli religię, jaką wyznajesz.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jestem chrześcijanką.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A czy masz jakieś namacalne dowody na istnienie twojego Boga?
Nie twierdzę, że rzeczywiście go niema. Pytam tylko, czy możesz to jakoś
potwierdzić.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie, ale...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->O to chodzi. Chcę ci wytłumaczyć zasadniczą różnicę między
almightianami i ludźmi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Odgarnęłam z twarzy
kosmyk włosów.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Sęk w tym, że ludzie jedynie <i>wierzą</i> w Boga.
Almightianie nie mają żadnych wątpliwości do tego, że On <i>istnieje</i>.
Czasem rozmawia On z nami, tak jak robił to z Adamem i Ewą w ziemskim ogrodzie
Eden.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Interesujące – stwierdziłam, starając się nie dać po sobie
poznać, że nie dowierzam w słowa mojego przyjaciela. – Ale w takim razie
dlaczego w Biblii niema mowy o almightianach?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Bóg utaił przed ludźmi nasze istnienie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A czy stworzył was tak samo, jak ludzi?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niezupełnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford ujął moją dłoń i
przyłożył ją do swojej. Były podobne, dzięki czemu nie miałam wątpliwości co do
tego, że zarówno ludzie, jak i almightianie mają wspólnych przodków. Mimo to
nie byliśmy tacy sami. Almightianie byli magicznymi stworzeniami cechującymi
się odwagą, wytrwałości i innymi pozytywnymi przymiotami. Ludzie natomiast byli
słabi. Z łatwością potrafili poświęcić wszystko dla uzależnienia, zabijać,
kraść i oddawać się rozrywkom. Czasem wydawało mi się to tak odrażające, że
wstydziłam się tego, iż urodziłam się Ziemianką. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
A mimo to almightianie i
ludzie byli tak bardzo do siebie podobni, że na pierwszy rzut oka nie sposób
było dostrzec różnicy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet spojrzał mi w
oczy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Stworzenie almightian jest równie interesujące, jak stworzenie
ludzi. Pamiętasz historię Adama i Ewy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Pokiwałam głową.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Gdy Bóg stworzył ludzi, wszystko było w jak najlepszym
porządku. Po pewnym czasie jednak pojawił się szatan. Pojawiły się również
demony, które sprawiły, ze ludzie zaczęli chorować na różne demoniczne choroby,
jak na przykład wampiryzm czy likantropia. Bóg nie chciał, aby choroba dalej
się rozprzestrzeniała, więc wszystkie demony strącił do Piekła, a chorym
przygotował miejsce na Danilli. Było to miejsce, gdzie ciężko o dostatni byt.
Gleba nie chciała dawać plonów, zwierząt było niewiele. Mimo to mieszkańcom
Danilli udało się przetrwać.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wciąż jednak nie wiem, skąd się wzięli almightianie –
zauważyłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To bardzo proste. Danillianie żyli ze sobą w zgodzie, a trzeba
przyznać, iż było to naprawdę zaskakujące, biorąc pod uwagę fakt, z jak
różnorodnych gatunków składał się ten naród. Wśród mieszkańców Lodowej Krainy
można było znaleźć cyklopów, czarodziejów, animagów, nimfy, faerie, nephilim,
wampiry, syreny, wilkołaki... Wszystko, co nie miałoby racji bytu na Ziemi. Z
naturalnych przyczyn rasy te szybko zaczęły się mieszać. Kilka wieków później
na Danilli nie było już nikogo poza almightianami. Ta mieszanka
najprzeróżniejszych ras okazała się naprawdę wyjątkowa, rządziła się swoimi
prawami. Fizycznie almightianie podobni byli do ludzi, ale posiadali znacznie
więcej nadludzkich umiejętności.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rozumiem – skwitowałam. – A gdzie dokładnie znajduje się
Danillia? To jakiś inny wymiar?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Danillia to planeta poruszająca się po tej samej orbicie, co
Ziemia, tyle że po przeciwnej stronie Słońca.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W takim razie dlaczego twierdzisz, że jest na niej tak zimno?
Czy klimat nie jest zależny od odległości od Słońca?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To tylko jeden z czynników. Co prawda u nas na Danilli nie ma
jako takich badaczy czy naukowców, nikt nie docieka, co się skąd bierze. Jednak
jako uczeń ziemskiej szkoły dochodzę do wniosku, że Danillia ma nieco grubszą
atmosferę, dlatego klimat nie jest identyczny, a jedynie zbliżony. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czy ty właśnie nazwałeś temperaturę -70°C zbliżoną do
ziemskiej?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W porównaniu z temperaturą na Plutonie...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie kończ. Rozumiem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford uśmiechnął się
szeroko i ochoczo zaklaskał w dłonie, gdy stewardessa podała mu skromny
posiłek. Z ustami wypełnionymi sałatką owocową podziękował kobiecie w tylko
sobie znanym języku.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Itadakimasu*</i> - mruknęłam, na co brunet odpowiedział
energicznym ruchem głowy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt; text-align: justify;">
Widząc radość na twarzy przyjaciela
postanowiłam choć na chwile przestać obrzucać go pytaniami. Teraz, gdy
przynajmniej częściowo znałam jego prawdziwą historię, moja opinia o nim z
pewnością szybko się zmieni. Jest sierotą. Jego rodzice nie zginęli w wypadku,
ale w zamachu. Jest następcą tronu i na dobrą sprawę ma na głowie całe
królestwo i jego problemy. Nie uwierzę w to, że nie obchodzi go dobro jego ojczyzny.
Dam głowę, że codziennie rozmyśla o swoich poddanych, jak to przystało na
dobrego władcę. Udaje przeciętnego nastolatka, chociaż tak naprawdę na jego
barkach spoczywa obowiązek ochrony swojego królestwa. A na domiar złego nie
może zrobić zupełnie nic, aby wyswobodzić swoich poddanych spod rządów tyrana. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
A może jednak jest w
stanie coś zrobić? Czy myślał o tym? Czy ma jakiś plan?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Ukradkiem spojrzałam w
stronę zielonookiego. Zdawał się być tak niewinny... Sok z ananasa spływał z
jego podbródka, Radford jednak zdawał się być zaabsorbowany sałatką do tego
stopnia, iż wszystko inne chwilowo straciło znaczenie. Nie miałam serca
odbierać mu chwili wytchnienia. Wygodnie rozsiadłam się na fotelu, zamknęłam
oczy i pogrążyłam się we śnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->...podchodzimy do lądowania w Tokio.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Komunikat kilkakrotnie
wygłoszony przez stewardessę wyrwał mnie ze snu. Ziewnęłam przeciągle,
zamrugałam oczami i spojrzałam na Radforda, który właśnie zamykał zabrany ze
sobą tomik mangi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co... gdzie... Tokio... Nie mieliśmy lecieć do Oslo? –
spytałam, mimowolnie rozglądając się w poszukiwaniu bagażu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To tylko przystanek. Do Oslo dolecimy nieco później –
wytłumaczył brunet.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Przed oczami stanęła mi
mapa świata, na której nieudolnie starałam się naznaczyć trasę prowadzącą z
Północnej Dakoty do Oslo przez Japonię. Bez efektów.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ale to tak trochę nie w tę stronę – stwierdziłam, wymownie
pokazując rękoma mniemaną trasę lotu. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Polecieliśmy na około. Ziemia jest okrągła – odparł chłopak,
najwyraźniej rozbawiony moim zachowaniem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jasne, okrągła. Rozumiem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Wyjrzałam przez okno.
Powoli zbliżaliśmy się do ziemi. Miejskie budynki z każdą chwilą stawały się
większe. Nad stolicą Japonii unosiła się lekka mgła utworzona z wymieszanych
świateł i neonów. Samochody poruszały się z zawrotną prędkością. Na ulicach
było dość tłoczno, mimo iż słońce już dawno ukryło się za horyzontem. Gdzieś w
oddali Tokio Tower pięło się w górę. Wszystkie te elementy składały się na
jedną całość, od której nie sposób było oderwać oczu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Podoba ci się? – spytał Radford widząc wyraz mojej twarzy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Może być – rzuciłam, misternie starając się ukryć, jak wielkie
wrażenie wywarł na mnie widok Tokio.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Też tak uważam. – Brunet zachichotał.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Samolot wylądował w
odległości około kilometra od miasta. Mimo iż na zewnątrz było zupełnie ciemno,
nie trudno było dostrzec miejskie zabudowaia. Dosłownie przykleiłam się do
okna. Czułam, jak jakaś niewyjaśniona siła ciągnie mnie w stronę miejsca
będącego ośrodkiem Japonii, mang, j-rocka, sushi i wszystkiego, co azjatyckie.
Nie przypisywałam jednak tego uczucia żadnym nadprzyrodzonym mocom, była to
bowiem naturalna reakcja prawdziwego otaku**. Jestem pewna, że w głębi serca
Radford czuł się podobnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Samolot odlatuje o 22.47. Do tego czasu mogą państwo posilić
się w restauracji znajdującej się na terenie lotniska – poinformowała pasażerów
stewardessa.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To dobra myśl – skomentował Radford i podniósł się z miejsca.
Bez zastanowienia poszłam w jego ślady.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Razem z tłumem pasażerów
wydostaliśmy się na zewnątrz. Powietrze pachniało zupełnie inaczej, niż w Tastentoon.
Było znacznie cieplejsze, wypełnione delikatnymi zapachami azjatyckich potraw i
kwitnących kwiatów. Wszyscy azjaci, których mijałam, uśmiechali się do mnie
serdecznie, a niektórzy nawet kłaniali się, gdy zdawali sobie sprawę z tego, iż
są przeze mnie bacznie obserwowani.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Grupka pasażerów
samolotu przekroczyła próg restauracji. Początkowo im towarzyszyłam, jednak gdy
tylko zdałam sobie sprawę z tego, iż Radford stoi na zewnątrz i przygląda mi
się z nieodgadnionym wyrazem twarzy, bezzwłocznie się wycofałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie jesteś głodny? – spytałam, podchodząc do bruneta.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nieszczególnie – odparł. W jego oczach pojawił się błysk,
który świadczył o tym, że w jego umyśle zrodził się nowy pomysł.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jaki masz plan?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zwiedzamy Tokio.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chłopak uśmiechnął się
szeroko, wywnioskowałam więc, ze żartuje. Jednak gdy powoli skierował kroki w
stronę majaczących w oddali miejskich zabudowań, mimowolnie ruszyłam za nim.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Myślałam, że chcemy jak najszybciej odnaleźć twoje rodzeństwo.
Czy nie powinniśmy zyskać na czasie?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Szmaragdowe oczy
Radforda lekko spochmurniały.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mamy sporo czasu – odparł.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak to? Radford, oni są w wielkim niebezpieczeństwie!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Teraz i tak nic nie możemy zrobić.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zirytowało mnie
zachowanie Radforda. Jak mógł podejść do tej sprawy z taką ignorancją!?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To po co tu jesteśmy!? – krzyknęłam. – Żeby odpocząć, odprężyć
się, nie myśleć o tym, że coś grozi
tobie i twoim bliskim? Brawo, Rad, gratuluję pomysłu!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet uśmiechnął się
pod nosem, jak gdyby rozbawiły go moje słowa.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Źle mnie zrozumiałaś – rzucił chichocząc. – Teraz i tak nie
dostaniemy się na Danillię. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To znaczy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Brama między Danillią a Ziemią otwiera się raz na tydzień.
Mamy jeszcze cztery dni.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->I w cztery dni mamy dostać się do Oslo, tak?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Prawdę mówiąc, to musimy dostać się do Milandii, jakieś 500 km
od Oslo.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->I jak my niby mamy przejść 500 km w trzy dni?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak dokładnie to w dwa. Kolejny samolot do Oslo jest dopiero
jutro wieczorem. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Że co!?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Daijobu</i>, Lizz – rzucił Radford, w przyjacielskim geście
obejmując mnie ramieniem. – O wszystkim pomyślałem. A teraz, bardzo cię proszę,
nie myśl o tym, odpręż się i rozkoszuj się wszystkim, co ma do zaoferowania
Tokio – mówił mój przyjaciel, dodatkowo wskazując ręką na wznoszące się przed
nami miasto. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Mimo iż chłopak nie
brzmiał zbyt przekonująco, postanowiłam wyjątkowo usłuchać jego prośby i przez
chwile spróbować nacieszyć się faktem, że jedno z moich największych marzeń
właśnie się spełniło. Nie wyobrażałam sobie co prawda, jak w przeciągu dwóch
dni mamy pokonać odległość dzielącą nas od Bramy, o której mówiła Radford. Może
był na to sposób, którego mój prymitywny, ludzki umysł nie był w stanie pojąć?
A może mój przyjaciel zwyczajnie liczył na cud? Jakkolwiek irracjonalny plan
zrodził się w jego głowie, postanowiłam w pełni mu zaufać. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Skoczyć, czy nie skoczyć? Oto jest pytanie – zaczął Radford,
dumnie spoglądając na miasto ze szczytu Tokio Tower. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Skacz, nie krępuj się – mruknęłam z uśmiechem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet odwrócił się i
spojrzał na mnie promiennie. Chłodny wiatr zmierzwił jego włosy. Przez chwile
wyglądał jak młody, grecki bóg w pełni chwały. Szybko jednak zamienił się w
powrotem w księcia z innej planety udającego przeciętnego nastolatka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Podeszłam do poręczy i
zarzuciłam dłoń przyjaciela na ramię, po czym wtuliłam się w jego pierś. Na
szczycie wieży było dość chłodno, a Radford doskonale sprawdzał się w roli
osobistego grzejnika, toteż nie zamierzałam oddalać się od niego chociażby na
krok. Chłopak pochylił się nade mną, jednocześnie wlepiając wzrok w
rozciągające się przed nami miasto. Jego słodki oddech owiał mój kark. Zadrżałam,
jednakże nie odwróciłam wzroku od cudownego krajobrazu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Dla osób postronnych z
całą pewnością wyglądaliśmy jak para. Nie przeszkadzało mi to, a nawet po
części mnie to bawiło. Zawsze wybuchałam śmiechem, gdy tylko spotykaliśmy się
ze znaczącymi spojrzeniami
przechodniów. W takich momentach dochodziłam do wniosku, jak bardzo prostym i
naiwnym gatunkiem są ludzie, jak łatwo jest ich oszukać. Czy almightianie
również są tak łatwowierni?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Odgarnęłam z twarzy
kasztanowe loki, po czym westchnęłam głęboko i spojrzałam w rozciągające się
nad nami niebo. Bezkresna toń nakrapiana była milionami maleńkich, błyszczących
diamencików. Obraz ten napawał mnie niepokojem. Gdzieś tam, w oddali,
znajdowała się teraz Jasmine? Czy wciąż żyje? Czy zdaje sobie sprawę z tego, że
wyruszyłam jej z pomocą? A może patrzy na mnie z góry i śmieje się z mojej
nieudolności? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Gdy teraz o tym myślę,
dochodzę do wniosku, że nie doceniałam tego, jak wiele Jazz dla mnie robiła.
Byłam wściekła na nią za to, że nie chce podzielić się ze mną swoim sekretem.
Nie podobało mi się to, że mnie okłamuje, że tak wiele rzeczy robi w tajemnicy
przede mną. Teraz wiem, że nie robiła tego na złość, ale dla mojego dobra.
Zależało jej na mnie. Pragnęła mojego dobra, a ja jej nie ufałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jazz, przepraszam. Zawsze
byłaś przyjaciółką, o której inni mogliby tylko pomarzyć. Byłaś gotowa
poświęcić dla mnie wiele, mimo iż nawet tego nie zauważałam. Opiekowałaś się
mną, gdy byłam chora. Nie zapomnę tego, Jasmine...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie martw się, Lizz – mruknął mi do ucha Radford.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Przytaknęłam kiwnięciem
głowy. Dopiero po chwili, gdy dotarły do mnie słowa przyjaciela, odwróciłam się
gwałtownie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czytasz w myślach!? – krzyknęłam. Dwie zacięcie rozmawiające
ze sobą japonki zamilkły i obrzuciły mnie spojrzeniem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->No co ty. – Brunet uśmiechnął się, prezentując przy tym
śnieżnobiałe zęby. – Ale to żadna sztuka zorientować się, że coś cię trapi. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Uśmiechnęłam się
szeroko. Radford znał mnie jak nikt inny. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ja też się martwię, Elisabeth – stwierdził po chwili. - Są
jednak rzeczy, na które nie mamy wpływu i musimy pozostawić je własnemu
biegowi. To, co dzieje się teraz z moim rodzeństwem i Jasmine nie jest od nas
zależne.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wiem, ale...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford położył palec na
moich ustach, tym samym kończąc moją wypowiedź. Sprawiał wrażenie opanowanego,
jednakże w głębi serca czułam, że on również nie zaśnie dziś spokojnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Gdy ciemnobrązowy
płaszcz Radforda znalazł się na moich ramionach, obróciłam się, by zobaczyć,
jak mój przyjaciel samotnie wraca na ziemię.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Chotto matte kudasai***</i> – rzucił w odpowiedzi na moje
pytające spojrzenie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Gdy zostałam sama, dwie
długowłose japonki w mniej więcej naszym wieku podeszły do mnie niepewnie.
Niższa, ale stosunkowo pulchniejsza z nich odezwała się pierwsza.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ty z Ameryka jesteś? – spytała łamaną angielszczyzną.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak – odparłam z uśmiechem. Od zawsze lubiłam rozmowy z
obcokrajowcami. zZwłaszcza, gdy byli oni azjatami.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czy się tobie Japonia podoba? – spytała ta wyższa.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, zawsze chciałam tu przyjechać – odpowiedziałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Japonki wymieniły się
porozumiewawczymi spojrzeniami.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czy ty po <i>Nihongo****</i> mówić?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Hai, nihongo ga chotto wakarimasu.***** </i>-
odparłam w ojczystym dialekcie moich rozmówczyń. <i><o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Dziewczyny uśmiechnęły
się do mnie serdecznie, po czym odbyłyśmy długą rozmowę na najróżniejsze
tematy. Ja opowiadałam im o amerykańskich piosenkarzach i aktorach, one
natomiast przybliżały mi różne ciekawostki z życia gwiazd japońskich oraz
podzieliły się ze mną przepisem na doskonałe sushi, który był dziedziczony w
ich rodzinie od pokoleń. Okazało się że <span class="apple-style-span"><span style="font-family: Georgia; font-size: 10.5pt;">Katsuko i Itsuko – bo
tak nazywały się poznane przeze mnie Japonki – były przyrodnimi siostrami.
Matka Itsuko była kochanką ich wspólnego ojca i kiedy zmarła, mężczyzna musiał
zaopiekować się córką, o której jego żona nie wiedziała. Po wielu kłótniach
udało im się jakoś dogadać.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span"><span style="font-family: Georgia; font-size: 10.5pt;">W zamian za historię życia młodych japonek podzieliłam się z nimi
własnymi przeżyciami. Opowiedziałam im o śmierci mojego ojca i o zagadce, którą
kazał mi rozwiązać. Stwierdziły, iż jest to niezwykle smutna historia i
zazdroszczą mi tego, że jestem na tyle silna, aby udźwignąć ciężar takich
przeżyć. Odparłam, że bardzo miło mi to słyszeć.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span"><span style="font-family: Georgia; font-size: 10.5pt;">Po upływie około pół godziny Radford pofatygował się z powrotem na
górę. Moje nowe znajome zarumieniły się, gdy podszedł do mnie i objął mnie
ramieniem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span"><span style="font-size: 10.5pt;">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span"><span style="font-family: Georgia; font-size: 10.5pt;">Gdzie żeś się włóczył?
– spytałam już po angielsku.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span"><span style="font-family: Georgia; font-size: 10.5pt;">Szukałem dla nas noclegu – odparł
chłopak, spoglądając równocześnie na stojące przed nami Azjatki. – </span><i>Konbanwa, watashi wa Radford
desu.******</i> - powiedział mój przyjaciel, na co Japonki zachichotały
wdzięcznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span"><i>Hajimemashite</i>*******
- odparły równocześnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Radfordzie – zaczęłam
odsuwając ramię przyjaciela od siebie. – Noc jeszcze młoda, a ty już myślisz o
noclegu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Tak. Myślę, że ci się
spodoba.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Mam się bać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Powinnaś. – Radford
wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. – Jesteś głodna?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Brunet oparł się łokciami o barierkę. Jego szmaragdowe
oczy przez moment przypominały mi iskrzące się gwiazdy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Nieszczególnie – odparłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">W takim razie idziemy coś
zjeść – rzucił Radford, ignorując moją wcześniejszą wypowiedź.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Posłusznie ruszyłam w ślad za moim przyjacielem.
Nowopoznane przez nas Japonki zostały na szczycie Tokio Tower.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Radford zdjął plecak i z szerokim uśmiechem na ustach
wydobył z niego paczkę papierosów, po czym umieścił sobie zwitek nikotyny w
ustach i podpalił go błękitną zapalniczką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Myślałam, że zostawiłeś to
świństwo w domu – mruknęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Żartujesz? – Radford
wypuścił z płuc kłąb dymu. – Mam tym wypełnione pół plecaka. Na Danilli nie
mają takich rzeczy...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Może to i lepiej? –
rzuciłam. – Założę się, że almightianie mają dzięki temu znacznie zdrowsze
płuca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Nie da się ukryć. –
Chłopak kaszlnął. – Na Danilli nie ma kompletnie żadnych zanieczyszczeń.
Żadnych spalin, żadnych aerozoli, żadnych kopalń ani wybuchów wulkanów.
Gospodarka jest tam na bardzo niskim poziomie. Przeciętny Ziemianin powiedział
by, że tamtejsze miasta wyglądają tak, jak gdyby czas zatrzymał się tam w
miejscu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Mam wrażenie, że
almightianie bardzo różnią się od ludzi – stwierdziłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Rzeczywiście. Almightianie
bardzo szanują swoją planetę, pielęgnują ją z wielkim staraniem, aby wydała
owoce. To niestety nie starcza. Dawniej wielu mieszkańców Danilli cierpiało
głód, bo skuta lodem gleba nie chciała rodzić plonów. Teraz, gdy Instytut
transportuje pokarm z Ziemi, jest znacznie lepiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Co? Jaki Instytut? –
zainteresowałam się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Almightianie zakupili
kilkadziesiąt działek w różnych miejscach na Ziemi. Pracownicy Instytutu
uprawiają rośliny i hodują zwierzęta tutaj, a inni transportują jedzenie na
Danillię. Wszystko zgodnie z ziemskim prawem, nie licząc kilku podrobionych
dowodów tożsamości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Domyślam się, że Fabian
również pracuje w takim instytucie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Dokładnie. Szczwana z
ciebie bestia. – Radford w czułym geście zmierzwił mi włosy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Wiem o tym – odparłam z
uśmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Brunet zgasił papierosa i kulturalnie wyrzucił go do
kosza. Przez chwilę zatrzymał się przed sklepową wystawą, szybko jednak ruszył
z powrotem przed siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Danillianie bardzo
zazdroszczą ludziom – kontynuował.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">To zrozumiałe. Ludziom
przypadła w udziale prześliczna, ciepła, pokryta zielenią planeta, a
almightianie dostali bezkresny lodowiec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">To jedno. Sęk w tym, że
ludzie nie potrafią swojej planety uszanować. Zauważyłaś to? Przecież tak wiele
lasów jest wycinanych. Tak wiele zielonych obszarów przerabianych jest na
bezsensowne parki rozrywki, centra handlowe, muzea... Przyznaj, że na dobrą
sprawę ludzkość mogłaby się bez tego wszystkiego obejść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">No tak, nie mam co do tego
wątpliwości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">A no właśnie. Ludzie
dostali naprawdę wielki skarb, ale nie potrafią go uszanować i należycie o
niego zadbać. O to almightianie mają żal do ludzi i tak naprawdę nigdy nie
darzyli ich sympatią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Też jesteś tego zdania? –
rzuciłam, po czym ostentacyjnie podciągnęłam rękawy płaszcza i ścisnęłam dłonie
w pięści.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Tak, ale biorę również pod
uwagę to, że zdarzają się wyjątki – dodał szybko chłopak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Dobrze, że to przyznałeś,
bo inaczej spał byś dzisiaj w kontenerze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Radford zaśmiał się, na co odpowiedziałam mu tym samym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Nie jest ci zimno? –
spytałam, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że nadal mam na sobie płaszcz
przyjaciela, którego dłonie powoli siniały pod wpływem niskiej temperatury.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Chłopak zachichotał w odpowiedzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Spytaj się mnie o to samo,
kiedy już będziemy na Danilli, dobrze? – rzucił z uśmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Kiwnęłam głową i spojrzałam przed siebie. Brunet
zatrzymał się właśnie przed jednym z budynków. Po zapoznaniu się z
podniszczonym, widniejącym na nim szyldem stwierdziłam, iż jest to miejsce,
gdzie podają sushi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Zapraszam. – Radford
otworzył przede mną drzwi, a ja ochoczo weszłam do środka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
<span class="apple-style-span">* * *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">W ustach nadal czułam smak tradycyjnego, japońskiego
ramenu, gdy wraz z Radfordem ruszyliśmy na podbój nieco mniej zamożnych
dzielnic Tokio. Rzadko można było tu spotkać kolorowe neony i sklepy z
kolorowymi, przyciągającymi wzrok wystawami. Ściany domów były podniszczone, co
jakiś czas zauważałam również wybite okna. Ulice nie były w najlepszym stanie,
toteż nieczęsto reflektory samochodów przecinały panujący tu półmrok. Nie
wszystkie latarnie były czynne, co jedynie potęgowało nieprzyjemne odczucia
względem tej dzielnicy. Co jakiś czas mijaliśmy młodych ludzi, którzy ze
spuszczonymi głowami niczym duchy sunęli przed siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Dokąd idziemy? – spytałam,
niepewnie rozglądając się w koło. Ciemne zaułki wzbudzały we mnie niepokój. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">To niedaleko – odparł
chłopak, również uważnie badając otoczenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Coś mi się wydaje, że nie
powinniśmy się tu zapuszczać – stwierdziłam, na co brunet jedynie mruknął coś
pod nosem, kręcąc głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Być może obejrzałam w życiu zbyt wiele anime i
azjatyckich filmów, przez co moje zdanie na temat poruszania się biedniejszymi
dzielnicami Tokio o tak późnej godzinie nie jest najlepsze. Ileż to razy
widziałam, jak śliczne, długonogie japonki uciekały tymi samymi ulicami przed
psychopatami z piłą mechaniczną w dłoniach? Ileż to razy widziałam, jak w
podobnych miejscach dochodziło do niewyjaśnionych zgonów i gwałtów? To wszystko
sprawiło, że każdy najdrobniejszy dźwięk przyprawiał mnie o palpitacje serca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Czy mi się zdaje, czy
pierwszy raz widzę cię naprawdę przerażoną? – spytał z uśmiechem Radford, za co
zapragnęłam zdzielić go czymś w głowę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Nic nie mów – burknęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Chłopak wyciągnął dłoń w moim kierunku. Ujęłam ją bez
dłuższego zastanowienia. Mimo iż była przyjemnie ciepła, ani trochę nie
zwiększyła mojego poczucia bezpieczeństwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Jesteśmy na miejscu –
rzucił brunet.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Obrzuciłam wzrokiem budynek, przed którym się
znaleźliśmy. Była to średniej wielkości budowla o wyblakłych ścianach i
wyjątkowo dobrze trzymającym się dachu. Tylko jedno z dziesiątek znajdujących
się w nim okien było odsłonięte, jednakże w kilku innych dało się dostrzec
palące się, mętne światło. Nad podwójnymi drzwiami znajdował się wiekowy szyld,
na którym napisane były wdzięczne słowa: „Utopia – <i>love hotel</i>”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Chyba sobie żartujesz –
zaczęłam, gdy zdałam sobie sprawę z tego, gdzie się właśnie znalazłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Coś ci się nie podoba? To
bardzo porządny hotel. Fabian opowiadał mi, że sypiał tu nie raz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span"><i>Love hotel</i> –
sprostowałam. – To znacząca różnica.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span"><i>Love hotel </i>jest to tego rodzaju miejsce, gdzie
wynajmuje się parom pokoje na godziny, w czasie których młodzi ludzie spędzają
czas na oddawaniu się cielesnym rozkoszom. Często są to miejsca bogato
urządzone, wyposażone w różne atrakcje urozmaicające parom współżycie, jednakże
istnieją również hotele biedniejsze, dostępne nawet dla miejskiego plebsu. Są
one dość istotnym elementem japońskiej kultury. Mimo iż czytałam o nich
naprawdę wiele, nigdy szczególnie nie zależało mi na tym, aby samej również
skorzystać z ich wygód. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">To nawet lepiej. –
Radford uśmiechnął się szeroko. W jego szmaragdowych oczach widać było
niegasnący entuzjazm.<i><o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Radford, ja nie...<i><o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Lizz, czy naprawdę
nigdy nie chciałaś spędzić nocy w <i>takim</i> miejscu? – Chłopak nie
ustępował.<i><o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Nie – rzuciłam i
odwróciłam się na pięcie, jednakże czyjaś silna dłoń skutecznie uniemożliwiła
mi ucieczkę.<i><o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Zostałam brutalnie zaciągnięta do środka. Brunet szybko
uzyskał klucz i bez słowa zaprowadził mnie do pokoju. Gdy usiadłam na wielkim,
czerwonym łożu, chłopak zamknął za mną drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Zdajesz sobie sprawę z
tego, że stosowanie przemocy nie było konieczne? Prędzej czy później i tak bym
się zgodziła – mruknęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Zdaję sobie z tego
sprawę, ale chciałem się trochę zabawić. – Chłopak uśmiechnął się szeroko. <i><o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Urocze dołeczki w jego policzkach sprawiły, że nie
miałam serca, aby się na niego gniewać.<i><o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Skoro tak mówisz...<i><o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Zdjęłam płaszcz i buty, po czym zabrałam ze sobą swój
niewielki ekwipunek i bez słowa zajęłam łazienkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Ciepły prysznic znacząco poprawił mi humor. Dodatkowo
rozbawiły mnie również hotelowe ręczniki z wizerunkami postaci z anime z
gatunku <i>hentai</i>********.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Gdy wróciłam do pokoju, zastałam Radforda grzecznie
stojącego przy otwartym oknie z papierosem w ustach. Gdy rzuciłam plecak na
fotel w kształcie pandy, wyrzucił peta na zewnątrz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Jak wrażenia? – spytał,
wskazując podbródkiem na drzwi od łazienki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Sam się przekonaj –
odparłam i rzuciłam się na łóżko.<i><o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Brunet zamknął okno i udał się do łazienki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Przejechałam dłonią po satynowej pościeli, jaką okryte
było łóżko, w którym miałam dzisiaj spędzić noc. Była niesamowicie miękka, a
jej zapach świadczył o tym, że właściciele „Utopii” dbali o to, aby wyprać ją
przed każdą wizytą nowych par.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Rozejrzałam się w koło. Pomieszczenie nie było urządzone
zbyt dostatnio, mimo to znajdujące się w nim sprzęty pasowały do siebie
idealnie. W niewielkim oknie wisiały bordowe, tiulowe zasłony delikatnie
kontrastujące z piaskowymi ścianami. Poza ogromnym łożem i stojących przy nim
nocnych szafeczkach w pokoju znajdywały się również dwa fotele i komoda, do
której wolałam nie zaglądać. Na parapecie stało postarzałe radio, którego
antena była dziwnie wykrzywiona. Moje spojrzenie zatrzymało się przez chwilę na
leżącej na parapecie paczce papierosów. Po chwili namysłu przeniosłam wzrok na
znajdujący się za oknem krajobraz. Zobaczyłam księżyc, który zdawał się
rozciągać jasny, mglisty płaszcz nad miastem, nadając mu wyjątkowy klimat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Ponownie spojrzałam na satynową pościel i znacząco
pokręciłam głową. Nie ma mowy, abym spała tu dziś razem z Radfordem. Tak nisko
jeszcze nie upadłam. Swoją drogą, podłoga również wygląda bardzo zachęcająco.
Mojemu przyjacielowi z pewnością się spodoba.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Drzwi od łazienki otworzyły się. Stanął w nich urodziwy
młodzieniec ubrany jedynie w podkoszulkę i bokserki w serduszka. Rozbawił mnie
jego widok, jednakże nie dałam tego po sobie poznać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Chłopak zgasił wszystkie światła, zostawiając jedynie
lampkę stojącą na szafce obok łóżka. Położył swoje ubrania na fotelu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Bez słowa obserwowałam jego poczynania, wodząc za nim
pytającym wzrokiem. Radford podszedł do łóżka i położył się na nim, po czym
obrócił się, w skutek czego znalazł się dokładnie nade mną, opierając się
rękoma po obu stronach mojej twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Nie zareagowałam na ten gest w żaden sposób, mimo to nie
ukrywam, że serce zaczęło mi być jak szalone, jak gdyby chciało wywarzyć dziurę
w mojej piersi i uciec gdzie pieprz rośnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Chłopak przez dłuższą chwilę patrzył mi w oczy. Nie uciekałam
przed nim spojrzeniem. Starałam się wyczuć jego nastrój. Był pogrążony w
transie, w dziwnej melancholii, z której zapewne niełatwo będzie go wybudzić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Mokre włosy Radforda zsunęły się z jego karku i
połaskotały mnie po policzku, zostawiając na nim wilgotny ślad.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Chłopak uśmiechnął się i przysunął się nieco bliżej.
Pachniał świeżością i mydłem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Co robisz? – spytałam w
końcu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Elisabeth... – wyszeptał
namiętnym tonem. – Proszę...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">O co? – rzuciłam, mimo iż
odpowiedź na to pytanie była dla mnie oczywista.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Gdy brunet zbliżył usta do moich warg, obróciłam twarz w
obronnym geście. Chłopak jednak nie rezygnował. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Lizz, proszę... –
wyszeptał mi do ucha. Jego palący oddech sprawił, że przebiegły mnie dreszcze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Nie – mruknęłam, niepewnie
wpatrując się w szmaragdowe oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span class="apple-style-span">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span">Proszę... – powtórzył,
ponownie zbliżając się do mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford oblizał wargi. Z
jego włosów nadal rytmicznie skapywały kropelki wody. Jego delikatny zapach bez
wątpienia oddziaływał na moje zmysły. Bijącego od niego ciepła nie sposób było
opisać.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Eh... raz kozie śmierć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->No dobrze – wyszeptałam niepewnie i zamknęłam oczy. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Poczułam szybkie,
delikatne cmoknięcie w czoło, po czym cudowny zapach i niesamowite ciepło
zniknęło. W pokoju dało się słyszeć cichy śmiech.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mam cię – pisnął radośnie Radford, po czym otworzył okno i
ponownie zapalił.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ja pie**ole – warknęłam, po czym obróciłam się na bok i
nakryłam się kołdrą aż po czubek głowy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Pieprzony,
międzygalaktyczny pedał.<span style="font-family: Japanese;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
___</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
*
Itadakimasu (jap.) - smacznego</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
** Otaku
(jap.}– osoba interesująca się Japonią, oglądająca anime i czytająca mangi</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
***<i> </i>Chotto
matte kudasai(jap.) – poczekaj chwilę, proszę</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
****
Nihongo(jap.) – japoński</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
*****<i>
</i>Hai, nihongo ga chotto wakarimasu (jap.) – (dosł.) Tak, rozumiem trochę
japoński</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
****** <span class="apple-style-span">Konbanwa, watashi wa Radford desu – (jap.) dobry
wieczór, nazywam się Radford<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<span class="apple-style-span">******* Hajimemashite (jap.) – (dosł.) „widzimy się po
raz pierwszy”, można to tłumaczyć jako „miło mi poznać” <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<span class="apple-style-span">******** Hentai (jap.) – (dosł.) „zboczeniec”, potocznie
określa się tym mianem anime o charakterze pornograficznym, gdzie między
postaciami dochodzi do jawnego stosunku płciowego</span></div>
<br />
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Wiem, że rozdział pisałam naprawdę długo (ponad dwa
miesiące...), ale wiecie, jak to jest. Wena, moi drodzy, wena... Niemniej
jednak jakoś udało mi się napisać to do końca. Swoją drogą cieszę się, że tak
dłogo mi się z tym zeszło, bo wcześniej pewnie nie wpadłabym na pomysł z takim
zakończeniem. Jak wam się podobało? Bo mi naprawdę bardzo.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Dziękuję Fabii za to, że cały czas przypomina mi o
pisaniu i męczy mnie o to, żebym dodawała kolejne rozdziały. Fabia, gdyby nie
ty, ten rozdział jeszcze by nie powstał. Ogólnie dziękuję ci za to, że mnie
wspierasz.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span">Jeśli ktoś to jeszcze czyta, to będę wdzięczna za
wszelkie opinie. Chciałabym wiedzieć, co jeszcze robię źle.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="apple-style-span"><span style="font-size: 12pt;">To chyba wszystko. Do następnego ^^.</span></span></div>
Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-80769859645274810572012-08-27T01:26:00.001-07:002013-03-07T08:17:56.064-08:0010. Życie Jasmine jest dla mnie o wiele ważniejsze, niż moje własne<div style="text-align: left;">
<br />
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zegar mozolnie wybijał
północ. Kukułka poruszała się powoli, jak gdyby na siłę chciała zatrzymać
ostatnie sekundy dnia. Gdy jednak zdała sobie sprawę z tego, że na to już za
późno, zrezygnowana ukryła się w drewnianej, bogato zdobionej obudowie.
Obudowie, która nawet w najmniejszym stopniu nie pasowała do reszty sprzętów w
pomieszczeniu. Co więcej – każdy z przedmiotów znajdujących się w niewielkim
salonie zdawał się być z innej bajki. Przeciętny obserwator mógł z powodzeniem
wyciągnąć wniosek, że osoba urządzająca ten pokój nie miała zielonego pojęcia o
wystroju wnętrz bądź była bardzo oryginalnym i niezrozumianym przez ludzkość
artystą. Ja jednak zostałabym przy pierwszej opcji.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Po kilku sekundach oszklone drzwi saloniku otworzyły się, a do środka z
impetem wpadły dwie postaci złączone w namiętnym tańcu. Słabe światło lamp
ulicznych wpadające do pokoju nie pozwalało na rozpoznanie ich twarzy, po
sylwetkach jednak dało się określić, iż były to dwie młode kobiety. Nieco
wyższa z nich sprawnie zaciągnęła swoją partnerkę na kanapę i usiadła na niej
okrakiem. Nie mówiły nic. Od ścian echem odbijały się jedynie odgłosy
sygnalizujące, jak wielkiej rozkoszy doznają kobiety. Wyższa szybko ściągnęła
ubranie ze swej partnerki, ta druga natomiast wplotła palce w jej włosy i
przyciągnęła jej głowę po siebie, jednocześnie wpijając się w jej usta, z
których wydostał się głośny jęk.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Zrobiło mi się niedobrze, gdy kolejna część garderoby wylądowała na
podłodze. Usiadłam na parapecie i odruchowo zasłoniłam oczy rękoma, pozwalając
sobie jedynie przez palce obserwować poczynania kobiet. Nie było wątpliwości,
że nie zdają sobie sprawy z mojej obecności. Ta scena była tylko kolejną wizją.
Tylko w jakim celu została mi pokazana?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Vanesso... – wyjęczała jedna z dziewczyn. – Chcę cię zobaczyć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Oczywistym był fakt, iż
dla nich – podobnie jak dla mnie – ciemność stanowi swego rodzaju przeszkodę.
Wyższa z kobiet wyciągnęła rękę przed siebie i włączyła nowoczesną lampę,
groteskowo kontrastującą ze złoconą szafką, na jakiej stała. Moim oczom ukazały
się twarze kochanek. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Tamitaya uśmiechnęła się
szeroko, widząc przed sobą obnażoną dziewczynę. Zachichotała cicho, po czym
ponownie zaczęła obdarzać ją pocałunkami. Ja natomiast z każdą chwilą coraz
bardziej zachwycałam się faktem, jak bardzo mogą pasować do siebie ciała dwóch
nastolatek. Ich – nie oszukujmy się – doskonałe sylwetki zdawały się być dla
siebie stworzone. Po dłuższej chwili doszłam do wniosku, iż dziewczęta z
pewnością nie widziały się przez bardzo długi czas. Każdy ich ruch był
namiętny, czuły, a zarazem dziki i zachłanny. Odniosłam wrażenie, jak gdyby ta
noc była dla kochanek zarówno powitaniem, jak i pożegnaniem. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Poczułam silny ucisk w
żołądku. Obraz przed moimi oczami szybko zaczął się rozpływać, by powoli
przerodzić się w zupełną czerń. Zrobiło mi się niedobrze. Odniosłam wrażenie,
jak gdyby ktoś pociągnął za linę, którą uprzednio przewiązał mnie w pasie.
Ostatecznie zakręciło mi się w głowie, a rzeczywistość rozpadła się na milion
kawałków.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Niepewnie otworzyłam
oczy. Nudności błyskawicznie ustały, mimo to odruchowo złapałam się za brzuch.
Kilkakrotnie potrząsnęłam głową i zamrugałam, chcąc, aby obraz przed moimi
oczami ustabilizował się. Dopiero po kilku chwilach ujrzałam Nathaniela i
Radforda, którzy wpatrywali się we mnie. Na ich twarzach malowało się
zdenerwowanie i zaciekawienie jednocześnie. Po chwili niemej wymiany spojrzeń
pierwszy odezwał się Radford. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Elisabeth, słyszysz nas?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak – odparłam. – Straciłam przytomność?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Raczej nie, ale przez dłuższy czas zupełnie nie reagowałaś na
to, co się wokół ciebie działo – wytłumaczył brunet. – Jedynie ślepo
wpatrywałaś się przed siebie. Nie mrugałaś przez ponad 15 minut.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
„To by wyjaśniało fakt,
że tak bardzo pieką mnie oczy”, przemknęło mi przez myśl. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przepraszam – mruknęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie przepraszaj. – Radford przez cały czas badawczo mi się
przyglądał. – Czy może... coś się stało? Jesteś chora?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Myślę, że nie. – Po raz kolejny potrząsnęłam głową. – Chcę was
o coś zapytać. Kim jest Tamitaya? To bliźniaczka Jasmine, prawda? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Na twarzach moich
przyjaciół wymalowało się zaskoczenie. Nathaniel przesunął dłonią po udzie
Radforda i wtulił się w jego pierś. Brunet nie poruszał się. Wstrzymał oddech
na dłuższą chwilę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Skąd możesz o niej wiedzieć? – odezwał się w końcu, kierując pytanie
bardziej do samego siebie, niż do mnie. – Nic, co byłoby w jakikolwiek sposób z
nią związane nie znalazło się nigdy na ziemi...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->...poza tym, że sama Tamitaya jakiś czas temu odwiedziła
Tastentoon – rzuciłam. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To niemożliwe – odpowiedział Radford, po czym wyswobodził się
z objęć Natha i podszedł od okna, nerwowo wyszukując czegoś w krajobrazie
miasta.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Blondyn mruknął z
niezadowoleniem i wziął w objęcia kudłatą poduszkę spoczywającą na kanapie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Możliwe. Ale to teraz najmniej istotne. Już dawno wróciła tam,
skąd przyszła, przy okazji zabierając ze sobą Vanessę. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To ma sens – wtrącił się Nath. – Jakoś dawno nie widzieliśmy
naszej koleżanki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niemożliwe – powtórzył brunet.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nieistotne. Opowiedzcie mi coś o niej – poprosiłam i
skierowałam wzrok na Radforda.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet wziął głęboki
oddech.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, to bliźniaczka Jasmine. – Chłopak odpowiedział na moje
uprzednie pytanie. - Te dwie nie przepadają za sobą. A ściślej mówiąc to
Tamitaya nienawidzi swojej siostry. Obie są najmłodsze w swojej rodzinie. Może
cię to zdziwi, ale jedna z nich miała zostać następczynią tronu. Tam, skąd
pochodzę czynnikiem wpływającym na to, które z potomków króla przejmie koronę
nie jest ani kolejność, w jakim przyszły na świat, ani ich umiejętności czy
siła, ani mądrość czy też wygląd. To rodzice dokonują bezpodstawnego wyboru.
Rodzice Jasmine wybrali ją.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Podobnie jak starzy Radforda wybrali na króla mojego chłopaka
– wtrącił się Nathaniel.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Na chwilę zaniemówiłam.
Długopis, który obracałam w dłoni cicho upadł na podłogę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jesteś księciem? – wykrztusiłam w końcu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak wyszło – odparł brunet. – Mój ojciec w porozumieniu z
rodzicami bliźniaczek zarządził, że mam poślubić Jasmine, a w efekcie nasze
królestwa miały się połączyć w jedno wielkie mocarstwo.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet przemaszerował
przez pokój i wydobył z barku butelkę ajerkoniaku, po czym bez skrupułów
pociągnął sporego łyka. Nathaniel nie zareagował. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Brzmi jak bajka. W takim razie nie rozumiem, co robicie na
ziemi? Nie uwierzę, że odbywacie właśnie podróż przedślubną - skwitowałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Schyliłam się i
podniosłam długopis. Przez kilka sekund atrament zdążył rozlać się na dywanie,
tworząc efektowną plamę. Radford puścił to mimo uszu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak to w bajkach bywa, pojawił się pewien zły pan, który
bezdusznie zabił moich rodziców i usiłował też odebrać nam życie, tyle że szczęśliwie
udało nam się uciec. – Brunet kontynuował swoją opowieść. – Aktualnie ukrywamy
się przed tyranem, który wygodnie rozsiadł się na moim tronie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chłopak zamilkł na
chwilę. Przez moment wpatrywałam się w niego, nie mając pojęcia, co powinnam
powiedzieć. Wiedziałam, że jego rodzice nie żyją. Nie zdawałam sobie jednak
sprawy z tego, że zostali zamordowani. Mogłam się tego jednak domyśleć. Śmierć
pary królewskiej, bezwzględny tyran i ucieczka – opowieść Radforda idealnie
pokrywa się z moim snem. Teraz wiem, co takiego miało miejsce.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A te porwania... – szepnęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Sługusom tyrana udało się zlokalizować nasze położenie.
Wiedzieliśmy, że prędzej czy później im się to uda. Sami planowaliśmy atak na
zamek i odbicie tronu, ale oni nas wyprzedzili. Mimo to i tak nie mieliśmy
szans. Nas było tylko sześcioro, a tamci mieli stutysięczna armię bezwzględnych
wojowników.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Sześcioro, czyli ty, trojaczki, Nathaniel i Jasmine, tak?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Blondyn zachichotał.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ja nie mam z tym nic wspólnego. – Chłopak podniósł się z
kanapy i podszedł do swojego lubego. Stęskniony za jego pieszczotami, objął
Radforda w pasie. – Rad mówił o Fabianie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie rozumiem... – zmieszałam się. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Słowa blondyna tworzyły
element, który nie pasował do mojej układanki. Coś się nie zgadzało. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jestem takim samym człowiekiem, jak ty. Z tym, że to
międzygalaktyczne ciacho jest we mnie zakochane po uszy, to wszystko.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford przelotnie
pocałował Natha w policzek.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dokładnie – potwierdził brunet.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ale przecież... – Usilnie szukałam argumentów, które byłyby w
stanie potwierdzić moją poprzednią tezę. – Jasmine użyła na nim swojej różdżki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co!? – wybuchnął Radford. – Przecież nie można..!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Kochanie, spokojnie. – Nathaniel wykonał uspokajający gest
dłońmi. – To tylko nieszkodliwy Znak Znieczulający, Jazz testowała go już na
ludziach, pamiętasz? Jest bezpieczny.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Skoro tak mówisz...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chłopak, który przez
chwilą przypominał rozwścieczonego byka uspokoił się. Jego ramiona powoli
opadły w dół.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak to „testowała”? – spytałam zniesmaczona.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To w tej chwili najmniej istotne, Lizz. – Radford podrzucił mi
wymijającą odpowiedź. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W tym samym momencie
drzwi mieszkania otworzyły się, a do środka wpadł Fabian. Jego włosy były
roztrzepane, a twarz zupełnie czerwona.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Słuchaj mnie uważnie. – Bez zbędnych uprzejmości podbiegł do
Radforda i złapał go za ramiona. – Od tej chwili mieszkasz u Nathaniela.
Rozmawiałem właśnie z jego rodzicami. Ja jadę na Danillię. Jeśli wszystko
pójdzie po mojej myśli, pewnie kogoś po ciebie przyślę. Pod żadnym pozorem nie
próbuj jechać za mną.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zrozumiałem. – Radford nie zadawał zbędnych pytań. Nathaniel
wpatrywał się w Fabiana badawczo.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Uważajcie na siebie – rzucił nowoprzybyły i pospiesznie
skierował kroki w stronę wyjścia. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->I ty też bądź ostrożny – mruknął Nathaniel, bawiąc się
suwakiem bluzy Radforda. Zielonooki ślepo wpatrywał się w Fabiana.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dzięki – odrzekł szatyn i opuścił mieszkanie. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Drzwi trzasnęły. Chłopcy
usiedli na kanapie. Radford nie odzywał się. Jego mięśnie napięły się. Nerwowo
uderzał stopą o podłogę, wybijając przy tym chwytliwy rytm.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Fabian nie miał się tobą zająć? – zapytał w końcu Nathaniel.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie byłby w stanie bezczynnie siedzieć i czekać na to, co się
stanie. Podobnie jak ja.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To znaczy? – Na twarzy blondyna pojawiło się zaniepokojenie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jadę za nim. Sam nie da sobie rady. – W głosie bruneta dało
się wyczuć zdecydowanie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chłopak podszedł do
komody i sprawnie przejrzał zawartość szuflad. Po kilku chwilach odwrócił się
do nas ze zrezygnowaniem. Kropla potu spłynęła z jego czoła.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nath, pożyczysz mi na bilet do Oslo? – spytał nagle.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Trojaczki nie mają żadnych oszczędności? – Blondyn nie wydawał
się być chętny do pomocy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mają. Głęboko schowane tam, gdzie nie sięgną moje rączki. Mogę
na ciebie liczyć? – ciągnął Rad.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ja ci pożyczę – poderwałam się. – Ale pod warunkiem, że
weźmiesz mnie ze sobą.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford przez kilka sekund
w milczeniu rozważał moją propozycję. W końcu kiwnął głową.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zgoda. Potrzebuję 1200$. No i drugie tyle, jeśli chcesz lecieć
ze mną. A przy dobrych wiatrach będziemy też musieli mieć czym wrócić. Naprawdę
dasz radę zdobyć taką sumę do jutra? – Brunet skrzyżował ręce na piersiach.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Powiedziałam, że ci pożyczę. O resztę nie musisz się martwić –
odparłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dobrze. – Chłopak przez cały czas patrzył na mnie z
niedowierzaniem. – Ale ostrzegam cię, że to nie będzie wycieczka krajoznawcza.
Nie gwarantuję, że wrócimy cali, ani że w ogóle wrócimy. Naprawdę chcesz jechać
ze mną?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Chcę uratować Jasmine. Ona też tam jest, prawda?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chłopcy wymienili między
sobą porozumiewawcze spojrzenia. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niestety tak. Jeśli chcesz, możesz jechać, ale nie oczekuj, że
na wiele mi się przydasz – rzucił zielonooki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Podniosłam się z
miejsca.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zaryzykuję.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nathaniel spojrzał na
zegarek. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rad, chodźmy już. Zjesz gorącą kolację, prześpisz się.
Sprawdzę dla ciebie godziny odlotu samolotów – szepnął Nathaniel.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jesteś niezastąpiony.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet objął swego
lubego w pasie i pocałował go w płatek ucha. Nath zarumienił się.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Widzimy się jutro rano? – spytałam naciskając klamkę od drzwi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak. Weź pieniądze i jakieś ciepłe ubranie. – Radford zaczął
kolejno gasić światła we wszystkich pokojach. Nath wziął do ręki piżamę i
szczoteczkę do zębów swojego chłopaka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Na jak niskie temperatury mam się przygotować? – spytałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Maksymalnie –70°C, ale to się zdarza tylko zimą. Teraz mamy
jesień – wytłumaczył brunet.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Spojrzałam na niego z
głupkowatym wyrazem twarzy. Musiałam wyglądać naprawdę groteskowo na tle tak
poważnej sytuacji.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mamy wiosnę – stwierdziłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nathaniel zachichotał
wdzięcznie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Na Ziemi owszem. Ale nie tam, gdzie się udajemy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To znaczy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Przeraziłam się nie na
żarty? Czyżby Radford naprawdę chciał polecieć samolotem na inną planetę?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Po prostu bądź gotowa. Zobaczymy się tu jutro rano i wszystko
ci wyjaśnię. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W domu było zupełnie
ciemno. Rozpieszczona kotka cicho zamruczała i wybiegła z mojej sypialni, gdy
otworzyłam drzwi. Zniesmaczona strzepnęłam poduszkę, na której zostało kilka
kłaków zwierzaka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Na biurku czekały na
mnie tosty z serem i zimna już herbata. W duchu podziękowałam swojej
rodzicielce i zabrałam się za jedzenie. W tym samym czasie wydobyłam z szuflady
białą kartkę, wzięłam do ręki długopis i zaczęłam redagować list, który jutro
miała przeczytać moja matka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center;">
<i>Mamo,<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>Wrócę. Zaufaj mi i
nie martw się o mnie. Nie próbuj mnie szukać, bo to nic nie da. Będę poza
zasięgiem policji i wszelkich służb specjalnych.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>PS Jeśli zginą ci
jakieś pieniądze, to wiedz, że ja je wzięłam. W przyszłości postaram się jakoś
Ci je oddać.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>Kocham cię.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>Elisabeth<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Złożyłam kartkę na
cztery części i odłożyłam na bok. Jutro umieszczę ją w odpowiednim miejscu. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Wyjęłam z szafy średniej
wielkości plecak i wlepiłam wzrok w ścianę, mając cichą nadzieję, że dojrzę na
niej listę rzeczy, które powinnam zabrać ze sobą w podróż. Naturalnie nic
takiego się nie stało. Zrezygnowana rozejrzałam się po pokoju. Na pierwszy
ogień umieściłam w plecaku kilka zmian bielizny, spodnie, podkoszulkę i gruby
sweter. Następnie udało mi się wcisnąć najgrubszą kurtkę i adidasy. Ostatecznie
znalazła się tam również szczoteczka do zębów i pasta.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Cicho niczym mysz udałam
się do salonu i z jednej z szuflad zabrałam 10 000$, które razem z matką
misternie odkładałyśmy, planując w przyszłości wyremontować mieszkanie. Zakłuło
mnie sumienie, jednak zignorowałam to uczucie i ukryłam pieniądze w dziecinnej,
błękitnej portmonetce, którą następnie umieściłam w plecaku. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Po długiej kąpieli znów
usiadłam przy biurku, aby uzupełnić informacje w moim notesie. Było ich
naprawdę sporo, a w czasie podróży miałam dowiedzieć się znacznie więcej.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Cieszyłam się, że moi
przyjaciele postanowili w końcu wyjawić mi swój sekret. Ale cóż to była za
radość, kiedy wiedziałam, że Jasmine i Brownesom grozi niebezpieczeństwo? To
tak, jak gdyby na dzień przed własną śmiercią cieszyć się z wygranej na
loterii. Jakie to ma teraz znaczenie?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Im dłużej o tym myślę,
tym bardziej zastanawiam się nad tym, w jaki sposób Radford będzie chciał odbić
swoje rodzeństwo. Sam powiedział, że tyran, który jest odpowiedzialny za ich
zniknięcie, ma do dyspozycji ogromną armię. Rad natomiast ma mnie. Czy będę w
stanie mu pomóc?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Dzień zaczął się nader
zwyczajnie. Słońce z uśmiechem na twarzy zapukało do mojego okna, informując
mnie o tym, że nastał świt. W naturalnym dla siebie odruchu rzuciłam gwieździe
nienawistne spojrzenie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Aaaakysz! – warknęłam i nakryłam się kołdrą. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Słońce zrezygnowało z
denerwowania mnie i ukryło się za chmurami. Czyżby taka potęga obawiała się
mojej skromnej osoby?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Po chwili zastanowienia podniosłam się z
łóżka, ubrałam się i zaścieliłam łóżko. Ciekawe, kiedy znowu będę miała okazję
spędzić w nim noc? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Usiadłam na obrotowym
krześle i ukryłam twarz w dłoniach. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Co ja najlepszego
wyprawiam? Dlaczego pakuję się w takie niebezpieczeństwo? Wobec
sama-nie-wiem-jak-wielkiej-potegi jestem zupełnie bezsilna. Podobnie jak
Radford, on jednak sprawia wrażenie, jak gdyby dokładnie wiedział, co robi. A
ja? Nie mam pojęcia, co mnie czeka. Dokąd się udajemy? Z kim będziemy musieli
się zmierzyć? Czy przeżyjemy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Lizz, jesteś kompletną
idiotką.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Ale przecież nie mogę
bezczynnie czekać! Życie Jasmine jest dla mnie o wiele ważniejsze, niż moje
własne, do cholery!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jak gdyby nigdy nic
udałam się do kuchni i zjadłam śniadanie w towarzystwie matki. Obie
milczałyśmy. Po skończonym posiłku niepostrzeżenie położyłam na blacie
kuchennej szafki list, który zredagowałam poprzedniego dnia. Następnie wzięłam
z pokoju plecak, włożyłam cienki płaszcz i ciepłe, zimowe obuwie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Rzuciłam tęskne
spojrzenie w stronę matki, która właśnie pochylała się nad zlewem. Wyraz jej
twarzy pozostawał dla mnie nieodgadniony. Była spokojna, ale i zmęczona.
Wyglądała tak, jak gdyby przez kilka dni przybyło jej ponad dziesięć lat.
Westchnęła głęboko, gdy talerz wysunął się z jej dłoni i znów zanurzył się w
wodzie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Poczułam nieprzemożoną
chęć pozostania przy swojej rodzicielce i sprawowania nad nią opieki.
Wiedziałam jednak, że ma teraz męża i to do niego będzie należeć to zadanie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jak Dorinda zniesie moje
zaginięcie? Napisałam w liście, aby się o mnie nie martwiła, ale byłabym
naiwna, gdybym sądziła, że rzeczywiście puści tą sytuację mimo uszu. To moja
matka, na litość, a ja jestem jej córką. Kocha mnie, oczywiście z wzajemnością.
Będzie się o mnie martwić, podobnie jak ja będę obawiać się o nią. To
naturalne.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Na myśl o tym, że mogę
już nigdy więcej nie zobaczyć matki poczułam w ustach gorzki smak. Szybko
potrząsnęłam głową i kilkakrotnie zamrugałam oczyma, chcąc powstrzymać się od
łez. Elisabeth Kaviste nigdy nie płacze, do cholery!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Podeszłam do matki i bez
słowa objęłam ją w pasie, przyciskając policzek do jej serca. Kobieta najpierw
spojrzała na mnie zaskoczona, szybko jednak wytarła dłonie i pogłaskała mnie po
twarzy. Odgłos jej bijącego serca uspokoił mnie. Poczułam również, że coś
poruszyło się na wysokości jej zaokrąglonego brzucha. Uśmiechnęłam się do
siebie. Teraz, gdziekolwiek by nie była, na pewno nie będzie sama.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Kocham cię – mruknęłam, a słowa te wydały mi się tak
obrzydliwie proste i nic nieznaczące, że po chwili ugryzłam się w język.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ja ciebie też, Elisabeth – odparła kobieta, nieco zbita z
pantałyku. Nieczęsto miała okazję widzieć u mnie przejawy jakichkolwiek emocji
czy wyższych uczuć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Odsunęłam się od
rodzicielki i powędrowałam w kierunku drzwi, kiedy ona zmierzyła mnie wzrokiem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie będzie ci za gorąco w tych butach? – spytała Dorinda.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jest dobrze – odparłam i uchyliłam drzwi. – Wychodzę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Kiedy wrócisz?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nie odpowiedziałam, a
jedynie szybko zatrzasnęłam za sobą drzwi. „Do zobaczenia”, mruknęłam w
myślach. Bez chwili zwłoki udałam się do mieszkania Brownesów. Moi przyjaciele
siedzieli na kanapie w salonie i zawzięcie o czymś rozmawiali. Rolety w oknach
były zasłonięte, więc w pokojach panował półmrok. Jedynym źródłem światła była
lampka ustawiona na niewysokiej ławie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dobrze, że jesteś – przywitał mnie Radford.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Też się cieszę – odparłam i usiadłam na jednym z foteli.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co ze sobą wzięłaś?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Po kolei wymieniłam
zawartość plecaka. Radford pokiwał głową z aprobatą.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mam nadzieję, że nie masz przy sobie telefonu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mam nie brać komórki? – zdziwiłam się.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ile za nią dałaś?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Wyciągnęłam z kieszeni
obtłuczony, porysowany telefon, którego tylna obudowa przyklejona była taśmą.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zresztą nieważne. – Brunet wyglądał na lekko rozbawionego.
Wstał, po czym podszedł do okna i podniósł roletę. – Mamy do wyboru samolot o
12.43 albo 16.37, a jako że zależy nam na czasie, polecimy wcześniejszym. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Ze zrozumieniem
pokiwałam głową. W tej samej chwili poczułam nieprzyjemny ucisk w gardle. Bałam
się.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mamy pół do dziesiątej. Jak dostaniemy się na lotnisko?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Weźmiemy taksówkę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak właśnie myślałam...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford wykonał telefon,
ja natomiast przysiadłam się do Nathaniela i usiłowałam doprowadzić go do szału
poprzez natarczywe wpatrywanie się w niego. Blondyn zdawał się jednak tego nie
zauważać.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Im dłużej na ciebie patrzę, tym bardziej przypominasz mi Key’a
z SHINee, wiesz? – rzuciłam, nie odwracając wzroku od chłopaka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>I’m so curious, yeah!</i> – Nath przytoczył fragment
refrenu jednej z piosenek wyżej wymienionego zespołu. Trzeba było mu przyznać,
że jego wersja nie była wiele gorsza od oryginału. <i><o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niby w czym on ci go przypomina? – spytał Radford,
odkładając telefon na miejsce.<i><o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie widzisz? Te oczy, ta nieskazitelna buźka... cały
Key! – Uśmiechnęłam się szeroko.<i><o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet przekręcił głowę
i bliżej przyjrzał się swojemu ukochanemu. Sam zainteresowany natomiast nie
poruszał się, a jedynie delikatnie uśmiechał pod nosem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie widzę podobieństwa – skwitował Radford, gasząc tym samym
mój zapał. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nathaniel delikatnie
pochylił się do przodu, gdy twarz jego kochanka znalazła się kilka centymetrów
przed nim. Radford złożył na czole blondyna pocałunek. Z czasem nabrałam
wrażenia, iż ten mały gest był jak stemplowanie swojej własności. Nathanielowi
najwyraźniej to nie przeszkadzało, gdyż zarumienił się i zachichotał niczym
mała dziewczynka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Powinniśmy już chyba wychodzić – stwierdziłam, niechętnie
podnosząc się z miejsca.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Rad zarzucił na ramię
plecak i włożył buty. Nathaniel stanął przy drzwiach i objął młodego Brownesa w
pasie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Też chcę jechać – mruknął, wtulając głowę w szeroką pierś
swojego chłopaka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet westchnął głęboko
i ujął w dłonie twarz lubego. Plecak zsunął się z jego ramienia, po czym
delikatnie opadł na podłogę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Słuchaj, Nath – zaczął delikatnie. – Już tym rozmawialiśmy. Oczywiście, ze wolałbym,
gdybyś był tam ze mną, ale nie pozwolę, żeby coś ci się stało. Rozumiesz? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
„A o mnie to się tak nie
martwi”, przemknęło mi przez myśl.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Blondyn niepewnie
pokiwał głową. W jego oczach malował się niewysłowiony smutek.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W takim razie do zobaczenia – mruknął i czule wpił się w usta
Radforda. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet przycisnął
ukochanego do siebie i odwzajemnił pocałunek, który szybko przerodził się w
szalony, namiętny taniec. Ich ciała zdawały się być połączone w jedno,
przyciągały się niczym magnesy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Swoją drogą, nigdy nie
mogłam nacieszyć się podobnymi widokami. Gdybym nie przyjaźniła się z tą
dwójką, nigdy nie pomyślałabym, że stać ich na coś takiego. A oto teraz stoję z
rękoma założonymi na piersi i z ustami wykrzywionymi lekko w uśmiechu
satysfakcji i bacznie obserwuję, jak dwóch nastolatków niemalże pożera siebie
nawzajem. Na twarzach obojga malowało się niewysłowione pożądanie. Pragnęli się
wzajemnie z taką zachłannością, jak gdyby miałby to być ich ostatni pocałunek.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W chwili, gdy Radford
zaczął ściągać sweter z Nathaniela i po omacku odnalazł klamkę od drzwi do
pokoju Jessa, wiedziałam już, że plany naszego natychmiastowego odjazdu właśnie
wzięły w łeb. W momencie, gdy podnosiłam słuchawkę telefonu, usłyszałam odgłos
dwóch ciał ciężko opadających na łóżko. Szybko odwołałam taksówkę, po czym
usiadłam na fotelu w pokoju najmłodszego z trojaczków i wlepiłam wzrok przed
siebie, a duże, dwuosobowe łóżko na chwilę stało się kinowym ekranem. Kiedy
bokserki Radforda wylądowały na parapecie, założyłam nogę na nogę, nie odwracając
wzroku od dwójki przyjaciół.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
To nie pierwszy raz,
kiedy obserwowałam tego typu sytuacje. Moim kolegom nigdy to nie przeszkadzało.
Zdawali sobie sprawę, że – jako fanka yaoi – dałabym sobie uciąć rękę za to,
aby móc bezkarnie siedzieć sobie na fotelu i obserwować ich łóżkowe poczynania.</div>
<span style="font-size: 12pt;">No wiem. Miałam ograniczyć pornosy. </span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="line-height: normal;">
<div style="text-align: left;">
___</div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Wreszcie pojawił się długo wyczekiwany rozdział 10, który jednocześnie kończy księgę pierwszą opowiadania. Musiałam, po prostu musiałam zakończyć na słowie "pornosy" ^^ Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Wiem, był krótki, ale zwyczajnie nie mogłam zapchać go nieistotnymi wydarzeniami. Akcja miała dziać się w miarę szybko. </div>
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<div style="text-align: justify;">
Początek rozdziału jest bonusem, który spodobał mi się do tego stopnia, że pozostanie w oficjalnym rozdziale. Fragment ten jest ma super-mega-specjalną dedykację dla Fabii :D</div>
</div>
Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-8373498802474188462012-06-22T01:27:00.001-07:002013-03-07T08:17:02.468-08:0009. Bez odwrotu<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tylko nikomu ani słowa – mruknął Creig, po czym oddał w moje
ręce misternie opakowane w papier pudełko. – Jeśli twoja matka się o tym dowie,
przysięgam, że pożałujesz.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zważyłam w dłoniach
paczkę, po czym uśmiechnęłam się szeroko.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Będę milczeć jak grób – odparłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Ojczym bez
niepotrzebnych konwersacji opuścił moją sypialnie, niezgrabnie zamykając za
sobą drzwi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Rzuciłam pakunek na
łóżko i szybko rozdarłam karton. Moim oczom ukazał się zestaw 14 tomów mangi
„Junjou Romantica”. Każdy egzemplarz był oddzielnie zawinięty w folię. Na
wierzchu pudełka znajdowało się również japońskie pisemko i czekolada – zapewne
bonus od Creiga. Miło z jego strony.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Posiadanie ojczyma,
która ma dużo kasy i brudne sekrety w zanadrzu ma jednak swoje korzyści.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Bez dłuższego
zastanowienia umieściłam pudło na dnie szafy, zostawiając sobie jedynie
pierwszą pozycję. Delikatnie uchyliłam rolety w oknach, kopnęłam torbę bagażową
w róg pokoju, a następnie rozłożyłam się na łóżku i zagłębiłam w lekturze.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Stęskniłam się za swoją
sypialnią. Podobnie jak moi rodzice, wróciłam dopiero dzisiejszego ranka. Gdy
opuszczałam mieszkanie państwa Masite, pani domu przeprowadziła ze mną dogłębny
wywiad na temat mojego samopoczucia – nie chciała zapewne, aby moja rodzicielka
miała do niej żal o zaniedbywanie swojego, jak dotąd, jedynego dziecka. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Prawdę mówiąc – czułam
się zadziwiająco dobrze. Choroba minęła równie szybko, jak się pojawiła.
Pozostały jednak przedziwne wspomnienia i niewielkie ukłucie w nadgarstku, co
Jasmine wytłumaczyła tym, że nocą po raz kolejny przyjechali lekarze i podali
mi zastrzyk. Byłam nawet skłonna jej uwierzyć, gdyż po tym wszystkim fakty
mieszały mi się w głowie, a fikcja przeplatała się z rzeczywistością. Nie byłam
w stanie rozróżnić, które z moich wspomnień odzwierciedlają rzeczywiste
wydarzenia, a które były jedynie snem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jedynie pulsujący ból w
czaszce – pozostałość po Znaku Uzdrowienia, który Jasmine rzekomo narysowała na
moim czole – nie dawał mi spokoju.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Muszę to wszystko
przemyśleć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Tymczasem moi rodzice wrócili
z Japonii. Nie miałam jeszcze okazji posłuchać ich sprawozdania, jednak po ich
dobrych humorach wnioskuję, że bawili się wyśmienicie. Liczba zakupionych
pamiątek przewyższyła oczywiście moje oczekiwania, co bardzo mnie cieszy.
Miałam teraz japoński serwis do herbaty, przepiękną japońską zastawę i pałeczki
oraz książkę z przepisami sushi. Po japońsku, rzecz jasna. Od matki
dowiedziałam się tylko tyle, że wszyscy azjaci są tacy sami i nie potrafią
posługiwać się widelcem, dlatego jedzą za pomocą – jak to ujęła moja
rodzicielka – gałązek. Nie zamierzałam się z nią kłócić, gdyż widziałam, że z
każdym dniem ciąża – a była już w czwartym miesiącu – zaczyna dawać jej się we
znaki. Nie było sensu dodawać jej kolejnych zmartwień.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nie było mi dane
doczytać mangi do końca. Dzwonek telefonu przerwał mi lekturę dokładnie w
momencie, gdy Usagi-san osuszał łzy Misakiego pocałunkiem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Moshi-moshi?*</i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Cześć, Lizz. Jesteś już w domu? – spytał Radford. W tle
usłyszałam sprzeciw Nathaniela.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, wróciliśmy godzinę temu. Coś się stało? – spytałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Odłożyłam wolumin na
bok.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wpadniesz do mnie? – zaproponował brunet. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Znów dosłyszałam
niezadowolony pomruk blondyna.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Z chęcią – odparłam i rozłączyłam się.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Przepełniona chorym
entuzjazmem wyciągnęłam z szafy podarowane przez mojego ojczyma pudło,
umieściłam w nim niedoczytany przeze mnie tom mangi, a na samym wierchu
rzuciłam kilka kartek, które od kilku miesięcy zalegały na mojej szafce nocnej.
Teraz sobie przypominam, że miałam coś w nich poprawić.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Niczym maleńkie dziecko
wzięłam pakunek w objęcia i dumnym krokiem opuściłam pokój.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dokąd idziesz? – głos matki zatrzymał mnie w chwili, gdy
naciskałam klamkę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Do Radforda – odparłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A mogę spytać, po co potrzebne jest ci to pudło?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Trzymam tam... – Kątem oka zerknęłam na kartkę leżącą na wierzchu.
– Nuty. Mam tam nuty do piosenki, którą napisałam pod waszą nieobecność. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Uśmiechnęłam się szeroko
w nadziei, że Dorinda zadowoli się taką odpowiedzą. Jednak ona – na przekór
moim oczekiwaniom – zmierzyła mnie wzrokiem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Doprawdy? – spytała. – To musi być naprawdę długa piosenka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->No bo i długo was nie było, no nie? – rzuciłam i pospiesznie
opuściłam mieszkanie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Po niespełna minucie
znalazłam się przed drzwiami Radforda. Otworzył Jefferey. Wyglądał na
przemęczonego – jeszcze bardziej niż zwykle. Na mój widok nie zareagował w
żaden sposób, a jedynie usunął się z wejścia, tym samym wpuszczając mnie do
środka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co się stało z Jeffem? – spytałam, gdy zamknęłam za sobą drzwi
do pokoju mojego przyjaciela.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ma chłopak gorszy dzień – stwierdził Nath, po czym wtulił się
w pierś swojego chłopaka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Być może – skomentował brunet. – Co tam masz?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Ustawiłam pudło na – o
dziwo czystym – blacie biurka i wyjęłam dwa egzemplarze mangi, po czym każdemu
z przyjaciół wręczyłam po jednym.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Prezent od Creiga – wyjaśniłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nathaniel z entuzjazmem
otworzył wolumin. Na jego twarzy ujrzałam wyraz, którego nawet nie starałam się
zrozumieć. Chłopak nerwowo założył nogę na nogę i przygryzł wargi. Następnie
pokazał coś Radfordowi w swoim egzemplarzu, na co ten pogłaskał go po policzku
i rzucił z zawadiackim uśmieszkiem:</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niema sprawy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zaintrygowana zajrzałam
do woluminu zza ramienia blondyna. Moim oczom ukazała się scena, w której
Usagi-san w bardzo obrazowy sposób zaspokaja seksualne potrzeby swojego uke.
Bez słowa wyrwałam przyjaciołom mangi z dłoni. Oboje popatrzyli na mnie
wzrokiem dziecka, któremu właśnie zabrano ulubioną zabawkę. Niewzruszona
odpowiedziałam im poprzez pokazanie środkowego palca.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Sądzę, że starczy tego dobrego, moi drodzy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford westchnął
przeciągle, po czym odruchowo umieścił dłoń w talii Nathaniela.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czy ominęło mnie w szkole coś ciekawego? – spytałam, siadając
na obrotowym krzesełku. – Ile razy wylądowaliście w dyrektora?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nath wlepił wzrok w
sufit i zaczął uporczywie liczyć coś na palcach.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Trzy – wyjaśnił brunet, po czym ujął dłonie chłopaka. – Ale na
szczęście nam odpuścił. Chyba tylko we trójkę tak naprawdę działamy mu na
nerwy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ha, trzej muszkieterowie – zachichotałam. Nathaniel zrobił
naburmuszona minę. – A cóż takiego zbroiliście tym razem?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Raz Miotła zgarnęła nas, kiedy całowaliśmy się w damskiej
toalecie – pochwalił się blondyn.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford westchnął
przeciągle. Na jego ustach pojawił się zawadiacki uśmieszek.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A dlaczego w damskim? Czy któryś z was postanowił zmienić
płeć?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nath stwierdził, że to ostatnie miejsce, w jakim będą nas
szukać – wytłumaczył Rad, co blondyn potwierdził energicznym skinieniem głowy.
– Mnie jednak bardziej zastanawia, co robiła tam Henrietta Hackins. Czy ona w
ogóle jest kobietą?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Wszyscy troje
wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Teraz sobie przypominam... – Radford ujął dłonią podbródek
chłopaka. – Nasza ukochana woźna przerwała nam pewną niezwykle ważną czynność,
nieprawdaż?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Już po chwili moi
przyjaciele oddali się burzy namiętnych pocałunków. Chcąc zachować choć
odrobinę kultury, odwróciłam wzrok w kierunku szafy. W tym samym momencie
wspomnienia uderzyły mnie niczym nieszczęśliwa kochanka, która postanowiła
zaserwować swojemu konkubentowi prawy i lewy sierpowy jednocześnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Skrytka w szafie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nie potrzebuję dużo
czasu, aby otworzyć ją i wrzucić jej zawartość na dno pudła, które
przytaszczyłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
O ile moja wizja była
prawdą.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rad, może byś zrobił jakieś kanapki, co? – zasugerowałam,
ostentacyjnie zakładając nogę na nogę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chłopak posłusznie
podniósł się z miejsca.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Pomogę ci – rzucił Nath i podążył za swoim kochankiem.
Ucieszył mnie fakt, iż ci dwoje są praktycznie nierozłączni.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Drzwi dźwięcznie
trzasnęły za moimi przyjaciółmi. Bez dłuższego zastanowienia podeszłam do
szafy. Poczułam silne uderzenia serca, w momencie gdy drewniana płyta poczęła
unosić się pod wpływem niewielkiej siły. Moim oczom ukazała się skrytka.
Wewnątrz istotnie znajdowało się pudełko ozdobione tajemniczym napisem.
Otworzyłam je bez wahania. W środku znajdowała się książka. Cisnęłam wolumin na
dno przyniesionego przeze mnie pudła i sprawnie je zamknęłam. Słysząc kroki
chłopaków, usiadłam na krześle od biurka i wzięłam do ręki tomik mangi. Moi
przyjaciele wydawali się dość zaskoczeni faktem, że trzymana przeze mnie
lektura była obrócona do góry nogami. Uprzedzając ich pytania, rzuciłam szybko:</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, uczę się czytać do góry nogami. Co dla mnie
przygotowałeś? – Zgrabnie zmieniłam temat.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Salami – odparł brunet, a ja obrazowo potarłam dłonie. Miłość
do salami to jedna z niewielu cech, które łączyły mnie z Nathanielem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Fantastycznie – stwierdziłam, po czym zabrałam się za
jedzenie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W duchu rozpierała mnie
radość. Kolejna misja zakończona sukcesem. Elisabeth „Holmes” Kaviste jest już
o krok od rozwiązania zagadki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Późnym wieczorem
zapaliłam ulubioną, zapachową świecę, zasłoniłam rolety i przy pomocy lupy o
pięknie zdobionej rączce zabrałam się za dogłębne studiowanie skradzionej
książki. Na pozór było to coś pomiędzy książką, zeszytem i notesem. Okładka
była miękka, obłożona skórą, a na niej zwykłym kreślarskim tuszem wypisane
zostało niezrozumiale dla mnie słowo. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Kartki w książce nosiły
znaczące ślady użytkowania, mimo to pozostawały nieskazitelnie białe. Wewnątrz
znajdywały się setki stron zapisanych tuszem, długopisem, ołówkiem i kredkami.
Co więcej, nie były to już słowa jedynie w nieznanym mi języku – wyglądało to
tak, jak gdyby ktoś usiłował zapisać angielski tekst szyfrem. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Niemal zakręciło mi się
w głowie, gdy zdałam sobie sprawę, że mam przed sobą coś w rodzaju słownika
będącego jeszcze w fazie tworzenia. Czym prędzej otworzyłam swój osobisty
zeszyt, po czym – przez całą noc – zapisywałam w nim tłumaczenia kolejnych
słów. Oto otworzyła się przede mną droga do odkrycia, jakie znaczenie miało to
niezidentyfikowane pismo.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Po ponad dwudziestu
godzinach nieprzerwanych studiów dowiedziałam się, że każdy z 25 znaków
odpowiada jednej literze z języka angielskiego, którym posługuję się na co
dzień. W tym miejscu sprawa wydaje się prosta. Schody zaczynają się jednak, gdy
człowiek zdaje sobie sprawę, że język almightiański – bo tak oto nazywa się
dialekt zapisywany szyfrem – to nie tylko znaki, ale i słowa, których znaczenia
nie da się tak po prostu odgadnąć. Jednak przy użyciu książki Jasmine udało mi
się stworzyć coś w rodzaju swoistego słownika. Mając go przed sobą, udało mi
się po części rozszyfrować teksty i pojedyncze słowa, które „uzbierałam” do tej
pory. I wiem już wszystko, a nawet jeszcze więcej. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zacznę jednak od
początku. Moja przygoda z tajemniczym szyfrem zaczęła się od skrawka papieru
wręczonego mi przez mego ojca. Teraz już wiem, że wypisane zostało na nim coś w
rodzaju pozwolenia na udanie się na Ziemię 56 dnia damoga, cokolwiek by to nie<span style="font-family: "Trebuchet MS"; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-size: 12.0pt;"> </span>znaczyło.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Można by więc
wnioskować, że Danillia, o której wzmianka obiła mi się już o uszy, jest
odległą od Ziemi planetą i to tam znajduje się źródło tajemnicy. Interesujące.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Następna w kolejce jest
księga, którą znalazłam na zapleczu baru Jeffereya. Rozszyfrowanie jej nie
zajęło mi zbyt wiele czasu. Jako człowiek wykształcony - absolwentka drugiej
klasy drugiego najlepszego gimnazjum w Tastentoon – znam się dość dobrze na
literaturze, więc wystarczyło kilka pierwszych słów, aby zdać sobie sprawę, że
wolumin był tłumaczeniem „Hamleta” Shakespeara na język almightiański. Naprawdę
interesujące. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Słowo wypisane na
chodniku w parku i w miejscu porwania McAllena można byłoby przetłumaczyć jako
„porwanie”, lub raczej „pojmanie”. To zrozumiałe.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Ale co dalej? Wciąż
niewiele rozumiem. Wiem, że jestem już naprawdę blisko. Od rozwiązania zagadki
dzieli mnie zaledwie kilka kroków, jednak w którą stronę mam ruszyć? Stoję w
miejscu, moja niepewność przytwierdza mnie do ziemi. Co mam zrobić?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Poczęłam zapamiętale
przewracać kartki swojego zeszytu, jakby w nadziei, że odnajdę na nich jakąś
podpowiedź. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Moja intuicja i tym
razem mnie nie zawiodła.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W oczy zakłuła mnie biel
koperty z moim imieniem wypisanym pochyłym pismem. „<i>Tu kryje się prawda.
Otwórz kopertę, kiedy będziesz poszukiwać odpowiedzi.”<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Szukam odpowiedzi,
jednak nie potrafię jej znaleźć. Starałam się ze wszystkich sił, jednak jestem
tylko małą, kapryśną Elisabeth Kaviste...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>Jesteś aż Elisabeth
Kaviste.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tato! – krzyknęłam w głos, po czym rozejrzałam się po pokoju.
Tak bardzo odzwyczaiłam się od głosu ojca, iż naprawdę się wystraszyłam. Szybko
jednak znów wlepiłam wzrok w kopertę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>Myślę, że już
nadszedł czas. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Tak sądzisz? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>Jestem tego pewien.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Co jest w środku?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Cisza. Głos ojca zniknął
tak szybko, jak się pojawił. Wzięłam głęboki oddech i – starając się opanować
drżenie dłoni – poczęłam delikatnie rozrywać kopertę. Gdy już dobrałam się do
jej wnętrza, poczułam nieprzyjemne uczucie rozczarowania w okolicy serca. W
środku koperty znajdował się bowiem stary, zardzewiały klucz. Szybko jednak
otrząsnęłam się i poderwałam się z miejsca, po czym bez słowa chwyciłam klucze
do piwnicy i wybiegłam z mieszkania.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
O ile mnie pamięć nie
myli, mój ojciec był w posiadaniu niewielkiej, blaszanej kasetki. Po jego
śmierci razem z mamą chciałyśmy ją otworzyć, jednakże nie potrafiłyśmy dobrać
do niej klucza, a ta złośliwie nie chciała ustąpić żadnemu innemu narzędziu.
Mama opowiadała mi, że jej mąż potrafił całymi godzinami wypisywać coś na
kartkach, a potem zamykać swoje przemyślenia w kasetce, aby nikt nie mógł ich
poznać. Może pisał wiersze? Tego od dawna starałyśmy się razem z mamą
dowiedzieć. Jednak z biegiem czasu sprawa ucichła, a blaszana kasetka rdzewiała
na najwyższej półce w piwnicy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Pełna podekscytowania
wbiegłam do piwnicy, która do złudzenia przypominała zamkowe lochy.
Przynajmniej w moim odczuciu. Sprawnie poradziłam sobie z dużą, metalową kłódką
strzegącą dostępu do naszych rupieci, po czym wdrapałam się na uszkodzone,
składane krzesło i sięgnęłam po blaszane pudełko. Nawet nie musiałam
przymierzać klucza, aby uzyskać pewność, że będzie pasować. Podekscytowanie
wzięło jednak górę – kasetka zaszczękała przyjemnie, wieko ustąpiło bez
problemu, a moim oczom ukazały się dziesiątki kartek, szkiców i rysunków.
Przepełniona niezmierną radością zamknęłam pudełko z powrotem, schowałam klucz
do kieszeni i pognałam na górę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Znałam swoje szczęście,
więc nieszczególnie zdziwił mnie fakt, iż natknęłam się na Jeffereya
oczekującego na coś przy wejściu do wieżowca. Ukryta za drzwiami do piwnicy,
przez pewien czas obserwowałam chłopaka przez dziurkę od klucza.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Po kilku chwilach w holu
pojawił się Fabian. Widać było po nim, iż jest naprawdę roztrzęsiony. Z trudem
nabierał powietrze. Wsparłszy dłonie na kolanach, zatrzymał się na moment, po
czym spojrzał na Jeffa. Dałabym głowę, że w oczach szatyna zbierały się łzy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->O co chodzi? – Srebrzystowłosy jak zwykle nie zaszczycił
nikogo emocjonującą wypowiedzą.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Oni... zabrali go! Porwali go na moich oczach! – Fabian
wybuchnął płaczem. Co chwila niezdarnie przecierał wilgotne policzki rękawem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Kogo porwali?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jesse’a! – wrzasnął tak głośno, że z pewnością nie uszło to
uwadze sąsiadek.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Kiedy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jefferey w żaden sposób
nie zareagował na wieść, iż jego brat bliźniak zaginął. Czyżby to była jego
zasługa? A może zwyczajnie był na to przygotowany?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dzisiaj, przed chwilą! Kończył pracę, podjechałem pod biuro –
opowiadał roztrzęsiony chłopak. – Szedł w moją stronę i nagle zniknął! Wtedy
zadzwoniłem do ciebie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dziękuję, że pofatygowałeś się, żeby tu przyjechać, Fabianie.
– Jeff nadal siedział na schodach z rękoma skrzyżowanymi na piersi. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co?! – rzucił szatyn z niedowierzaniem. – Dzięki?! Jakie
dzięki?! Na litość, czy ty naprawdę nie masz żadnych uczuć? Cholera, twój brat
został porwany! Możesz być następny! Czy to nic dla ciebie nie znaczy?!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jefferey poruszył się
nieznacznie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Fabian, myślę, że roztrząsanie mojego stanu emocjonalnego nie
jest w tym momencie konieczne. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Kiedy nie mogę cię słuchać! Nie rozumiem cię! Jak możesz się
tak zachowywać!? – chłopak nie ustępował.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Myślę, że powinieneś to wiedzieć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Masz do mnie żal o to, że jej wtedy nie zabrałem? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Między innymi – rzucił chłodno Jeff.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Fabian uderzył kolanami
o podłogę i ukrył twarz w dłoniach.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przepraszałem cię setki razy! Co jeszcze mam zrobić?! –
Młodszy znów gorzko zapłakał.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nic nie możesz zrobić. Zapomnij o tym. Chcesz u nas
przenocować? – Jefferey zgrabnie zmienił temat.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Szatyn podniósł się z
ziemi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie, natychmiast jadę na Danillię. Muszę go odnaleźć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie możesz! – Srebrzystowłosy podniósł głos, wprawiając w
zaskoczenie nie tylko mnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Fabian przetarł twarz
rękawem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niby czemu?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Sam powiedziałeś, że ja będę następny. Pewnie to samo czeka
Radforda, Jasmine, może nawet i ciebie...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Do mnie nic nie mają. Jestem dla nich bezwartościowy – odparł
szatyn.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To dobrze. Chcę, żebyś zaopiekował się Radfordem, kiedy i mnie
zabraknie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Fabian popatrzył z
zaskoczeniem za swojego rozmówcę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To przecież duży chłopak! Poradzi sobie! Ja muszę go odnaleźć!
– Błękitnooki wyglądał tak, jak gdyby właśnie przygotowywał się do skoku.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Chciałeś powiedzieć: ich – przerwał mu Jeff.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To znaczy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Fabian sprawiał wrażenie
zbitego z pantałyku. Jefferey ostentacyjnie złapał się za głowę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jessica też została porwana.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Szatyn zarumienił się.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Fakt. Muszę odnaleźć ich oboje.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zostajesz tutaj. – Jeff nie ustępował.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ale ja muszę...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zostajesz! – wrzasnął blondyn. – Zapewniam cię, że nic im nie
grozi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Porwali ich ludzie, którzy z głowy mojego ojca zrobili pacynkę,
wiesz?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jefferey nadal był
niewzruszony.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Myślałem, że Casper ma do ciebie słabość.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak na mój gust, to on ma słabość do ciebie, Jeff.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Mężczyzna, który do tej
pory był oazą spokoju, zaczerwienił się, sprawiając przy tym wrażenie poważnie
zakłopotanego.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie sądzę – wydukał, po czym odwrócił głowę w stronę okna.
Fabian uśmiechnął się pod nosem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jefferey podniósł się ze
schodów, po czym chwycił szatyna za ramię i zaprowadził na górę. Po kilku
chwilach również pognałam do swojego mieszkania.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zanotowałam w pamięci
fakty, jakich udało mi się dowiedzieć z rozmowy Jeffereya i Fabiana, po czym –
bez dłuższego zastanowienia – zabrałam się za wertowanie zawartości metalowej
kasetki. Jako pierwsza rzuciła mi się w oczy kartka, na której litery z języka
almightiańskiego mieszały się z literami z naszego alfabetu. Ojciec zapewne –
podobnie jak ja – starał się rozszyfrować tajemniczy język. Na dole kartki
znajdywała się jednak następująca adnotacja – „Rozszyfrowanie jest niemożliwe
ze względu na brak jakichkolwiek tłumaczeń, na których można by się oprzeć.”
Uśmiechnęłam się pod nosem. „Byłbyś ze mnie dumny, tato.” – pomyślałam. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Odłożyłam pożółkłą
kartkę na bok, po czym sięgnęłam po następną. Był to szkic postaci. Mężczyzna
miał długie, kasztanowe włosy i czarne oczy. Był nagi, dzięki czemu można było
dostrzec jego dość nienaturalne umięśnienie, biorąc pod uwagę jego wyjątkowo
wątłą budowę ciała. W kilku miejscach autor dorysował strzałki zwieńczone
uwagami na temat poszczególnych części ciała. Dowiedziałam się, że mężczyzna na
rysunku ma łzy o słodkim smaku, a umięśnienie nieproporcjonalne do budowy ciała
jest charakterystyczne dla jego gatunku. Zainteresował mnie fakt, iż model miał
bandaż przewiązany na prawym nadgarstku, a przy nim wymowny znak zapytania.
Uśmiechnęłam się i poprawiłam rysunek, umieszczając w miejscu bandaża
skomplikowany symbol.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Resztę kasetki
wypełniały stosy szczegółowych notatek. Chciałam zapoznać się z ich treścią bez
chwili zwłoki, jednak burczenie w brzuchu uporczywie mi w tym przeszkadzało.
Byłam wściekła, że sprawy tak przyziemne jak jedzenie przerywają mi studia.
Muszą się spieszyć. Może jeszcze zdążę pomóc przyjaciołom?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Niechętnie podniosłam
się z miejsca, po czym ruszyłam do kuchni. Dorinda Kaviste stała przy kuchence.
Z garnków wydobywał się rozkoszny zapach. Kobieta mruknęła coś na kształt
„hej”, nie racząc nawet na mnie spojrzeć. Otworzyłam szafkę i dokładnie
przewertowałam jej zawartość. Moją ofiarą zostało pudełko płatków
czekoladowych, którego większa połowa znalazła się w misce, po czym została
zalana kartonem mleka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jesteś pewna, że dasz radę to zjeść? – zaniepokoiła się matka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mhm – odparłam, w zębach trzymając łyżkę, w dłoniach natomiast
miskę z kolacją, która miała spełnić również rolę dzisiejszego obiadu i
wyżywienia na cały jutrzejszy dzień. W porywach nawet na dwa.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Powodzenia – mruknęła, po czym wróciła do gotowania. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Ostrożnie otworzyłam
drzwi do pokoju nogą, po czym równie zgrabnie zamknęłam je za sobą, nie gubiąc
nawet jednej kropli mleka. Miska ciężko wylądowała na biurku, a ja wróciłam do
czytania.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Z niepokojem patrzyłam w
niebo. Zanosiło się na burzę. W powietrzu dało się wyczuć jednak coś więcej.
Coś się zbliżało. Wiatr gwiżdżący w wentylacji podpowiadał, że wkrótce coś się
wydarzy. Miałam jednak cichą nadzieję, że cała przyroda jest po mojej stronie,
a nie przeciw mnie. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Podjęłam decyzję.
Myślałam nad tym naprawdę długo, jednak nareszcie jestem pewna. Rozwiązanie
zagadki mam w garści. Wiem już wszystko. Teraz muszę tylko wykonać następny
krok.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chcę wytłumaczyć Radfordowi,
Nathanielowi i Jasmine, że nie mam wobec nich złych intencji. Chcę im pomóc.
Nie wiem, w jaki sposób. Mimo wszystko są oni dla mnie ważni. Nie przejdę obok,
kiedy widzę, że grozi im niebezpieczeństwo. Dziś powiem im o tym, czego udało
mi się dowiedzieć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Przebywaliśmy w klasie.
Nauczyciel opuścił salę w celu skorzystania z toalety. Wokół panował poniosły
nastrój. Moi rówieśnicy naturalnie nie zachowywali się cicho. Ja jednak,
obejmując się ramionami, wciąż wpatrywałam się w niebo, które również zdawało
się krzyczeć. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W drodze do domu Radford
był w nader ponurym nastroju. Nie bawiły go obłoczki dymu w barwny sposób
wypuszczane z ust Nathaniela, nie śmieszyły go moje żarty. Nic dziwnego. Dwójka
jego rodzeństwa została porwana. Ma świadomość tego, że to nie koniec, że jego
też to czeka. Czy naprawdę nic nie może zrobić? Czy nie może uciec?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Powietrze było niezwykle
gęste i wilgotne, a atmosfera napięta. Coś miało się wkrótce wydarzyć. Gdy
znaleźliśmy się pod zielonym wieżowcem, wskazałam swoim towarzyszom ławkę i
nakazałam im usiąść. Moi przyjaciele nie stawiali oporu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wiem – zaczęłam, stając przed nimi. Serce łomotało mi
niemiłosiernie, jednak z całej siły starałam się je uspokoić. Już nie było
odwrotu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co takiego, Lizz? – Radford niechętnie podniósł wzrok.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Znam wasz sekret – ciągnęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet westchnął
przeciągle. Nathaniel z uwagą obserwował jego reakcje.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Znowu zaczynasz? Lizz, nic nie wiesz, nie ma żadnego sekretu.
Czy to do ciebie nie dociera?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford był wyraźnie
padnięty. Nie miał nawet siły, aby podnieść głos. To był mój szczęśliwy dzień.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie doceniasz mnie, Rad. Naprawdę myślałeś, że nikt nie będzie
w stanie się o tym dowiedzieć? Fakt, nie było to proste. Doskonale się
maskujecie. Ja jednak jestem znacznie bardziej przebiegła, niż ci się wydaje –
powiedziałam, starając się powstrzymać drżenie głosu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nathaniel rzucił swojemu
chłopakowi porozumiewawcze spojrzenie, utwierdzając mnie tym samym w
przekonaniu, że moje zarzuty w końcu wywarły na nich wrażenie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W takim razie słucham. – Brunet wykonał ostentacyjny ruch
dłońmi. – Co masz nam do zarzucenia? Cóż to za wielka tajemnica, którą
odkryłaś? Z chęcią posłucham, co takiego udało ci się zmyślić, Elisabeth.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Skrzyżowałam ręce na
piersi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Otóż wy dwoje, Jesse, Jessica, Jefferey, Jasmine i z pewnością
Fabian jesteście almightianami – rzuciłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Kurcze – skomentował Radford. – Nie miałem pojęcia, że
będziesz w stanie wymyślić coś tak głupiego.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W oczach Nathaniela
malował się jednak strach. Blondyn kurczowo trzymał się ramienia chłopaka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie udawaj. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ja nic nie udaję. To ty zarzucasz mi coś, co w najmniejszym
stopniu nie jest prawdą. Bawisz się w detektywa odkąd pamiętam. Cieszę się, że
cię to bawi, ale, na litość, to się zaczyna robić nudne. Wyrośnij z tego, Lizz!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak się składa, że to akurat zabawa dla dużych dziewczynek –
rzuciłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Twarz Radforda zaczynała
robić się coraz bardziej czerwona. Nathaniel przez całą rozmowę natomiast nie
odezwał się ani słowem, a jedynie obserwował, czekając na dalszy rozwój
wypadków.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dorzucę również, że udało mi się rozszyfrować wasz cudowny
język. Wszystko dzięki tobie, wiesz? Tobie i Jasmine, która prosiła cię o
przechowanie niewielkiego pudełka z niezwykle cenną zawartością. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zauważyłam, że Radford
nieco pobladł na twarzy, mimo to wciąż twardo trzymał się swoich racji.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przestań, Lizz – mruknął niepewnie Nath. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ty też mi pomogłeś, wiesz? – Blondyn mocniej wtulił się w
chłopaka, gdy obrzuciłam go chłodnym spojrzeniem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Czułam, jak coś się we
mnie gotuje. Wyrzucałam z siebie to, co zbierałam już o wielu lat. Byłam w
transie, który miał zakończyć się wraz z moim ostatnim słowem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Pamiętasz, jak złamałeś rękę? Jasmine wysłała mnie wtedy do
apteki. Traf jednak chciał, że postanowiłam przez chwilę poobserwować was z za
drzewa. I cóż się wówczas wydarzyło? Jazz wyciągnęła tą swoją różdżkę i
machnęła ci nią przed nosem, a jakże!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Mój głos z czasem
przerodził się w krzyk. Chłopcy przyglądali się w milczeniu, jak obrazowo
wymachuję rękoma.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Elisabeth, nic takiego nigdy się nie wydarzyło. – Radford
podniósł się z ławki, nie wypuszczając dłoni blondyna. – Mam tego dość, zostaw
nas. Wróć do domu i zastanów się nad tym, co mówisz. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jeszcze nie skończyłam – warknęłam, po czym chwyciłam Radforda
za rękaw. Brunet zatrzymał się niechętnie. – Pamiętacie może, jak jakiś czas
temu zachorowałam? Jasmine stwierdziła, że nie jest to zwyczajna choroba. Jak
wy ją nazywaliście? Ojitsujiri? I że niby nie chorują na nią ludzie, tak?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Rad uwolnił rękę i
ruszył przed siebie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Daj spokój – rzucił. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Bez zastanowienia
pobiegłam za nim. W oczach Nathaniela dało się dostrzec zaniepokojenie. Blondyn
szepnął coś do ucha swojego chłopaka, ten jedynie poklepał go po plecach. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Drzwi windy zamknęły się
przed moim nosem, więc ruszyłam na górę schodami. Lata doświadczenia sprawiły,
iż na IV piętrze byłam niemalże na równi z moimi przyjaciółmi. Lekko zdyszana
rzuciłam się w ślad za nimi, kontynuując przy tym swój wywód.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Skoro nie chorują na nią ludzie, chorują almightianie, mam
rację? Na przykład tacy jak wy, zgadza się? Tacy, którzy piją krew takich, jak
ja. Prawda, Rad? Ależ nie mam ci za złe, że napiłeś się mojej krwi. Niech ci
będzie na zdrowie!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Moje słowa i myśli z
każdą chwilą stawały się coraz bardziej chaotyczne. Silne uderzenia serca
stawały się wręcz nie do zniesienia. Miałam wrażenie, że wkrótce wybuchnę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Odwal się, Lizz – warknął Radford.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet pociągnął za
klamkę od drzwi swojego mieszkania, jednak gdy stwierdził, że są zamknięte,
postanowił zrobić użytek z dzwonka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dlaczego wciąż udajecie, że to wszystko nieprawda? – jęknęłam.
Miałam wrażenie, jak gdyby po policzku spłynęła mi łza.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dorośnij, dziewczyno. To niedorzeczne – rzucił Radford.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Gdzie jest Jasmine? – zmieniłam temat. Nagle uświadomiłam
sobie fakt, iż nie widziałam jej od kilku dni.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wyjechała – warknął zielonooki. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nathaniel przesunął
dłonią po jego ramieniu, zupełnie, jak gdyby usiłował rozmasować napięte
mięśnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Porwali ją! – krzyknęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zakręciło mi się w
głowie. Cały świat zdawał się być ukryty za mgłą. Powietrze było ciepłe i
gęste. Czułam, jak grunt powoli osuwa mi się spod nóg.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Oprzytomniałam na
chwilę, gdy w drzwiach pojawił się Jefferey. Obrzucił nas obojętnym
spojrzeniem, by po chwili rozpłynąć się w powietrzu. Przedpokój w mieszkaniu
Brownesów na moment wypełnił się jaskrawym światłem, po czym wrócił do swojego
naturalnego wyglądu, pozostawiając za sobą wszechogarniającą pustkę. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jeff! – wrzasnął Radford, niczym oparzony wpadając do
mieszkania.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Przez chwilę żadne z nas
nie wiedziało, co zrobić. Odezwałam się pierwsza.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Teraz już nie macie odwrotu. Nie wmówicie mi, że to tylko
przywidzenie – szepnęłam, gdyż głos ugrzązł mi w gardle.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford westchnął ciężko
i przyciągnął Nathaniela do siebie. Blondyn posłusznie przytulił głowę do jego
piersi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dobra, Lizz, wygrałaś. Chodź. Musimy wyjaśnić sobie kilka
spraw.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
___</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
* moshi-moshi – (jap.) słucham
(gdy odbieramy telefon)</div>
Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-88355964110543328582012-06-09T09:17:00.001-07:002013-03-07T08:16:21.497-08:0008. Ona nie jest taka, jak wy<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Paczka chusteczek
niespodziewanie wylądowała na leżącym przede mną podręczniku od matematyki. Po
raz tysięczny pociągnęłam nosem i obejrzałam się za siebie. Radford rzucił mi
porozumiewawcze spojrzenie. Odpowiedziałam mu niewyraźnym uśmiechem, po czym
skorzystałam z jego podarunku i ukradkiem wytarłam nos.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nie miałam zielonego
pojęcia, jakim cudem doprowadziłam się do takiego stanu. Odkąd pamiętam,
wszelkiego rodzaju choroby i przeziębienia trzymały się ode mnie z daleka. A jednak.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Było mi gorąco i zimno
jednocześnie. Powieki miałam wyjątkowo ciężkie, a mięśnie złośliwie odmawiały
mi posłuszeństwa. Nie słyszałam głosu nauczyciela, a jedynie niewyjaśnione
dudnienie. Trzęsąc się z zimna i raz po raz szczękając zębami, ślepo wpatrywałam
się w tablicę. Niczym na zbawienie czekałam na dzwonek z myślą, że od razu udam
się do pielęgniarki i poproszę o zwolnienie do domu. Nie dam rady. Są takie
chwile w życiu człowieka, gdy ciało traci swoją sprawność, a umysł – choćby nie
wiem jak inteligentny – nie może nic na to poradzić.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jasmine zerkała na mnie
co chwilę. Myślała zapewne, że tego nie zauważę. Od czasu naszej kłótni nie
odezwała się do mnie słowem, mimo iż mieszkamy pod jednym dachem już niespełna
tydzień. Silna wola nigdy nie była jej mocną cechą, teraz jednak udało jej się
niezbyt pozytywnie mnie zaskoczyć. Mimo wszystko martwiła się o mnie. Nie
jestem jej jednak obojętna. To oczywiste.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Od dnia, gdy będąc w
pierwszej klasie gimnazjum pomogłam pani Krauf w odnalezieniu jej skradzionego
na terenie szkoły egzemplarza „Księżniczki z lodu” Camilli Lackberg, kobieta
zawsze spełniała moje najśmielsze żądania. Miałam ogromne szczęście. Pewnie nie
byłabym w stanie jej pomóc, gdybym akurat nie wychodziła z gabinetu dyrektora,
podczas gdy jeden z maturzystów przemierzał korytarz właśnie z ową publikacją
pod pachą. Fakt, że osobnik, który powtarza ostatnią klasę po raz trzeci
interesuje się szwedzkimi kryminałami wydał mi się niecodzienny, więc
zanotowałam go w pamięci. Jak się okazało – nie na próżno.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zapukałam do drzwi. Nie
usłyszałam odpowiedzi, mimo to pewnie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ach, Elisabeth! – Na mój widok kobieta w podeszłym wieku
odłożyła na biurko jedno z dzieł Mankela i podniosła się, żeby choć trochę
dorównać mi wzrostem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Pani Krauf. – Rozsiadłam się wygodnie na leżance i gestem,
którego nie powstydziłaby się profesjonalna modelka odgarnęłam włosy z twarzy.
– Znów się pani obija – stwierdziłam, rzucając pogardliwe spojrzenie na wolumin
leżący przed kobietą.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Pogodna seniorka nie
wzięła sobie jednak moich uwag do serca. Uśmiechnęła się znacząco, po czym
klasnęła w dłonie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co mam zrobić, aby udała panienka, że tego nie widziała?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie chcę, aby wyglądało to jak szantaż... – Niczym rasowy
szaleniec chcący zawładnąć światem spojrzałam z udawaną pogardą na swojego
rozmówcę. Pielęgniarka wzdrygnęła się, chcąc tym samym wejść w rolę w naszym
przekomicznym przedstawieniu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Wzięłam do ręki książkę
i kilkakrotnie obróciłam ją w dłoni.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zrobię, co tylko zechcesz, panienko. – Gdybym jej nie znała,
wierzyłabym, że naprawdę czuła skruchę, gdy pochyliła się przede mną w geście
pokory.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Potrzebuję niezwykle cennego dokumentu pozwalającego na
wcześniejsze opuszczenie tejże placówki przez moją osobę. Moje dzisiejsze
samopoczucie pozostawia wiele do życzenia. Niczego nie pragnę tak, jak powrotu
do domu i zażycia gorącej, odprężającej kąpieli.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Pani Krauf sięgnęła po
długopis i kartkę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czy można wiedzieć, ile godzin nakazano jaśnie panience
spędzić jeszcze w szkole?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Ostentacyjnie zerknęłam
na niewidzialny zegarek na nadgarstku.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jeśli zaufać moim zdolnościom matematycznym, a przyznaję, że
jeszcze nigdy mnie one nie zawiodły, będą to dokładnie cztery godziny lekcyjne.
Czy to nie problem, pani Krauf? – Znów wzięłam do ręki dzieło Mankela i przesunęłam
nim przed twarzą kobiety. – Mam szczerą nadzieję, że uda się pani spełnić moją
skromną prośbę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Kobieta głośno
przełknęła ślinę. W duchu pochwaliłam jej zdolności aktorskie. Seniorka
pochyliła się nad biurkiem i poczęła z przesadnym wręcz staraniem wypisywać
kolejno każdą z liter. Gdy skończyła, podała mi niewielki kawałek papieru.
Wyprostowałam się dumnie, rzuciłam okiem na kartkę, a gdy zdałam sobie sprawę z
tego, że wszystko jest tak, jak być powinno, krokiem godnym królowej podeszłam
do drzwi. Nacisnęłam klamkę, po czym ostatni raz odwróciłam głowę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Moi ludzie skontaktują się z panią, pani Krauf, w celu
ustalenia formy podziękowania. – Powiedziałam i ukradkiem wsunęłam kartkę do
tylnej kieszeni.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Szczodrość panienki nie zna granic. – Seniorka znów pochyliła
głowę. Opuściłam gabinet, trzaskając drzwiami.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Odczekałam kilka sekund,
po czym znów wpadłam do pokoju pielęgniarki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jest pani co raz lepsza. – Uśmiechnęłam się ciepło.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dziękuję, Elisabeth. Ty też doskonale sobie radzisz.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Znów szeroki uśmiech.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Uwielbiałam panią Krauf
za to, że mogłam z nią porozmawiać niemalże na każdy interesujący mnie temat.
Lubiła podobne książki, interesowała się muzyką, a jako młoda dorosła oglądała
nawet anime i czytała mangi. Poza tym jej poczucie humoru nie mogło równać się
z niczym.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co ci dolega? – spytała.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W odpowiedzi kichnęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rozumiem. – Staruszka podała mi chusteczkę higieniczną. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Otarłam nos i
skierowałam wzrok za okno. Jak na złość, promienie słońca przedzierające się
przez brunatne chmury zakłuły mnie w oczy. Niebo wyglądało tak, jak gdyby nie
mogło się zdecydować, czy pozwolić ludziom na zbawienną, słoneczną kąpiel, czy
raczej zanieść się płaczem nad ich beznadziejnym losem. Chwyciłam się za
ramiona i zadrżałam. Było mi naprawdę zimno. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Obawiam się, że trapi cię jednak coś jeszcze. – Pani Krauf
wygodnie rozłożyła się w fotelu. Gdyby miała ze trzydzieści lat mniej, zapewne
położyłaby również nogi na biurku, ukazując zgrabne łydki i
dwudziestocentymetrowe szpilki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To aż tak widać? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Cisnęłam chusteczką w
kierunku kosza.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie urodziłam się wczoraj, Elisabeth. Masz ochotę się wyżalić?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Pewnie. – Nigdy nie rezygnowałam z tego rodzaju okazji. Poprawiłam się na krześle i wlepiłam wzrok w
punkt tuż nad głową pielęgniarki. – Chodzi o to, że wszyscy moi najbliżsi mnie
okłamują, ot co.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Kobieta popatrzyła na
mnie ze zdziwieniem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->I mam rozumieć, że ty, Elisabeth „Holmes” Kaviste nie
potrafisz rozgryźć, co przed tobą ukrywają? – spytała.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Sęk w tym, że staram się zrozumieć. Mam wrażenie, że to jakaś
grubsza sprawa - stwierdziłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Może ktoś jest w ciąży i starają się to przed tobą ukryć, co?
– zasugerowała staruszka, kątem oka zerkając na torbę, w której zazwyczaj
przemycała domowe wypieki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Moja mama spodziewa się dziecka. Kilka dni temu ponownie
wyszła za mąż. Aktualnie zwiedza Japonię. Ale to nie w tym rzecz. – Znów udało
mi się wywołać zaskoczenie na twarzy kobiety. – Ja...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Przypomniałam sobie
wszystkie poszlaki, które udało mi się zdobyć i osoby, których ta zagadka
dotyczy. Przed oczami stanął mi obraz tajemniczych, reagujących na dotyk napisów
i Jasmine, która za pomocą różdżki uleczyła złamaną rękę Nathaniela.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Muszę jeszcze trochę pomyśleć – skwitowałam, po czym opuściłam
gabinet.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zahaczyłam jedynie o
pokój wychowawcy. Bez słowa rzuciłam zwolnienie na biurko przed niewysokim,
zgarbionym mężczyzną i pospiesznie opuściłam budynek szkoły.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Elisabeth! – Przybrana matka Jasmine załamała ręce na widok
mojej rozpalonej twarzy. – Jak udało ci się doprowadzić się do takiego stanu?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie mam pojęcia – mruknęłam i bez skrupułów wyjęłam z lodówki
karton mleka, po czym napełniłam nim ulubiony kubek Jazz.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Młoda kobieta o włosach
w soczystym odcieniu blond przyłożyła dłoń do mojego czoła, jednak odjęła ją
szybko. W jej oczach malowało się politowanie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co powie twoja matka, kiedy zobaczy cię w takim stanie?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Kichnęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zapewniam cię, ciociu, że nie przejmie się tym zbytnio. Pójdę
już, dobrze?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Kobieta skinęła głową.
Udałam się do pokoju Jasmine, po czym rozłożyłam fotel, który od pewnego czasu
służył mi za łóżko. Swoją drogą był całkiem wygodny. Pozbyłam się spodni i
swetra, natomiast na nogi przywdziałam grube, wełniane skarpety zapożyczone z
szuflady przyjaciółki. Dreszcze przebiegły moje ciało od stóp aż po czubek
głowy. Bez chwili zwłoki ułożyłam się w prowizorycznym posłaniu i naciągnęłam
na siebie koc.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Przez długi czas nie
mogłam spać. Przewracałam się z boku na bok, co chwila sprawdzałam godzinę w
telefonie. Było duszno. Chciało mi się pić. Szybko opróżniłam kubek mleka, więc
byłam zmuszona zabrać się za wodę, którą Jasmine zawsze trzymała pod łóżkiem.
Gdy jednak ujrzałam dno butelki, z racji swojego lenistwa musiałam walczyć
również z pragnieniem, co jeszcze bardziej spędzało mi sen z powiek. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Przez cały ten czas
rozglądałam się po pokoju Jazz, wyszukując czegoś, co do niego nie pasowało.
Czy Jasmine mogła ukryć tu coś, co pomogłoby mi w rozwiązaniu zagadki? Bardzo
możliwe.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Przesunęłam wzrokiem po
piaskowych ścianach pokoju przyjaciółki, przyjrzałam się figurkom i roślinom
spoczywającym na parapecie, przyjrzałam się monitorowi komputera, poduszkom na
łóżku, a skończyłam na książkach, których pokaźny zbiór zajmował dwie szafki
wysokie na ponad dwa metry, półkę nad biurkiem, a kilka egzemplarzy walało się
również na szafce nocnej. Dokładnie przestudiowałam autora i tytuł każdej
pozycji. Znalazłam masę klasycznych powieści przygodowych, takich jak „W
osiemdziesiąt dni dookoła świata” czy „Przygody Tomka Sawiera”. Natrafiłam
również na romanse Nicolasa Sparksa, na widok których poczułam nieprzyjemny
skurcz w żołądku. Odnalazłam serię powieści o Sherlocku Holmesie, którą swego
czasu poleciłam Jazz. Na półce znajdowało się również kilka dzieł Agathy
Christie i Cobena. Moją uwagę przykuło kilka powieści fantastycznych, takich
jak „Hobbit, czyli tam i z powrotem”, no i naturalnie takie oczywistości jak „Harry
Potter”, saga „Zmierzch” i „Dary Anioła”. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Ogólnie Jasmine miała
przeciętny gust, jeśli chodzi o książki. Zupełnie przeciętny, co znaczyłoby, że
z pewnością w jej zbiorach nie powinnam odnaleźć poradnika dla młodych
mechaników. A jednak – duży, oprawiony w grubą okładkę egzemplarz przewodnika
po fascynującym świecie silników samochodowych jak gdyby nigdy nic spoczywał na
półce.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Bez dłuższego
zastanowienia podeszłam do szafki i wzięłam do ręki nie pasujący do reszty
element. Moja intuicja okazała się bezbłędna. Z pozoru wolumin wyglądał
zupełnie normalnie, jednak gdy tylko wzięłam go do ręki i uderzyłam w niego
palcem, usłyszałam dość głośny dźwięk, zupełnie jak gdyby było to pudełko, a
nie książka. Uchyliłam okładkę, potem pierwszą stronę, drugą, trzecią i
kolejną. Gdy dotarłam do strony dwunastej, moim oczom ukazała się genialna,
misternie wykonana kryjówka. Wszystkie strony począwszy od dwunastej, a skończywszy
na tej z numerem 354 miały wycięty środek, dzięki czemu – gdy książka była
zamknięta – wyglądały zupełnie niewinnie, a w środku można było coś ukryć.
Przesunęłam dłonią po wewnętrznej ściance „pudełka”. Krawędzie tworzących ją
kartek były nierówne, z czego można by wywnioskować, że moja przyjaciółka
przygotowywała tę kryjówkę w pośpiechu. Na moje nieszczęście – była pusta. W
tym miejscu – łatwo dostępnym, gdzie w każdej chwili może sięgnąć – mogła na co
dzień ukrywać coś przed rodzicami. Znała jednak moje umiejętności. Wiedziała,
że będę przeszukiwać jej pokój i musiała przygotować się na to z dużo większą
starannością.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Świadomość, że Jasmine
rzeczywiście coś ukrywa, zadziałała na mnie niczym płachta na byka. Usiadłam na
łóżku i rozejrzałam się dokładnie, szukając lepszej kryjówki dla przedmiotu,
który zapewne ukryła Jazz. Wiedziała, że będę go szukać. Gdzie mogła to ukryć?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nie zważając na suchość
w gardle i dreszcze, które ani na moment mnie nie opuszczały, z dokładnością
mnicha sprawdziłam, czy w podłodze nie ma odstających paneli, a poduszki nie
zawierają nic z wyjątkiem pierza. Po ponad godzinie misternych poszukiwań upewniłam
się, że w pokoju nie znajduje się nic, co mogłoby stanowić jakąś wskazówkę w
moich poszukiwaniach. Natrafiłam jedynie na notes, którego pierwsza strona była
wyrwana. Zastosowałam starą jak świat sztuczkę i zamalowałam kolejną stronę
ołówkiem, dzięki czemu moim oczom ukazały się odciśnięte litery, a raczej –
znaki, elementy szyfru. Nie pomogło mi to jednak zbytnio – od dawna wiedziałam,
że Jasmine posługuje się szyfrem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Tak samo jak profesor
McAllen i zapewne Jessica, którzy zostali porwani. Jasmine może być następna.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Wyrwałam zamalowaną
stronę, po czym umieściłam ją w swoim zeszycie jako kolejną mało znaczącą
poszlakę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Myśl, Elisabeth. Jazz
coś ukrywa. To musi być coś naprawdę cennego. Gdybym ja ukrywała coś takiego,
gdzie bym to trzymała, gdybym chciała mieć pewność, że nikt się do tego nie
dobierze? To proste.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Trzymałabym to cały czas
przy sobie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Moim oczom ukazała się
perwersyjna scena, w której dokonuję gwałtu na przyjaciółce, a co za tym idzie
– jestem w stanie zdobyć to, co trzyma sprytnie ukryte pod ubraniem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Potrząsnęłam głową, aby
odrzucić od siebie tą wizję. Muszę zdecydowanie ograniczyć pornosy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Wróciłam do łóżka.
Podniecenie poszukiwaniami minęło, a razem z nim naturalne źródło ciepła.
Zamknęłam oczy i nakryłam się kocem. Starałam się zapaść w sen. Usiłowałam nie
myśleć o niczym, jednak nieszczególnie mi się to udawało. Cały czas dokuczało
mi pragnienie i duchota. Słyszałam przyspieszone bicie serca, które próbowało
zmusić organizm do walki z przeziębieniem. Było mi gorąco i zimno jednocześnie,
co świadczyło o gorączce. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nagle świat zaczął
wirować w koło. Wiedziałam już, co to oznacza. Zamknęłam oczy i ścisnęłam
dłonie w pięści. Poczułam, jak podnoszę się z łóżka i idę w nieznanym sobie kierunku.
Mimowolnie uchyliłam powieki. Byłam w pokoju Radforda. Widziałam swojego przyjaciela
w chwili, gdy ukrywał coś w szafie, która była wyposażona w drugie dno.
Przedmiot, który się tam znajdował, był zamknięty w niewielkim pudełku, na
którym widniał napis – naturalnie zaszyfrowany. Chłopak rozejrzał się po
pokoju. Oczywistym był fakt, że nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności. Z
zaskakującą ostrożnością zamknął szafę i usiadł przy biurku. Po chwili świat
znów zawirował, a ja znalazłam się z powrotem w pokoju Jasmine.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Otworzyłam oczy i
usiadłam na posłaniu. To było oczywiste! Gdybym chciała coś ukryć, dałabym to
komuś, kto mógłby to przechować.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Muszę koniecznie
odwiedzić Brownesów.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Kichnęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Może nie dziś.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jasmine cicho uchyliła
drzwi swojego pokoju. Zapaliła światło, po czym podeszła do mojego posłania.
Myślała, że śpię, ja jednak obserwowałam ją uważnie zza zasłony kasztanowych
loków. Westchnęła na widok mojej osoby. Odgarnęła włosy z mojej twarzy i przyłożyła
dłoń do mojego czoła. Po chwili cmoknęła z niezadowoleniem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Gdzieś się tak urządziła, <i>baka</i>*? – szepnęła, po czym
czule przesunęła opuszkami palców po moim policzku.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Poczułam niewysłowione
ciepło w okolicy serca, gdy ogarnęła mnie świadomość, że przyjaciółka naprawdę
się o mnie martwi. Odwróciła się ode mnie, dzięki czemu na moment mogłam
otworzyć oczy. Moje spojrzenie automatycznie padło na zegar ścienny. Było po
siódmej. Gdzie Jazz była do tej pory?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Dziewczyna wsunęła dłoń
do rękawa i wyciągnęła z niego przedmiot przypominający różdżkę, którego użyła,
aby uzdrowić rękę Nathaniela. Gdy odwróciła się z powrotem w moją stronę,
usiadła na brzegu mojego posłania i popatrzyła na mnie niepewnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jakim cudem udało ci się złapać ojitsujiri**? Nie miałam
pojęcia, że na ludzi też to działa. – Moja przyjaciółka potrząsnęła swoim
instrumentem, z końca którego wystrzeliły maleńkie iskierki. Zadrżałam na ten
widok, jednak Jasmine zdawała się tego nie zauważyć. Na jej twarzy malowała się
niepewność. – Zamierzasz przeżyć, Lizz?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chciałam jej
odpowiedzieć. Przecież wszystko będzie w porządku. To tylko katar. Za tydzień
znów będę w pełni sił. Dlaczego miałabym tego nie przeżyć?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Dziewczyna przygryzła
wargi i popatrzyła na swoją różdżkę. Czyżby zamierzała jej użyć? Niby do czego?
To przecież tylko katar.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Kaszlnęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Przyznaję, ze czułam się
źle. Czułam krople potu spływające po moim czole. Czułam niewysłowione ciepło w
całym ciele. Słyszałam przyspieszone bicie serca i nierówne oddechy. Było ze
mną źle, ale to przecież tylko przeziębienie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jeśli nie spróbuję ci pomóc, wtedy umrzesz. A jeśli spróbuję i
coś pójdzie nie tak, również umrzesz. Nie mam nic do stracenia. – Dziewczyna
podniosła swój instrument i przystawiła go do mojego czoła. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nagle poczułam również
niesamowity ból w płucach, kolanach i czaszce. Czułam, jak gdyby coś rozrywało
mnie od środka. Zaczęłam kasłać i krztusić się. Otworzyłam oczy, jednak szybko
zamknęłam je z powrotem, walcząc z kaszlem. Krew wypływała mi z ust. Jasmine
natychmiast poderwała się z miejsca, po czym podbiegła do drzwi i zamknęła je
na klucz. Następnie usiadła przy mnie i ujęła moją twarz w dłonie. Różdżka z
głuchym trzaskiem upadła na ziemię.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Lizz, oddychaj! – krzyknęła. – Oddychaj, błagam cię!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nie byłam w stanie
powiedzieć zupełnie nic. Przeraźliwy kaszel rozrywał mi płuca. Trzęsłam się na
całym ciele, podobnie jak Jasmine, która zapewne zastanawiała się, jak mi
pomóc.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Uderzałam pięściami w
piersi, jednak kaszel nie ustępował. No i skąd ta krew? Czy to rzeczywiście
zwyczajnie przeziębienie?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jazz wzięła do ręki
różdżkę, w drugiej dłoni natomiast znalazła się bawełniana chusteczka.
Przyłożyła kawałek materiału do moich ust, natomiast instrument przystawiła do
mojego czoła. Poczułam przeraźliwe pieczenie. Chciałam krzyczeć, jednak kaszel
skutecznie mi to uniemożliwiał. Przez przymknięte powieki ujrzałam zdecydowanie
w oczach przyjaciółki. Nagle zrobiło mi się strasznie słabo.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tylko nie zapomnij oddychać! – usłyszałam cichy, dochodzący
jakby z oddali głos. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Po chwili straciłam
przytomność.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Dzwonek do drzwi wyrwał
mnie ze snu. Nie otwierałam oczu, a jedynie starałam się wybadać, gdzie się
znajdowałam. Czułam obecność drugiej osoby, słyszałam znajomy, nierównomierny
oddech. Wciąż znajdowałam się na rozkładanym fotelu w pokoju Jasmine.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jasmine, Fabian przyszedł – krzyknęła pani Masite.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niech wejdzie – odparła Jazz. Wciąż siedziała na rogu mojego
posłania. Kurczowo trzymała moją dłoń.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Po chwili drzwi do
piaskowego pokoju dziewczyny otworzyły się. Moja przyjaciółka obróciła się
gwałtownie, jednak nie wypuściła mojej ręki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Fabian, kiedy ostatnio widziałeś się z Elisabeth? – Jasmine
darowała sobie zwroty grzecznościowe.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A może chociaż jakieś „dzięki za tak szybkie przybycie” albo
chociaż „hej”, co? – Fabian odsunął krzesełko od biurka blondynki i rozsiadł
się na nim wygodnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To poważna sprawa. Odpowiedz na moje pytanie. – Jazz nie
dawała za wygraną.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jakiś czas temu rozmawiałem z nią w Midnight Cafe. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czy to było mniej więcej miesiąc po tym, jak zachorowałeś na
ojitsujiri?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chłopak zastanowił się
przez chwilę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, chyba tak. Ale nie rozumiem, jakie to ma znaczenie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jest chora – odparła dziewczyna.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nastąpiła chwila ciszy.
Niepewnie uchyliłam powieki. Fabian patrzył przed siebie, nie kryjąc
zdziwienia.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To niemożliwe. Ludzie nie chorują na almightiańskie choroby.
Jesteś pewna, że to ojitsujiri? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To bez wątpienia ojitsujiri.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jasmine po raz kolejny
przesunęła dłonią po moim policzku.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie mam do ciebie pretensji o to, że ją zaraziłeś.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie zaraziłem jej, to przecież niedorzeczne!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->...jednak wezwałam cię po to – ciągnęła Jazz – aby spytać, czy
coś takiego zdarzyło się już wcześniej?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Fabian nerwowo zakręcił
się na obrotowym krzesełku. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zdecydowanie nie – odparł.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jesteś pewien? Nie ulega wątpliwości, że z nas wszystkich to
ty miałeś najbliższy kontakt z ludźmi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Na twarzy Fabiana
pojawił się rumieniec.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jestem pewien, Jasmine. Nic podobnego nie przydarzyło się
wcześniej.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Wzrok obojga skupił się
na mojej twarzy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->O czym może to świadczyć? – Blondynka odsunęła kosmyk włosów z
mojego czoła.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Z twoją koleżanką jest coś poważnie nie w porządku.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jazz popatrzyła na mnie.
W jej oczach dostrzegłam troskę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak ona się czuje? Będzie żyć? – spytał Fabian.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Dziewczyna odwróciła się
w jego stronę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Chyba tak. Narysowałam jej Znak Uzdrowienia – odparła.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zwariowałaś!? – Fabian gwałtownie podniósł się z miejsca. –
Przecież to mogło ją zabić.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wybierałam między pewną śmiercią a czymś, co tylko mogło ją
zabić. Co byś zrobił na moim miejscu?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet z powrotem opadł
na obrotowy fotel.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Racja. – Chłopak obrócił się, po czym skupił wzrok na mojej
osobie. – Nie sądzisz, że my wszyscy powinniśmy zdradzić Elisabeth naszą słodką
tajemnicę?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
A jednak! Oni wszyscy
coś przede mną ukrywają! Nie myliłam się!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie ma mowy. I tak wie już zdecydowanie za dużo – odparła
szorstko blondynka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przecież to twoja przyjaciółka. Poza tym po tej chorobie
zacznie zadawać pytania. Nie jest głupia, z czasem sama się domyśli.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Oby jak najpóźniej. – Jazz skrzyżowała ręce na piersi. – Nie
ufam jej.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Na te słowa poczułam
nieprzyjemne ukłucie w okolicy serca. Ale przecież mogłam się tego spodziewać.
Z całą pewnością nie jestem i nigdy nie byłam osobą godną zaufania.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To dobra dziewczyna. – Fabian starał się mnie bronić.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jest zbyt wścibska.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ona chce nam tylko pomóc.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Skąd możesz to wiedzieć?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czuję to.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zapadła cisza. Jasmine
przesunęła dłonią po okrywającym mnie kocu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Skoro jej nie ufasz, to dlaczego się z nią zadajesz? Czyżby ta
niepozorna nastolatka rozpaliła perwersyjny, lodowaty ogień w twojej piersi***?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jasmine znów zamilkła.
Jej spojrzenie stało się lodowate.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Proszę cię, abyś nie porównywał mnie z...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->...z twoją siostrą Tamitayą? – dokończył Fabian.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ja mam tylko jedną siostrę. Ma na imię Monica. Nie wiem, o kim
mówisz.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Fabian pokiwał głową.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rozumiem. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
A więc Tamitaya –
blondwłosa dziewczyna, łudząco podobna do Jazz - jest jej siostrą. Siostrą, do
której się nie przyznaje i o której zapewne bardzo chce zapomnieć. Czym sobie
na to zasłużyła?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
I kim jest Monica?
Dlaczego wcześniej o niej nie słyszałam?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Na myśl przyszło mi
wspomnienie dawnego snu. Miłość w blasku księżyca, a potem wybuch, śmierć,
krew... Trojaczki, Fabian, maleńki Radford i dziewczyna o kocich uszach, którą
nazywali Monicą. Czy to możliwe, że postać z mojego snu jest siostrą Jasmine?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jeśli tak, to dlaczego
nie są razem? Jasmine jest adoptowana, jednak co dzieje się z jej siostrami?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Los znów rzucił na moje
ramiona natłok pytań, a odpowiedzi wciąż brak. Korzystając z faktu, że Jasmine
i Fabian sądzą, że śpię, w istocie pozwoliłam Morfeuszowi wziąć się w objęcia.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Błagam, obudź się...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Szept Jasmine – choć tak
cichy i delikatny – przerwał mój sen. Mimowolnie otworzyłam oczy. W pokoju było
ciemno. Na parapecie paliła się pojedyncza świeca, rolety w oknach były
zasłonięte.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jasmine... – mruknęłam, jednak zamiast swojego głosu
usłyszałam przeraźliwy pisk. Przyjaciółka popatrzyła na mnie chwilę i zakryła
mi usta dłonią.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Lizz, wszystko będzie w porządku. – Dziewczyna przesunęła
dłonią po moim policzku. – Nie mów nic, nie przemęczaj się. W nocy miałaś
bardzo wysoką gorączkę, mówiłaś przez sen. Lekarze powiedzieli, że zapewne masz
halucynacje. Nie widziałaś może czegoś dziwnego, czegoś... magicznego?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jasmine usiłowała
zgrabnie wytłumaczyć fakt, że widziałam, jak używa na mnie swojej różdżki.
Bardzo sprytnie. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Widziałam jej podkrążone
oczy i bladą cerę. Czy to możliwe, że czuwała nade mną przez całą noc?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W odpowiedzi na jej
pytanie pokiwałam głową.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co widziałaś? – Jasmine nie ustępowała.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Ostentacyjnie machnęłam
ręką w powietrzu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To bez znaczenia. To i tak tylko sen – wymruczałam, jednak tym
razem usłyszałam niesamowicie niski i chrapliwy głos. Popatrzyłam na
przyjaciółkę ze zdziwieniem, po czym złapałam się dłońmi za szyję. – Co się
stało z moim głosem?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Silne zapalenie strun głosowych. Musisz dużo odpoczywać, jeśli
chcesz móc jeszcze kiedyś zaśpiewać. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Hę? – pisnęłam. Dziewczyna ujęła moje dłonie i przytuliła do
swojego serca. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wszystko będzie dobrze. Wyjdziesz z tego.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jasmine poprawiła koc,
którym byłam przykryta i podeszła do okna. Lekko uchyliła rolety. Do pokoju
wlał się złocisty, słoneczny blask.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie jesteś na mnie zła? Jeszcze wczoraj nie chciałaś mnie znać
– spytałam głosem tak piskliwym, jak gdybym nałykała się helu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Myślę, że twoje zdrowie jest ważniejsze od naszej bezsensownej
kłótni. – Moja przyjaciółka usiadła na bujanym fotelu ustawionym pod oknem i
poczęła ze średnim zainteresowaniem przyglądać się światu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dziękuje – mruknęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jazz popatrzyła na mnie
z czułością matki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie ma za co, Elisabeth.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Rzuciłam dziewczynie
promienny uśmiech, po czym obróciłam się na bok u nakryłam głowę kocem.
Przypomniałam sobie słowa Fabiana: „Z twoją koleżanką jest coś poważnie nie w
porządku.”. Miał rację. Nie jestem taka, jak wszyscy. Co to za choroba, która
zmienia ludzki głos za każdym razem, gdy usiłuje coś powiedzieć? Fabian trafnie
stwierdził, że ludzie nie chorują na almightiańskie choroby. Jednak czym są
almightiańskie choroby? I jeśli nie chorują na nie ludzie, to kto?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Drugą rzeczą są wizje,
które nękają mnie już od pewnego czasu. Miewam wizje przyszłości, takie, jak na
przykład wizja porwania profesora McAllena, wizje teraźniejszości – takie, jak
porwanie Jessici czy spotkanie Tamitayi i Vanessy. Czy sen o trojaczkach i
ataku na zamek można zaliczyć do wizji przeszłości? Czy naprawdę tak wyglądała
ich przeszłość?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Skąd biorą się te
obrazy? Wiele razy słyszałam o tego typu paranormalnych zjawiskach, o ludziach,
którzy przepowiadali przyszłość, zawsze jednak przypisywałam to naukowym
osiągnięciom lub zwykłemu przekupstwu. W moim przypadku nie ma mowy ani o
pierwszym, ani o drugim. Więc dlaczego tak się dzieje? Czy rzeczywiście coś
jest ze mną nie tak?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Czy mogę tym wizjom
ufać? Jeśli tak, to czy dzięki nim mogłabym stać się pomocna dla swoich
przyjaciół? Wizja porwania McAllena sprawdziła się, porwanie Jessici również.
Wciąż jednak nie potrafię zrozumieć, jak to możliwe.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Symulowanie snu było
jednym z moich ulubionych zajęć. Sama nie wiem dlaczego tak było. Może dlatego,
że mogłam w tym czasie podsłuchać rozmowy innych? Czułam się jak kamera, która
rejestruje poczynania ludzi, którzy nawet nie zdają sobie sprawy z jej obecności.
W tym momencie dokładnie przysłuchiwałam się Jasmine, która czytała, cichutko nucąc
pod nosem dziwnie znajomą mi melodię. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Usłyszałam dwie pary
kroków na schodach, były one jednak tak znajome, że nie musiałam otwierać oczu,
aby dowiedzieć się, kto za chwilę wpadnie przez drzwi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Pokój został otwarty
zadziwiająco cicho, goście również zachowywali się zupełnie inaczej, niż na co
dzień.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jasmine, nie było cię w szkole, coś się stało? – Radford
usiadł na krzesełku, które wcześniej zajmował Fabian.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co ona tu robi? – Przez półprzymknięte powieki zobaczyłam, jak
Nathaniel siada na kolanach Radforda i spogląda na mnie z pogardą.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Elisabeth jest chora – wyjaśniła Jazz.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czy Pani Masite nie mogła się nią zająć? – spytał brunet.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Widzisz, to nie takie proste. Lizz zachorowała na ojitsujiri.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co to takiego? – spytał od niechcenia Nath.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford mocniej objął go
ramionami.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To taka almightiańska choroba. Jak przeziębienie. Dla nas
zupełnie niegroźne, ale dla ludzi... – Poczułam na sobie baczne spojrzenie
Radforda. – Prawdę mówiąc, to nigdy wcześniej nie zdażyło się, aby człowiek
zachorował na ojitsujiri. Jesteś pewna, że to właśnie to? Nikt z nas nie jest
chory, jak mogłaby się zarazić?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Fabian był chory jakiś czas temu. Przyznał się, że miesiąc po
chorobie rozmawiał z Elisabeth w Midnight Cafe.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nathaniel poruszył się
nerwowo. Radford pogładził dłonią jego blond loki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przecież to niemożliwe, ludzie nie chorują na ojitsujiri.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To samo powiedział Bian, jednak ja mam co do tego wątpliwości.
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford delikatnie
strącił Nathaniela z kolan, po czym przyklęknął przy moim posłaniu. Ujął moją
dłoń i powąchał ją. Pokontemplował chwilę nad jej zapachem, a następnie
przesunął językiem po moim nadgarstku. Poczułam niesamowite ciepło, które
rozchodziło się po całym ciele. Niemalże zupełnie straciłam czucie w dłoni. Po
chwili odniosłam wrażenie, jak gdyby coś ugryzło mnie w rękę. Niepewnie
uchyliłam powieki. Moim oczom ukazał się obraz Radforda, który niczym wampir
wpijał się w mój nadgarstek. Na ten widok moje serce zaczęło uderzać z
niesamowitą siłą. Umysł nakazywał mi uciekać jak najdalej, jednak szósty zmysł
przekonywał mnie, abym pozostała. Brunet najprawdopodobniej to wyczuł, gdyż wypuścił
moją dłoń i nachylił się nad twarzą, badając moją reakcję. Widziałam, jak z
kącika jego ust wypływa cienka strużka mojej krwi. Było mi niedobrze, mimo to
starałam się nie poruszać. Lata praktyki przyniosły oczekiwane efekty – już po
chwili Radford wrócił na miejsce przy biurku Jasmine.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->I jaka diagnoza, panie doktorze? – spytała Jasmine.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford zamknął oczy i
odchylił głowę w tył. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rzeczywiście wyczuwam lekki posmak detranum. – Brunet cmoknął
przeciągle, zapewne chcąc odnaleźć w mojej krwi coraz to nowsze walory smakowe.
Na samą myśl o tym zrobiło mi się niedobrze. – Doprawdy intrygujące.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jasmine podeszła do mnie
i nakleiła plaster na delikatnie krwawiącą ranę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie rozkoszuj się tak, <i>hentai****</i>! – Nathaniel upomniał
swojego chłopaka, który natychmiastowo wrócił na ziemię. Usłyszałam przeciągłe
mlaśniecie i ciche jęki wywołane pocałunkiem między dwojgiem chłopców. Jasmine
zachichotała.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Radford, czy masz może jakąś teorię, która tłumaczyłaby to, że
Elisabeth, która bez wątpienia jest człowiekiem, zachorowała na almightiańską
chorobę? – Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet niechętnie
oderwał się od Nathaniela. Otarł usta i spojrzał na Jazz.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To rzeczywiście budzi spore wątpliwości. Pytanie jednak, w co
wątpimy: w niemożność rozwinięcia się wirusa ojitsujiri w ludzkim organizmie
czy w człowieczeństwo naszej przyjaciółki?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Poczułam na sobie
spojrzenia zebranych. Po plecach przeszedł mi dreszcz. Rozważali moje
człowieczeństwo. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ona nie jest taka, jak wy. – Głos Nathaniela przerwał ciszę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie byłbym tego taki pewien. Smak jej krwi różni się od innych
ludzi. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zadrżałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Może jest przeterminowana? – rzucił blondyn. Nie uzyskał
jednak odpowiedzi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Sądzę, że Elisabeth nie jest jednak człowiekiem. – Radford
wciąż trzymał się swojej teorii.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chciałam wstać i
wyjaśnić, że z całą pewnością nie ma we mnie nic nieludzkiego, jednak zmysł
detektywa nakazywał mi trzymać buzię na kłódkę i leżeć w bezruchu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Almightianką też raczej nie jest. – Jasmine podeszła do mnie i
kilkakrotnie potarła dłonią mój prawy nadgarstek. – Widzisz?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Widzę. – Radford podniósł się i podszedł do okna. – Będziemy
się już zbierać, prawda, Nath?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Odpowiedziało mu ciche
„mhm”.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dasz sobie radę, Tojisuraminare? – spytał blondyn.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nath! – Radford z nieznanych mi przyczyn skarcił swojego
chłopaka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ale to takie ładne imię...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Imię? Tojisuraminare?
Ale czyje imię?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dziękuję, Nathanielu, poradzę sobie – odparła Jasmine. Po
chwili para kochanków opuściła piaskowy pokój.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jasmine poprawiła
krzesełko przy biurku i zasłoniła rolety w oknach, po czym po raz kolejny
przysiadła na moim posłaniu. Delikatnie ścisnęła moją dłoń.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l8 level1 lfo12; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jesteś paskudną kłamczuchą, Lizz – szepnęła, w jej głosie nie
było jednak goryczy, a czysta czułość. – Dlaczego nie powiesz mi, co jest z
tobą nie tak?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
A dlaczego ty nie
zdradzisz mi swoich sekretów, Jazz? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Blondwłosa opuściła
pokój. Po odgłosie sączącej się wody w pomieszczeniu obok domyśliłam się, że
właśnie brała prysznic.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Byłam niezwykle dumna z
tego, czego udało mi się dzisiaj dowiedzieć. Już nie miałam wątpliwości, że to,
czego szukam, rzeczywiście istnieje. Co więcej, niektórzy chcą zdradzić mi ten
sekret. To Jasmine nie pozwala na to, abym dociekła prawdy. Czego się boi? Dlaczego
nie chce mi zaufać?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Poczyniłam kolejny krok
ku rozwiązaniu zagadki. Dowiedziałam się, że moi przyjaciele nie są ludźmi. To
może brzmieć przerażająco, jednak fakty mówią same za siebie. Nie wyciągałabym
tego typu wniosków, gdybym nie była tego pewna. No bo niby jak wyjaśnić to, że
zastanawiali się, czy aby na pewno jestem człowiekiem?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
No i czym jest choroba,
na którą zachorowałam? Nosicielem wirusa był Fabian. Wystarczyła rozmowa, aby
się zarazić. Wywnioskowałam, że dla chłopaka ta choroba nie była niczym
groźnym, podczas gdy dla mnie mogła zakończyć się śmiercią.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W głowie wciąż słyszałam
słowa Radforda i Fabiana: „ludzie nie chorują na ojitsujiri”, „ludzie nie
chorują na almightiańskie choroby”. No i oczywiście stwierdzenie Jasmine:
„Almightianką też raczej nie jest.” Kim są almightianie?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Czy mogę założyć, że moi
przyjaciele są tak zwanymi almightianami? Jeśli tak, to co się z tym wiąże? Czy
jest to po prostu inna rasa ludzi, a może zupełnie inne, fantastyczne
stworzenia rodem z baśni i legend?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nie wspominając o
chwili, gdy Radford zatopił kły w moim nadgarstku. Czy mój przyjaciel naprawdę
jest wampirem? Błagam... To takie oklepane.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Czuję, że już wszystkie
elementy układanki mam pod ręką. Potrzebuję już tylko czasu i sił, aby wszystko
ułożyć tak, jak należy. Jednak dziś nie jest na to pora. Potrzebuję snu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Po krótkiej chwili
obróciłam się na bok i zasnęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>Był środek nocy.
Jasmine oddychała miarowo. W pokoju było kompletnie ciemno, jednak nie
sprawiało mi to problemu. Pochyliłam się nad śpiącą dziewczyną, po czym ujęłam
jej dłoń. Sprawiała wrażenie tak niesamowicie kruchej, że w pewnym momencie
zrobiło mi się jej żal. Jednak nie czas teraz na rozterki. Kłamcy nie zasługują
na współczucie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>Nie, żebym próbowała
ją zabić. Nic z tych rzeczy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>Zdecydowanym ruchem
przesunęłam dłonią po nadgarstku Jasmine, usuwając materiałową opaskę, która –
odkąd pamiętam – zawsze zdobiła rękę dziewczyny. Moim oczom ukazał się fragment
skóry, który z oczywistych powodów był nieco jaśniejszy. Białą niczym porcelana
powierzchnię zrobił niezwykle wymyślny i skomplikowany symbol. Ni to tatuaż, ni
to znamię... Przecinające się pod różnymi kątami linie, miniatury kwiatów,
motyli, ludzi i zwierząt zdobiły skórę mojej przyjaciółki. Coś nakazało mi
podejść do okna i odsłonić nieco rolety. Moje przeczucie i tym razem mnie nie
zawiodło. Symbol na nadgarstku Jasmine świecił w blasku księżyca. Uśmiechnęłam
się pod nosem, po czym zasłoniłam żaluzje i po raz ostatni popatrzyłam na
śpiącą przyjaciółkę.</i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Był środek nocy.
Obudziłam się zlana potem. Nie śniłam. Przed oczyma znów miałam wizję. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Podniosłam głowę i
spojrzałam na Jasmine. Nie musiałam już sprawdzać, co znajdywało się pod opaską
na jej ręku. Chęć upewnienia się jednak zwyciężyła. Cicho niczym kot podeszłam
do dziewczyny i przesunęłam kawałek materiału oplatający jej nadgarstek. Ujrzałam
znajomy symbol. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W duchu zachichotałam z
radości, po czym wróciłam do swojego prowizorycznego łóżka i zasnęłam
spokojnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
___</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
* baka –
(jap.) głupi, idiota</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
**
ojitsujiri – (alm.) almightiańskie przeziębienie</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
***
wolne tłumaczenie fragmentu piosenk<span lang="EN-US">i „Hallucination” z musiacalu „Kuroshitsuji Musical II: The most
beautiful death in the world”<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<span lang="EN-US">****hentai – (jap.) zboczeniec</span></div>
Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-47844600292984615742012-06-09T09:15:00.001-07:002013-03-07T08:15:30.423-08:0007. Elisabeth Kaviste nigdy nie płacze<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt; text-align: justify;">
<br />
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt;">
Z
twarzą ukrytą w dłoniach spoczęłam na ławeczce za salą, z wnętrza której dochodziły
przerażające odgłosy. Radość, śmiech, muzyka... w tym momencie nie miały dla
mnie najmniejszego znaczenia. Równie dobrze mogłyby nie istnieć. Wszystko
mogłoby nie istnieć. Teraz liczyłam się tylko ja i moje myśli. To, co było
wewnątrz mnie. To, co dążyło do odkrycia prawdy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt;">
Miałam
dreszcze, mimo iż na zewnątrz było całkiem ciepło. Burzowa pogoda wybrała się
na wakacje, dzięki czemu słońce miało okazję ukazać nam swe oblicze. Było
piękne, lecz próżne. Czy jego obecność mogła mi w czymś pomóc? Oczywiście, że
nie. Dziękuję, najbliższa ziemi gwiazdo, możesz odejść. Nie potrzebuję cię.
Nikogo nie potrzebuję.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt;">
Niepewnie
podniosłam się z miejsca i przeszłam kilka kroków. Nie widziałam niemalże nic.
Nie czułam zapachów ani gruntu pod stopami. Nie słyszałam żadnych dźwięków.
Byłam sama, zamknięta wewnątrz swojego jestestwa.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt;">
Myśl.
Do tego zostałaś stworzona.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt;">
<i>„Jestem
pewien, że przekazali Patrickowi informację o tym, że tu jesteście. Prędzej czy
później wyśle swoich sługusów i po was.”</i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt;">
Fabian
miał rację. Patrick – kimkolwiek jest – wysłał kogoś po Brownesów. Trzeba ich
pilnować. Trzeba im pomóc.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt;">
Jakikolwiek
nie byłby powód pościgu za nimi – są niewinni. Czuję to.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt;">
Gdyby
tylko udało mi się rozwiązać ten sekret wcześniej, może mogłabym im pomóc? Może
to by się nie stało? Może Jessica byłby wciąż między nami?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt;">
Czy
wciąż żyje? Aż strach myśleć...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt;">
Myśl,
Elisabeth, myśl!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt;">
Tato,
pomóż mi!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt;">
Odczekałam
chwilę, jednak nie usłyszałam zupełnie nic. Czyżby głos w mojej głowie się na
mnie obraził? Czy powiedziałam coś nie tak?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 3.1pt;">
Zostałam
sama...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Elisabeth, co ty wyprawiasz?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Z zamknięcia wewnątrz
samej siebie wyrwał mnie głos Jasmine. Kilkakrotnie zamrugałam oczyma. Z gracją
łabędzia, piękna jak co dzień, kroczyła w moją stronę. Towarzyszyli jej
Nathaniel i Radford.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nic – mruknęłam, po czym wróciłam na ławkę. <b>,,</b>Zostawcie
mnie w spokoju!<b>’’, </b>przemknęło mi przez myśl.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Jasmine spojrzała na
mnie zaskoczona i podeszła bliżej. Dotknęła mojego ramienia. Jej dłoń była
przyjemnie ciepła.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ona cała się trzęsie... – Jazz spojrzała na dwójkę przyjaciół.
– Lizz, dobrze się czujesz?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Gdzie Jessica? – spytałam drżącym głosem. Jak w takiej chwili
mogła martwić się o mnie?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Trójka nastolatków wymieniła
porozumiewawcze spojrzenia. Radford wzruszył ramionami.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Chyba w środku, razem ze wszystkimi. – Brunet wskazał dłonią
na salę, w której odbywało się przyjęcie weselne.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nieprawda! – wrzasnęłam. Czułam się winna. Czy mogłam jakoś
jej pomóc? Czy mogłam temu zapobiec? – Ona zniknęła! Porwali ją, tak samo jak
profesora! </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Chciałam płakać, jednak
nie mogłam sobie na to pozwolić. Elisabeth Kaviste nigdy nie płacze. <i>Elisabeth
Kaviste jest dobrym stoikiem.</i> Tak zawsze powtarzałam sobie, gdy byłam mała.
Zazwyczaj pomagało.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Radford szepnął coś do
ucha Nathaniela, po czym ten ruszył w kierunku sali. Jasmine zarzuciła szal na
ramiona i skrzyżowało ręce na piersi. Ściemniało się, a co za tym idzie –
robiło się chłodno.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dziewczyno, o czym ty mówisz? – spytała. - Nikt nikogo nie
porwał.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak możesz tak kłamać? – syknęłam, pozwalając włosom, aby
przysłoniły moją twarz. Ani ja nie chciałam w tym momencie patrzeć na Jasmine,
ani ona z pewnością nie chciałaby napotkać teraz mego spojrzenia. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Byłam wściekła. Byłam
bezsilna. Nic nie mogłam zrobić, chociaż bardzo chciałam im pomóc. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Grozi wam niebezpieczeństwo – ciągnęłam. – Chcę wam pomóc,
więc dlaczego ciągle mnie okłamujecie? Dlaczego nie chcecie powiedzieć mi
prawdy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Lizz... – Jasmine popatrzyła na mnie z politowaniem. – Ty...
znowu masz na myśli tą swoją urojoną tajemnicę, prawda? – Ciepły głos blondynki
zaczął nagle przypominać ryk lwa. – Na litość, przestań już!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ciszej – szepnął Radford. – Nie krzycz na nią.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Dziewczyna efektownie
tupnęła nogą.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak mam nie krzyczeć?! Doprowadza mnie do szału! Ubzdurała
sobie coś i do tego posądza nas o to, że ją okłamujemy! Lizz, ile razy prosiłam
cię, abyś odpuściła? – Jazz ściszyła nieco głos.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Elisabeth Kaviste nigdy
nie płacze. Nigdy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Dalej, dziewczyno, weź
się w garść!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jasmine, ty nic nie rozumiesz – jęknęłam nie podnosząc wzroku.
W ustach czułam gorzki smak. Głos grzązł mi gdzieś w gardle. – Mam dowody,
poszlaki... tutaj coś się dzieje, muszę się dowiedzieć... Dlaczego mi nie
wierzysz?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<i>To oczywiste, Lizz.
Ta tajemnica jest również jej tajemnicą. Nie może ci jej zdradzić. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Ale czy w takim razie
mogę jej ufać?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wy wiecie, o czym mówię. Wiecie, co się dzieje, a mimo
to nie chcecie mi powiedzieć. Nie ufacie mi? – jęknęłam. Poczułam łzę mknącą po
policzku, jednak szybko otarłam ją i pociągnęłam nosem. Elisabeth Kaviste nigdy
nie płacze.<i><o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
W międzyczasie do
towarzystwa wrócił Nathaniel.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niema jej – rzucił lekko zdyszany. – Ani Jesse, ani Jefferey,
ani nikt inny nie widzieli Jessici, odkąd weszli do sali.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Jasmine i Radford
wymienili spojrzenia. Na ich twarzach malowało się przerażenie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zadzwonię do niej – szepnął Radford i przeszedł na drugi
koniec parku. Nathaniel podążył za nim.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Jasmine skarciła mnie
wzrokiem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przestań już, dobrze? – warknęła. – Chyba powinnaś zacząć się
leczyć. Coś jest z tobą poważnie nie tak.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
I odeszła.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Skuliłam się w kłębek.
Było mi zimno, mimo to za nic w świecie nie miałam ochoty wejść do sali.
Nienawidziłam tego typu przyjęć. Potrafiłam poświęcić wiele, aby tylko nie
musieć w nich uczestniczyć. Nawet, jeśli wiązało się to z zamarznięciem na
śmierć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Kątem oka dostrzegłam,
jak elegancki, czarnowłosy chłopak w moim wieku również opuszcza salę. Wyjął z
kieszeni paczkę papierosów, jednak – ujrzawszy mnie – schował ją z powrotem i
szarmanckim krokiem ruszył w moją stronę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czy coś się stało? Mogę ci jakoś pomóc? – spytał. Jego głos
był ciepły i głęboki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Nie odpowiedziałam.
Przez zasłonę kasztanowych loków ujrzałam, że przybysz uśmiecha się do siebie.
Co mogło go tak rozbawić?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Zadrżałam. Z każdą
chwilą robiło się coraz zimniej.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Chłopak bez
zastanowienia zdjął z siebie marynarkę i zarzucił ją na moje ramiona, po czym
bez pytania przysiadł się obok mnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->No już, wyżal się – nalegał, prezentując przy tym śnieżnobiały
uśmiech. Flegmatycznym ruchem podniosłam głowę i odgarnęłam włosy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nic mi nie jest – rzuciłam cicho. – Nie będzie ci zimno? –
Zaczęłam ściągać z siebie odzienie chłopaka, on jednak szybko mnie przed tym
powstrzymał. Popatrzyłam na niego niepewnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ja nie wiem, co to zimno. – Znów uśmiechnął się szeroko. – Ale
co ty tutaj robisz?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Westchnęłam głęboko.
Chyba nie prędko pozbędę się tego natręta.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ukrywam się – odparłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przed czym?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przed hałasem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie lubisz muzyki?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Lubię. Ale nie taką.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Więc jaką?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Uśmiechnęłam się do
siebie i zanuciłam melodię piosenki zespołu „SS501” zatytułowanej „Because I’m
stupid”. Szybko jednak przeszłam do śpiewu. Dałabym głowę za to, że chłopak
niewiele rozumiał ze skomplikowanego, koreańskiego tekstu, który i dla mnie był
wielką niewiadomą. Mimo to mój towarzysz przez cały czas przyglądał mi się z niegasnącym
zainteresowaniem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->K-pop – stwierdził, a ja uśmiechnęłam się szeroko. Trafił.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Brawo – powiedziałam. – Słyszałeś wcześniej tą piosenkę?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Chłopak odchrząknął i
skierował oczy ku niebu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Moja siostra jest wielką fanką „Boys over flowers”, więc ta
piosenka nie mogła umknąć ani jej, ani mojej uwadze. Swoją drogą, jest
całkiem... zacna – skwitował chłopak.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Oniemiałam. Chłopak,
który wie, czym jest k-pop, i – co więcej – który ma pojęcia o serialach takich
jak „Boys over flowers” jest naprawdę niesłychaną rzadkością. Jak widać – cuda
się zdarzają.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Też tak uważam – dorzuciłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jednak, moim skromnym zdaniem, piosenki z „You’re beautiful”
są znacznie lepsze. Przynajmniej nie dobijają człowieka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
„You’re beautiful”?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Skąd takie zainteresowanie koreańskimi serialami? –
zagadnęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Urodziłem się w Korei... – odparł.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Wlepiłam wzrok w twarz
chłopaka. Nie miał w sobie zupełnie nic azjatyckiego. Ciemne włosy nie czyniły
jeszcze z niego koreańczyka. Nie miał skośnych oczu...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->...mimo to nie jestem koreańczykiem – dorzucił, uśmiechając
się promiennie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak to możliwe?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Moi rodzice odbywali właśnie podróż dookoła świata, gdy moja
matka dowiedziała się, że jest w ciąży. Mimo to nie przerwali swojej przygody.
Akurat zwiedzali Koreę, gdy przyszedłem na świat.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Uśmiechnęłam się. Fajna
historia.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dlatego – ciągnął – rodzice od najmłodszych lat kazali mi
uczęszczać na naukę języka koreańskiego. Razem ze starszą siostrą, oczywiście.
Oglądamy azjatyckie filmy, słuchamy azjatyckiej muzyki... bez napisów i
lektora, oczywiście.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ja i Radford też często oglądamy anime w oryginalnym języku –
rzuciłam, strzepując niewidoczne paprochy z sukienki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Kim jest Radford? – zainteresował się.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Ciemnie oczy mojego
rozmówcy błyszczały niczym diamenty, gdy spoglądał w niebo.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To mój przyjaciel – odparłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Brunet pokiwał głową i
potarł dłonie o siebie. Było naprawdę chłodno.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wracając jednak do „You’re beautiful”. – Powiedziałam, a
chłopak popatrzył na mnie z zainteresowaniem. – Która z piosenek z serialu
podobała ci się najbardziej?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Oczywiście „Promise” – odparł.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Poważnie? Ja mam natomiast ogromny sentyment do „Without a
word” w wykonaniu niesamowitej Park Shin Hye.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Naprawdę sądzisz, że Shin Hye jest tak niesamowita? Jej gra
jest strasznie sztuczna. W „Heartstrings” zagrała znacznie lepiej.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="color: #6600cc; mso-bidi-font-weight: bold;">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]-->Fakt. Mimo to uwielbiam jej głos.<b><span style="color: #6600cc;"><o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Wieczór minął nam na
tego typu konwersacjach. Rzadko ma się okazję spotkać chłopaka, który
interesuje się azjatyckim kinem, więc w rozmowie z nim nie szczędziłam słów.
Dowiedziałam się, że będąc w Korei miał okazję zagrać jako statysta w „4th Period
Murder Mystery”, a Lee TaeMin z zespołu SHINee to jego dobry znajomy. Obiecał,
że przy następnej okazji załatwi mi jego autograf.<b><span style="color: #6600cc;"><o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Brunet w lekko nerwowym
geście rozejrzał się w koło, po czym poprawił rękaw koszuli. No oczywiście.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Chciałeś zapalić – mruknęłam, kierując wzrok ku niebu. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Aż za dobrze wiedziałam,
jak zaczyna zachowywać się palacz, który zbyt długo nie otrzymuje dawki swojego
narkotyku.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co? – spytał.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wyszedłeś, żeby zapalić – powtórzyłam. – Śmiało, nie krępuj
się.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Chłopak z wyrazem ulgi
na twarzy wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni, po czym skierował ją w moją
stronę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Też chcesz?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Nawet na niego nie
spojrzałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie, dziękuję – odparłam. Brunet nie nalegał.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Po chwili w powietrzu
rozniósł się smród nikotyny. Chcąc zachować się kulturalnie, profilaktycznie
wstrzymałam oddech, aby nie dostać kolejnego napadu kaszlu. Nieznacznie
odwróciłam głowę w drugą stronę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie widziałam cię wcześniej – zaczęłam, przyglądając się
jednocześnie świerkom rosnącym wokoło sali. – Kim jesteś dla państwa młodych?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mój ojciec jest szefem młodej pary. A ty?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jestem córką panny młodej – rzuciłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ty jesteś Elisabeth Kaviste, tak? – Chłopak wyciągnął dłoń w
moją stronę, zmuszając mnie, abym również odwróciła się do niego. Nabrawszy
powietrza do płuc, spojrzałam na chłopaka. – Naprawdę miło mi cię poznać.
Nazywam się Philip Robertson. Możesz mówić mi Phil.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mnie również jest miło, Phil – odparłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Młody Robertson
rzeczywiście wyglądał jak klasyczny syn biznesmena. Miał krótko obcięte,
niemalże czarne włosy, oczy niczym węgle, a skórę niczym najdoskonalszy pergamin.
Jednym słowem, był po prostu piękny. Od jego naturalnego, aczkolwiek
szarmanckiego spojrzenia nie sposób było oderwać wzrok. Kiedy mówił, jego
malinowe usta poruszały się z taką gracją, że same zachęcały do... zresztą
nieważne.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Philip dogasił peta i
rzucił go pod ławkę, po czym skierował wzrok ku niebu. Światło gwiazd odbijało
się w jego oczach, dając niesamowity efekt.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Powiesz mi, dlaczego tak naprawdę siedzisz tutaj sama? Nie
chce mi się wierzyć w to, że nienawidzisz takiej muzyki... zawsze można zatkać
sobie uszy – stwierdził brunet.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Albo wyjść – dodałam. – I to też uczyniłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Elisabeth...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Westchnęłam. Czy jeśli
zwierzę mu się z moich problemów, poczuję się lepiej? A może to właśnie on
będzie w stanie mi pomóc?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Bo widzisz... </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
W ten sposób zaczęłam
swoją opowieść. Przytoczyłam wszystko – od śmierci ojca i tajemnicy, jaką kazał
mi rozwiązać, poprzez zbieranie dowodów, aż do zaginięcia profesora i Jessici.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->... nie chcą mnie słuchać. Ukrywają coś przede mną, a ja nie
mam pojęcia, co to takiego. – dokończyłam i ukryłam twarz w dłoniach.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Chłopak słuchał mnie z
zapartym tchem. Widać było, że naprawdę zaintrygowała go moja historia. Gdy
skończyłam opowiadać, położył dłoń na moim karku i przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam
się w jego tors. Słyszałam miarowe bicie jego serca.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Masz naprawdę niesamowite życie, Elisabeth – skwitował.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Nic nie odpowiedziałam.
Czułam się źle, było mi zimno. W duchu dziękowałam Philipowi, że w tak trudnej
chwili postanowił stać się dla mnie podporą.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dziękuję... – szepnęłam, nie sądzę jednak, aby komukolwiek
udało się to usłyszeć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Rzeczywiście. Kiedy
opowiedziałam Philipowi o wszystkim, poczułam się znacznie lepiej. Był naprawdę
wyrozumiałą osobą. Stwierdził, że muszę być silna, a na pewno uda mi się
osiągnąć cel. Nie sugerował również, że moje historia może być zmyślona –
miałam wrażenie, że wierzy w każde moje słowo. Teraz wiem, że przez cały czas
potrzebowałam kogoś, kto będzie mi wierzył, kto mi pomoże.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Nim się zorientowaliśmy,
zaczęło świtać. Prawdą jest to<b>,</b> co mówią – w miłym towarzystwie czas
mija znacznie szybciej. Około piątej nad ranem udałam się na salę, aby skraść
chociażby jeden talerz sushi przygotowanego przez wspaniałą Kikasawę-san. Gdy
weszłam do środka, ujrzałam potworne rzeczy – moich rodziców tańczących ze sobą
w sposób, który sugerował na wiek w przedziale 5 - 12. Dodatkowo zobaczyłam
Jesserona i Fabiana – zapewne poważnie nietrzeźwych – którzy jakby nigdy nic
całowali się namiętnie na środku parkietu. Nathaniel, Radford i Jasmine
połykali ze stołu to, co tylko się dało – zapewne zorganizowali coś w rodzaju
konkursu, który miał na celu wyłonienie osoby, która zje najwięcej. Jefferey z
zamkniętymi oczyma, rękoma skrzyżowanymi na piersi i nogami założonymi na
siebie siedział przy stole. Domyślam się, że spał. Widziałam znajomych
sklepikarzy wirujących na parkiecie niczym tornado. Widziałam dyrektorów i
biznesmenów upitych do nieprzytomności. Widziałam Dominica, który tańczył na
stole, wywijając nad głową swoją marynarką. W powietrzu dało się wyczuć
najprzeróżniejsze zapachy. Odór spoconych ciał, zapach alkoholi i nikotyny
zmieszany z drogimi perfumami zamożniejszych gości. Czy mógłby ktoś otworzyć
okno? Nie? W porządku, duście się, ja nie mam zamiaru.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Niepewnie podeszłam do
stołu, chwyciłam talerz z moim ulubionym przysmakiem i czym prędzej opuściłam
salę. Nigdy więcej. Nigdy więcej nie przyjdę na żadne wesele. Nie ma mowy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->I jak było? – spytał Philip, gdy wróciłam na ławkę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak teraz o tym myślę, to nie mam pewności, czy rzeczywiście
trafiłam na wesele, czy do zoo – odparłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Chłopak zaśmiał się
gardłowo.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rozumiem – stwierdził, przez cały czas uśmiechając się
promiennie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Pospiesznie zjedliśmy
przyniesione przeze mnie sushi. Było wyśmienite.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Mimo iż promienie słońca
raziły w oczy, na twarzach moich przyjaciół nie sposób było dostrzec chociażby
cienia uśmiechu. Bez przerwy chodzili zestresowani, co chwila oglądali się za
siebie, jakby w obawie, że ktoś ich śledzi. Niepokoił ich najmniejszy szelest.
Bali się. Ale czego?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Według oficjalnej wersji
Jessica leżała w szpitalu. W drodze na wesele miała wypadek i złamała nogę w
kilku miejscach, przez co musiała zostać pod opieką lekarzy. Zawsze jednak, gdy
ktoś proponował, że odwiedzi ranną w szpitalu, Brownesowie zmieniali temat.
Oczywistym był fakt, że kłamią. Jessica została porwana. To, o czym rozmawiała
jakiś czas temu ze swoimi braćmi, wróciło po nią. Bliźniacy i Radford będą
następni.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Czy mogłam im jakoś
pomóc? Czy mogłam jakoś zapobiec temu, co się stało? I co się stało z Jessicą?
Czy żyje? Ech... powtarzam się.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Dalej, Lizz, myśl!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<i>Tak, myśl, Elisabeth.
Zrób to dla mnie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Tato! </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Rozejrzałam się w koło,
niedowierzając, że znów słyszę głos ojca. Ale przecież niema go przy mnie. To
znów jedynie wytwór mojej wyobraźni.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Ale moja wyobraźnia ma
rację. Muszę myśleć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Myśl, panno Kaviste!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Kilkakrotnie zamrugałam
oczyma, jak gdyby ktoś nagle zaświecił mi prosto w oczy latarką. Momentalnie
wróciłam do szarej rzeczywistości w postaci przeciętnej sali lekcyjnej o
wyblakłych ścianach.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Hę? – Niestety tylko na taką odpowiedź było mnie stać.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak powiesz: „Poczekaj chwilę”? – powtórzyła nauczycielka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>„Chotto matte” – </i>odparłam i<i> </i>skierowałam
wzrok za okno.<i><o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Kobieta głośno nabrała
powietrza.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Po hiszpańsku – poinformowała mnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Jej czarne włosy kręciły
się szalenie z poirytowania.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A czy ja wyglądam na kogoś, kto zna hiszpański?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Belferka kilkakrotnie
zamrugała oczami, jak gdyby niedowierzała moim słowom. Po chwili wskazała ręką
na drzwi. Westchnęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, rozumiem. Do dyrektora – rzuciłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dobrze, że chociaż to rozumiesz, Elisabeth – dorzuciła kobieta
i skierowała swoje pytanie do bruneta z ostatniej ławki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Flegmatycznie zebrałam
swoje rzeczy i opuściłam salę. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Z każdym krokiem, gdy
zbliżałam się do gabinetu dyrektora, coraz wyraźniej słyszałam podniesione
głosy dwóch osób. Kiedy dotarłam na miejsce, bez dłuższego zastanowienia
przyłożyłam ucho do drzwi i wsłuchałam się w rozmowę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Moja życzliwość kończy się w tym momencie, panie Brownese.
Wiele zrobiłem dla pańskiej rodziny, ale wszystko ma swoje granice. Znalazłem
ludzi, którzy wyrobili dla pańskiej rodziny lewe dokumenty, co więcej, sam je
opłaciłem. Zatrudniłem pańską siostrę, gdyż obiecał pan, że nie będzie sprawiać
kłopotów. No i przyjąłem do mojej szkoły pańskiego brata, nie mając pojęcia, że
będzie sprawiał tak wielkie problemy. Dodatkowo pomogłem pańskiej rodzinie
odnaleźć się w świecie. Skąd wyście się, do cholery, urwali? Żadnych
dokumentów, żadnego pojęcia o życiu, zupełnie nic! – Głos należący do dyrektora
Ackumy wyraźnie nie wróżył nic dobrego.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ale Radford... </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Z nim rozmawiałem już na ten temat. Wyrzucę go, jeśli jeszcze
raz przyłapię go na łamaniu szkolnego regulaminu. Jednak jeśli chodzi o pana,
panie Brownese, to nie chcę pana więcej widzieć. I pańskiej siostry również. Od
dzisiaj pańska rodzina musi sobie radzić sama.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie może pan! – Drugim rozmówcą był z całą pewnością Jesseron.
– Nie może nas pan zostawić na pastwę losu!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ależ mogę. – Dyrektor poruszył się na swoim krześle, o czym
świadczyło przeciągłe skrzypnięcie mebla. – Według ogólnie panującego prawa nie
mam obowiązku pomagać imigrantom, ukrywającym się świadkom koronnym czy
kimkolwiek jesteście. Wie pan, co to jest prawo?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Ackuma nie dostał
odpowiedzi. Głęboko nabrał powietrza.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Żegnam, panie Brownese.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Drzwi gabinetu dyrektora
rozwarły się przed moimi oczyma. Stanął w nich Jesse. Na mój widok jego wyraz
twarzy zmienił się z lekko poirytowanego na wściekły. Bez zastanowienia chwycił
mnie za nadgarstek i – trzaskając za sobą każdą z par drzwi – wyprowadził mnie
ze szkoły.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Puść mnie! – krzyczałam próbując wyrwać się z uścisku.
Oczywiście na marne. Jesse był niesamowicie silny jak na takie chuchro. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Mężczyzna nie
odpowiedział, no i oczywiście nie spełnił mojej prośby. Ciągnął mnie niczym psa
na smyczy przez cały parking. Gdy dotarliśmy do jego samochodu, cisnął mną w
siedzenie pasażera, sam natomiast zajął fotel kierowcy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Elisabeth, ile razy prosiłem cię, abyś przestała?! Ile razy
błagałem, abyś nie wtrącała się w nie swoje sprawy?! Czego ty od nas chcesz?! –
Blondyn wrzeszczał bez opamiętania.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Odsunęłam się jak
najdalej od swojego rozmówcy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przecież nic nie zrobiłam – wydukałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W takim razie dlaczego podsłuchiwałaś naszą rozmowę?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie podsłuchiwałam – odparłam. – Nauczycielka wysłała mnie do
dyrektora.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Jesseron zaśmiał się
gardłowo.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rzeczywiście, to do ciebie podobne. Co tym razem
przeskrobałaś?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie twoja sprawa – odburknęłam i odwróciłam głowę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Blondyn uderzył pięścią
w kierownicę. Kropelka potu spłynęła po jego skroni i idealnie zarysowanym
policzku, po czym rozbiła się na perfekcyjnie wyprasowanej koszuli.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wiesz co? Chciałbym powiedzieć ci to samo. „Nie twoja sprawa”,
nie wtrącaj się. Ty jednak tego nie rozumiesz! Na litość, daj nam wreszcie
spokój!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Skuliłam się w sobie.
Słowa Jesserona raniły mnie niczym noże fakira. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ale ja chcę wam tylko pomóc – wyszeptałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niby jak?! – Jesse aż podskoczył. – Doprowadzając moją rodzinę
do szału? Grzebiąc w cudzych sekretach? Gratuluję pomysłu, Elisabeth.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wiem, że macie problem, którego nie jesteście w stanie
rozwiązać. Chcę wam pomóc. Potrafię wam pomóc. Jessica nie miała żadnego
wypadku. Zaginęła, porwali ją. Tak samo jak profesora McAllena i jego brata. –
Jesseron przysłuchiwał się moim słowom z rosnącym zainteresowaniem i
przerażeniem jednocześnie. – Dobrze wiem, jak to się stało. I wiem, że ty i
twoi bracia będziecie następni. Pozwólcie sobie pomóc, Jesse!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Mężczyzna oparł dłonie
na kierownicy i spuścił wzrok. Wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nam już nie da się pomóc. A już na pewno nie uda się to tobie
– powiedział cicho.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Po chwili blondyn pochylił
się nade mną, zupełnie jak gdyby chciał mnie pocałować. Odwróciłam twarz w
stronę okna i odsunęłam się. Ręka chłopaka powędrowała jednak do schowka w
drzwiach samochodu, które znajdowały się za mną. Jesse wyciągnął z niego komórkę.
Gdy wrócił do poprzedniej pozycji, ze zdziwieniem przyjrzał się rumieńcom na
mojej twarzy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ty chyba nie myślałaś, że ja chciałem... – zaczął i
zachichotał dźwięcznie. Moja twarz przybrała barwę dorodnego buraka. – Gdybyś
była tak mądra, jak twierdzisz, dawno domyśliłabyś się, że nie interesują mnie
ko... Zresztą nieważne. – Znów się zaśmiał. – Podrzucę cię do domu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Miałam iść do dyrektora – przypomniałam mu. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dyrektor nie zając, nie ucieknie – rzucił i przekręcił kluczyk
w stacyjce.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Może i nie zając, ale... Radford nie mówił ci nigdy, jak można
tłumaczyć jego nazwisko?*</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Kiedyś mi o tym wspominał i przyznaję, że coś w tym jest.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Samochód ruszył do
przodu, a ja pierwszy raz od niepamiętnych czasów dostrzegłam na twarzy
Jesserona uśmiech.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Gdy wróciłam do domu, od
razu natknęłam się na zapakowane do połowy walizki, różnego rodzaju kostiumy
kąpielowe, tonę bielizny i kosmetyki walające się po całym mieszkaniu. Moi
rodzice wybierali się w podróż poślubną, a jakże.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak ci idzie? -
spytałam podchodząc do matki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nienajgorzej – odparła, po czym umieściła w torbie tuzin
wyprasowanych koszul Creiga. – Jutro wyjeżdżamy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W porządku – rzuciłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Był jednak pewien drobny
szczegół, którym nie chciałam zawracać matce głowy przed wyjazdem. Teraz jednak
musiałam zająć jej chwilę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A co ze mną? – spytałam, starając się, aby mój głos brzmiał
jak najbardziej naturalnie. Przecież wcale nie mam do niej żalu, że w swoich
planach zapomniała o tak drobnym szczególe, jakim jest jej pierworodna córka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Kobieta wsparła się
rękoma w pasie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A co ma być? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wyjeżdżacie. Mam przez ponad miesiąc mieszkać zupełnie sama?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Dorinda Kaviste
ostentacyjnie postukała się w czoło.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ależ skąd, głuptasie. Przez ten czas będziesz mieszkać u
Masite’ów. To chyba nie problem, prawda?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie, żaden problem – mruknęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To dobrze – Moja matka uśmiechnęła się promiennie, po czym
wróciła do pakowania. Nie miałam zamiaru jej przeszkadzać.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Udałam się do swojego
pokoju i również zaczęłam się pakować. Nie miałam zbyt wielu rzeczy. Na
początku spakowałam najpotrzebniejsze zeszyty. Nie miałam w zwyczaju używać
szkolnych podręczników. Część z nich, mimo iż minęło już ponad pół semestru,
wciąż była obłożona folią. Obok zeszytów w walizce znalazły się dwa piórniki –
jeden ze szkolnymi przyborami piśmienniczymi, natomiast drugi, znacznie
większy, wypełniony był kolorowymi kredkami. Dorzuciłam również blok rysunkowy
i nieodłączny zeszyt, którym zapisuję swoje spostrzeżenia. Dalej umieściłam
swoją skromną kolekcję ubrań i trochę czystej bielizny. Na końcu dorzuciłam
trochę kosmetyków. Wszystko? Raczej tak. Jak już mówiłam, nie mam zbyt wielu
rzeczy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Do bocznej kieszeni
wsunęłam szczotkę, ładowarkę i słuchawki do telefonu oraz owinięty w skarpetkę
wskaźnik profesora McAllena, z którym z dziwnych przyczyn nie chciałam się
rozstawać.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Przez całą drogę do domu
Jasmine, ja i Creig nie odezwaliśmy się do siebie słowem. Dopiero gdy
dotarliśmy na miejsce, jego chrząknięcie przerwało ciszę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Postaraj się nie roznieść tym ludziom domu – rzucił, po czym,
jak na ojca przystało, podarował mi dwieście dolarów.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Podziękowałam mu
skinieniem głowy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Postaram się – odparłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Już chciałam wychodzić z
samochodu, kiedy coś przyszło mi do głowy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Kiedy już będziecie w Japonii, kupcie mi mangę „Junjou
Romantica” w oryginalnym wydaniu. Najlepiej wszystkie tomy. – Uśmiechnęłam się
szeroko, mając szczerą nadzieję, że Creig jakimś cudem spełni moją prośbę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zwariowałaś? – Mężczyzna skierował wzrok na psa, który
przebiegał właśnie przed jego samochodem. – Ludzie wzięli by mnie za Bóg wie
kogo, gdybym w biały dzień tak po prostu postanowił kupić sobie to przesłodzone
yaoi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Szeroko rozwarłam oczy w
zdziwieniu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Bez urazy, Creig, ale skąd wiesz, że „Junjou” to yaoi? –
spytałam, chichocząc w duchu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Mężczyzna spuścił wzrok.
Jego twarz przybrała barwę pikantnego ketchupu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wynocha z mojego samochodu – warknął, po czym przycisnął guzik
otwierający bagażnik. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Posłusznie wysiadłam z
auta, zabrałam walizkę i futerał z gitarą i podeszłam pod dom przyjaciółki,
cały czas chichocząc.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Każdy ma swoje słodkie
sekrety. Nawet Creig.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Elisabeth... – W głosie Jasmine dało się wyczuć skruchę. Nie
rozmawiałyśmy ze sobą od dnia wesela. Zaczęłam już powoli tęsknić za jej
słodkim głosem, który mimo wszystko ochrzaniał mnie za każdym razem, gdy miała
okazję go słyszeć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak? – spytałam od niechcenia, po czym umieściłam swoje
zeszyty na wolnej półce w regale przyjaciółki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Chciałam cię przeprosić – rzuciła niepewnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Zaskoczona przerwałam
dotychczasowe zajęcie i wlepiłam wzrok w blondwłosą. Miałam wrażenie, że mówi
całkowicie szczerze.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niby za co?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niepotrzebnie tak na ciebie nakrzyczałam. To wszystko, co
powiedziałam... nie bierz sobie tego do serca, dobrze?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Za późno.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W porządku – odparłam. Życie nauczyło mnie, że nie należy
długo czuć urazy. W żadnym wypadku nie prowadzi to do niczego dobrego.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Na pewno? – spytała.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jasmine. – Rozłożyłam ręce, zapraszając przy tym przyjaciółkę
w swoje objęcia. Bez zastanowienia wtuliła się we mnie. Owiał mnie przyjemny
zapach jej morelowego szamponu do włosów. – Przecież mnie znasz. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Racja. – Dziewczyna poklepała mnie po ramieniu. – Pomóc ci z
tymi rzeczami? – Wskazała dłonią na moją walizkę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Pewnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Jasmine wzięła do ręki
kilka moich bluzek. Podczas gdy układałam swoje kosmetyki w wydzielonej szafce,
moja przyjaciółka zainteresowała się moim zeszytem. Gdy odwróciłam się po
resztę rzeczy, zobaczyłam jej czerwoną ze wściekłości twarz. Upuściła brulion
na podłogę, zostając go otwartego na stronie, gdzie wypisałam swoje podejrzenia
dotyczące jej osoby.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Prosiłam cię! – warknęła. – Błagałam, żebyś przestała! Ale ty
wciąż myślisz tylko o jednym. Na litość, skończ z tym! – W kącikach oczu
przyjaciółki pojawiły się łzy. Paznokcie wbijała w dłonie z taką siłą, że
popłynęła z nich krew. Była jak wulkan w czasie erupcji.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jasmine...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zamilcz! Nie chcę cię znać! – Zastanowiła się przez chwilę. Nie
mogła wyrzucić mnie z domu. Nie mogła mnie unikać. – Nie odzywaj się do mnie!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ale Jazz...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21pt; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zamilcz!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
I wyszła. Założę się, że
sama nie miała pojęcia, dokąd poniosą ją stopy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Usiadłam na łóżku.
Podążałam wzrokiem za niknącą w oddali sylwetką przyjaciółki. Prawdą jest to,
że najbardziej ranimy tych, których kochamy. I najbardziej ranią nas ci, których
obdarzamy tym wyjątkowym uczuciem. Kochałam Jasmine od zawsze. Była dla mnie
jak siostra, bez której nie wyobrażałam sobie życia. Była naprawdę wyjątkowa.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2">
Tylko ona potrafiła
sprawić, ze Elisabeth Kaviste jednak zapłakała. Gorzko zapłakała.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
___</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-indent: 0cm;">
* Nazwisko
dyrektora jest grą słów i pochodzi od japońskiego słowa ‘akuma’, czyli demon
lub diabeł.</div>
</div>
Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-32097320934340636882012-06-09T09:14:00.001-07:002013-03-07T08:14:28.957-08:0006. Wielki dzień<br />
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Creig Teatsy, wbrew moim
najśmielszym nadziejom, okazał się niezbyt przystojnym, bezdzietnym,
czterdziestotrzyletnim mężczyzną z postępującą łysiną, któremu można by
zarzucić wiele, ale z pewnością nie to, że nie kochał mojej matki. Łączące ich
uczucie dało się ujrzeć już z oddali, gdy - trzymając się w objęciach -
spacerowali w tę i z powrotem, doglądając przygotowań do wesela. Kierując się
moją cichą sugestią, narzeczeni postanowili pobrać się jak najszybciej, zanim
ciąża matki naprawdę da o sobie znać. Dla mojego nowego ojczyma było to
pierwsze małżeństwo, pragnął więc, aby wszystko było idealne. Był wielkim
pedantem. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, i to na długo przed
przyjęciem. Jako szef sieci sklepów z elektroniką z oddziałami w całej
Północnej Dakocie mógł pozwolić sobie zarówno na wystawne wesele, jak i
niezapomnianą podróż poślubną. Po moim upomnieniu zrezygnował z wyjazdu w
Himalaje i wspinaczki na Mount Everest na rzecz rekreacyjnej podróży do Japonii.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Przygotowania do uroczystości
sprawiły, iż od kilku dni nie miałam czasu na robienie czegokolwiek, co nie
byłoby związane z weselem. Po kilkugodzinnym wyborze sukni Dorinda zdecydowała
się na prostą kreację z długimi rękawami z cienkiej, wzorzystej tkaniny i gorsetem
ściskanym na plecach przez aksamitną wstążkę. W zestawie znalazły się również
srebrzystobiałe pantofle na niewysokim obcasie, welon sięgający pośladków i
droga, srebrna biżuteria z dodatkiem prawdziwych brylantów sponsorowana –
podobnie jak całe wesele – przez Creiga. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Jak się później okazało, wybór ślubnej kreacji był najprostszym z zadań.
W następnej kolejności moją matkę i jej przyszłego męża czekało jeszcze
ustalenie jadłospisu, w czym, naturalnie, kierowali się w szczególności moimi
sugestiami, mniej natomiast własnymi upodobaniami. Po kolejnych kilku godzinach
ustaliliśmy, że na początku podany zostanie rosół z kury przygotowany według
tradycyjnej, staropolskiej receptury. Później kotlety schabowe i bigos –
kolejna potrawa rodem ze Środkowej Europy. Nie zabraknie również polskich
ciast, ciasteczek i wytwornego wina. Do tego mnóstwo przystawek, owoców, a dla
odważnych wyśmienita taca maki z sosem sojowym i wasabi. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Moja babcia, Maria Rostanska, urodziła się właśnie w Polsce. Jako młoda
kobieta przeniosła się do Północnej Dakoty, gdzie poznała mojego dziadka,
Angusa Scythe. Po ich ślubie na świat przyszła Dorinda Scythe – urocza
dziewczynka o marchewkowych włosach. Gdy dorosła, wyszła za Gregory’ego
Kaviste. Niewiele później na świat przyszłam ja. Po śmierci dziadka Maria
Scythe przeniosła się z powrotem do Polski, sprawiając, że moja matka nie miała
w Stanach żadnej rodziny poza swoim mężem i mną. Skutkowało to tym, iż
przybycie bliższej rodziny na ślub – i to zorganizowany niezwykle szybko –
okazało się niewykonalne. Nie oznaczało to jednak, że sala weselna będzie
świecić pustkami – zapełnią ją znajomi, sąsiedzi, przyjaciele, no i oczywiście
rodzina Creiga. Zaproszeni zostali Brownesowie, Jasmine Masite wraz z
przybranymi rodzicami, Anastasią i Arthurem Masite, Nathaniel Woodly i jego
rodzice, a nawet Fabian Taylor, którego moja matka zna jedynie z kilkakrotnych
spotkań na klatce schodowej, kiedy to właśnie odwiedzał Brownesów.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Po ustaleniu menu przyjęcia i pełnej listy gości, która w efekcie liczyła
124 osoby, na mojej głowie zostało, jak na mój gust, najtrudniejsze z zadań.
Była to w kwestia, w której matka stuprocentowo mi ufała i w którą postanowiła
się nie wtrącać. Mianowicie chodziło o przystrojenie sali i wybór kwiatów do
ołtarza. Mimo protestów – zarówno moich, jak i Creiga, który zaoferował się, że
wynajmie ludzi, którzy zajmą się tym w profesjonalny sposób – fucha ta
przypadła mnie. Mój przyszły ojczym niechętnie wręczył mi 1000 dolarów, które
miałam mądrze zainwestować w dekoracje. Westchnąwszy głęboko, wzięłam do pomocy
Jasmine, Nathaniela i Radforda i ruszyliśmy na zakupy.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Przede wszystkim musimy zastanowić się nad kolorystyką –
zaczęłam, po czym wzięłam wózek i weszłam z nim do marketu. – Ściany sali są
koloru błękitnego, proponowałabym więc, aby szukać dekoracji w kolorze białym,
granatowym, fioletowym, a także brązowym i beżowym. Co o tym sądzicie?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Jestem za – rzucił na wpół przytomnie Radford, rozglądając się
między półkami z materiałami, lampkami i najprzeróżniejszymi papierowymi
ozdobami we wszystkich kolorach tęczy, utwierdzając mnie tym samym w
przekonaniu, że tęcza nie została wybrana przypadkowo na symbol kochających
inaczej.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nathaniel z entuzjazmem
godnym dziecka podbiegł do półki, którą wypełniały słoiczki z różnokolorowym
brokatem. Bez dłuższego zastanowienia wziął do ręki niebieski, srebrny i
fioletowy brokat, po czym bez słowa umieścił go w koszyku.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Ciekaw jestem, czy zmieściłbyś się jeszcze w siedzisku w
sklepowym wózku? – rzucił Radford, przysuwając się do swojego chłopaka. –
Mieściłeś się w nim zaledwie miesiąc temu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Przyjaciele popatrzyli
po sobie. W ich oczach dało się wyczuć intrygę. Westchnęłam i wysunęłam
siedzisko.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Właź – mruknęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nath dumnie posadził
swój tył na dziecięcym krzesełku. Jak na swój wiek był wyjątkowo mizernej budowy,
dzięki czemu bez problemu mogłam pchać wózek z nim w środku.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Możesz to uznać za zadośćuczynienie za złamanie mi ręki –
powiedział, patrząc na mnie z góry.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Czyli mam wozić cię wózkiem po sklepie, tak? – Jasmine
zachichotała za moimi plecami. Radford przysunął się do mnie i położył rękę na
uchwycie wózka. – Nie ma problemu...</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Przez około trzy godziny biegaliśmy między półkami, wybierając
najprzeróżniejsze materiały, sztuczne kwiaty, ozdoby, balony, serpentyny i
świecidełka, które już za kilka dni miały ozdobić mojej matce jeden z
najważniejszych dni w życiu. Za całość zapłaciliśmy dość sporo, jednak za
resztę pieniędzy postanowiliśmy wybrać się do kawiarni na ciastko. Miało to być
formą rekompensaty za ciężką pracę, którą wykonaliśmy i zachętą na wykonanie
jeszcze cięższej, która dopiero była przed nami.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: center;">
* *
*</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zbliżała się północ, gdy
w asyście Radforda kończyłam rozwieszać choinkowe lampki w sali, gdzie
następnego dnia miała odbyć się uroczystość. Kolory mieszały mi się przed
oczyma, a kolana uginały się pode mną. Nie potrafiłam powstrzymać się od ziewania.
Przez ostatnie kilka dni niemalże nie spałam. Wizja spędzenia całej następnej
nocy na uśmiechaniu się do gości i wsłuchiwania się w przyśpiewki orkiestry
nieszczególnie mi się podobała.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Uważaj! – krzyknął Radford łapiąc mnie w objęcia, gdy na w pół
przytomna schodziłam z drabiny. Posadził mnie na plastikowym, ogrodowym krześle
i odgarnął włosy w mojej twarzy. – Może koniec na dziś? Jesteś wyczerpana.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Już... aaa... – znów ziewnęłam. – Już prawie koniec – odparłam
i nieobecnym wzrokiem rozejrzałam się w koło. Sala naprawdę robiła wrażenie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chłopak pomógł mi wstać
i podał mi ostatni sznur lampek. Trzymając kurczowo jego dłoń, weszłam na
drabinę i przymocowałam do materiału sznur lampek. Rozejrzałam się w koło po
raz ostatni, po czym zeszłam na ziemię i w poszukiwaniu ciepła wtuliłam się w ramiona
Radforda. Chłopak przyjął mnie bez protestów.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Skończyłam – mruknęłam mu do ucha i zamknęłam oczy. Owiał mnie
przyjemny zapach jego perfum. Przyjacielskim gestem poklepał mnie po plecach,
po czym przycisnął bliżej siebie. Był tak ciepły, iż bez problemu mogłabym
usnąć w jego objęciach.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
„Nathaniel jest wielkim
farciarzem”, przemknęło mi przez myśl.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jakby z oddali
usłyszałam skrzypienie drzwi. Nie miałam jednak siły, aby podnieść głowę,
otworzyć oczy i przekonać się, kto właśnie nas odwiedził.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jeśli skończyliście już się obściskiwać, to będę wdzięczny,
jeśli skończycie swoją robotę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Natychmiastowo
trzeźwiałam i odsunęłam się od mojego przyjaciela niczym oparzona. W drzwiach
sali ujrzałam pulchną sylwetkę Creiga. W dłoni trzymał kluczyki od samochodu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Sala jest już gotowa – zameldowałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Mężczyzna rozejrzał się
w koło. W jego spojrzeniu nie dało się wyczuć nawet grama zadowolenia czy
satysfakcji. Obszedł pomieszczenie w koło, dotknął kilku powieszonych niżej
ozdób, po czym westchnął ciężko.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mówiłem twojej matce, że powinniśmy wynająć profesjonalistów.
– Craig spojrzał z pogardą na serpentynę, która zawisła tuż obok jego głowy.
Dmuchnął na nią tak, jakby próbował odpędzić z twarzy kosmyk włosów. – Cóż, to
był jej wybór.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Mimo, iż byłam
kompletnie wyprana z sił, wspierając się na ramieniu przyjaciela, popatrzyłam
na mego przyszłego ojczyma na w pół sennym, na w pół gniewnym wzrokiem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co ci się nie podoba? Mamy czas, mogę poprawić.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Już na początku mojej
znajomości z Creigiem ustaliliśmy, że nie będę nazywać go ojcem, a on mnie
córką. Od razu przeszliśmy na „ty”.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ściślej mówiąc: wszystko. Ale teraz nie ma już na to czasu.
Chodźcie, odwiozę was do domu – powiedział i pewnym, aczkolwiek niezgrabnym
krokiem wyszedł z sali.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Drzwi trzasnęły z
hukiem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ja mu dam! – wrzasnęłam, gdy mężczyzna wyszedł. – Jak mu się
nie podoba, to jego problem. Robiłam to dla mamy, na pewno nie dla tego...
człowieka. – Przygryzłam wargi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radford przez cały czas
przypatrywał się zajściu bez słowa. Stracił rodziców we wczesnym dzieciństwie,
więc relacje między ojcem, a dzieckiem – nawet, jeśli są tylko przyszywaną
rodziną – są dla niego czymś zupełnie nowym. Nie chciałabym jednak, aby przy
wyobrażaniu sobie przeciętnego ojca za wzór stawiał Creiga Teatsy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Z początku mężczyzna ten
zrobił na mnie średnie wrażenie, jednak z dnia na dzień moje zdanie o nim się
pogarszało. Dowiedziałam się, że jest wybredny, złośliwy i zachowuje się jak
rozpieszczone dziecko. Gdy wraca do domu, wyciąga się w fotelu i czeka, aż
wszystkie obowiązki wypełnią się same. A raczej aż wypełni je mama – kobieta,
która nosi pod sercem jego dziecko. Czy to w porządku? Czy nie powinien jakoś
jej pomagać? Wynieść śmieci, pozamiatać, pozmywać? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zanim jeszcze poznałam
wybranka mamy, nie miałam nic przeciwko temu, aby ponownie wyszła za mąż.
Teraz, kiedy już wiem, kim jest jej narzeczony, nie wyobrażam sobie tego, że
będę zmuszona mieszkać z nim pod jednym dachem. Nie dość, że muszę opiekować
się kotem i wiewiórką, to teraz jeszcze i małpą? Czy ja naprawdę wyglądam na
fanatyka zwierząt?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zastanawiam się, czy Creig da ci się we znaki bardziej, niż
mnie Jesse i Jessica? – zastanawiał się Radford, za co zarobił ode mnie cios w
tył głowy. Zaśmiał się cicho, po czym pociągnął mnie w stronę wyjścia.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przygotuj się na to, że od jutra śpię u ciebie –
poinformowałam go, starając się zachować jak najpoważniejszy głos.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ja nie mam nic przeciwko – stwierdził. Gdy ze zmęczenia
zachwiałam się na prostej drodze, wziął mnie pod rękę. – Ale nie sądzę, aby
Nathanielowi się to spodobało.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Poczerwieniałam na
twarzy. Zawsze tak reagowałam, gdy sytuacja zmuszała mnie, aby wyobrazić sobie
moich przyjaciół w łóżku. Zniesmaczona potrząsnęłam głową, zupełnie tak, jak
gdybym chciała wytrząsnąć z niej perwersyjne myśli. O dziwo, pomogło.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Znów zaserwowałam
Radfordowi kuksańca w głowę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Lizz, ostatnio jesteś jakaś agresywna – zauważył chłopak,
pocierając tył głowy. – Czy to są te całe wahania nastrojów spowodowane
napięciem przedmiesiączkowym?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Znów cios. Tym razem
silniejszy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zakładam, że tak. – Radford zachichotał wdzięcznie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
„Zamilcz. Nie denerwuj
mnie.”, zapragnęłam powiedzieć, nie miałam jednak siły, aby otworzyć usta.
Morfeusz rozłożył przede mną swe ramiona, a ja resztkami sił starałam się, aby
nie zatracić się w nich bez reszty.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Bez słowa wsiedliśmy do
dużego, srebrnego peugota i ruszyliśmy w podróż przez pogrążone we śnie miasto.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co tak długo? – zainteresował się Creig, patrząc z niechęcią,
jak składam głowę na ramieniu przyjaciela.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nie odpowiedziałam.
Radford poszedł w moje ślady.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Odpowiadaj, kiedy do ciebie mówię! – krzyknął mężczyzna, na co
bez zastanowienia podniosłam głowę i otworzyłam oczy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przepraszam, przysnęłam – mruknęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie interesuje mnie to. Pytałem, co zajęło wam tak dużo czasu?
– ciągnął mężczyzna.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
A co cię to obchodzi?
Mordowaliśmy niewinne zwierzątka, pasuje?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zupełnie nic – odparłam i znów wtuliłam się w ramię
przyjaciela.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Pytam się...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zasnęła. – Radford objął mnie ramieniem i przytulił do swojej
piersi. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nie widziałam twarzy
Creiga, domyślałam się jednak, że jest poważnie niezadowolony, iż nie uzyskał
odpowiedzi na swoje pytanie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Znam takich jak on. Chce
mieć wszystkich na swoje rozkazy. Nigdy nie pozwoli na to, aby coś poszło nie
po jego myśli. Jest twardy, nieugięty. Musi jednak pogodzić się z faktem, że
jestem wyjątkowa. Ze mną nie da się wygrać.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Słyszałam dochodzące z
oddali odgłosy samochodów, cichy szum wiatru i miarowy oddech Radforda.
Spojrzałam ostatni raz na Morfeusza, który uśmiechał się do mnie serdecznie.
Bez dłuższego zastanowienia wtuliłam się w niego niczym dziecko, które tuli się
do serca matki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Obudziły mnie pierwsze
promienie sobotniego słońca. Otworzyłam oczy. Pierwszą myślą, jaka zakłębiła
się w moim umyśle, było: „Skąd się tu wzięłam?”. Moje wspomnienia z
wczorajszego dnia kończą się na ramieniu Radforda na tyłach samochodu Creiga. A
teraz, nie wiedzieć czemu, budzę się w swoim łóżku – co prawda nadal w jeansach
i kraciastej koszuli. Lekko zdezorientowana udałam się do kuchni. Zastałam matkę
przygotowującą kanapki. Przeszło mi przez myśl, że to ostatni raz, gdy
przygotowuje je tylko dla nas dwóch. Poczułam się dziwnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mamo... wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale... w jaki sposób
znalazłam się w swoim pokoju? Przyznaję, że byłam tak zmęczona, że film urwał
mi się w samochodzie Creiga – powiedziałam i usiadłam przy stole.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Radford cię przyniósł i zaniósł do pokoju. Swoją drogą, nie
podejrzewałabym, że ten chłopak ma tyle siły... Masz bardzo fajnego kolegę –
odparła matka.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Też tak uważam. – Rozejrzałam się w koło. – Gdzie Creig?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Dorinda Kaviste położyła
na stole talerz apetycznie wyglądających kanapek.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tej nocy obchodził z kolegami wieczór kawalerski. Zobaczymy
się dopiero na uroczystości.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zachichotałam. Matka
popatrzyła niepewnie na to, jak dławię się kanapką.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak może wyglądać wieczór
kawalerski takiego starego dziada... – mimowolnie przed oczami stanął mi obraz
kilkorga mężczyzn w podeszłym wieku grających w karty i pijących tanie wino.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Elisabeth! – zganiła mnie matka. – Creig nie jest stary.
Jest... dojrzały.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak zwał, tak zwał – skomentowałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Kobieta wyraźnie
posmutniała. Mimo to nie mogłam udawać, że wszystko jest w porządku. Creig
nawet w najmniejszym stopniu nie jest kimś, kogo chciałabym widzieć w roli swojego
ojczyma. Nie potrafię wyobrazić sobie tego, że już niedługo będziemy mieszkać
pod jednym dachem. Ten mężczyzna bezsprzecznie pała do mnie bezpodstawną
nienawiścią. Jedno jest pewne – nigdy nie zastąpi mi ojca.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Naprawdę nie chciałabym przysparzać ci problemów i komplikować
życia w chwili, gdy i tak jest już nazbyt trudne, ale musisz wiedzieć, że nie
dogaduję się z Creigiem. Nawet więcej: nie cierpię go – powiedziałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Dałabym głowę, że w oku
Dorindy zakręciła się łza. W kuchni zapadła cisza.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przykro mi, Elisabeth, ale jakoś będziesz musiała to wytrzymać
– powiedziała nader ostrym jak na siebie tonem. – Sama powiedziałaś, że nie
masz prawa zabronić mi wyjść za mąż. Chyba nie zmieniłaś zdania?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie. Chodzi o to, że... nie miałam pojęcia, że Creig będzie taki...
nieznośny.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Creig nie jest złym człowiekiem. Kocham go.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Miłość jest ślepa – przypomniałam, po czym wróciłam do swojego
pokoju, zostawiając matkę sam na sam z myślami.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Rzuciłam się na łóżko i
wlepiłam wzrok w sufit. Nagle zapragnęłam, aby był przy mnie ojciec, lub żeby
chociaż móc usłyszeć jego głos.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Tato... potrzebuję
twojej pomocy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>Och, Lizzie... wiem.
Jest ci ciężko.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Proszę, wróć do mnie.
Tęsknię za tobą.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>Obawiam się, że to
trochę niemożliwe. Nie martw się – obiecałem ci przecież, że jeszcze kiedyś się
spotkamy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Ale kiedy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>Czas pokaże.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zawsze można
przyspieszyć ten proces.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Myślami powędrowałam do
starej wiatrówki ojca ukrytej w piwnicy, która idealnie nadałaby się to tego,
aby odebrać sobie życie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>To nie jest najlepszy
pomysł. Fortuna kołem się toczy. Kiedy przyjdzie czas, znów się zobaczymy.
Musisz uzbroić się w cierpliwość.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
A gdzie się spotkamy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>W lepszym,
piękniejszym miejscu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Westchnęłam głęboko.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
„Wróć do mnie”,
powtórzyłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>Nie mogę. Przecież
nie ma mnie już w twoim świecie.</i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nagle niczym piorun uderzyła
mnie pewna myśl. Była tak oczywista, iż przez chwilę zastanawiałam się,
dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej
mnie to przerażało.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Rozmawiam z martwym
człowiekiem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Czy to normalne? Z
pewnością nie. Czy ojciec naprawdę do mnie mówi, czy jego głos jest tylko
wytworem mojej wyobraźni? Jedno jest pewne – coś jest ze mną poważnie nie tak.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Pomyślałam, że może
powinnam spytać ojca, jak to możliwe, że może ze mną rozmawiać, stwierdziłam
jednak, że takie pytanie brzmiałoby głupio.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nałożyłam poduszkę na
głowę i nagle zapragnęłam, aby ten dzień już się skończył. Wiedziałam jednak,
że przede mną jeszcze masa wrażeń.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Natarczywy krzyk
suszarki momentalnie wyrwał mnie z i tak niezbyt spokojnego już snu. Niechętnie
podniosłam się z łóżka i zerknęłam na zegarek, który poinformował mnie, że
zostało mi około półtorej godziny na przygotowanie się do przyjęcia. „Mam
jeszcze sporo czasu”, przemknęło mi przez myśl. Pierwszym odruchem była
nieprzemożona chęć powrotu do łóżka. Szybko jednak odsunęłam od siebie owe
pragnienie, po czym podeszłam do szafy i - przeciągle ziewając - przyjrzałam
się sukience, którą specjalnie na tę wyjątkową okazję pożyczyłam od Jasmine.
Wizja włożenia jej nawet w najmniejszym stopniu mi się nie uśmiechała. Kreacja
była krótką do połowy ud, bogato marszczoną, satynową sukienką w ciemnoniebieskim
kolorze. Plecy były w pełni odkryte, jedynie dekolt nie przyprawiał mnie o
mdłości. Nie było mowy, abym chociażby zerknęła na błękitne szpilki stojące na
szafie. Niepewnie podniosłam wzrok do góry, szybko jednak tego pożałowałam. Na
myśl o włożeniu przygotowanego przez matkę obuwia zakręciło mi się w głowie.
Jestem przekonana, iż tak wysokie obcasy przerażają nawet zawodowe modelki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Niech to szlag.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Niechętnie wzięłam do
ręki sukienkę i czystą bieliznę, po czym powędrowałam do łazienki. W drzwiach
minęłam się z kobietą z wałkami we włosach, zieloną, niezidentyfikowaną mazią
na twarzy i we wzorzystym, flanelowym szlafroku, która potwierdziła moją
teorię, że kosmici istnieją. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i jak co
dzień przeczesałam włosy ręką. Udałam, że nie słyszałam wczorajszej wzmianki
mojej rodzicielki o makijażu i szykownej fryzurze.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Przejrzałam się w
lustrze.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Niech to szlag.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Sukienka może i
przylegała idealnie do mojego ciała, może i była dość ładna, jednak nawet w
najmniejszym stopniu mi nie odpowiadała. Należało by jednak zacząć od tego, że
bez wyraźnego nakazu lub groźby utraty dostępu do Internetu nigdy nie
włożyłabym czegoś podobnego. Wyglądałam komicznie, porównywalnie do
przesłodzonych księżniczek z Disneyowskich filmów. Nagle zapragnęłam zerwać z
siebie ubranie niczym Hulk, na szczęście jednak w ostatnich chwili powstrzymały
mnie słowa, które swego czasu często powtarzał mój ojciec.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
<i>Raz się żyje.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
A niech to szlag.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Lizz, jesteś już gotowa?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie ma mowy, żebym wyszła w tym do ludzi... – burknęłam pod
nosem. – Pewnie, mamo – dodałam głośniej.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Wyszłam z łazienki.
Zignorowałam swoje odbicie w lustrze w przedpokoju i usiadłam na kanapie.
Niemalże widziałam swój obraz w oczach matki, które mówiły wyraźnie, że mój
wygląd można by skatalogować gdzieś pomiędzy „niecodziennym” a
„oszałamiającym”. Ani trochę się z tym nie zgadzałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Moja rodzicielka zdążyła
już trochę poprawić swój wizerunek. Wałki na głowie ustąpiły miejsca eleganckim
lokom, zielona maź zniknęła, a na jej miejscu znalazł się gustowny, ale
delikatny makijaż. Przyszła pani Teatsy wciąż miała na sobie szlafrok – suknia
leżała na oparciu fotela. Wpatrywała się w kreację. Widać było, że w głowie kobiety
kłębią się przeróżne myśli. Po chwili przeleciała mnie wzrokiem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dobrze wyglądasz – podsumowała mnie, po czym przeniosła wzrok
na białą suknię.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dzięki – mruknęłam. – Pomóc ci to założyć? – zaproponowałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Dorinda Kaviste osunęła
się za oparcie fotela i wlepiła wzrok w sufit. Westchnęła. Do uroczystości
pozostała niecała godzina, ona jednak postanowiła marnować czas na romantyczne
westchnięcia.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Sama nie wiem – stwierdziła.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak to nie wiesz? – Podniosłam się i wzięłam do ręki kreację.
Była wyjątkowo ciężka. – Zastanawiasz się, czy nie ubrać jednak wyciągniętego
dresu? Mnie to i tak nie robi różnicy, i tak będziesz wyglądać jak ostatnie
nieszczęście – skwitowałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Matka przywykła już do
sarkastycznych uwag, które serwowałam jej niemalże codziennie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak myślisz, czy powinnam wychodzić za Creiga? – spytała
nagle. Jej policzki były zaczerwienione. Widać było doskonale, że kobieta
walczy z masą sprzecznych emocji, które atakują ją ze wszystkich stron, ze
wszystkich dziedzin jej życia.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Oczywiście. Jak to się
nazywa? Klasyczna, przedślubna niepewność. Obawa, że ta – jakże ważna – decyzja
może okazać się niesłuszną. Obawa co do własnych uczuć do drugiej osoby. Czy
małżeństwo mojej matki jest spowodowane uczuciem, czy może jedynie poczuciem
odpowiedzialności?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Znasz moje zdanie. W tej chwili jednak nie powinno mieć ono
dla ciebie żadnego znaczenia. Kieruj się sercem – zasugerowałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Matka spochmurniała.
Bała się.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Na litość, jesteś już dorosła! – krzyknęłam, na co Dorinda
podskoczyła niczym oparzona. – Ty jedna raczysz wiedzieć, co jest dla ciebie
najlepsze! Błagam...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Spojrzałam na matkę. W
jej oczach tliła się niepewność, na policzkach dało się dostrzec ślady łez.
Obraz mojej rodzicielki przywodził mi na myśl niewinne i bezbronne stworzenie,
które natychmiast potrzebuje pomocy. Stworzenie, które same z pewnością nie da
sobie rady w życiu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Ale czy taka właśnie nie
była Dorinda Kaviste? Jak bardzo muszę się starać, aby udało mi się ją zmienić?
Zawsze wychodziłam z założenia, iż ludzie się nie zmieniają. Teraz widzę, że
miałam rację.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->...nie dobijaj mnie. Weź się w garść – rzuciłam na odchodnym.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Wróciłam do sypialni,
gdzie do podręcznej torby spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i narzuciłam na
siebie płaszcz. Klnąc pod nosem, wsunęłam nogi w przerażającej wysokości
szpilki i - nie obejrzawszy się nawet na matkę - wyszłam z domu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Wielu znajomych powtarza
mi, iż moje kontakty z matką pozostawiają wiele do życzenia. Niejednokrotnie
słyszałam, że nie powinnam być wobec niej taka ostra. Na litość, nie jest już
przecież dzieckiem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Czy wspominałam już, że
czuję się tak, jakbym to ja musiała wychowywać swoją rodzicielkę? Zakładam, że
niejednokrotnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Do cholery, miałaś tu być godzinę temu! – powitał mnie Creig,
gdy w obstawie Radforda i Nathaniela przekraczałam próg sali. – Gdzie żeś się
podziewała?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Pan młody doglądał
właśnie przystawek, alkoholi, obrusów, naczyń i wszystkiego, co poustawiane
zostało na stołach. Patrząc na bajońską ilość jedzenia, nie miałam nawet
zamiaru wyobrażać sobie, ile policzą sobie za nie przybyłe z Polski kucharki i
wynajęci na tę okazję mistrzowie w przyrządzaniu sushi. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Witaj, Creig. - Uśmiechnęłam się szeroko i posłałam mężczyźnie
spojrzenie, przez które bezsprzecznie powinien paść martwy na świeżo polerowaną
podłogę. – Zaspałam. Mam nadzieję, że nie ominęło mnie przez to nic ważnego? –
rzuciłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Mężczyzna popatrzył na
mnie jak na kogoś, kto właśnie uciekł z kliniki psychiatrycznej. Złość, która
gotowała się w jego pulchnym organizmie rozbawiała mnie do łez.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zajmij się tym. – Mój przyszły ojczym wskazał niewyraźnym
ruchem ręki na torbę leżącą na jednym z krzeseł.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Torba zawierała
karteczki z imionami, które miały spocząć na talerzach. Miało to oszczędzić
sytuacji w stylu: „Ej, nie ma już dla mnie miejsca!”. Westchnęłam. Skrawków
papieru było tak dużo, iż w istocie przemknęło mi przez myśl, czy rozsądniej
nie byłoby rzeczywiście przyjść na miejsce godzinę wcześniej.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nim się zorientowałam,
zostałam sama. Creig udał się do kuchni, natomiast Nathaniel i Radford
postanowili zapalić. Nie pozostało mi więc nic innego, jak samej zabrać się do
pracy. Gdy spojrzałam na ogrom karteczek i miejsc, które miały zając, zakręciło
mi się w głowie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Niech to szlag.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Panna młoda dotarła na
uroczystość autem państwa Woodly. Wszyscy goście zajęli już swoje miejsca.
Creig stał przy ołtarzu w towarzystwie pastora. Razem wyczekiwali nadejścia
Dorindy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Poprawiłam sukienkę i po
raz ostatni rozejrzałam się w koło. Wszystko zdawało się być dopięte na ostatni
guzik. Gdy wybiła ostateczna godzina, wzięłam głęboki oddech. Uroczystość czas
zacząć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zebrani w sali wstali,
gdy na czerwony dywan wkroczyła rudowłosa kobieta. Miała na sobie białą,
elegancką suknię, która idealnie podkreślała jej drobną, aczkolwiek kształtną i
wręcz apetyczną budowę. Twarz kobiety osłaniał tiulowy welon. W jej krokach
dało się wyczuć niepewność. Z daleka można było dosłyszeć przyspieszone bicie
serca i nierówny oddech panny młodej.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Pan młody natomiast
zdawał się być doskonałym przeciwieństwem swojej przyszłej małżonki. Nie było w
nim ani grama delikatności. Pulchne, niezgrabne dłonie nerwowo poprawiały
mankiety koszuli. Twarz mężczyzny była lekko zaczerwieniona. Nawet w tej, jakże
podniosłej dla niego chwili, nie można by powiedzieć, że jest przystojny. Jego
czaszka połyskiwała w świetle świec. Na jego nosie spoczywały grube okulary.
Czarny garnitur niesmacznie opinał jego ciało. Niejednokrotnie w czasie
uroczystości drapał się po głowie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Mimo to Dorinda Kaviste
patrzyła na mężczyznę z miłością, dając świadectwo o tym, że nie ma znaczenia
wygląd, a to, co znajduje się w głębi serca. Ale co, na litość, ta kobieta
mogła dostrzec w sercu takiego idioty jak Creig?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Od tego momentu wszystko
toczyło się jak w filmie. Dłonie zakochanych splotły się w uścisku, który już
do końca życia miał symbolizować ich związek. Pastor bez przeciągania udzielił
parze sakramentu. Widać było bijącą od nich radość i niewyjaśniony blask, który
sprawiał, iż w tym momencie oboje wydawali się nieziemsko piękni. Odwróciłam
wzrok, gdy przyszedł czas na pocałunek.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zmywamy się – rzuciłam szybko i pociągnęłam Jasmine za rękaw. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nie zadawała pytań.
Ukradkiem wyszłyśmy z kościoła i popędziłyśmy do znajdującej się pięć minut
drogi stąd sali, gdzie miało odbyć się wesele. Po chwili zorientowałam się, że
Radford i Nathaniel idą za nami. Zwolniłyśmy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->„Dopóki śmierć nas nie rozłączy..!” – Radford niezdarnie
usiłował naśladować wyjątkowy akcent pastora. – To było takie urocze! – Brunet
chwycił dłoń Nathaniela, na co ten zarumienił się.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ta... przesłodkie – skomentowałam. – Aż mnie mdli.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Chłopak przeleciał mnie
wzrokiem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A ty co znowu taka wkurzona? – spytał, po czym wydobył z
kieszeni paczkę papierosów. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W nagłym przypływie
emocji wyrwałam chłopakowi pudełeczko z ręki i wrzuciłam w kałużę. Cała trójka
popatrzyła na mnie zaskoczona. Skrzyżowałam ręce na piersi, jednak ani na
chwilę nie zwolniłam kroku.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Co tak naprawdę było
powodem mojego niezadowolenia? Oczywiście ślub mojej matki. Nie chciałam, by
wychodziła za Creiga, nie mogłam jednak zabronić parze się pobrać. Jakby nie
było, sama wielokrotnie powtarzałam, że to jest ich życie i moje zdanie nie
powinno się w nim liczyć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Mimo to mam prawo do
poirytowania. Jakby nie było, nie spałam spokojnie od kilku dni.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nic mi nie jest. – Wzięłam głęboki oddech. Na moją twarz
powrócił uśmiech. Pochwaliłam się w duchu. Sztuka kontrolowania własnych emocji
nie należy do łatwych. Przyznaję jednak, że w gronie moich najbliższych jestem
mistrzem w tej dziedzinie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Radforda wyraźnie nie
usatysfakcjonowała moja odpowiedź. Pokręcił głową.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W takim razie dlaczego wyrzuciłaś moje papierosy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nathaniel, który przez
całą drogę trzymał bruneta pod rękę, w przeuroczym geście wydął usta, co
świadczyło o tym, iż nie podobało mu się to, co zrobiłam. Starałam się unikać
spojrzenia blondyna, które ciskało gromy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Martwię się o wasze zdrowie... – Skrzyżowałam palce za
plecami. Jasmine zachichotała.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Gdybyś rzeczywiście martwiła się o moje zdrowie, Elisabeth,
nie złamałabyś mi ręki – skwitował Nathaniel.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Poczułam nieprzemożoną
potrzebę ukręcenia tej ślicznej, blond główki. Ile razy mam powtarzać, że to był
wypadek?!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jeszcze słowo i poprawię to, co zaczęłam – syknęłam. Nathaniel
warknął w przedziwny sposób. Rzucił się w moją stronę, jednak został
natychmiastowo powstrzymany przez swojego chłopaka. Znów dosłyszałam wdzięczny
śmiech mojej przyjaciółki, która bez słowa kroczyła za nami.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dzieciarnia, spokój! – Głos Radforda przywrócił blondyna do
porządku.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Brunet w geście
przepełnionym dumą poprawił kołnierz marynarki, zupełnie, jak gdyby cieszył go
fakt, iż ma posłuch u swojego mężczyzny.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Ja i Nathaniel w jednym
pomieszczeniu – i to przez całą noc – to raczej nienajlepszy pomysł. Czy
mówiłam już, że ten dzieciak potwornie działa mi na nerwy? Zakładam, że tak.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Zakładałam, że właśnie w
tym momencie para nowożeńców wsiada do czarnej toyoty land cruiser zakupionej
przez Creiga specjalnie na tę okazję. Znaczyłoby to, iż miałam około 5 minut,
ażeby sprawdzić ostateczny stan dekoracji i jedzenia na uroczystość. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Cicho uchyliłam drzwi
kuchni. Zobaczyłam młodą Azjatkę pochyloną nad tacą, która najprawdopodobniej
właśnie doprawiała sushi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Ohayo, Kikasawa-san</i>. – Skłoniwszy się nisko, powitałam
kucharkę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Ohayo, Erisabesu-chan</i>. – Kobieta również odpowiedziała
mi ukłonem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Rozejrzałam się w koło.
Zobaczyłam dziesiątki talerzy z sushi poukładanych na stołach, szafkach, półkach
i parapetach. Uśmiechnęłam się. Uwielbiam sushi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Kikasawa-san powróciła
do doprawiania potrawy. Była zupełnie sama, a mimo to udało jej się w tak
krótkim czasie zrobić tak wiele...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i>Daijobu desu ka</i>? – spytałam, chcąc dowiedzieć się, czy
wszystko w porządku.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Kobieta zmieszała się.
Była naprawdę nieśmiała.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]--><i><span lang="DE">Hai,
Erisabesu-chan. </span>Arigatou*</i> – odparła. Z jej wypowiedzi zrozumiałam,
że wszystko jest tak, jak powinno być.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W drzwiach wyminęłam się
z Radfordem. Brunet – zagorzały fan języka i kultury japońskiej – wdał się z
Kikasawą-san w szczegółową konwersację na temat Shunji Igarashiego, znanego między innymi z roli Isabelli w „Paradise
Kiss” czy Tsutaya Otakiego z „Kimi ga odoru natsu”, którego kobieta
miała w swoim życiu okazję obsługiwać. Niesamowitym jest fakt, jak doskonale
potrafi porozumieć się w języku japońskim osoba, która zna go tylko z mang,
anime, japońskich filmów i piosenek.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Jeszcze raz rzuciłam
spojrzenie w kierunku kucharki. <i>Daijobu</i>, pomyślałam i zamknęłam za sobą
drzwi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Połyskująca w promieniach
jesiennego słońca toyota podjechała praktycznie pod same drzwi sali. Dopiero
teraz zauważyłam, iż kilkoro gości czeka już na zewnątrz. Rzuciłam porozumiewawcze
spojrzenie Jasmine, która w rogu korytarza konwersowała z Nathanielem.
Dziewczyna nieznacznie skinęła głową i podbiegła do orkiestry, aby poinformować
jej członków, że przyjęcie czas zacząć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Westchnęłam i otworzyłam
drzwi na oścież.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Serdecznie witam młodą parę! – ucieszyłam się. Wytrawny
obserwator mógł jednak wyczuć w moim głosie kroplę sarkazmu i poirytowania.
Zapewne udało się to Creigowi, ponieważ jego spojrzenie zmroziło mnie od stóp
do głów. Jak gdyby nigdy nic uśmiechnęłam się do niego sztucznie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 14.0pt; mso-bidi-font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]-->Lizz, kochanie! – Panna młoda kątem oka zajrzała do
bogato udekorowanej sali. W jej oczach pojawiły się łzy. <span style="font-family: Minecraftia; font-size: 14.0pt; mso-bidi-font-size: 12.0pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Niepewnie obejrzałam się
za siebie. Nie miałam pojęcia, czy płacze ze wzruszenia, czy może dlatego, że
dekoracje jej się nie podobają.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Coś jest nie tak?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 14.0pt; mso-bidi-font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt;">
</span></span><!--[endif]-->Wszystko jest doskonale! – Matka rzuciła mi się w
objęcia. Nie lubiłam się przytulać, więc jedynie delikatnie poklepałam Dorindę
po plecach. – Dziękuję, córeczko.<span style="font-family: Minecraftia; font-size: 14.0pt; mso-bidi-font-size: 12.0pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Uśmiechnęłam się do
siebie. Cząstka mojej duszy zawsze skakała z radości, gdy ktoś mówił mi:
dziękuję.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wystarczy. – Creig zdecydowanym ruchem dłoni usunął mnie z
przejścia i pociągnął za sobą żonę. Miałam ochotę zaserwować mu prawy sierpowy,
stwierdziłam jednak, że czerwony ślad na policzku źle wyglądałby na zdjęciach.
W ostateczności bez słowa usunęłam się w bok.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Za młodą parą do sali
ruszył tłum gości. Widziałam rodziców Creiga, którzy zadzierali nosy tak
wysoko, iż byłam pewna, że prędzej czy później o coś się potkną. Widziałam
wszystkich sąsiadów, szefa mojej mamy, znajomego sklepikarza, no i oczywiście
masę ludzi, których nie znałam i których z pewnością nie chciałabym poznać.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Gdzieś w tłumie
zobaczyłam trzy niemalże identyczne osoby. Trojaczki. Towarzyszył im Fabian i –
o dziwo – Dominic, kelner z Midnight Cafe. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Nagle poczułam, że coś z
całej siły uderzyło mnie w głowę. Zobaczyłam ciemność</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W pierwszej chwili
pomyślałam, że mógłby być to Creig, szybko jednak odrzuciłam to stwierdzenie.
Świat zakołysał się kilkakrotnie, po czym zniknął za mgłą. Został mi jedynie
niewielki otwór, przez który mogłam dojrzeć Jessicę Brownese. Kilka kroków za
nią szli jej bracia. Dziewczyna zdawała się być zamknięta w swoim świecie. Z
nikim nie rozmawiała, nie rozglądała się – jej wzrok był skupiony na czubkach
bielutkich pantofli.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
W pewnym momencie
kobieta podniosła głowę i niepewnie obejrzała się za siebie. Zakołysała się. Na
jej twarzy przez ułamek sekundy dało się dostrzec przerażenie. Coś błysnęło,
dało się dosłyszeć również stłumiony huk, jednak w tłumie gości i w dziennym
świetle nikomu nie udało się tego zauważyć. Nikomu oprócz mnie. Zamrugałam
oczami. Jessica zniknęła.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify;">
Mgła, jak ręką odjął,
zniknęła mi sprzed oczu. Cały świat powrócił no normalności. Nie licząc tego,
że znów zabrakło w nim jednej osoby.<span style="font-family: Minecraftia; font-size: 14.0pt; mso-bidi-font-size: 12.0pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
___</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
* Całą
konwersację można tłumaczyć tak:</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->‘Dzień dobry, Kikasawa-san.’</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->‘Dzień dobry, Elisabeth.’</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->‘Wszystko w porządku?’</div>
<div class="MsoBodyTextIndent2" style="margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo9; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->‘Tak, Elisabeth. Dziękuję.’</div>
Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-90957580762721934972012-06-09T09:13:00.000-07:002013-03-07T08:25:50.622-08:0005. Za dużo<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Wokół Nathaniela zebrał się już spory tłumek
rówieśników. Koledzy i adorujące go dziewczyny od samego rana nie odstępowali
go na krok. „Stęsknili się za nim”, przemknęło mi przez myśl. Z każdej strony
obsypywano go gradem pytań: „Co ci się stało?”, „Kto ci to zrobił?”.
Przysłuchiwałam się temu wszystkiemu z daleka, wciśnięta w kąt szkolnego korytarza.
Byłam wdzięczna Nathanielowi za to, iż zgodził się nie ujawniać – oczywiście za
namową Radforda – prawdziwego przebiegu wydarzeń. „To tylko niewinny wypadek,
nic wielkiego” – odpowiadał, rzucając mi przy tym mordercze spojrzenie.
Oczywistym było jednak, iż wciąż miał mi za złe. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Czy będzie się mścił? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Jak najbardziej.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Radford, jak na kochającego chłopaka przystało, był
cały czas przy nim. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, iż szmaragdowooki
brunet doskonale sprawdzał się w roli osobistego lokaja. Nosił za Nathem plecak
i otulał mu ramiona swetrem za każdym razem, gdy wraz ze swym orszakiem
przechodzili obok otwartego okna. Wyglądało to na wpół uroczo i komicznie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Nathaniel był jednak ostatnią osobą, jaką powinnam
się w tym momencie zajmować. Sytuacja, jaka miała miejsce tydzień temu, do tej
pory spędza mi sen z powiek. Profesor McAllen zniknął i - podobnie jak jego
brat – już nie wróci. Co do tego nie miałam żadnych wątpliwości. Dyrektor nawet
nie starał się ukryć, że nauczyciel zaginął bez śladu. Po kilku dniach
nieobecności profesora zatrudnił odpowiednie organy śledcze, które do tej pory
nieudolnie starają się odnaleźć McAllena. Była to niesamowita okazja dla mnie,
aby lepiej przyjrzeć się pracy zawodowych detektywów. Swego czasu w tego typu
śledztwach pomagał mój ojciec. W miarę możliwości zabierał mnie ze sobą do
pracy, dzięki czemu już jako dziecko mogłam poznać niektórych inspektorów. Już
w wieku pięciu lat byłam ceniona za niezwykły zmysł dedukcyjny. „Kiedy
dorośniesz, będziesz świetnym detektywem, Lizzie” – mówili. Czy mieli rację?
Miejmy nadzieję, że w ich przypuszczeniach był choć cień prawdy. Umiejętność poprawnej
dedukcji jest bowiem tym, czego w tym momencie najbardziej mi trzeba.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wszystko w porządku? – spytała Jasmine widząc, jak po raz
trzeci potykam się na prostej drodze. – Od tygodnia jesteś jakaś nieobecna. Czy
coś się stało? Powiedziałam coś nie tak?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Spróbowałam przekazać przyjaciółce jak najserdeczniejsze
spojrzenie. Niestety - nutka przygnębienia sprawiała, iż nie było ono zbyt
przekonujące.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To nie twoja wina. Mam po prostu gorszy dzień – odparłam
wymijająco.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Blondynka szeroko otworzyła oczy z zaskoczenia.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Chyba sobie żartujesz! Kto jak kto, ale Elisabeth Kaviste nie
miewa gorszych dni. Co to, to nie! Jeśli coś cię gnębi, to musi być coś
poważnego. Powiesz mi, co się stało, czy mam to z ciebie wyciągnąć siłą? – Jazz
skrzyżowała ręce na piersi i ustawiła się dokładnie naprzeciw mnie, wlepiając
we mnie srogie spojrzenie. Spuściłam wzrok. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Powtarzam ci, że nic się nie stało – mruknęłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Powtarzam ci, że nie uwierzę w takie wymówki. – Dziewczyna
chwyciła mnie za ramiona. – Pytam po raz ostatni: co się stało?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Lubiłam Jazz za to, iż w niektórych sytuacjach
potrafiła nie dać za wygraną. Sprawiała wrażenie niezwykle słodkiej i niewinnej
osóbki, jednak w istocie była w stanie wszcząć wojnę, jeśli tylko ktoś
odważyłby się odpowiednio ją sprowokować.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Westchnęłam głęboko.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Martwię się o profesora McAllena – odparowałam. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Jasmine spojrzała na mnie jak na maleńkie dziecko,
które nie ma pojęcia, jak się odnaleźć w tym okrutnym świecie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Naprawdę? Chyba rzeczywiście coś jest z tobą nie tak... –
Dziewczyna czule przyłożyła dłoń do mojego czoła. – Zimna jak lód –
skomentowała.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nic mi nie jest – mruknęłam i odsunęłam od siebie dłoń
blondynki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Widzę – skwitowała, po czym ruszyła do przodu. Bez słowa
udałam się w ślad za nią.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
To zrozumiałe, że Jazz nie podziela mojego
zmartwienia. Nikt poza mną nie ma pojęcia, co tak naprawdę się stało. I nie mam
zamiaru ich w tym uświadamiać. Swoją drogą i tak by nie uwierzyli.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Jest jednak coś, co w tym wszystkim interesuje mnie
najbardziej.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Czy McAllen żyje?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<i>Nie ukrywam, że jego zniknięcie jest niecodzienną
sprawą. Zajmijmy się jednak dedukcją. Czy wiążesz fakt zaginięcia profesora z
zagadką?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Zdecydowanie tak. McAllen był jednym z głównych
podejrzanych, a jego niecodzienne zniknięcie z pewnością ma niemałe znaczenie
dla całej sprawy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<i>Jaki jest związek wypadku z przed zaledwie
tygodnia i tego z przed 11 lat, wokół którego toczysz dochodzenie?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Bardzo duży. Oba zdarzenia przebiegły w niemalże
identyczny sposób, a ich ofiarami byli rodzeni bracia.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<i>Co możesz powiedzieć o samym wypadku? W jakich
okolicznościach miał miejsce? Co było w nim niezwykłego?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Przed moimi oczami pojawił się obraz, który od
pewnego czasu nie opuszczał moich myśli. Ciemna uliczka, deszcz i mężczyzna w
długim płaszczu uciekający w popłochu. Niezauważalne w mroku postacie, które
bezszelestnie pochwyciły McAllena. A potem wybuch. Światło tak jasne, jak gdyby
miasto nagle zaczęło płonąć. Po sekundzie płomień zbladł, aż w końcu zgasł
zupełnie. Profesor zniknął.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Stojąc w deszczu, zdążyłam jeszcze dokładnie przyjrzeć
się miejscu, w którym ostatni raz widziałam nauczyciela. Zgodnie z moimi
podejrzeniami na chodniku znalazłam napis, który w kilka chwil po wypadku
emanował tak jasno, iż rozświetlał zaułek niczym świeca. Jego treść, choć
ciągle nieodgadniona, była taka sama jak tego, który odnalazłam w miejscu wypadku
sprzed 11 lat.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Za oba incydenty odpowiedzialne są istoty, które z
pewnością nie są ludźmi. Czym więc mogą być? Czy to - tak popularne ostatnio -
wampiry? A może wilkołaki, czarownicy, upadłe anioły czy demony? Obawiam się
jednak, iż jest to coś, z czym ludzkość nie miała jeszcze okazji się zmierzyć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Posługują się czymś w rodzaju magii – co do tego nie
mam żadnych wątpliwości. Świadczą o tym między innymi znaki, jakie pozostawiły
po sobie oba wypadki. Napis reagujący na ludzki dotyk... sądzę, że przy obecnym
stanie rozwoju techniki skonstruowanie czegoś takiego nie byłby trudne,
niemniej jednak wątpię, aby ktoś zadawał sobie trud, by wmontować drogie,
elektroniczne urządzenie w chodnik. Czy są więc niebezpieczne dla ludzi? Czy
podobnie jak profesora McAllena mogą skrzywdzić każdego z nas? Mam wrażenie, że
porwanie braci nie było przypadkowe. Zrobili coś, czego nie powinni, a
sprawiedliwość pragnie teraz wyrównać rachunki. A może wręcz przeciwnie?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<i>To jest jedna z tych rzeczy, których przyjdzie ci
się dowiedzieć, kochanie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
W rozmowę z ojcem bezczelnie wtrącił się krawężnik,
wyprowadzając mnie tym samym z równowagi. Dosłownie. Gdyby nie pomocna dłoń
Jasmine, byłabym zmuszona zażyć kąpieli błotnej w przydrożnej kałuży.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dzięki – mruknęłam i stanęłam na równe nogi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Wyraz twarzy Jazz przywodził na myśl niebo na chwilę
przed burzą. Spojrzenie jej chmurnych oczu nie wróżyło nic dobrego.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Lizz! – krzyknęła, wprawiając mnie tym samym w zaskoczenie. –
Wróć na ziemię! Ciągle myślisz o tej swojej bzdurnej tajemnicy, tak?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Nie odpowiedziałam, a jedynie oniemiała wpatrywałam
się w przyjaciółkę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie uda ci się – ciągnęła. – W naszym mieście nic się nie
dzieje, żadna tajemnica nigdy nie istniała! Twój ojciec był dobrym kawalarzem i
zmyślił tą całą zagadkę. To była zabawa, a ty żyjesz nią przez cały czas.
Dorośnij, Elisabeth!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ale ja... </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Próbowałam bronić swoich racji, ale żaden argument
nie przychodził mi do głowy. Jak mogła twierdzić, że tajemnica, która nadaje
sens mojemu życiu, nie istnieje? Te wszystkie poszlaki nie mogą być zbiegiem
okoliczności. To wszystko ma głębszy sens, a moim zadaniem jest go dociec.
Jasmine tego nie zrozumie, ale ja wiem, jak jest.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ale co? Chcesz prawdy? Ja ci powiem, jaka jest prawda.
Kompletnie nic się nie dzieje. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Lepiej
wróć do normalnego życia, póki jeszcze je masz. Boje się, że kiedy w końcu się
ockniesz, może już być za późno.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Nie powiedziałam nic. Na rogu Clark Street i Railway
Avenue rozstałyśmy się bez słowa.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Korzystając z okazji, postanowiłam powrócić na
miejsce wypadku. Im świeższe są ślady, tym większa prawdopodobność, że coś uda
mi się znaleźć. W dniu incydentu warunki atmosferyczne nie sprzyjały bowiem
prowadzeniu dochodzenia.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Na początek spróbowałam dociec, z której strony
przyszedł, a raczej przybiegł nauczyciel. Doskonale pamiętałam, że była to
strona przeciwna do tej, z której szłam. Wracałam z Midnight Cafe, więc McAllen
zmierzał w jej stronę. Czy miał w tym jakiś cel?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Naśladując profesora, zrobiłam kilka kroków przez
zaułek, w którym zniknął. Rozglądałam się uważnie – doświadczenie nauczyło
mnie, iż w takich sytuacjach nie wolno niczego przeoczyć. Wytężyłam wzrok, co
już po kilku chwilach przyniosło zadowalające efekty. Pod kamienną ścianą, w
stosie śmieci spoczywał niewielki, metalowy przedmiot. Była to krótka, wąska
rurka zakończona czarną, plastikową kulką. Nie miałam wątpliwości, czym było
moje znalezisko. Bez zastanowienia wzięłam owy przedmiot do ręki i pociągnęłam
za jego oba końce, sprawiając iż zwiększył swą długość do około trzy czwarte
metra. Był to wskaźnik profesora McAllena. Ten sam, którym wodził po wiekowej
mapie, pokazując klasie trasę Jedwabnego Szlaku. Ten sam, którego uderzenie o
biurko niejednokrotnie uspokajało moich rówieśników. Ten sam, z którym
nauczyciel nie rozstawał się nigdy. Był jak przedłużenie ręki mężczyzny,
nieodłączny. To, że znalazł się tutaj, z pewnością nie stało się z woli jego
właściciela. Może wypadł z kieszeni nauczyciela w trakcie pościgu? A może za
wszelką cenę nie chciał, aby wpadł on w ręce tych, którzy go porwali?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Umieściłam znalezisko w torbie i ruszyłam do domu.
Wątpię, żeby udało mi się znaleźć jeszcze coś równie cennego.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
Wpadłam do mieszkania z nadzieją, że rzucę się na łóżko i
zasnę, pozostawiając chodź na kilka godzin życie świata własnemu biegowi.
Przeznaczenie miało jednak wobec mnie inne plany. Już u wejścia zaskoczyło mnie
ciche szlochanie dochodzące z kuchni.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mamo? – zagadałam, wchodząc do kuchni. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Kobieta nie zareagowała. Siedziała przy stole,
ukrywając twarz w dłoniach. Jej ramiona poruszały się szybko, co wskazywało na
to, że była roztrzęsiona.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czy coś się stało? – spytałam. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Znów nie uzyskałam odpowiedzi. Dorinda poruszyła się
jednak. Wzięła do ręki niewielki, biały przedmiot leżący przed nią i umieściła
go w mojej dłoni. Obejrzałam go dokładnie, po czym również zadrżałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mamo! – wrzasnęłam i od razu skarciłam się w duchu. Nie
powinnam na nią krzyczeć. Na pewno nie teraz.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Łzy popłynęły ciurkiem z oczu mojej matki. Bez
zastanowienia odgarnęłam burzę marchewkowo-rudych włosów z jej twarzy i
spojrzałam w jej napuchnięte oczy. W mojej głowie kłębiły się setki pytań,
jednak nie potrafiłam złożyć ich w choć jedną logiczną wypowiedź.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->J...jak? – wydukałam w końcu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Dorinda z trudem nabrała powietrza. Widziałam
doskonale, jak walczy z kolejnym napadem płaczu. Po kilku chwilach udało jej
się w końcu wykrztusić zdanie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie wiem nawet, od czego zacząć – wykrztusiła.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Najlepiej od początku. – Obeszłam stół dookoła i usiadłam na
krześle stojącym naprzeciw matki. – Jak, gdzie, kiedy, z kim, dlaczego i jak
mogłaś? – Z trudem zmusiłam się do tego, aby w moim głosie nie dało się wyczuć
goryczy i żalu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Kobieta jeszcze raz westchnęła ciężko.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Od pewnego czasu spotykałam się z mężczyzną o imieniu Creig...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Więc czemu nic mi o nim nie opowiedziałaś? – spytałam z
wyrzutem. – Myślałaś, że mogłabym zabronić ci się z nim widywać?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ja... chyba tak.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Tym razem to moje przeciągłe westchnięcie przerwało
chwilę ciszy. Wiedziałam doskonale, że moja matka jest trochę... jakby to ująć?
Dziecinna. Tak, dziecinna, ale nie miałam pojęcia, że aż tak bardzo. Jak mogła
tak pomyśleć?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przypominam ci, że mimo wszystko to ty jesteś moją matką, a
nie ja twoją. Chyba wiesz, co się z tym wiąże?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Kobieta potulnie pokiwała głową, zwiększając tym
samym moje nieodparte wrażenie wyższości na jej osobą.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mniejsza o to. Mów dalej.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Co tu dużo mówić... – Wzruszyła ramionami.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Spuściłam wzrok. O przebieg dalszych wydarzeń nawet
nie wypadało mi pytać.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Kuchnię wypełniał cichy odgłos pochlipywania. Razem
z matką siedziałyśmy w milczeniu, zastanawiając się nad kolejnym ruchem w grze
zwanej życiem. Byłam pewna, iż w głowie mojej rodzicielki nie bylo choćby
cienia pomysłu, żadnego logicznego rozwiązania. Zawsze tak było. Odkąd
zostałyśmy same, to ja myślałam, ona natomiast trzymała się moich sugestii,
traktując je jak świętość. Teraz wszystko się zmieni. Pojawi się kolejne
dziecko, które to ona będzie musiała wychować. To ona będzie musiała stawić
czoło wyzwaniu, jakim jest rodzicielstwo.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
To właśnie jest ironia losu, nieprawdaż? Od lat
wychowuję własną matkę. Czas jednak, aby wzięła się w garść i pokazała światu,
że jest, na litość, dorosłą kobietą i potrafi sama o siebie zadbać.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A co z tym... mężczyzną? – zaczęłam cicho. – Chyba nie
pozwolisz mu, aby w takiej sytuacji zostawił cię samą, prawda?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Kobieta patrzyła na mnie niepewnie. Wciąż jeszcze
była w szoku. Ja wiedziałam jednak, jak należy z nią rozmawiać. Pociągnęła
nosem i otarła łzę spływającą po jej policzku.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wspominał, iż chciał, abyśmy się pobrali... – wykrztusiła
cicho, jakby w obawie przed moją reakcją.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->W takim razie czy coś stoi na przeszkodzie? Skoro wy... chyba
go kochasz, tak? – spytałam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ja... tak, kocham go.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Gałąź drzewa musnęła okno. Na zewnątrz rozpętał się
wiatr. Znów zbierało się na burzę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Więc nie widzę problemu, mamo. Skoro go kochasz i z tego, co
rozumiem, on ciebie również, czemu nie mielibyście stworzyć rodziny?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Mój spokój, opanowanie, wyrozumiałość i luźny
stosunek do świata czasem zadziwiały nawet mnie, </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Lizz... – Dorinda wzięła głęboki oddech. Widziałam w jej
oczach, że powoli nabiera sił. – Bałam się, że możesz go nie zaakceptować.
Zawsze tak bardzo byłaś przywiązana do ojca... byłam pewna, że nie wyobrażasz
sobie, aby inny, obcy mężczyzna mógł ci go zastąpić.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
A więc o to chodziło... Swoją drogą, to całkiem
dobre wyjaśnienie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Żaden mężczyzna nie byłby w stanie zastąpić mi ojca, a tobie
nikt nie zastąpi pierwszego męża. Ale czy nie sądzisz, że on, patrząc na ciebie
z góry, wolałby abyś była szczęśliwa? Jedną z tych rzeczy, których mnie
nauczył, jest to, że szczęście drugiej osoby należy zawsze stawiać wysoko ponad
swoim własnym. On chciałby, żebyś teraz była szczęśliwa.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Tym razem spod zasłony łez na twarzy matki widać
było uśmiech. Łzy wzruszenia? Bardzo możliwe.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Kobieta obeszła stół i bez słowa wzięła mnie w
ramiona. Chociaż na co dzień nie przepadałam za tego typu czułościami, objęłam
jej dłoń i przycisnęłam do policzka, chcąc w ten sposób przekazać jej jak
najwięcej pozytywnych myśli, jak najwięcej ciepła, które w tym momencie tak
bardzo było jej potrzebne.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Za co to? – spytałam po chwili.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jesteś naprawdę niesamowita, Elisabeth. Mało kto podszedłby do
takiej sprawy z taką wyrozumiałością. A do tego zawsze wiesz, jak podnieść mnie
na duchu. Jak ty to robisz? – Promienny uśmiech rozświetlił twarz matki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Uśmiechnęłam się pod nosem. Lubiłam, gdy ktoś
doceniał moje przymioty.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Pogódź się z tym, że jestem wyjątkowa – rzuciłam wtulając
twarz w pierś matki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 3pt; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
Zawiodłam się. Dzisiejsza burza była wyjątkowo łagodna.
Liczyłam, iż pioruny niejednokrotnie rozjaśnią niebo strzelistą łuną. Moje
oczekiwania nie zostały jednak spełnione. Po kilku wyjątkowo nieefektownych
grzmotach burza udała się na spoczynek. Zrezygnowana odeszłam od okna i zajęłam
miejsce przy biurku, po czym rozłożyłam na nim zeszyt. Od czasu zniknięcia
profesora McAllena udało mi się uzupełnić w nim wiele informacji. Ustaliłam
listę osób podejrzanych o związek z moją tajemnicą. Na czele stał oczywiście
pan profesor. Za nim Jasmine, Vanessa, Radford, Nathaniel, Jefferey... ściślej
mówiąc – niemalże wszyscy moi najbliżsi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
Westchnęłam głęboko. Czy to możliwe, że tak wiele osób
usiłuje coś przede mną ukryć?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<i>Wszystko jest możliwe, Lizz.</i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Tak, być może. Dalej jednak sądzę, że... czy może
trochę nie przesadzam? Jasmine ma rację. To wszystko jest irracjonalne. Nie
możliwe, by...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<i>Lizz, za daleko doszłaś, abyś mogła się teraz
wycofać. Masz masę poszlak, musisz jednak połączyć je w jedną całość. Jestem
pewien, że ci się to uda.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Dalej nie widzę w tym wszystkim sensu. To, co udało
mi się odkryć, nie ma ze sobą najmniejszego związku.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Przed oczyma stanął mi obraz ojca, który wzdycha
głęboko i ze swym czarującym uśmieszkiem mówi, iż muszę się jeszcze wiele
nauczyć, czule głaszcząc mnie przy tym po głowie. Usłyszałam jego cichy
chichot, który zawsze dodawał mi otuchy.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Wyjęłam z torby wskaźnik profesora McAllena,
sporządziłam jego rysunek i wkleiłam starannie do zeszytu na stronie, gdzie
opisywałam postać nauczyciela. Jakby nie było, wskaźnik był nieodłącznym
elementem jego osoby.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Czy zwykły, metalowy wskaźnik może być dla
nauczyciela aż tak istotny? Na litość, to tylko nic nie warty kawałek metalu!
Dla profesora był on jednak ważny niczym berło dla władcy. Dlaczego więc
wyrzucił go w ciemnym zaułku? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Pragnąc zrobić dobry uczynek, postanowiłam wybrać
się do sklepu, aby zrobić zakupy. Zrozumiałam od razu, iż mojej matce może być
teraz coraz trudniej wykonywać tak podstawowe czynności. Jednak gdy na klatce
schodowej dosłyszałam urywek rozmowy dwojga mężczyzn, momentalnie zaniechałam
swoje plany. Znajdowali się piętro niżej, prawdopodobnie siedzieli na schodach.
Rozsiadłszy się ostrożnie na jednym ze schodków, kierując się wrodzonym
instynktem detektywa, wytężyłam słuch.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jasmine mówiła, że on To ma. Jesteś pewien, że czegoś nie
przeoczyłeś? – spytał pierwszy z mężczyzn. Jesseron.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, jestem pewien. Przeszukałem wszystko: mieszkanie, biurko
w szkole, piwnicę... Zapewniam cię, że gdyby To miał, znalazłbym To – odparł
Fabian. W jego głosie można było wyczuć lekkie poirytowanie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Jesse westchnął głęboko.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wierzę ci. Ale coś tak ważnego nie mogło rozpłynąć się w
powietrzu – stwierdził blondyn.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->A skąd wiesz, że gdy go porywali, po prostu nie zabrali Tego
ze sobą?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Bo gdyby rzeczywiście tak było, zeszłej nocy nie wróciliby tu
z powrotem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Fabian zamarł. Podobnie jak ja. O czym Jesse
rozmawiał ze swoim przyjacielem? Oczywiście o porwaniu McAllena. Ale po co
Fabian przeszukiwał jego mieszkanie? Czym jest owo To, na czym tak bardzo im
zależy? Czemu te wyimaginowane stworzenia, które porwały profesora, wróciły
zeszłej nocy do Tastentoon?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Mój mózg pracował na pełnych obrotach. Czy to, co do
tej pory odkryłam, w jakiś sposób przybliżyło mnie do rozwiązania zagadki? Jak
najbardziej. Wszystko powoli zaczyna układać się w jedną całość. Przed oczami
miałam już zarys całej sytuacji, brakowało tylko kilku elementów układanki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Wiele lat temu Henry McAllen i jego brat weszli w
posiadanie Tego. Komuś się to nie spodobało. Bracia wiedzieli o tym, jednak za
wszelką cenę chcieli To zatrzymać. Uciekli i osiedlili się w Tastentoon. Żyli w
tym niepozornym mieście w zupełnej harmonii z jego mieszkańcami, aż do czasu,
kiedy 11 lat temu tajemnicze stworzenia w biały dzień napadły na bezbronnego
brata profesora. Od tamtego czasu McAllen trzymał się na baczności. Aż do dnia,
kiedy i na niego przyszedł czas. Te... stworzenia miały nadzieję, iż będzie
miał To. Jednak nie miał, dlatego też wróciły tu wczoraj. Czy To znalazły? I
czym owo To może być? Czy to broń? A może warta fortunę szczepionka przeciw
nieuleczalnej chorobie?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
I skąd Jasmine wiedziała, że McAllen To ma? Jeszcze
do niedawna nie miałam pojęcia, że moja przyjaciółka zna Fabiana, a teraz
dowiaduję się również, że mają jakieś wspólne sprawy, o których ja nie miałam
pojęcia. Co jeszcze ta niepozorna dziewczyna przede mną ukrywa?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zaczynam się bać – odezwał się w końcu Fabian. Po tonie jego
głosu dało się wywnioskować, że mówi całkiem poważnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czego? – spytał Jesseron.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rozmawiałem z Jasmine na temat streechartsów. Twierdzi, że
mają one niezwykle czuły węch. I do tego niezawodną pamięć do zapachów. Woń
Radforda, Jasmine, Jessici, nawet twoja... wszystko to można było wyczuć w
szkole, a założę się, że tym razem jej nie przeoczyli. Jestem pewien, że
przekazali Patrickowi informację o tym, że tu jesteście. Prędzej czy później
wyśle swoich sługusów i po was.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Zadrżałam z zimna. Nadchodząca zima dawała się we
znaki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ostatnio twierdziłeś, że Patrick jest przekonany, że nie
żyjemy – zauważył Jesse.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Udało mi się przekonać co do tego Caspera. Patrick chce mieć
dowody, że nie musi się już was obawiać.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Jesseron westchnął z irytacją.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dałbyś radę sfałszować jakieś dowody naszej śmierci? Chyba nie
muszę tłumaczyć ci, jakie to dla mnie ważne? Gdyby udało ci się go przekonać...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To wtedy co? – zainteresował się szatyn.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Usłyszałam ciche cmoknięcie. Czy to możliwe, że
Jesse właśnie pocałował Fabiana?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Zakładam, że jednak mój słuch dokonuje swego rodzaju
przekłamań.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Kiedy wracasz do Milandii? – spytał po pewnym czasie Jesse.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Muszę tam być najpóźniej jutro wieczorem. W niedzielę rano
otwierają Bramę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Hm... – w głosie Jessa dało się wyczuć grymas niezadowolenia?
– A co by się stało, gdybyś wyjechał jutro z samego rana? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Myślę, że gdybym pędził do Oslo na złamanie karku, być może
zdążyłbym...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Po chwili dosłyszałam cichy chichot. Nie opuszczało
mnie jednak wrażenie, iż nie zrozumiałam puenty dowcipu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Po chwili usłyszałam głos Jessici dobiegający z dołu
przy akompaniamencie kroków dwojga osób. Zaryzykowałam i wystawiłam głowę przez
barierkę. Zobaczyłam postacie Jessici i Jeffereya pochylające się nad dwojgiem
mężczyzn siedzących na schodach. Jedyna kobieta w towarzystwie zdawała się być
mocno poirytowana. Ręce miała skrzyżowane na piersiach. Piorunowała młodszego
brata wzrokiem. Po chwili odsunęła na bok pasmo grzywki i zwróciła się do
Fabiana.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie mów mi, że ten idiota znowu zapomniał kluczy – warknęła.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ależ skąd! – Na twarzy bruneta pojawiło się rozbawienie. –
Ee... klucze zjadł mu pies... –Uśmiechnął się.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Dziewczyna popatrzyła na niego z politowaniem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zostały w domu. – Jesseron wlepił wzrok w czubki butów. – Nie
miałem pojęcia, że wrócicie tak późno! Gdzie się szlajaliście?!</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->My? – Jessica ukradkiem zerknęła na starszego z braci. – My, w
przeciwieństwie do ciebie, staraliśmy się poczynić jakieś kroki w celu
ochronienia naszej rodziny przed niebezpieczeństwem. Niewątpliwe przecież, że
wydarzenia z ostatnich dni mogą być negatywne w skutkach również i dla nas.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Jesseron spuścił wzrok.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wiem o tym. Właśnie o tym rozmawialiśmy – powiedział.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Rozmawialiśmy z rodzicami Jasmine – ciągnęła dziewczyna. –
Radziliśmy, aby nie spuszczali jej z oczu, a w przypadku, gdyby nagle zniknęła,
mają natychmiastowo skontaktować się z nami.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Jefferey jedynie nieznacznie pokiwał głową.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->To mądra dziewczyna i w razie czego na pewno sobie poradzi –
stwierdził Fabian, podnosząc się i otrzepując spodnie. Jesse poszedł w jego
ślady.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niewątpliwie, jednak nie zmienia to faktu, że to tylko dziecko
i do tego bez żadnej broni.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Cała czwórka popatrzyła po sobie. W ich oczach widać
było nagłe zainteresowanie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Naprawdę myślicie, że ten cały McAllen miał To? – zaczął po
chwili Jefferey. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wszystko na to wskazuje. Wygląda jednak na to, że To
zwyczajnie zapadło się pod ziemię.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Po długim czasie siedzenia w niewygodnej pozycji na
schodach moje mięśnie zaczęły kategorycznie odmawiać posłuszeństwa. Chcąc
zmienić nieco ułożenie nóg, uderzyłam kolanem w róg schodka, co poskutkowało
głuchym hukiem, który rozniósł się echem po klatce schodowej. Całą czwórka
zamilkła. Wszyscy intuicyjnie spojrzeli w górę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Doświadczenie nauczyło mnie, by w tego typu
sytuacjach zachowywać kamienny spokój. Najciszej jak się da wtuliłam się w ścianę,
po czym wstrzymałam oddech.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Elisabeth, ile razy prosiłem cię, abyś przestała
podsłuchiwać!? – wrzasnął Jesseron.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Serce zabiło mi mocniej, gdy z ust blondyna padło
moje imię. Czy naprawdę mnie zauważył? Niemożliwe.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Przestań, Jesse, jej tu niema. – Fabian próbował udobruchać
przyjaciela. – Jesteś poważnie przewrażliwiony na punkcie tej dziewczyny.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Jasnowłosy warknął niczym dama, której ktoś właśnie
zwrócił uwagę na temat tego, jak sukienka podkreśla jej fałdki na brzuchu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ona naprawdę mnie denerwuje – syknął. - Ciągle wtyka nos w nie
swoje sprawy. Zapewniam was, że kiedyś będziemy mieć przez nią problemy. –
Jesseron skrzyżował ręce na piersi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Jessica klasnęła w dłonie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->No, dzieciarnia, zbierać się – zarządziła. – Jefferey, ty idź
po Radforda. Fabian, zostaniesz z nami na kolacji?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Jeff posłusznie ruszył w stronę mieszkania
Nathaniela. Na moje szczęście wybrał windę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Z miłą chęcią. – Brunet uśmiechnął się szeroko.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->I tak nie miałbyś wyboru – dodała dziewczyna, po czym złapała
dwójkę przyjaciół za kołnierze i poczęła prowadzić ich do mieszkania.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Widać już, kto w rodzinie Brownesów nosi spodnie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Miałam raptem dwie sekundy, aby zniknąć ze schodów,
którymi właśnie zamierzali przejść Brownesowie. Najciszej jak się da podniosłam
się z miejsca i popędziłam na swoje piętro. Gdy byłam z powrotem w mieszkaniu,
z ulgą zamknęłam za sobą drzwi.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Gdzie byłaś? – zainteresowała się mama, wyglądając ciekawie
znad rodzinnego albumu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Postanowiłam zaczerpnąć świeżego powietrza. Musiałam sobie
pewne rzeczy poukładać w głowie – wytłumaczyłam.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Kobieta zamknęła album i spuściła wzrok. Musiała
mnie źle zrozumieć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Lizz, zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko jest dla
ciebie... dość nieoczekiwane... – zaczęła Dorinda.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wszystko jest w porządku – przerwałam jej. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Miałam szczerą nadzieję, że szybko uda jej się
pogodzić z faktem, że nie mam problemów z zaakceptowaniem całej sytuacji.
Strzelanie fochów i robienie niepotrzebnych problemów zdecydowanie nie jest w
moim stylu.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jesteś pewna?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tak, zdecydowanie. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Wzięłam jabłko z kosza stojącego na stole, otarłam
je o sweter, a na odchodnym rzuciłam matce serdeczny uśmiech. Następnie
zamknęłam się w swojej sypialni. Zapaliwszy lampkę i przy biurku i jedną ze
świec na oknie, rozłożyłam przed sobą zeszyt, a w dłoń chwyciłam długopis. Tyle
nowych rzeczy udało mi się dzisiaj dowiedzieć! Po pierwsze i po najważniejsze –
uzupełniłam informacje na stronie poświęconej Jasmine. Napisałam o tym, że
Brownesowie w wielu niezrozumiałych dla mnie sprawach bardzo liczą się ze
zdaniem mojej przyjaciółki. Kim dla nich jest na niepozorna dziewczyna? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
A tak nawiasem mówiąc... czy przez wzgląd na
wydarzenia z ostatnich dni powinnam nadal nazywać Jazz przyjaciółką? W prawdzie
przyjaciel to nie ten, o kim wiemy dokładnie wszystko. Jest to osoba, której
jesteśmy w stanie bezgranicznie zaufać, a jednocześnie pozostawić jej prawo do
własnych spaw. A czy ja ufam Jasmine? Mam nieodparte wrażenie, że od początku
naszej znajomości mnie okłamuje. A co, jeśli robi to dla mojego dobra? Jeśli
nie może postąpić inaczej? Są sekrety, których nie powinno się wyjawiać. Jako
detektyw-amator powinnam się z tym liczyć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Jakby się tak dłużej zastanowić, mam co do Jasmine
mieszane uczucia. Nigdy mnie jednak nie zawiodła, co bardzo sobie w niej cenię.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Po pewnym czasie przerzuciłam kartki zeszytu i
trafiłam na stronę poświęconą McAllenowi. Dodałam na niej informację, że
prawdopodobnie był w posiadaniu Tego – cokolwiek by to nie było – i że jakiś
Patrick – kimkolwiek by nie był - bardzo chce dostać To w swoje ręce. W tym
celu wysyła do Tastentoon te dziwne stworzenia, z którymi zetknęłam się w
chwili porwania profesora. Jak nazywał je Fabian? Streechartsy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Na marginesie dorzuciłam również informację, że to
Jessica jest głową rodziny Brownesów, a Jesseron ma lekką tendencję do gubienia
kluczy. No i jeszcze to, że wyżej wymieniony Patrick twierdzi, iż Brownesowie
nie żyją. A z pewnością chciałby, żeby nie żyli. Co takiego zrobili, że ktoś
pragnie ich śmierci? </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Po uzupełnieniu zebranych dotychczas wiadomości
odłożyłam zeszyt na półkę i - z uczuciem spełnienia - przeciągnęłam się na
krześle. Miałam wrażenie, iż poczyniłam znaczne kroki naprzód w moim śledztwie.
Ciężko pracowałam i na szczęście widać było efekty. Mimo to nie miałam ochoty
na urlop. Historia zaczynała się rozkręcać.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Mimo przepełniającego mnie entuzjazmu, morzył mnie
sen. Przebrałam się w piżamę i usiadłam na parapecie, by chociaż przez chwilę
przyjrzeć się zapadającemu w sen miastu. Wlepiłam wzrok w tarczę księżyca,
która hojnie obdarowała Tastentoon mętnym blaskiem. Był piękny.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Nagle obraz nocnego nieba przesłonił mi zupełnie
odmienny widok. Znalazłam się w parku, gdzieś na moście. Momentalnie promienie
zachodzącego słońca zakłuły mnie w oczy. Przymrużyłam powieki i rozejrzałam się
w koło. Nieopodal mnie stała Vanessa - podobnie jak ja - wpatrując się w
zachód. Podeszłam bliżej. Po chwili zdałam sobie jednak sprawę z tego, iż nie
zauważa mojej obecności. Poczułam się dziwnie. Żołądek zakręcił mi się
kilkakrotnie, gdy przeszłam przez ciało dziewczyny niczym duch. Wychodząc z
założenia, że cała sytuacja jest jedynie snem, przysiadłam na moście i -
skrzyżowawszy ręce na piersiach - wlepiłam wzrok w koleżankę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Nie czekałam długo. Już po chwili obok Vanessy
pojawiła się Jasmine. Tak przynajmniej zdawało mi się na początku. Po dłuższych
oględzinach stwierdziłam jednak, że nowoprzybyła ma proste, trochę ciemniejsze
i znacznie dłuższe włosy niż moja przyjaciółka. Dodatkowo twarz dziewczyny
zdobiła głęboka blizna. Poza tymi drobnymi szczegółami nie różniła się niczym
od Jasmine. Bliźniaczki?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Na widok blondwłosej Vanessa wytrzeszczyła oczy.
Przyglądała się nowoprzybyłej przez dłuższą chwilę, co ta znosiła bez słowa. Po
chwili wzięła dziewczynę w obcięcia i obdarowała ją namiętnym pocałunkiem.
Zniesmaczona odwróciłam wzrok.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tamitaya! – wrzasnęła Vanessa. Nigdy wcześniej nie widziałam
na jej twarzy tak szczerego uśmiechu. – Co ty tu robisz? Na litość, jak mnie
znalazłaś? – Ness nie wypuszczała dziewczyny z objęć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Niestety nie przybyłam tu z wizytą towarzyską. – Blondynka
odsunęła się od swojej towarzyszki na długość ramienia, wciąż jednak uśmiechała
się do niej zalotnie. Również jej głos był zupełnie inny; nie tak słodki i
czysty, jak u Jazz. - Przysyła mnie twój brat. Miałam przekazać ci informację,
iż Casperowi udało się uzyskać dostęp do zbrojowni mojej siostry. Mieliśmy
cichą nadzieję, że może ona w jakiś sposób weszła w posiadanie Steli. Myliliśmy
się. Niemniej jednak natknęliśmy się na masę interesującej broni, którą Patrick
każe ci się zaopiekować. Użyjesz jej przy porwaniu naszych uciekinierów.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Dziewczyna powiedziała to tonem, który napełnił mnie
niepokojem. Odniosłam wrażenie, jakby wiedziała, że Vanessa spodziewała się
usłyszeć coś zupełnie odmiennego. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Że jak!? – Vanessa wyglądała na przerażoną. – Przecież to
zepsuje nasz misterny plan! Sytuacja z Jasmine i Brownesami jest bardzo
delikatna, a ten idiota chce zrobić wszystko po swojemu!? Casper miał go
pilnować.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wiem, wiem. – Tamitaya skrzyżowała ręce na piersi i oparła się
o barierkę. – Niestety nie jest to takie proste. Dowiedział się o poszukiwaniach
Steli, McAllenach i zbrojowni Jasmine, no i postanowił wziąć sprawy w swoje
ręce.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Idiota! – wrzasnęła Ness i nerwowo zrobiła kilka kroków o
drewnianym moście. Deski, po którym stąpała, wydały charakterystyczny dźwięk. –
Ile wie?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Wystarczająco mało, żeby przez głupi błąd zniszczyć nasz układ
z Jasmine, ale na tyle dużo, żeby polować na Stelę – wyjaśniła blondwłosa.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Tego starucha zdążył już porwać. – Vanessa oparła się łokciami
o barierkę i wlepiła wzrok w niewielki zbiornik wodny, który przepływał pod
nami. – On miał Stelę, wiedziałam. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Ale nie miał jej przy sobie – stwierdziła Tamitaya. – Patrick
podejrzewał, że mógł ją gdzieś ukryć albo przekazać Brownesom.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Vanessa warknęła przeciągle.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czy Casper nie miał go przekonać, że oni nie żyją? Na
litość...</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Ciemnowłosa była wyraźnie załamana zaistniałą
sytuacją. Widać było, że sprawy nie układały się po jej myśli. Los uparcie
starał się działać na jej niekorzyść. Odniosłam jednak wrażenie, że w wirze
związanych z nią wydarzeń również moi przyjaciele mogą ucierpieć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie chce go słuchać – powiedziała spokojnie Tamitaya.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Akurat w tej sprawie!? Dlaczego nie sprzeciwił mu się, kiedy
wprowadzali zakaz picia cappuchina z mlekiem, co?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Blondwłosa uśmiechnęła się, co jeszcze bardziej
poirytowało Vanessę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Patrick jest przekonany, że Brownesowie są gdzieś na Ziemi od
czasu, gdy streechartsy wyczuły w tym miejscu ich zapach. Twój też, dlatego
wiedziałam, gdzie cię szukać. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->No tak. – Odniosłam wrażenie, że Vanessa lada moment
eksploduje. Drżała na całym ciele. – Czyli rozumiem, że zamierza teraz porwać
wszystkich po kolei, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie mają przy sobie Steli,
tak?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dokładnie – odparła blondwłosa.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Vanessa westchnęła głęboko. Wręcz poczułam, jak
tlące się w niej emocje powoli opuszczają jej ciało, pozostawiając po sobie
jedynie ledwie widoczny cień wątpliwości. Gdy oparła się plecami o barierkę
mostu, promienie zachodzącego słońca nadały jej kruczoczarnym włosom złocisty
blask.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dobrze – powiedziała po chwili. – Teraz nie zostaje nam nic
poza doglądaniem całej sytuacji na miejscu. Muszę dopilnować mojego brata, żeby
nie zrobił Brownesom krzywdy. Przede wszystkim nie możemy pozwolić, żeby coś
stało się Jasmine.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Obawiam się, że twój brat ma co do niej nieco inne plany.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Ciemnowłosa drgnęła, jednak tym razem udało jej się
opanować przypływ emocji.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Dlaczego nie spróbujemy na własną rękę przechwycić Steli? Bez
twojej pomocy Patrick i tak nie będzie w stanie jej wykorzystać. Razem z
Casperem moglibyśmy załatwić wszystko tak, jak należy. Nie musielibyśmy liczyć
na Jasmine. Patrick nawet nie wie, że cały czas żyje na jej łasce – powiedziała
Tamitaya i objęła Ness ramieniem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Próbowałam – wyznała ciemnowłosa. Na jej twarzy znów pojawiło
się przygnębienie. – McAllen nie rozstawał się ze Stelą nawet na chwilę. Nie
miałam szans. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nie myślałaś o jakimś drobnym ataku? Ten człowiek ma już swoje
lata, na pewno jego kondycja pozostawia sobie wiele do życzenia. Napaść na
staruszka może i nie jest w dobrym guście, ale na pewno nie byłaby trudna.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Tamitaya przyjrzała się swojej towarzyszce z
zaciekawieniem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Mam wrażenie, że nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak wielką
moc ma Stela. McAllen mógłby w jednej chwili zniszczyć tą planetę i połowę
Układu Słonecznego. Zrozum, że wolałam z nim nie zadzierać.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Tamitaya przycisnęła Ness do siebie, najprawdopodobniej
zmartwiona myślą o tym, że nauczyciel historii z łatwością mógłby pozbawić ją
życia, gdyby tylko zaszła taka potrzeba. Ciemnowłosa oparła głowę na ramieniu
towarzyszki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Myślisz, że mają ją Brownesowie? – spytała Tamitaya.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Myślę, że może mieć ją Jasmine – stwierdziła Ness. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Jasnowłosa uśmiechnęła się do siebie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Gdyby tak było, już dawno pożegnalibyśmy się z życiem. Może na
to nie wygląda, ale moja siostra potrafi być naprawdę mściwa.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zdążyłam to już zauważyć.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Vanessa puściła towarzyszce perskie oko i
uśmiechnęła się do niej serdecznie.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Więc gdzie może być teraz Stela? – spytała po chwili Tamitaya.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Zapadła się pod ziemię.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Vanessa powtórzyła słowa, które padły dziś w
rozmowie między trojaczkami i Fabianem. Czy to możliwe, że rozmawiali o tajemniczej
Steli, która była również tematem konwersacji Ness i Tamitayi?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Jasnowłosa wyprostowała się i poprawiła włosy.
Odniosłam wrażenie, jak gdyby posypały się z nich iskry, gdy przerzedzała
ciemnozłote pasma dłonią.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Opowiesz mi, co słychać u mojego brata? – zaczęła po chwili
Vanessa, również podnosząc się znad barierki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Och, jest bardzo zajętą osobą. – Tamitaya uśmiechnęła się w
bardzo niepokojący sposób. - Ma na głowie całe królestwo. – Dziewczyna
przysunęła się bliżej Vanessy. Gdy ich dłonie splotły się, na ich policzkach
pojawiły się rumieńce. – No i jeszcze musi wychować syna.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Oczy Vanessy rozwarły się w zaskoczeniu, dziewczyna
jednak nie poruszyła się.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Czyli mój brat ma syna, tak? Jakże miło się dowiedzieć. – Ness
zasymulowała wyrzut. Blondwłosa zachichotała. – Kimże jest ta szczęściara,
która miała zaszczyt zostać matką jego dziecka?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Po wprowadzeniu zakazu międzyrasowych związków nie zostało mu
nic innego, jak poślubić moją siostrę, Monicę.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Vanessa zachowywała się aż nader spokojnie jak na
osobę, która dowiedziała się, że jej brat ożenił się i został ojcem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Szczęścia młodej parze! – Brunetka na znak toastu uniosła dłoń
w górę. – A z tym zakazem międzyrasowych związków to poważnie przesadził. To
naprawdę był jego pomysł? Nawet on nie jest tak głupi, żeby wymyślić coś
takiego. Jaki mógłby mieć w tym cel?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Tamitaya spuściła wzrok.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Z tego co wiem, to głównie chodziło mu o ciebie – wyszeptała.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Dziewczyna o kruczoczarnych włosach ścisnęła pięści
z poirytowania.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->On chyba zwariował?! – wrzasnęła. – Jeśli miałabym zastosować
się do tego zakazu, musiałabym chodzić z twoją siostrą, a uwierz mi, nie
potrafię się z nią dogadać. – Dziewczyna podwinęła rękaw bluzy i pokazała
swojej towarzyszce ślad po głębokim zadrapaniu. – To jej dzieło – dodała.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Tamitaya uśmiechnęła się pod nosem.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Założę się, że moja siostra nie jest tobą zainteresowana,
kochanie – rzuciła blondwłosa.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Słońce ukryło swe oblicze za horyzontem, a na niebie
zaczęły pojawiać się gwiazdy. Vanessa zdjęła bluzę i zarzuciła ją na ramiona
towarzyszki, co ta odwzajemniła pocałunkiem w policzek. Tamitaya wzięła
brunetkę i za rękę i pociągnęła ją w stronę miasta.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Musimy się zbierać, przed nami długa droga. Bramę otwierają za
dwa ziemskie dni, wczesnym rankiem – rzuciła blondwłosa.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Jak się tam dostaniemy?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Nie usłyszałam odpowiedzi. Rzeczywistość zakręciła
się niczym karuzela w wesołym miasteczku. Po chwili znów znalazłam się na
parapecie swojego pokoju.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Kilkakrotnie zamrugałam oczami, po czym podniosłam
się z miejsca i ułożyłam się na łóżku. Wciąż nie byłam pewna, co tak naprawdę
się stało. Nie satysfakcjonowała mnie myśl, że był to jedynie sen. To było coś
więcej. Czyżby kolejna wizja, która sprawdzi się w najmniej oczekiwanym
momencie?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Kim jest owa Tamitaya? Czy jest ona czymś więcej niż
tylko wytworem mojej wyobraźni? Z jej niezwykłego podobieństwa do Jasmine można
by wywnioskować, że jest ona jej bliźniaczką. Czy moja przyjaciółka ma
świadomość tego, że ma siostrę?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Kim jest Patrick? Słyszałam już o nim w rozmowie
Jessa i Fabiana, nie mogłam więc tak po prostu go sobie wymyślić. Jesseron
przedstawił go jako kogoś złego, wyjętego spod prawa, Vanessa natomiast nazwała
go swoim bratem. Dodatkowo dowiedziałam się, że ma on na głowie całe królestwo.
Jest królem? Królem czego?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Za dużo. Zdecydowanie za dużo wiadomości jak na jedną
noc. Muszę się z tym przespać, muszę odpocząć. Muszę poukładać sobie w głowie
to, co już wiem i ustalić, jakich informacji jeszcze potrzebuję. Ale nie dziś.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Wtuliłam się w kołdrę. Chwilę później zapadłam w
sen.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: center; text-indent: 0cm;">
* * *</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Vanessa Andelo. – Kobieta w krótkich, czarnych włosach
zajrzała do dziennika znad okularów w grubych, czarnych oprawkach.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Nieobecna – powiedział ktoś z ostatniej ławki.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Profesorka z zaciekawieniem przejrzała dziennik.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 21pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]-->-<span style="font-size: 7pt;">
</span><!--[endif]-->Waszej koleżanki nie było w szkole już od ponad trzech
tygodni. Czy ktoś z was wie, co się z nią stało?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Wszyscy przecząco pokręcili głowami.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Odwróciłam wzrok w stronę okna. Wiedziałam. Tylko ja
wiedziałam, co tak naprawdę stało się z Vanessą. Razem z Tamitayą, siostrą
Jasmine, udała się gdzieś daleko. Gdzieś, gdzie mieszka ów Patrick. Czy jest to
jakieś królestwo, którym rządzi?</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Znów to samo. Podobnie było w przypadku profesora
McAllena. Tylko ja wiedziałam, co się z nim stało, a wiedziałam to tylko
dlatego, iż scena jego zaginięcia ukazała mi się w irracjonalnej wizji. A z tego
można wyciągnąć jednoznaczny wniosek – z moją głową jest coś poważnie nie w
porządku.</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Ukryłam twarz w dłoniach, łokcie oparłszy na blacie
biurka. </div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
Za dużo. Zdecydowanie za dużo.</div>
Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-23521309765340298212012-06-09T09:11:00.000-07:002013-03-07T08:29:22.937-08:0004. Wizja<br />
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Blask pełni oblewał
mętną poświatą taflę jeziora. Powietrze było gęste, przesycone setkami obcych
mi zapachów. Nie słyszałam śpiewu świerszczy ani szumu wiatru. Noc była cicha,
zupełnie jak gdyby zamarła w bezruchu, zaskoczona niecodziennym widokiem. Nad
brzegiem wody dało się bowiem dostrzec zarysy dwóch kochanków złączonych ze
sobą w namiętnym tańcu. Srebrzystobiałe włosy jednego z nich mieniły się w
księżycowym świetle.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Nagle głuchą ciszę
przerwał odgłos wybuchu przetykany przeraźliwymi krzykami i jękami rozpaczy.
Dwoje młodzieńców w mgnieniu oka odsunęło się od siebie. Niedbale zarzucili na
siebie ubrania, po czym, nie wypuszczając nawzajem swoich dłoni, wbiegli do
budynku, który znajdywał się zaledwie kilkanaście kroków od jeziora. Przecinali
ciemne korytarze, mijając po drodze stosy skąpanych w szkarłacie ciał.<span style="color: red;"> </span>Podłoga, ściany i sufit umazane były krwią. Odłamki
szkła, marmuru i kryształowych żyrandoli walały się po podłodze. Gdzieniegdzie
dało się dostrzec strzały o ostrzach wykończonych diamentami, które niczym
drzewa w lesie wyrastały z podłogi.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Na wyższym z mężczyzn
widok ten nie robił żadnego wrażenia. Biegł przed siebie, kurczowo ściskając
dłoń kochanka. Rozbite szkło trzeszczało pod jego stopami. Drugi zaś, znacznie
niższy, co chwila odwracał głowę, z przerażeniem wpatrując się w pobojowisko.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><i><span style="font-size: 12pt;">Biegnij!
- wrzasnął doroślejszy z nich, chłopak o srebrzystych włosach. Jego głos dochodził
z oddali, jak gdyby stał po drugiej stronie szyby. Mimo to wydał mi się dziwnie
znajomy.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Z końca korytarza
popłynęła wąska smuga światła, która delikatnie oświetliła twarze kochanków<b><span style="color: #003300;">. </span></b>Przyspieszyli. Chwilę później znaleźli się w
ogromnym pomieszczeniu. Ściany pokryte były srebrem i złotem, drogimi
kamieniami, rzeźbami i obrazami przedstawiającymi najprzeróżniejsze stworzenia.
Przez środek pomieszczenia, niczym górski strumień, płynął aksamitny dywan w
kolorze miłości. Na jego końcu znajdował się piedestał, a na nim dwa misternie
zdobione trony. W objęciach jednego z nich spoczywało ciało, z którego skapywała
krew. Przy wejściu stało kilka osób. Dalej, pod ścianą, młodzieniec o
srebrzystych włosach tulił do siebie smukłą dziewczynę z uszami kota i złotym
warkoczem spływającym z ramienia. W głębi znajdowała się jasnowłosa piękność
trzymana w więzach przez młodego mężczyznę w granatowym płaszczu, którego
szyderczy śmiech wypełniał pomieszczenie. Pod jedną ze ścian kulił się
anielskiej urody chłopiec mający nie więcej niż 10 lat. Środek sali okupywał
człowiek o twarzy suto naznaczonej bliznami. W jednej dłoni trzymał linę
pętającą kobietę ze złotą koroną zsuwającą się z czoła, w drugiej natomiast
dzierżył nóż, który zawzięcie przyciskał go krtani niewiasty.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><i><span style="font-size: 12pt;">Daję
Ci wybór. - Głos mężczyzny przywodził na myśl syk węża. - Albo poddasz się
teraz, albo podzielisz los męża.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="color: green; font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><i><span style="font-size: 12pt;">Nigdy!
- jęknęła kobieta. Łzy ciekły jej po policzkach. <b><span style="color: green;"><o:p></o:p></span></b></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Misternie zdobiona suknia była w strzępach. Dekolt stroju
zdobiła soczysta plama krwi.<b><span style="color: green;"><o:p></o:p></span></b></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Tyran puścił liny,<b> </b>po
czym strzepnął z głowy niewiasty diadem i ujął w dłonie jej kasztanowe włosy. Sprawnym
ruchem poderżnął jej gardło, po czym rzucił ciało tak, że wylądowało u stóp
siedzącego pod ścianą chłopca. Malec odwrócił głowę, a łzy ciurkiem spłynęły po jego policzkach. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Szaleńczy rechot
wypełnił salę. Jeden z napastników machnął rękoma, na co posłuszna mu magiczna
siła zmusiła resztę ocalałych<span style="color: red;"> </span>do zgromadzenia
się<span style="color: red;"> </span> przy
drzwiach. Pomieszczenie było jasno oświetlone, dzięki czemu byłam w stanie
rozpoznać ich przerażone twarze. Do złudzenia przypominały mi one twarze
trojaczków. Tym, który razem z jednym ze srebrzystowłosych był nad jeziorem,
był nie kto inny, jak Fabian. Chłopiec, którego zalaną łzami twarz okalała
aureola kasztanowych loków, z pewnością był Radfordem. Nie umiałam stwierdzić
tożsamości dziewczyny o kocich uszach, dostrzegałam w niej jednak pewne
podobieństwo do Jasmine.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Mężczyzna o szpetnej
twarzy zrzucił z tronu ciało mężczyzny, po czym rozsiadł się na nim wygodnie.
Odebrawszy bezwładnemu ciału koronę, umieścił ją na swojej głowie i majestatycznie
zarzucił nogę na nogę.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><i><span style="font-size: 12pt;">Casper,
skończ z nimi! – rzucił obojętnym tonem.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><i><span style="font-size: 12pt;">Nie!
– wrzasnęła złotowłosa. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Mężczyzna siedzący na
tronie spojrzał na nią zaintrygowany. Dziewczyna zagłębiła się w objęciach
jednego z trojaczków.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><i><span style="font-size: 12pt;">Blondynę
zostaw. Zrobimy z niej domowego pupilka. – Z oczu tyrana dało się zrozumieć, iż
jego słowa wcale nie są kłamstwem.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Kasztanowowłosy
młodzieniec w długim płaszczu o imieniu<b><span style="color: #003300;"> </span></b>Casper<b><span style="color: #003300;"> </span></b>chwycił nadgarstek złotowłosej, a następnie
zaprowadził ją na piedestał i usadził na wolnym tronie. Jakaś niewyjaśniona,
magiczna moc nie pozwalała jej ruszyć się z miejsca.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><i><span style="font-size: 12pt;">Monica!
– wrzasnął jeden z trojaczków, prawdopodobnie Jefferey. – Natychmiast ją wypuść!<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Casper zmaterializował
się nagle przed więźniami. Niczym sowa przekręcił głowę w bok. Wyraz jego
twarzy nie wróżył nic dobrego. Ustawił się dokładnie naprzeciw Jeffa, po czym
skrzyżował ręce na piersi.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><i><span style="font-size: 12pt;">Myślałem,
że ty dostałeś już nauczkę, księciulku. Prosisz o jeszcze?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Jefferey ścisnął dłonie
w pieści i przygryzł wargę, nie odezwał się jednak słowem. Casper natomiast
zaśmiał się szyderczo.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><i><span style="font-size: 12pt;">Kończ
to, dzieciaku! – Mężczyzna o twarzy naznaczonej bliznami wydawał się być bardzo
niecierpliwy.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">W dłoni Caspera pojawił
się nagle instrument do złudzenia przypominający różdżkę<b><span style="color: #003300;">.</span></b> Kątem oka dostrzegłam, jak Fabian chwyta
Jessa i Radforda za ręce. Usta Caspera poruszyły się, nie wydobył się z nich
jednak żaden dźwięk. Nagle sala wypełniła się oślepiającym blaskiem, który
pochłonął wszystko, co znalazło się w jego zasięgu.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Niczym oparzona
poderwałam się z łóżka. Położyłam dłoń na czole i poczułam nań kropelki wody.
Wilgotne od potu włosy kleiły się do karku. W głowie mi huczało, a przed oczami
zawzięcie majaczyło wspomnienie snu. Jeżeli koszmar rzeczywiście można było nazwać
snem...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford, trojaczki,
Fabian... nigdy wcześniej nie miewałam tak niesamowitych snów. Był tak
realistyczny, iż sprawiał wrażenie, jak gdy wcale nie był senną marą, a wspomnieniem.
Przerażającym wspomnieniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ból, śmierć, magia... a
co było dalej? Jak potoczyła się historia? Co spowodowało wybuch? Obawiam się,
że na te pytania nigdy nie otrzymam odpowiedzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"> Wyjrzałam przez okno, opierając czoło o
chłodną szybę. Oblicze słońca było ledwie widoczne zza horyzontu. Rzucało ono
na Tastentoon delikatną poświatę. Kielichy kwiatów rozkoszowały się jego
blaskiem, a ptaki z dziecięcym entuzjazmem ogłaszały radosną nowinę o nadejściu
nowego dnia. Miasto budziło się do życia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nogi miałam jak z waty,
kiedy usiłowałam dostać się do łazienki. Drżącymi dłońmi odkręciłam kurek i z
rozkoszą przemyłam twarz zimną wodą. Kilka zbłąkanych kropel osiadło na
wymiętym, błękitnym podkoszulku, inne natomiast spłynęły po plecach i
ramionach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przyjrzałam się swemu
odbiciu w lustrze. Podkrążone oczy świadczyły o nieregularnym trybie życia.
Włosy czesane jedynie wiatrem sterczały w każdym możliwym kierunku. Nieznacznie
przerzedziłam je palcami i delikatnie przyklepałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przesunęłam wzrokiem po
zarysie nosa i malinowych wargach. Obrzuciłam również spojrzeniem chude
ramiona, wystające obojczyki i niezbyt obfite piersi. Westchnęłam głęboko, po
czym wróciłam do sypialni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ubrałam się sprawnie i
przepakowałam torbę. Rozłożone na biurku książki błagały, aby zajrzeć do nich,
pouczyć się i odrobić lekcje. To trochę nie w porządku, ale rzadko zmuszałam
się do takich czynności jak odrabianie pracy domowej. Nigdy nie miałam
trudności z nauką i nie widziałam sensu w ćwiczeniu czegoś, co od zawsze miałam
opanowane do perfekcji. Nowy materiał nigdy nie był dla mnie problemem. A to,
że moje oceny z semestru na semestr lecą w dół? Zawsze zadowalam się zrzuceniem
odpowiedzialności na ciało pedagogiczne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Powinnaś się uczyć,
Elisabeth. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo zdobyta w szkole wiedza
przyda ci się w dorosłym życiu.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Wiem
o tym doskonale, tato. Chyba nie wątpisz we mnie? Sądzisz, że sama nie dam sobie
rady? – spytałam, wlepiając wzrok w sufit, zupełnie, jak gdybym usiłowała
nawiązać kontakt wzrokowy ze swoim rozmówcą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Sądzę, że jeśli choć
trochę się przyłożysz, poradzisz sobie znacznie lepiej.</span></i><span style="font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przed oczami zamajaczyło
mi wspomnienie twarzy ojca, kiedy uczył mnie gry na gitarze. Twierdziłam, że
przecież już to potrafię, on jednak kazał mi ćwiczyć dalej. Uważał, że
człowiek uczy się przez całe życie. Być może było w tym ziarno prawdy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kątem oka zerknęłam na
wystający zza szafy futerał. Dzięki pracy w barze Jeffereya udało mi się
zarobić na nową gitarę, nigdy jednak nie zdecydowałam się wyrzucić tej, którą
podarował mi ojciec. Pamiętam, jak co wieczór siadał przy moim łóżku i grał mi
kołysankę. Tak... doskonale pamiętam
tą melodię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zegar ścienny wskazywał
siódmą. Nowy dzień właśnie się narodził. Wraz z promieniami słońca przyniósł
ludziom nadzieje. Nadzieję na lepsze życie. Nadzieję, że odnajdą odpowiedzi,
których szukają.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Nigdy nie trać nadziei,
Lizz.</span></i><span style="font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Mruknęłam przytakująco w
odpowiedzi, po czym chwyciłam torbę i przeniosłam się do kuchni.<span style="color: red;"> </span>Za pomocą purpurowego magnesu do lodówki została
przytwierdzona niewielka karteczka. Jej treści nie trudno było się domyśleć:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<span style="font-size: 12pt;">„Wrócę
wieczorem. Obiad w mikrofali.”<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">„Jak zwykle”, przemknęło
mi przez myśl. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Miska muesli z mlekiem
idealnie spełniła rolę śniadania. Odstawiwszy naczynie do zlewu, zarzuciłam
torbę na ramię, wsunęłam na nogi adidasy i ruszyłam w stronę wyjścia.
Przeciągłe miauknięcie kotki zatrzymało mnie w połowie drogi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Czego?
– warknęłam, odwracając się na pięcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Spojrzenie zwierzaka
mówiło samo za siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Chciałabyś
– odparłam. Kotka prychnęła ze zniecierpliwieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Westchnęłam. Ręce
zawisły mi luźno w geście zrezygnowania. Domowy pupilek piorunował mnie w
wzrokiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Od zawsze nienawidziłam
tych stworzeń. Całymi dniami potrafią wylegiwać się fotelu. No i wiecznie są
głodne. A te ich oczy... zupełnie, jak gdyby patrzył na mnie demon, a nie kot.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Odnalazłam w lodówce
puszkę kociej karmy, po czym opróżniłam ją nad miską zwierzaka. Ulubieniec z
zadowoleniem zatopił kły w kawałkach wieprzowiny, przyjacielsko uderzając
ogonem o moją nogę. <span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
pozwalaj sobie – rzuciłam przez zęby. Kotka zachichotała złośliwie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Czy koty potrafią się
śmiać? Zdecydowanie tak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Będziesz
grzeczna, Yumino? – spytałam symulując rozkosznie słodki głos, w którym
idealnie dało się wyczuć nutkę sarkastycznej irytacji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zwierzak mruknął w
odpowiedzi. Obejrzawszy się za siebie ostatni raz, opuściłam mieszkanie, z
hukiem zatrzaskując za sobą drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Co
to za humory?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zaskoczona obróciłam się
na pięcie. Radford stał przede mną z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Jego
karcące spojrzenie przeszywało mnie na wskroś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
twoja sprawa – mruknęłam, wymijając go. Chłopak ruszył za mną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak
uważasz? – Radford wyprzedził mnie, po czym ręką zagrodził mi wejście do windy.
W dłoni ściskał mój nadgarstek, co nie pozwalało mi się ruszyć. – Co się
stało?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Pokłóciłam
się z kotem – odparłam sucho, podejmując daremną próbę wyswobodzenia ręki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
wszystko wyjaśnia. – Radford wypuścił mój nadgarstek, po czym przywołał windę.
– Co ten potwór zrobił tym razem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Chłopak nie uzyskał
odpowiedzi. Rozczarowany obrócił się w stronę lustra zajmującego całą
powierzchnię jednej ze ścian windy i zajął się poprawianiem niesfornej grzywki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Spośród dziesiątek
znajomych Radford od zawsze zajmował szczególnie miejsce w moim życiu. Wprost
kochałam w nim to, że nigdy nie był wstanie złościć się na kogoś dłużej niż
jeden dzień. Zawsze to on pierwszy wyciągał dłoń na zgodę. A gdy dorzucał
jeszcze spojrzenie szmaragdowych oczu, nie sposób było mu odmówić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nienawidzę
cię – mruknęłam. Na moich wargach błądził nieśmiały uśmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">I
wzajemnie. – Radford rozłożył ramiona, zapraszając, abym się w nie wtuliła. Nie
byłam w stanie protestować. Dłoń chłopaka wplotła się w moje włosy, przyciskając
tym samym głowę do solidnego ramienia bruneta. – Chcesz mi coś powiedzieć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Przepraszam
– szepnęłam i pociągnęłam nosem. Wszędzie rozpoznam zapach perfum, które
podarowałam koledze na urodziny. Zawsze podobał mi się ten zapach. Tego samego
zdania był Nathaniel.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford odsunął mnie na
długość ramienia. Na jego twarzy malował się wyraz satysfakcji i zadowolenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
chciałem usłyszeć – stwierdził, po czym pozwolił ramionom zawisnąć bezwładnie
wzdłuż ciała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Dźwięk dzwonka
zasygnalizował nam, iż winda znalazła się na parterze. Opuściliśmy ją bez
słowa. Na zewnątrz było ciepło. Promienie słońca delikatnie muskały moje ramiona,
wprowadzając mnie tym samym w niezadowolenie. Nigdy nie lubiłam słońca. Od
zawsze preferowałam ciemność. Tylko pogrążona w mroku potrafiłam naprawdę
skupić się na tym, co jest wewnątrz mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Prychnęłam z
niezadowoleniem, wyrażając przy tym swój stosunek do pogody.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Słońce,
tak? – Radford wzniósł wzrok ku niebu. Mimo wszystko to on znał mnie najlepiej.
Tylko on rozumiał mnie bez słów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak
– przytaknęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Za
kilka godzin i tak znów zapadnie noc – pocieszył mnie chłopak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Podarowałam mu
nieznaczny uśmiech. Chłopak zaczął przyglądać mi się z zaciekawieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Powiesz
mi, co tak wyprowadziło cię z równowagi? Wątpię, żeby to była w pełni zasługa
Yumino.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Zasługa?
Ja nazwałabym to raczej winą... – skomentowałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Owszem,
zasługa. Dzięki niej znowu mam okazję zobaczyć, jak rozkosznie się wściekasz. Podziękuj
jej ode mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Prychnęłam z
niezadowoleniem, co Radford skomentował cichym chichotem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Więc?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Westchnęłam. Niechętnie
odnalazłam wewnątrz podświadomości wspomnienia dzisiejszego snu. Wciąż były wyraźne.
Uczucia występujących w nim postaci przeniknęły w głąb mojego serca, przez co
nie mogłam przestać o nim myśleć. Ten ból w ich oczach, to przerażenie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Wsunęłam za ucho
uporczywe pasmo grzywki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Miałam
dziwny sen. Jestem pewna, że cię zainteresuje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nigdy nie krępowałam się
przed obciążaniem ludzi moimi problemami. Oni jednak nigdy nie pozostawali mi
dłużni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak
więc słucham.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<span style="font-size: 12pt;">*
* *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">...no
i wtedy wy... oni... zniknęli. – W ten sposób zakończyłam swoją opowieść.
Byłam roztrzęsiona. Doskonale czułam ból bohaterów sennej mary. Sądząc po
wyrazie twarzy Radforda, on również nie przeszedł obok mojej opowieści obojętnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Rozumiem
– skomentował chłopak. Jego twarz miała nieodgadniony wyraz. Zdawał się być
przerażony moim opowiadaniem. – Zastanawiam się jednak, co ja robiłem w twoim
śnie? No i ci wszyscy ludzie. Części z nich w ogóle nie znasz, mam rację?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Pomyślałam o dziewczynie
o kocich uszach, Casperze i mężczyźnie o twarzy pełnej blizn. Nigdy wcześniej
nie widziałam żadnego z nich na oczy, mimo to wydawali się niezwykle
realistyczni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak,
masz rację. Nigdy wcześniej ich nie widziałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford wzniósł wzrok w
górę. Promienie słońca oblały jego twarz, nadając jej niecodzienny, złoty
odcień.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Miewasz
naprawdę idiotyczne sny, Lizz. – Chłopak zachichotał wdzięcznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<span style="font-size: 12pt;">*
* *<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Lekcje dzisiejszego dnia
zdawały się być jeszcze nudniejsze, niż zwykle. Usiłowałam zmusić się do
koncentracji, moje próby okazały się jednak daremne. Tyle myśli zaprzątało mi
głowę! Sen, Nathaniel, no i oczywiście nieodłączna tajemnica. Wszystko to
przesłaniało mi rzeczywisty obraz świata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Naprawdę chciałeś, żeby
tak wyglądało moje życie? Wiedziałeś, że nie dam sobie rady. Dlaczego dałeś mi
zadanie, którego nie jestem w stanie wykonać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Powierzyłem Ci to
zadanie, bo byłem pewien, że mu podołasz. I nadal tak uważam.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Mylisz się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Nie. Tego jestem pewien.
Tak, jak tego, że jutrzejszego ranka znów wstanie słońce. Tak jak tego, że
nocą, gdy spojrzysz w niebo, ujrzysz miliony gwiazd.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ja naprawdę nie
potrafię... nie chcę cię zawieść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Więc nie rób tego.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przed oczyma zamajaczył
mi obraz roześmianej twarzy ojca. Widziałam, jak ciemnobrązowe loki muskają
śniade policzki mężczyzny. Jak drobna rączka pięciolatki dotyka skroni ojca,
który śmieje się i bierze córkę w objęcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Kocham cię, Lizz.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Na wspomnienie tych słów
dreszcz przeszedł mi po plecach, a w ustach znów poczułam gorzki smak łez. Nikt
nie potrafił wymawiać tego tak, jak on to robił. Nikt nie potrafił tak rozpalić
drobnego serca dziewczynki, jak on to robił. I nikt po swoim odejściu nie
pozostawił w mojej duszy takiej rany, jak on.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Lizz...
– Szept Jasmine wyrwał mnie z zamyślenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Hę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Co
ci jest? – spytała wyraźnie zaniepokojona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przetarłam dłonią oczy i
poprawiłam się na krześle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nic
– odparłam i zasymulowałam zainteresowanie podręcznikiem do biologii. Jasmine
wyraźnie niezadowoliła się moją odpowiedzią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Przecież
widzę – ciągnęła. – Stało się coś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Westchnęłam głęboko, po
czym skierowałam twarz w stronę okna. Promienie słońca ukłuły mnie w oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Powiem
ci przy obiedzie, dobrze? – zasugerowałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jazz mruknęła
przytakująco w odpowiedzi, po czym wlepiła wzrok z zeszyt.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<span style="font-size: 12pt;">*
* *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Niesamowite
– skomentowała Jasmine, przełykając kęs kanapki z salami. – Od kiedy śnią ci
się tak idiotyczne rzeczy, Elisabeth?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Dziewczyna wymieniła
spojrzenia z Radfordem, po czym oboje wybuchnęli śmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Dziś
rano pytałem ją o to samo – wtrącił się brunet, dogaszając peta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
ma w tym nic śmiesznego! – krzyknęłam, uciszając przyjaciół.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Co ich tak bawiło?
Morderstwo, łzy, krew... zupełnie jak scena z horroru. Dokładnie. Horror.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Skrzyżowałam ręce na
piersi i spuściłam wzrok. Kątem oka dostrzegłam, jak Radford wyciąga z paczki
kolejnego papierosa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Który
to już dzisiaj? – zainteresowała się Jasmine i wyrwała chłopakowi z dłoni
pudełko, dokładnie kontrolując jego zawartość. – Dziś rano dałam ci całą
paczkę, a teraz połowy już niema. Od kiedy zrobiłeś się taki hojny i postanowiłeś
obdarować tym świństwem pół szkoły?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jeśli
chodzi o papierosy, to nigdy nie byłem rozrzutny i nie mam zamiaru tego
zmieniać. Po prostu palę za siebie i Nathaniela. Biedak spędzi tydzień pod
opieką matki. Pomyślmy, czyja to wina...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Spojrzenia przyjaciół
skupiły się na mnie. Na moją twarz wkradł się rumieniec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Sam
się prosił! – usprawiedliwiłam się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Właśnie,
jak on się czuje? – zainteresowała się Jasmine.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Potwornie
– odparł Rad, chowając paczkę do plecaka. – Nie tyle fizycznie, co psychicznie.
Jest załamany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Podniosłam się z miejsca
i zawinęłam resztki jedzenia w obrus.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ma
myśli samobójcze? – spytałam, ukrywając zawiniątko w drewnianej skrzyni. Trzeba
tu zamontować lodówkę, przemknęło mi przez myśl.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Raczej
zabójcze – Radford poprawił rękaw bluzy. – Na twoim miejscu przez najbliższy
czas nie wchodziłbym mu w drogę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jasmine skomentowała
jego słowa dźwięcznym chichotem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nathaniel naprawdę jest
na mnie aż tak zły? Przecież wie, jak to było. To była tylko zabawa. Czy mógłby
znienawidzić mnie za coś takiego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Oczywiście, że nie. To
twój przyjaciel, a przyjaciele sobie wybaczają.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">On nie jest moim
przyjacielem! Nigdy nim nie był... Jest jak niepotrzebny margines w księdze
mojego życia. O wiele lepiej żyłoby mi się bez niego. Jestem pewna, że
Nathaniel jest tego samego zdania. I wcale nie żałuję tego, co zrobiłam. Nie
obchodzi mnie, co on czuje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">W takim razie dlaczego
myśl o nim zaprząta ci umysł? Nie jest ci obojętny. Dlaczego nie potrafisz się
do tego przyznać?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przygryzłam wargę. Może
rzeczywiście w niewyjaśniony, irracjonalny sposób zależało mi na Nathanielu? Może
to tylko kwestia przyzwyczajenia? Swoją drogą nie wyobrażam sobie, żeby tak
nagle go zabrakło. Przyznaję, że byłoby mi go brak. Na swój sposób... tęskniłabym
za nim.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Kiedy
się z nim zobaczysz, przeproś go ode mnie – powiedziałam i spuściłam się w dół
po drabince przeciwpożarowej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Myślisz,
że to byłoby w porządku? – Radford przejął torbę Jasmine, aby ułatwić jej zejście
w dół. Blondwłosa nieczęsto jadała z nami na dachu szkoły. – Lepiej sama go przeproś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Przed
chwilą mówiłeś, żebym trzymała się od niego z daleka – przypomniałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford zsunął się w dół
i z kocią gracją upadł na ziemię.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jestem
pełen sprzeczności – skomentował chłopak, puszczając przy tym perskie oko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Tak. W to nigdy nie
wątpiłam. Radford jest jak słońce i deszcz. Jak onyks i perła. Jak dzień i noc
złączone w namiętnym tańcu. Jak dobro i zło, które ramię w ramię kroczą przez
świat pod jedną maską. Jak oksymoron, na widok którego lingwiści wymownie
pukają się w czoło.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Tym razem budynek szkoły
stanął przed nami otworem. W duchu odetchnęłam z ulgą. Ostatnim miejscem, w
jakim chciałabym się dzisiaj znaleźć, był gabinet dyrektora.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">W czasie wędrówki przez
skąpany w półmroku korytarz, pewna rzecz przykuła moją uwagę. Na drzwiach sali
historycznej, w której każdego dnia zajęcia prowadził profesor McAllen, pojawił
się ledwo widoczny napis. Z oddali trudno było go dostrzec, a jeszcze trudniej
odczytać. Chciałam go zignorować, jednak moja nieprzemożona ciekawość nie
dawała za wygraną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przystanęłam na chwilę.
Radford i Jasmine obejrzeli się z zaciekawieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Idziesz?
– spytała blondwłosa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nie zaszczyciwszy
przyjaciół spojrzeniem podeszłam do drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Idźcie
beze mnie. Dogonię was – odparłam, zrzucając torbę z ramienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Mamy
teraz WF – przypomniał Radford.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak,
tak – mruknęłam w odpowiedzi. – Idźcie już, dam sobie radę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Po chwili na korytarzu -
poza mną - nie było żywej duszy. Podeszłam bliżej. Serce znów niebezpiecznie
załomotało w mojej piersi, kiedy zdałam sobie sprawę, iż znów mam do czynienia
z tajemniczym szyfrem. Słowo było krótkie. Mogło być to imię, mogła to być również
krótka informacja. Przesunęłam dłonią po napisie. Pod wpływem mojego dotyku
zaświecił się bladym światłem, zupełnie jak słowo na chodniku w parku. Bez
zastanowienia wyjęłam z torby zeszyt i przepisałam zaszyfrowany tekst.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kolejny ślad,
pomyślałam. I znów podejrzenia zmierzają w stronę McAllena. Czy fakt, iż słowo
napisane zostało na drzwiach jego klasy jest przypadkiem? Zdecydowanie nie.
Jeśli mam znaleźć rozwiązanie zagadki, muszę zająć się obserwacją tego
człowieka. Nie wolno mi choć na chwilę spuścić go z oczu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przyłożyłam ucho do
drzwi. Wewnątrz sali spośród chmary krzyków przedzierał się monotonny głos
nauczyciela. O czym opowiadał? W klasie było zbyt głośno, abym mogła to
stwierdzić. Czy wsłuchując się dokładnie w jego naukę mogłabym natrafić na
kolejną poszlakę, która zaprowadzi mnie do rozwiązania zagadki?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Niewykluczone.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">A jeśli tak, to co
takiego miałby powiedzieć? Czego powinnam z jego strony oczekiwać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Tego dowiesz się zapewne
w chwili, kiedy to się stanie, Elisabeth.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Równie dobrze mogłabym
spróbować przeczytać książkę z zamkniętymi oczami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">A myślisz, że nie
udałoby ci się to? Musiałabyś jedynie nabrać odpowiednich umiejętności.
Wszystko jest możliwe, Lizz. Ale musisz wierzyć, że ci się uda.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nie wierzę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">W takim razie ja będę wierzył
za nas oboje.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Flegmatycznym krokiem
doczłapałam się do sali gimnastycznej. Tuż przy wejściu przywitał mnie srogi
wyraz twarzy nauczyciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Panno
Kaviste! – zaczął. Jego wzrok mówił o wiele więcej niż słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak,
tak, wiem, znów spóźniona – przerwałam mu, usiłując ominąć go w wejściu. Na daremne,
oczywiście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Który
to już raz? – spytał mocnym, zachrypniętym głosem, który od zawsze mroził krew
w żyłach uczennic gimnazjum.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nie odpowiedziałam, a
jedynie spuściłam głowę, jakby w obawie przed nadchodzącym ciosem. Mężczyzna westchnął
ciężko, po czym wskazał dłonią na drzwi od szatni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Przebieraj
się. Za minutę chcę cię widzieć na zbiórce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 3.0pt; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<span style="font-size: 12pt;">* * *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Co
tym razem? – spytała Jasmine, kopiąc piłkę w moim kierunku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nic
szczególnego – odparłam. Piłka wyminęła mnie i wpadła do bramki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Salę gimnastyczną
przeciął dźwięk gwizdka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Brawo
– mruknęłam, podając piłkę blondwłosej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Dziewczyna pobiegła z
nią na środek boiska.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ruszajcie
się! – wrzasnął nauczyciel, rzucając w moim kierunku karcące spojrzenie. Nieśmiało
spuściłam wzrok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Wychowanie fizyczne było
jednym z tych przedmiotów, które uważałam za całkowicie zbędne. Bieganie za
piłką, skakanie na skakance i iście baletowe ćwiczenia rozciągające kompletnie
odstawały od wizji uzyskania prawowitego wykształcenia, na którym - nie oszukujmy
się - zawsze mi zależało. Nauczyciele byli jednak innego zdania. <span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Znów dźwięk gwizdka.
Kątem oka zauważyłam, jak piłka przelatuje między moimi nogami. Spojrzenia
drużyny otoczyły mnie z każdej strony. Bez słowa kopnęłam piłkę w stronę jednej
z zawodniczek, po czym usiadłam w środku bramki, kolana podciągając pod brodę.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Drugą połowę sali
gimnastycznej okupywała drużyna chłopców. Entuzjazm, z jakim podchodzili do
gry, był godny podziwu. Moją uwagę przykuł Radford, który niczym gazela sunął
przez boisko. Przeciwnicy zdawali się nie być dla niego żadną przeszkodzą. Był
jak wilk biegnący między drzewami w lesie – zahaczał o gałęzie, ale nie były
one w stanie go zatrzymać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kolejny gwizdek, tym
razem znacznie cichszy, dochodzący ze znacznie większej odległości. To Radford
dobiegł z piłką do kosza, po czym wycelował nią w sam środek okręgu. Zapewne
było to decydujące zagranie, gdyż współzawodnicy podbiegali do niego kolejno i
podawali mu dłonie lub czule klepali po plecach. Wygrali. Uśmiechnęłam się pod
nosem, widząc radość na twarzy przyjaciela. Za to on, jakby w odpowiedzi,
posłał mi radosne spojrzenie, które dotarło do mnie w towarzystwie tego
dziwnego, ciepłego i nieziemsko przyjemnego uczucia w okolicy serca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">I znów znajomy dźwięk
przeciął ogrom sali. Tym razem o wiele głośniejszy, zwiastował on bowiem koniec
lekcji. Przepełniona uczuciem niewysłowionej ulgi westchnęłam ciężko, po czym
udałam się do szatni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<span style="font-size: 12pt;">*
* *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kompletnie pozbawiona
sił opadłam na ławkę przed szkołą. Rzuconej na trawnik torbie towarzyszyło
charakterystyczne chrobotanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jestem
wykończona – wysapałam odbierając Radfordowi butelkę wody i opróżniając ją
jednym tchem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
rozumiem, czym się tak zmęczyłaś – zagadnęła Jasmine, poprawiając rękaw
idealnie wyprasowanej koszulki. – Siedzeniem w bramce? – spytała sarkastycznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
– odparłam. – Zmęczyłam się patrzeniem na to, jak uganiacie się za piłką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Moi przyjaciele
wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Chodźmy
– rzucił Radford.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Razem z Jazz
usłuchałyśmy go bez słowa. Gdy tylko znaleźliśmy się za rogiem budynku, brunet
wydobył z plecaka kolejnego papierosa. Rozejrzał się w koło, po czym podpalił
zwitek nikotyny i zaciągnął się, wzdychając na znak ulgi, jaką mu to
przyniosło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
wyrobiłeś już przypadkiem dzisiejszej normy, Rad? – spytałam, po czym z obrzydzeniem
odwróciłam głowę. Jasmine kaszlnęła cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Mówiłem
już, że wyrabiam podwójną normę – wyjaśnił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Możliwe,
ale ty wyrobiłeś już przynajmniej czterokrotną – zauważyłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nieważne
– podsumował chłopak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zdecydowanym ruchem
wyrwałam papierosa z jego dłoni i uniosłam go w górę. Na twarz chłopaka wkradł
się wyraz niezadowolenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Skończysz
to? – spytałam pewnym głosem. Dłoń, w której trzymałam używkę, drżała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Oddaj
to! – Radford usiłował dosięgnąć papierosa. Jego starania okazały się jednak daremne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">A
skończysz na dziś? – Nie zamierzałam ustąpić. Nie w tej sprawie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford wygiął usta w
podkówkę. Razem z aureolką kasztanowych loków okalających twarz wyglądał jak
dziecko, któremu ktoś odebrał ulubioną zabawkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">W jednej dłoni ukryłam
używkę, drugą zaś wyciągnęłam przed siebie. Radford doskonale wiedział, czego
od niego oczekuję. Nie kryjąc niezadowolenia, wydobył z plecaka niewielkie,
biało-niebieskie opakowanie i umieścił je na mojej dłoni. Z wyrazem triumfu oddałam
mu papierosa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Na widok wyrazu twarzy
chłopaka Jasmine wybuchnęła śmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Radford!
Co z ciebie za facet? Nie daj sobą tak pomiatać – powiedziała Jazz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Brunet zaciągnął się po
raz ostatni, po czym rzucił peta na ziemię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Przykro
mi, Jasmine, ale obawiam się, że z Elisabeth nie wygram w tej grze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Dziewczyna przeniosła
wzrok na mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ma
rację – skomentowałam dumnym tonem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Byłam bardzo szczęśliwa,
że między mną i Radfordem znów było jak dawniej. To prawda, że potrafił szybko
zapomnieć winy. I to czyniło go wyjątkowym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">W miłym towarzystwie
droga do domu nigdy zbytnio się nie dłuży. Tym razem było podobnie. Kroczyliśmy
przez miasto śmiejąc się i przekomarzając.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nagle pole widzenia
przesłonił mi obraz skąpanej w mroku ulicy. Widok ten był rozmazany, sprawiał
wrażenie wilgotnego. Deszcz. Wyraźnie czułam zapach błota i deszczówki. Kątem
oka dostrzegłam postać w długim, wełnianym płaszczu. Profesor McAllen? Tak, zdecydowanie.
Ledwie się pojawił, a już minął mnie pospiesznym krokiem, nie zamieniwszy nawet
ze mną spojrzenia. Nie widziałam go, wiedziałam jednak, że stoi za mną.
Nieoczekiwanie poczułam, że ledwo widoczna postać przebiega obok mnie, przez
nieuwagę dotykając mojego rękawa. Coś świsnęło, coś huknęło. Światło, które z
powodzeniem można by wziąć za efekt wybuchu gwiazdy, oblało moje plecy i
ramiona, rozbryzgując się na frontowej ścianie niedalekiego budynku. Odwróciłam
się pospiesznie. Profesor zniknął bez śladu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Lizz,
wszystko w porządku? – spytała Jasmine, potrząsając mną za ramiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Rozejrzałam się w koło.
Znów byłam w centrum miasta, dosłownie kilka kroków od domu. Ciemny zaułek,
podobnie jak profesor, rozpłynął się w powietrzu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Sen? Wizja? Jak wyjaśnić
to, co właśnie widziałam? Wyglądało to zupełnie tak, jak wypadek sprzed jedenastu
lat. Tym razem jednak ofiarą był drugi z braci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ale przecież McAllenowi
nic nie jest. Widziałam go dziś w szkole. Wszyscy go widzieliśmy. Więc co to
może znaczyć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przyłożyłam dłoń do
czoła. Było rozpalone. Jęknęłam cicho i wyswobodziłam się z uścisku
przyjaciółki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">W
porządku – odparłam mrużąc oczy. – Trochę gorzej się poczułam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jazz wymieniła z
Radfordem porozumiewawcze spojrzenie. Chłopak kiwnął głową, jakby w odpowiedzi
na jej nieme pytanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Chodź,
odprowadzę cię do domu – zaproponował chwytając mnie pod ramię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Dziękuję.
– Nie protestowałam. Wyobrażenie znalezienia się w ciepłej sypialni przepełnionej
ciszą i zapachem pomarańczy wydawała się być bardzo kusząca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Pożegnałam się z Jasmine
i ruszyłam za Radfordem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Dobrze
się czujesz? – Głos Radforda był przepełniony troską. – Wyglądasz potwornie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Odruchowo przygładziłam
dłonią włosy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Dzięki
– prychnęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Mówię
o tym, że jesteś przeraźliwie blada. Jakbyś zobaczyła ducha – stwierdził. – Na
pewno nic ci nie jest?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
jestem pewna – mruknęłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Winda zatrzymała się na
moim piętrze. Wysiadłam, a Radford bez słowa ruszył za mną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Lizz...
lepiej odpocznij – zasugerował brunet, widząc, jak gorączkowo złapałam się
ściany, by utrzymać równowagę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nic
mi nie jest – zarzekałam się, po czym podjęłam próbę otworzenia drzwi
mieszkania kluczem. Udało mi się to dopiero przy pomocy ciepłej dłoni Radforda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Lizz,
wiesz dobrze, że mnie nie oszukasz – stwierdził.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Rad,
wiesz dobrze, że ze mną nie wygrasz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Chłopak uśmiechnął się
szeroko. Nie do końca rozumiem dlaczego. Podobało mu się to, co mówiłam? Moja
stanowczość i brak skrępowania?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Jesteś wyjątkowa, Lizz,
i to jest w tobie fascynujące. Nic więc dziwnego, że ludzie zachwycają się
twoją osobą.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Na mojej twarzy pojawił
się rumieniec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Idź
już. – Spróbowałam zamknąć drzwi, jednak stopa Radforda ustawiona w progu skutecznie
mi to uniemożliwiała. Gdy podniosłam wzrok, napotkałam uśmiech chłopaka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Połóż
się i odpocznij – szepnął. Charyzma bruneta była niesamowita; mało kto był w stanie
mu odmówić. Mnie udało się opanować tę umiejętność, jednak nie korzystałam z
niej zbyt często.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Dobrze
– odparłam zgodnie, wpatrując się w szmaragdowe tęczówki Radforda. Zdolność
kłamania prosto w oczy była jedną z tych, które starałam się posiąść. A nuż
kiedyś mi się przyda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Chłopak wysunął stopę z
progu. Przeleciawszy wzrokiem moją twarz, rzekł:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Wypoczywaj.
Będę tu jutro z samego ranka. Zrobisz coś dla mnie? – spytał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Zależy
co.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Najpierw
obiecaj – nalegał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Westchnęłam ciężko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Obiecuję
– mruknęłam, krzyżując palce za plecami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
wychodź z domu, dopóki po ciebie nie przyjdę, dobrze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Z ust Radforda nigdy
wcześniej nie padły podobne słowa. „Nie wychodź z domu”... to przyprawiło mnie
o niemałe zaskoczenie. Jaką mógł mieć intencję w tym, żebym została dziś w
domu? Czy jest coś, co chciał przede mną ukryć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Myśl Elisabeth. Co twój
przyjaciel mógł chcieć utrzymać przed tobą w tajemnicy?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Cokolwiek by to nie
było, na pewno ma to związek z Jasmine. Doskonale wskazują na to ich porozumiewawcze
spojrzenia, którymi co chwilę się wymieniali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Bardzo dobrze. Nie
sądzisz jednak, że powodem tego mogła być zwyczajna troska o twoje zdrowie?
Gorzej się poczułaś, a twoi przyjaciele woleliby, abyś została w domu i wypoczęła.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nie, odrzucam tą opcję.
To nie w ich stylu. Wiedzą doskonale, że potrafię sama o siebie zadbać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Więc co mogli chcieć
przed tobą ukryć?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Cokolwiek by to nie
było, na razie im się to udaje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Obiecałaś
– przypomniał chłopak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Racja.
Masz mnie. Do jutra. – Obróciłam się na pięcie i zatrzasnęłam Radfordowi drzwi
przed nosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Mijając kuchnię,
zerknęłam w stronę mikrofali. Straciłam apetyt. Choć może nie do końca.
Straciłam apetyt na jedzenie w domu. Z chęcią wyszłabym zjeść na mieście. Może
w Midnight Cafe? Często spotykam się tam z przyjaciółmi. Może to tam w
tajemnicy przede mną chcą się spotkać Radford i Jazz? Osobiście szczerze w to
wątpię, nie zaszkodzi jednak sprawdzić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Rzuciłam w kąt plecak,
po czym odnalazłam na półce kilka banknotów. Nie zastanawiając się wiele, ruszyłam
w stronę ulubionej kafejki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<span style="font-size: 12pt;">*
* *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Coś
jeszcze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jedno
frappe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kelnerka o
kruczoczarnych włosach zanotowała kilka słów na kartce, po czym podeszła do
kolejnego stolika.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Atmosfera tego miejsca
zawsze działała na mnie kojąco. W tle sączyła się delikatna muzyka. Rolety w
oknach były zasłonięte, co sprawiało, że wnętrze skąpane było w półmroku.
Stoliki dla gości oddzielone były od siebie żywopłotem, dzięki czemu każdemu
została zapewniona odrobina prywatności. Pod jedną ze ścian mieścił się regał z
książkami, z którego każdy z klientów mógł do woli korzystać. Była to jedna z
wielu zalet kafejki. W tym momencie zagłębiałam się w lekturze „Przygód
Sherlocka Holmesa” autorstwa Artura Conana Doyle’a. Znany z powieści detektyw
zawsze był dla mnie wzorem do naśladowania, zaraz po ojcu. Może i był trochę
niezrozumiany, lekko zwariowany i zawsze pewien swojej racji, jednak jego
metody dedukcyjne zawsze przyprawiały mnie o zachwyt.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nagle poczułam chłodną
dłoń, która spoczęła na moim ramieniu. Wzdrygnęłam się i szybko podniosłam
wzrok znad książki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Vanessa!
– krzyknęłam widząc nad sobą twarz rówieśniczki wykrzywioną w charakterystycznym
dla niej uśmieszku. – Przestraszyłaś mnie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">W
to nie wątpię. - Dziewczyna okrążyła stolik i bezceremonialnie rozsiadła się
naprzeciw mnie. - Co tu robisz? Nieczęsto można spotkać cię tu samą. Stało się
coś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Powiedzmy,
że się ukrywam – odparłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Rozumiem,
że z nosem w książkach, tak? – Ness wskazała brodą na wolumin, który leżał
przede mną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Dokładnie.
– Umieściłam w książce zakładkę i zamknęłam ją, po czym odsunęłam na bok. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Vanessa wystawiła głowę
ponad żywopłot i rozejrzała się w koło. Gdy zwróciła się w stronę lady, coś
przykuło jej uwagę. Po chwili jednak usiadła z powrotem i wlepiła we mnie
spojrzenie oczu czarnych niczym węgiel.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Czekasz
na kogoś? – spytała nagle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie,
czemu pytasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Dziewczyna wskazała
skinieniem głowy na ladę. Podniosłam się i zobaczyłam Jasmine rozmawiającą z
Fabianem. Nigdzie nie mogłam jednak dostrzec Radforda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zaraz... to Jasmine i
Fabian się znają? Nie miałam o tym pojęcia. Nawiasem mówiąc Midnight Cafe jest
ostatnim miejscem, w którym spodziewałaby się zobaczyć Fabiana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
ciekawe... – mruknęłam, z powrotem opadając na siedzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">A
widzisz? – Na twarzy Vanessy malował się wyraz satysfakcji. – Twoja
przyjaciółka ma przed tobą więcej sekretów, niż mogłabyś się spodziewać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jasmine?
Nie... ona nigdy by mnie nie okłamała – stwierdziłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jesteś
tego pewna?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Czy jestem? Oczywiście,
że nie. Doświadczenie nauczyło mnie, aby nie ufać nikomu. Rodzinie, przyjaciołom,
nauczycielom... nikt tak naprawdę nie jest godzien zaufania. Choćby nie wiem,
jak na to pracował.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">A Jazz? Prawdę mówiąc
zawsze była zamknięta w sobie. Czy coś przede mną ukrywa? Bardzo możliwe. Czy
mogę liczyć na to, że ma to jakiś związek z moją zagadką?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Myślę, że tak.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ale niby jaki? I na czym
w ogóle polega ta zagadka? Gdybym wiedziała, czego szukam...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Poskładaj fakty. Co już
wiesz?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Wiem wiele, ale nie mam
pojęcia, które elementy pasują do tej właśnie układanki. A jeśli trzymam się
poszlak, które dla rozwiązania zagadki nie mają żadnego znaczenia? Jeśli gdzieś
w dochodzeniu zboczyłam z prawidłowej ścieżki?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kątem oka zerknęłam na
lezący na stole egzemplarz „Przygód Sherlocka Holmesa”. „Jemu to by się nigdy
nie zdarzyło”, przemknęło mi przez myśl.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Poskładaj fakty, dobrze
ci radzę.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">W porządku. Pierwszą
poszlaką jest szyfr, którego używa Jasmine.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">A więc powiązanie jest
chyba oczywiste, prawda? Dalej.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Szyfr zna również
profesor McAllen, którego brat 11 lat temu zginął w tajemniczym wypadku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przez myśl przemknęło mi
wspomnienie dzisiejszej wizji. Czy mogę ją uznać za przepowiednię? Przeczucie?
Czy coś grozi nauczycielowi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Tego nie potrafię
stwierdzić. Dalej.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Książek z szyfrem
dostarcza Fabian, który w tym momencie konwersuje z Jasmine.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">No i krąg się zacieśnia,
nie sądzisz?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Słowa zapisane szyfrem
znajdują się w różnych miejscach Tastentoon, między innymi w parku i na
drzwiach gabinetu profesora McAllena. Nie są to zwyczajne napisy. Reagują na
ludzki dotyk, pod wpływem którego emanują własnym światłem. Ten fakt otwiera
przede mną nowe horyzonty. Do zagadki wplątuje się nić nadprzyrodzonych sił i
magii. Na poparcie tego stwierdzenia stawiam instrument, prawdopodobnie różdżkę,
którego Jazz użyła na złamanej ręce Nathaniela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Doskonale. Jaki z tego
wniosek?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">W naszym mieście dzieje
się coś naprawdę dziwnego...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
– odpowiedziałam, spuszczając wzrok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Vanessa uśmiechnęła się
do siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Patrz
teraz – rzuciła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Skierowałam wzrok w stronę
lady. Jasmine zniknęła, na jej miejscu pojawił się jednak Jesseron, czułym
uściskiem witając się z Fabianem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Niesamowite
– mruknęłam, nie wierząc własnym oczom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Spotkanie Fabiana w tym
miejscu wydawało mi się niemożliwe, ale Jesse? Niesłychane...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Przepraszam
na chwilę – rzuciłam i ukradkiem podeszłam do lady.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Sprawiałam wrażenie,
jakbym chciała coś zamówić. Kątem oka wpatrywałam się jednak w Jessa i Fabiana,
którzy - zajęci rozmową - zdawali się zapomnieć o całym świecie. Stałam
dosłownie kilka kroków od nich, słyszałam więc doskonale każde ich słowo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jesse,
ile razy mam cię przepraszać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Dokładnie
tyle, ile razy zrobiłeś to bez mojej zgody. Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz?
Czy myślisz, że to w porządku? – Głos Jessa nie przypominał tego, którego używa
na co dzień. Był stanowczy, mimo to dało się w nim wyczuć nutkę żalu i pewnej
niewyjaśnionej czułości i łagodności.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ale
Jesse...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jakie
„ale”!? Jak może być jakieś „ale”!? Fabian, na litość, ile razy cię prosiłem?
No ile? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Srebrzystowłosy sprawiał
wrażenie, jak gdyby za chwilę miał wybuchnąć płaczem. Miał na sobie bawełniany
sweter w biało-brązowe pasy i przetarte jeansy, przez co wyglądał zupełnie
przeciętnie. Zupełnie jak nie on.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jesse,
proszę... obiecuję, że to się więcej nie powtórzy. – Na twarzy Fabiana wyraźnie
można było dostrzec skruchę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nienawidzę
obietnic – warknął blondyn. – Jeśli masz obiecać mi coś, czego i tak nie dotrzymasz,
lepiej po prostu tego nie rób.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Fabian spuścił wzrok. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Masz
rację. Nie mogę ci tego obiecać. Liczę jednak, że mi wybaczysz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jak
zawsze – westchnął Jesseron. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Szatyn rozpogodził się i
rzucił się przyjacielowi na szyję. Mogłabym przysiąc, że pocałował go przy tym
w skroń.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Dziękuję
– szepnął, wtulając się w mojego sąsiada.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Rozmowę dwojga przyjaciół
przerwał kelner, który w ramach powitania zwichrzył fryzurę Fabiana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Mam
nadzieję, że nie przeszkadzam – zaczął, kątem oka zerkając na Jessa. – My się
chyba jeszcze nie znamy. Jestem Dominic. – Kelner wyciągnął dłoń.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Wolałbym,
żeby tak pozostało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Srebrzystowłosy
skrzyżował ręce na piersi i odwrócił wzrok od przybysza. Fabian uśmiechnął się
ciepło na widok znajomego grymasu przyjaciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
jest Jesse – wytłumaczył Fabian. – Opowiadałem ci o nim, pamiętasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Oczywiście.
Słynny Jesseron Brownese. Bian wiele mi o tobie opowiadał. To zaszczyt, że mogę
cię poznać. – Dominic znów skierował się w stronę mojego sąsiada. Ten jednak
całkowicie go zignorował. Zdegustowany kelner zwrócił się do szatyna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Prawdę
mówiąc to chciałem tylko spytać, kiedy umawiamy się na kolejny raz – zagadnął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Fabian spłonął rumieńcem
i spuścił wzrok, Jesse natomiast warknął przeciągle, obrzucił mężczyzn morderczym
wzrokiem i bez słowa opuścił lokal.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jesse,
to nie tak jak myślisz! –<span style="color: red;"> </span>krzyknął szatyn,
Jesseron jednak nie wrócił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Dominic przeleciał go
wzrokiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Więc?
– ciągnął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Fabian westchnął
przeciągle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Wygląda
na to, że dzisiaj.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kelner uśmiechnął się
szeroko i odruchowo podwinął rękawy kraciastej koszuli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">W
takim razie bądź u mnie za godzinę. – W jego głosie czaiło się coś, co
wzbudzało u mnie przerażenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">A
co dla mnie szykujesz? – zainteresował się chłopak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Niespodzianka
– rzucił na odchodnym Dominic, po czym zniknął na zapleczu kafejki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Szatyn pochylił się nad
stojącym przed nim drinkiem. Kilka razy zakręcił słomką, po czym pociągnął solidny
łyk. Chwilę potem rozejrzał się w koło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Elisabeth?
– zdziwił się chłopak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jak gdyby nigdy nic
uśmiechnęłam się do niego serdecznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Fabian!
Ty tutaj? Nie spodziewałam się cię tu spotkać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Postanowiłem
się przewietrzyć, no i trafiłem tutaj – wyjaśnił. – Fajne miejsce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Zgadzam
się – zawtórowałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">O co mogło pójść w
kłótni między nim a Jessem? Co takiego zrobił Fabian? W aureolce jasnobrązowych
loków wyglądał tak niewinnie... Nie potrafię wyobrazić sobie, aby kiedykolwiek
mógł zrobić coś złego. Jak widać, pozory mylą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Stało
się coś? Jesteś jakiś przygnębiony – zagadnęłam i przysiadłam na stołku, który
do tej pory okupywał Jesse.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ach...
długa historia – westchnął, upijając kolejny łyk drinka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Z
chęcią ją poznam – ciągnęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
chcę o tym mówić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kątem oka dostrzegłam,
jak kelnerka idzie z tacą z moim zamówieniem w kierunku mojego stolika.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Rozumiem.
Muszę już iść. Do zobaczenia!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Trzymaj
się – odparł chłopak, znów pochylając się nad napojem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Znalazłam się przy
stoliku równocześnie ze swoim zamówieniem.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Dziękuję
bardzo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kelnerka o
kruczoczarnych włosach wróciła do swoich zajęć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">O
czym rozmawiali? – spytała nagle Vanessa. – Widziałam, że ich podsłuchiwałaś.
Prawdę mówiąc, to nie sądzę, żeby to było w porządku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zarumieniłam się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">I
tak nie byłam w stanie zrozumieć – odparłam. – O coś się kłócili...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Oni
wbrew pozorom często się kłócą – stwierdziła Ness.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Możliwe
– mruknęłam i ugryzłam kęs grillowanej kanapki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przez dłuższą chwilę
Vanessa przypatrywała mi się badawczo. Po pewnym czasie stało się to dość niewygodne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">O
co chodzi? – spytałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To,
co zrobiłaś Nathanielowi było niesamowite.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Słowa dziewczyny
niezmiernie mnie zaskoczyły. Złamanie ręki z pewnością nie jest powodem do
pochwały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
był wypadek – wyjaśniłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ciężko
mi w to uwierzyć. Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale doskonale cię rozumiem.
Wiem, dlaczego to robisz. Wiem, czemu starasz się zaleźć Nathanielowi za skórę.
Złamanie mu ręki było ciosem poniżej pasa, mimo to jestem pod wrażeniem –
stwierdziła Vanessa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak?
Więc jaki jest mój motyw?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Chwilę... czy mam ku
temu jakiś motyw? Oczywiście, że nie. Po prostu tak już jest i nikt nie kwapi
się, aby to zmienić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Kochasz
Radforda, ot co.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kawałek kanapki utknął
gdzieś w przełyku. Zaniosłam się kaszlem. Ness wpatrywała się we mnie niewzruszenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Skąd
ten pomysł? – wysapałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
widać. Mnie nie oszukasz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jako jedyna na świecie
osoba, której nie dane było nigdy rozkoszować się uczuciem miłości, nie podziewałam
się takiego zarzutu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Przykro
mi, Vanesso, ale muszę cię rozczarować. Twoje przypuszczenia są błędne. Nie
kocham Radforda – wytłumaczyłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Lizz...
dlaczego tak bardzo chcesz oszukać sama siebie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Połknęłam ostatni łyk
kanapki i opróżniłam szklankę frappe. Dalsza konwersacja z Vanessą wydała mi
się bezsensowna. Bezceremonialnie podniosłam książkę i skierowałam się w stronę
regału.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Do
zobaczenie – rzuciłam na odchodnym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<span style="font-size: 12pt;">*
* *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Na zewnątrz było już
prawie zupełnie ciemno, deszcz lał jak z cebra. To właśnie urok Tastentoon.
Nigdy mi to nie przeszkadzało. Od dziecka uwielbiałam moknąć do suchej nitki, z
uśmiechem na twarzy krocząc środkiem ulewy. Tym razem jednak radosny wyraz
twarzy ustąpił miejsca przygnębieniu. Zbyt wiele myśli krążyło w mojej głowie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Na jakiej podstawie
Vanessa mogła stwierdzić, że czuję coś do Radforda? To niedorzeczne. To prawda,
był mi bardzo bliski, jednak przyjaźń to wszystko, co nas łączy. I nic więcej.
Poza tym rozbicie związku dwojga kochanków nie wchodzi w grę. Nie potrafiłabym
tego zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ale czy na pewno? Gdybym
rzeczywiście go kochała, czy Nathaniel mógłby stanowić dla mnie konkurencję? Chyba
nie potrafię tego stwierdzić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Rozejrzałam się w koło.
Kilkakrotnie zamrugałam oczami, aby sprawdzić, czy miejsce, w którym się znajduję,
nie jest przypadkiem tym samym, które widziałam w wizji. Nie myliłam się –
miejsce które widziałam było tym samym, w którym znalazłam się teraz. Na domiar
złego zobaczyłam przed sobą zgrabioną postać profesora McAllena, który w
popłochu uciekał przed deszczem. Ale czy aby na pewno?<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Mężczyzna wyminął mnie
szybko, zahaczając o mnie ramieniem. Chwilę później poczułam, jak wymija mnie
jakieś ledwo widoczne stworzenie. Zatrzymałam się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l3 level1 lfo3; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Panie
profesorze, niech pan uważa!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Moje słowa zagłuszył
odgłos wybuchu. Światło rozlało się na ścianach poszarzałych budynków, rozświetlając
ciemny zaułek.<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-size: 12pt;">Odwróciłam się. Mężczyzna rozpłynął się w powietrzu.</span>Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-54837679636171613282012-06-09T08:56:00.002-07:002013-03-07T08:10:02.986-08:0003. To tak, jakbym skrzywdziła ciebie<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zajęłam swoje stałe
miejsce pod oknem, po czym wlepiłam wzrok w złoty warkocz siedzącej przede mną
dziewczyny. Kiedy położyłam dłoń na jej ramieniu, wyjęła słuchawki z uszu, po
czym odwróciła się do mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Lizz?
Ty tutaj? – spytała nie kryjąc zaskoczenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Mniejsza
o mnie. Co ty tutaj robisz?<span style="color: red;"> </span>Wzorowa uczennica,
święta Jasmine w szkolnej kozie? Co się stało? Potknęłaś się, trzymając książkę
przed nosem i wpadłaś na dyrektora? – Pochyliłam się niżej nad ławką,
przybliżając się tym do<span style="color: red;"> </span>przyjaciółki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Siedząca za biurkiem
nauczycielka przekręciła stronę kolorowego pisma.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
tym razem – odparła. – Wylądowałam tu za bójkę z Vanessą – wydukała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zaskoczona obrzuciłam
spojrzeniem róg sali. Przy jednym ze stolików siedziała Ness, uparcie
wystukując kolejne litery na klawiaturze telefonu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jak
to możliwe? – spytałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Normalnie.
– Jasmine spuściła wzrok. Spod podwiniętych rękawów na porcelanowej skórze
odznaczały się zadrapania i siniaki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przerażona ujęłam w
dłonie nadgarstek dziewczyny. Jazz jęknęła cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
nic takiego – uspokoiła mnie, przesuwając palcem po przegubie. – Trochę się
poobijałam, wszystko w porządku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">A
ta opaska? – Usiłowałam ściągnąć z ręki przyjaciółki ciasno oplatający ją
kawałek bawełny, ta jednak szybko cofnęła moją rękę. Mogłabym przysiąc, że
zadrżały jej dłonie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
nic, po prostu większy siniak. Nie chcesz go oglądać. – Głos dziewczyny drżał i
jak ognia unikała mojego spojrzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">W
porządku. – Oparłam dłonie o blat ławki, po czym z zaciekawieniem wyjrzałam
przez okno. Mogłabym przysiąc, że mignęło mi za nim pasmo srebrzystobiałych włosów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ledwie zdążyłam wygodnie
oprzeć się o blat ławki, gdy drzwi sali znów rozwarły się na oścież. Za nimi
znajdywał się wysoki i smukły mężczyzna ubrany w idealnie wyprasowaną białą koszulę
i granatowy krawat. Białe włosy, związane w koński ogon, spływały gładko wzdłuż
linii pleców. Można by stwierdzić, że to Jefferey. Ja wiedziałam jednak, że to
ktoś o wiele gorszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jesse...
– mruknęłam pod nosem, szturchając przyjaciółkę w ramię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Dziewczyna uśmiechnęła
się szeroko, po czym nieznacznie pomachała w kierunku przybysza. Chłopak zignorował
ją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Witam.
– Zarówno wyraz twarzy, jak i głos chłopaka nie wyrażały żadnych uczuć. –
Jestem opiekunem Radforda Brownese. Chciałbym wcześniej zabrać go do domu. Czy
to nie problem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford niczym oparzony
odsunął się od Nathaniela na bezpieczną odległość. Jego ręka powędrowała w
kierunku plecaka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">O...
oczywiście. – Na widok starszego Brownesa blondwłosa belferka spłonęła
rumieńcem. Zgrabnym ruchem odgarnęła z twarzy przeciążone lakierem loki.<span style="color: red;"> </span>– Może pan go zabrać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przez twarz Jesserona
przemknął cień uśmiechu. Nieznacznie ukłonił się w stronę kobiety, po czym
podszedł do Radforda. Bijącej od niego aury nie sposób było opisać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Zbieraj
się – mruknął srebrzystowłosy, nie racząc nawet spojrzeć bratu w oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford pospiesznie
spakował swoje rzeczy, po czym ruszył za Jessem. W wyjściu rzucił niewyraźne
„na razie”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Do
widzenia! – krzyknęła nauczycielka, nie uzyskała jednak odpowiedzi. Zdegustowana
z powrotem opadła na swoje miejsce, niechętnie przewracając kolejną stronę
magazynu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Odruchowo wyjrzałam
przez okno. Przez moment widziałam, jak Jesse ciągnie Radforda za rękaw -
prawdopodobnie do samochodu. Twarz blondyna wyrażała wściekłość, ale mimo to
milczał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Gdy znajome postaci
zniknęły za rogiem budynku, westchnęłam ciężko, po czym ukryłam głowę w
ramionach. Radford od zawsze był w ten sposób traktowany przez swoje
rodzeństwo. Cudowne trojaczki – Jefferey, Jessica i Jesseron – miały stworzyć
dla niego prawdziwy dom, mieli okazać mu miłość, dać ciepło, podczas gdy oni
karali go za nic. Gdzie jest sprawiedliwość? Czy on kiedykolwiek zrobił coś
złego? Fakt, może i ma trochę inne zainteresowania niż większość nastolatków,
ale czy to jego wina? A to, że pali? Znajdźcie mi chłopaka w jego wieku, który
nigdy tego nie próbował, powodzenia. Założę się, że nie znajdziecie.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nathaniel z wyraźnym
niezadowoleniem spuścił wzrok i zainteresował się stanem swoich paznokci.
Doskonale wiedziałam, co oznaczał wyraz jego twarzy. „Znowu”, zapewne powtarzał
sobie w myślach. Znowu, bo to nie pierwszy raz, gdy któreś z trojaczków
zgniotło w dłoni przyjemną atmosferę niczym kolorowy papierek po cukierku. Od
dawna zachodziłam w głowę, jak można tak traktować własnego brata.
Niewykluczone, że podobnie jak Nathaniel.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 12pt;">Wiatr
za oknem tańczył szalonego walca z płatkami wiosennych kwiatów, przypominając,
jak wspaniałą rzeczą jest wolność. Promienie słońca z szaleńczą mocą uderzały o
szybę, szkolne ławki i ścianę, naznaczając otaczającą przestrzeń niesamowitymi
w swej prostocie refleksami świetlnymi. Wszystko to zdawało się być przeciw
mnie. Wyraźnie słyszałam szyderczy śmiech ptaków kryjących się w gałęziach
drzew i złowieszczy chichot kwiatów kołysanych delikatnym powiewem. Wszystko
tak niesamowicie piękne i przytłaczające jednocześnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Wypuście
mnie stąd... – mruknęłam do siebie, rzucając tęskne spojrzenie w stronę
soczyście zielonego trawnika.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Wszechświat okazał się
jednak głuchy na moje wołanie. Gehenna trwała i końca jej nie sposób było
dostrzec.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<span style="font-size: 12pt;">*
* *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
były najgorsze trzy godziny w moim życiu! – krzyknął Nathaniel i z impetem
trzasnął szkolnymi drzwiami, które zaskrzypiały złowieszczo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Oh,
mnie to mówisz... – Z rozkoszą wzięłam głęboki oddech. – Gdybym już wcześniej
nie spała, chyba usnęłabym z nudów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Cichy chichot Jasmine
przywrócił uśmiech na mojej twarzy. Widok tej drobnej osóbki zawsze przyprawiał
mnie o dobry nastrój.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Zwracam
wam honor, kochani – stwierdziła blondwłosa, zarzucając torbę na ramię. –
Zawsze sądziłam, że trafiacie do kozy, żeby zwiać z lekcji. Teraz rozumiem
jednak, że o wiele lepiej jest męczyć się w klasie niż przeżywać piekło tutaj.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Widzisz,
Jasmine – Nathaniel przeczesał dłonią loki. – Bycie wyjętym spod prawa wcale
nie jest takie kolorowe, jak to się z pozoru wydaje – stwierdził, nieudolnie
naśladując wzrok złoczyńcy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Taki
z ciebie przestępca, jak ze mnie homoseksualista – mruknęłam pod nosem,
przyjacielskim gestem szturchając kolegę w ramię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nath wyraźnie się
rozpogodził, po czym przeszył mnie spojrzeniem błękitnych oczu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak?
No wiesz, Lizz, w życiu każdego młodego człowieka zawsze przychodzi taka
chwila, kiedy musi podjąć decyzję, co tak naprawdę go interesuje...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie!
– przerwałam mu. Na mojej twarzy pojawił się rumieniec. – Źle mnie zrozumiałeś!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jesteś
pewna? A może jednak? – Jego spojrzenie z każdą chwilą stawało się coraz
bardziej przenikliwe, choć czaiła się w nim nutka czystej złośliwości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak,
jestem pewna! Przestań!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Popchnęłam chłopaka tak,
że zderzył się czołowo ze znakiem drogowym. Gdy tylko uznałam, że nic mu nie
jest, pełna satysfakcji ruszyłam do przodu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Oj,
niegrzeczna dziewczynka. – Nathaniel pojawił się obok mnie, uparcie
rozmasowywując miejsce, w którym zderzył się z metalowym słupem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Prychnęłam
ostentacyjnie, po czym wyprostowałam się dumnie i wzniosłam wzrok ku niebu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Znowu
zaczynasz? – spytał blondyn, poprawiając rękaw bluzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ja?
– odparłam głosem niewiniątka. – Ależ ja nic nie robię...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nathaniel szturchnął
mnie w ramię, na co odpowiedziałam tym samym. Tak było zawsze. Nie wiem, czy
robiłam to dlatego, że mnie irytuje... A może to ja irytowałam jego? Bardzo
możliwe. Koniec końców nie dogadywaliśmy się. Ludzie uważali nas za przyjaciół,
ale mylili się. A może to ja się myliłam?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Obrzuciłam spojrzeniem
drobnego blondyna, który ukrywszy dłonie w kieszeniach spodni, kroczył przed
siebie z naburmuszoną miną, raz po raz kopiąc z premedytacją jakiś kamień lub
zgniecioną puszkę, która na własną zgubę znalazła się na jego drodze. O czym
myślał? Wyraz jego twarzy nie przysparzał mi wątpliwości: w jego podświadomości
gościło wspomnienie Radforda. Martwił się – podobnie jak ja. I wcale mnie to
nie dziwiło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Dokąd
idziemy? – spytała nagle Jasmine, rozglądając się w koło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Teraz dopiero zdałam
sobie sprawę z tego, iż zawędrowaliśmy znacznie dalej, niż chcieliśmy. Park o
tej porze roku mienił się tysiącami kolorów. Wielobarwne kwiaty, soczysta trawa
i szafirowe niebo dawały razem niesamowity efekt. Natura zdawała się śpiewać, a
dzieci bawiące się w parku sprawiały wrażenie, jakby tańczyły przy jej
akompaniamencie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jak
widać, idziemy do parku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nathaniel wyprzedził
mnie, po czym odnalazł wolną ławkę i rozsiadł się na niej wygodnie, zarzucając
przy tym nogę na nogę. Po chwili Jasmine przysiadła się obok niego. Bez słowa
poszłam w jej ślady.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Pięknie,
nieprawdaż? – spytała Jazz, zachwycając się malowniczym krajobrazem. – Ptaki,
drzewa, kwiaty... Tam, skąd pochodzę, nie ma takich rzeczy. Nic, tylko puste
pola wiecznie skute lodem...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nath drgnął, szybko
jednak spuścił wzrok, wlepiając go w czubek ubłoconych już butów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak?
– zainteresowałam się. – Wiesz, nigdy nie mówiłaś mi, skąd pochodzisz...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jasmine oderwała wzrok
od przelatującego nad jej głową motyla, po czym zwróciła się w moją stronę.
Promienie wiosennego słońca sprawiały, iż wyglądała nieziemsko pięknie. Jak
anioł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Naprawdę?
– blondwłosa zdziwiła się. – Myślę, że i tak nie zainteresowałaby cię opowieść
o niewielkiej, ale jakże malowniczej mieścinie położonej tysiące mil stąd.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Dziewczyna rozmarzyła
się. Byłam pewna, że myślami była daleko stąd. Błądziła gdzieś między tumanami
śniegu zakrywającymi jej ojczyznę. Niemalże widziałam obraz bajkowej krainy
odbijający się w jej szmaragdowym spojrzeniu.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">No
to muszę cię rozczarować, Jazz. Taka opowieść bardzo by mnie zainteresowała.
Przecież mnie znasz. – Przysunęłam się bliżej przyjaciółki, krzyżując przy tym
ręce na piersi. Jasmine westchnęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
mam dziś nastroju na opowieści – mruknęła, a jej twarz momentalnie spochmurniała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">No
proszę, jak już zaczęłaś, to skończ – nalegałam. Jazz nie popierała jednak
mojego entuzjazmu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Dziewczyna nie
odpowiedziała. Często unikała odpowiedzi na zadawane przez kogoś pytania. Nie
lubiłam w niej tej cechy – jako detektyw z zamiłowania nie cierpię, kiedy ktoś
ma przede mną sekrety. Nie kryjąc rozczarowania, spuściłam głowę, wlepiając
wzrok w betonowy chodnik. I wtedy właśnie dotarło do mnie coś, co powinnam
odkryć już dawno temu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Z sercem bijącym niczym
młot pneumatyczny wyciągnęłam z torby duży, poważnie zniszczony zeszyt. W duszy
zapragnęłam dziękować naszemu stwórcy za to, iż nakazał mi akurat dzisiaj zabrać
go ze sobą. Pospiesznie przewróciłam kilka kartek w poszukiwaniu strony z
naklejonym niewielkim wycinkiem z gazety. Podniosłam zeszyt na wysokość oczu,
po czym, pełna chorej satysfakcji, spojrzałam na chodnik przede mną.
Przypadkiem było to dokładnie to samo miejsce, w którym 11 lat temu zdarzył się
niecodzienny incydent. Beznamiętnie rzuciłam torbę na ziemię, po czym ustawiłam
się na środku ścieżki. Czego właściwie szukałam? Istniało bardzo niewielkie
prawdopodobieństwo, że przez tyle lat zachowały się jakiekolwiek ślady,
jakiekolwiek dowody zbrodni. Mimo to postanowiłam się rozejrzeć, zgłębić istotę
tego miejsca, a nuż może znajdę w nim coś niezwykłego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Lizz,
co ty wyprawiasz? – Słowa Nathaniela dopadły mnie wraz z kłębem dymu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Odruchowo kaszlnęłam, po
czym machnęłam ręką w celu przerzedzenia powietrza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Odrabiam
matmę, nie widać? – odparłam, kucając na ziemi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jak
skończysz, to daj spisać, dobrze? – To nie była prośba, a raczej rozkaz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Chciałbyś
– mruknęłam pod nosem, po czym zagłębiłam się w teksturę betonowego podłoża. Na
moje szczęście, chodnik nie był wymieniany od lat. Jeśli miałabym coś znaleźć,
to dokładnie w tym miejscu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Betonowa płyta, której
budowę starałam się właśnie zgłębić, nie wyróżniała się niczym szczególnym. No,
może oprócz tego, że w promieniu 5 metrów od miejsca zdarzenia chodnika nie
znaczyła żadna rysa, żadne pęknięcie, żadna najdrobniejsza niedoskonałość.
Zupełnie nic. Chodnik został nienaruszony. Przypadek? Śmiem wątpić. W tym fachu
nie ma miejsca na zbiegi okoliczności – jest tylko kłamstwo i podstęp.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przesunęłam dłonią po
podłożu. Było wyjątkowo gładkie, delikatne i ciepłe. To ostatnie można by uznać
za skutek nagrzewania chodnika przez promienie słoneczne. Szybko jednak
odrzuciłam tę myśl, widząc jak baldachim gałęzi i liści skutecznie odcina
słońcu dostęp do tego miejsca. W pewnym momencie poczułam pieczenie w dłoni.
Szybko ją cofnęłam, wzrokiem szukałam jednak czegoś, co mogło mnie oparzyć. Po
chwili natrafiłam na coś, co z początku uznałam za kilka umęczonych promieni
słońca, które przecisnęły się przez gąszcz liści i spoczęły na chodniku.
Zmieniłam zdanie, gdy świetlane refleksy ułożyły się w zaszyfrowane słowo.
Zlepek liter połyskiwał delikatnie własnym światłem. Serce ugrzęzło mi gdzieś w
gardle, gdy wpatrywałam się w mieniący się napis.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nie tracąc chwili,
wydobyłam z kieszeni miniaturowy ołówek i przepisałam ów słowo pod wycinkiem z
gazety. Nim się obejrzałam, tajemniczy tekst rozpłynął się w powietrzu. Czy
rzeczywiście tam był? A może był jedynie wytworem mojej udręczonej wyobraźni,
która rozpaczliwie stara się odnaleźć prawdę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nie. On tu był. Nie
miewam przywidzeń, tego jestem pewna. Zaszyfrowany napis został napisany na
chodniku, dokładnie w miejscu, w którym 11 lat temu zdarzył się tajemniczy
incydent. Mam wrażenie, że mój dotyk w pewien sposób go aktywował. Jakaś siła,
jakaś magiczna energia, która z pewnością ma wielki związek z moją tajemnicą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Magia? Czary? Przecież
to jakiś absurd. Tajemniczy szyfr to jedno, ale magia? Ta drobna poszlaka
otwiera przede mną drzwi do nowego, nieznanego świata. Z każdym dniem rodzi się
coraz więcej pytań, a odpowiedzi wciąż kryją się gdzieś w czeluściach ludzkiego
istnienia.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nieco zmieszana wróciłam
na miejsce. Nathaniel powitał mnie serdecznym dmuchnięciem powietrzem zatrutym
dymem tytoniowym prosto w twarz. Nie myśląc wiele, zaserwowałam mu prawy
policzek, kaszląc przy tym niemiłosiernie. Blondyn syknął przeciągle, szybko
jednak pocieszył się, widząc, jak zaciekle walczę z dusznością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Zabiję
cię! – warknęłam, stosując tym razem pięść w ramię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Najpierw
musisz mnie złapać! – Nathaniel ukrył żarzącego się peta w dłoni, po czym
poderwał się z miejsca i pobiegł w stronę niewielkiego mostu przecinającego rzekę,
nad którą położony był park.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jasmine skomentowała
nasze przekomarzanie dźwięcznym chichotem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Niedbale wcisnęłam
zeszyt do torby, po czym pobiegłam za blondynem. W tej konkurencji miałam marne
szanse – Nath może i nie uczył się zbyt dobrze, ale był za to wspaniałym
sportowcem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">W pogoni za przyjacielem
przemierzyłam chodnik, most i spory trawnik. Starałam się z całych sił, jednak
śmiech blondyna wciąż dochodził z nazbyt daleka. Sapiąc ciężko, Nathaniel
wrócił na ławkę, rozkładając się wygodnie na całej jej długości, głowę
opierając przy tym na kolanach Jazz. Dziewczyna nie była zbyt zadowolona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Dorwę
cię! – wrzasnęłam, niczym opętana dopadając ławki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nie myśląc wiele,
pociągnęłam chłopaka za rękaw bluzy. Nathaniel przetoczył się przez ławkę, po
czym wylądował na chodniku, twarzą w dół. Ominęłam go triumfalnym gestem, po
czym usiadłam na ławce, z zadowoleniem opierając nogę na plecach Natha. Jasmine
uśmiechnęła się szeroko, najwyraźniej podzielając mój entuzjazm.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">I
co? Wygrałam! – ucieszyłam się, dodatkowo kopiąc przyjaciela w bok. Chłopak
jęknął rozpaczliwie. Razem z Jasmine wymieniłyśmy zaniepokojone spojrzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nath,
w porządku?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jazz usiłowała obrócić
blondyna na plecy, ten jednak bronił się zapamiętale, cały czas wydając z
siebie nieprzyzwoite odgłosy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Au!
– wrzasnął w głos, gdy Jasmine pociągnęła za jego prawą rękę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Co
ci się stało? – spytałam, zapominając o całej antypatii, jaką żywiłam do niego
przez całe życie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Chłopak mruknął coś w
odpowiedzi, nie zdołałam jednak tego zrozumieć. Jasmine udało się wreszcie
posadzić delikwenta na ławce. Nath przyciskał prawą dłoń do piersi. Zalewał się
łzami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Złamałaś
mi rękę! – usiłował krzyknąć, głos jednak załamał mu się pod ciężarem łez. –
Potworze!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Niemalże oczywistym dla
mnie był fakt, iż Nathaniel udaje. Czy było to w jego stylu? Czy byłby do tego
zdolny? Tak, zdecydowanie. Ale czy jest aż tak dobrym aktorem? Wiem, że jest
niezwykle zdolnym kłamcą, ale żeby aż tak grać? O to nigdy bym go nie
posądzała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Blondyn zapłakał gorzko.
Jeśli udawał – był wyśmienitym aktorem. Jeśli jednak nie... niedobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Delikatnie przejechałam
dłonią po przegubie Nathaniela, przyglądając się z zaciekawieniem jego twarzy.
Chłopak syknął. Wyraz jego pełnych bólu oczu mówił sam za siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ty
nie udajesz... – szepnęłam, sama nie do końca wierząc we własne słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Brawo
za spostrzegawczość, koleżanko – warknął Nathaniel. Jestem pewna, że gdyby
mógł, odznaczył by swoją dłoń na moim policzku. I w tym wypadku w pełni bym się
z nim zgodziła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jasmine poderwała się z
miejsca, po czym stanęła przed moim przyjacielem. Mimika jego twarzy idealne
naśladowała przysłowiowego bezdomnego szczeniaczka. Niepewnie dotknęła jego
ręki, po czym poruszyła nią lekko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tu
boli? – spytała anielsko delikatnym głosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nath mruknął coś w
odpowiedzi. Jazz jeszcze przez chwilę badała opuszkami palców rękę chłopaka.
Przyglądałam się jej w skupieniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
jestem lekarzem, ale mam wrażenie, że ręka rzeczywiście jest złamana –
poinformowała mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nathaniel spojrzał na
mnie z wyrzutem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ty
suko! – wrzasnął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Staruszka mijająca
właśnie naszą ławkę obejrzała się na nas niepewnie. Przerażona powagą sytuacji,
przykucnęłam przed chłopakiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Przepraszam...
– jęknęłam, nie mając pojęcia, co zrobić. – Jak mogę ci pomóc? – spytałam
niepewnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
możesz mi pomóc, do cholery! – krzyknął. – Jak mogłaś złamać mi rękę!?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jasmine delikatnie
przesunęła dłonią po głowie Nathaniela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ci...
– szepnęła mu do ucha. – Ona na pewno nie zrobiła tego specjalnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Śmiem
wątpić. – Nath obruszył się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Poczucie winy zżerało
mnie od środka. Przecież wcale tego nie chciałam. To nie było nic złego, ot,
zwykłe przekomarzanie. Robiliśmy to codziennie. Tym razem jednak skończyło się
to zupełnie inaczej. To nie powinno się stać. A przede wszystkim nie powinno
stać się z mojej winy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Przepraszam...
– powtórzyłam, nie oczekiwałam jednak z jego strony wybaczenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Co ja zrobiłabym na
miejscu Nathaniela? Proste. Byłabym wściekła. Paradoksalnie jednak wyżywałabym
się na każdym z wyjątkiem tego, kto wyrządził mi krzywdę. Taka już moja natura.
Nath jest inny i moim zadaniem jest to uszanować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jasmine podniosła się z
miejsca i nerwowym krokiem okrążyła ławkę. Mój wzrok powędrował za nią.
Dziewczyna zaciskała dłonie w pięści. Jej mięśnie na przemian napinały się i
rozluźniały. Oddech dziewczyny był nienaturalnie płytki. Bała się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Co
my teraz zrobimy? – spytała bardziej sama siebie niż nas. – Trzeba go zabrać do
domu – stwierdziła, odwracając się w moją stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Łatwo
powiedzieć. – Nathaniel kurczowo podtrzymywał złamaną rękę zdrową dłonią. –
Wątpię, by udało mi się dojść do domu ze złamaną ręką. No chyba, że któraś z
was zechce mnie zanieść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jasmine rozejrzała się w
koło, po czym sięgnęła do kieszeni. W dłoni trzymała kilka monet.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Lizz,
mam prośbę. Po drugiej stronie ulicy jest apteka, mogłabyś kupić bandaż? Trzeba
coś z tym zrobić – powiedziała Jasmine, a ton jej głosu nie pozwalał mi odmówić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Żaden
problem. – Wzięłam pieniądze, po czym posłusznie udałam się do apteki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kierowana własnym
przyzwyczajeniem obróciłam się w połowie drogi, ukrywając się za drzewem. Byłam
ciekawa, co pod moją nieobecność zrobi Jasmine. Czyżby próbowała się mnie
pozbyć? Równie dobrze sama mogła kupić bandaż.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Z oddali udało mi się
dostrzec, jak blondwłosa wyciąga z torby coś, co z daleka przypominało naprawdę
duży ołówek. Jazz rozejrzała się w koło, po czym zaczęła rysować owym
przedmiotem na chorej ręce Nathaniela. Z tej odległości nie byłam w stanie dostrzec
żadnych szczegółów. Widziałam jednak doskonale, jak spod tajemniczego
instrumentu sypią się iskry, zostawiając na skórze chłopaka ślad. Po chwili
Jasmine schowała przedmiot z powrotem do torby. Nathaniel, krzywiąc się lekko,
poruszył ręką, która sprawiała wrażenie całkowicie zdrowej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Pełna niedowierzania
udałam się do apteki. Sprawnie dokonałam zakupu, po czym wróciłam do parku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Czym mógł być tajemniczy
przedmiot, który Jasmine chowa w torbie? I czy jest możliwe, że za jego pomocą
uzdrowiła rękę Nathaniela? I czy ta niecodzienna sytuacja może mieć jakikolwiek
związek z tajemnicą, którą pragnę rozwiązać? Obawiam się, że ma.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jak
on się czuje? – spytałam, przekazując bandaż przyjaciółce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Bez
zmian – odparła, wymieniając z Nathanielem porozumiewawcze spojrzenie, które na
szczęście nie umknęło mojej uwadze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Na
pewno? Wygląda o wiele lepiej – stwierdziłam, przeszywając blondyna wzrokiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nath przycisnął chorą
rękę do piersi, pospiesznie nasuwając nań rękaw. Jazz przestąpiła nerwowo z
nogi na nogę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jestem
pewna, że ani powietrze zatrute tym paskudztwem, ani promienie słońca nie były
w stanie go uzdrowić. – Dziewczyna sprawnie owinęła rękę Nathaniela bandażem.
Chłopak podniósł się z miejsca, wspomagając się ramieniem Jasmine.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nie skomentowałam, a
jedynie zarzuciłam torbę na ramię i bez słowa ruszyłam przed siebie. Odchodząc,
czułam na sobie przenikliwy wzrok przyjaciół.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<span style="font-size: 12pt;">*
* *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Lizz!
Czyś ty oszalała!?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford był wściekły.
Biegał z jednego kąta pokoju w drugi, nie będąc w stanie się opanować. „Jest
tak bardzo podobny do Jessa”, pomyślałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Mówiłam
ci, że to on zaczął. – Próbowałam się bronić, jednak nie miałam w tej sprawie
żadnego konkretnego argumentu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
nic nie zmienia. Złamałaś mu rękę! – wrzasnął chłopak, twardo opadając na
kanapę. Jego telefon z hukiem uderzył o ścianę, rozsypując się przy tym na
części.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
zrobiłam tego celowo...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zabrałam się za
zbieranie szczątków komórki Radforda. Kiedy upewniłam się, że urządzenie nadal
działa, z ulgą odłożyłam je na biurko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Rozumiem,
że czasem się kłócicie, Lizz. – Jego głos momentalnie się zmienił. Był teraz
łagodny, dało się w nim wyczuć jednak posmak żalu. – Ale to jeszcze nie powód,
żeby zrobić mu coś takiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Myślisz,
że nie żałuję?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford przeczesał
dłonią kasztanowe włosy, po czym bezradnie opuścił głowę na oparcie siedzenia.
Jego mięśnie nadal były napięte do granic możliwości. Był jak wulkan, który
lada chwila mógł wybuchnąć, niszcząc przy tym wszystko, co napotka na swojej
drodze. Był jak kielich, który przepełnić może nawet maleńka kropla wody.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="color: #003300; font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Twój
żal nie cofnie wydarzeń. Wierzę, że tego nie chciałaś. Nikt z nas tego nie
chciał. – Mogłabym przysiąc, że pod zasłoną ciemnych loków zakręciło się kilka
łez. Głos chłopaka przepełniony był teraz goryczą. Nie byłam w stanie wyobrazić
sobie, jak bardzo boli go myśl o krzywdzie, jaka stała się Nathanielowi.<b><i><span style="color: #003300;"><o:p></o:p></span></i></b></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Niepewnie podeszłam do
przyjaciela, po czym ostrożnie przyłożyłam dłoń do jego ramienia. Chłopak
wzdrygnął się, po chwili jednak przykrył moją rękę swoją. Jego dłoń była ciepła
i wyjątkowo delikatna, sprawiała wrażenie nie stworzonej do pracy. Miała w
sobie niewyjaśnioną królewską szlachetność i majestatyczność. Pod wpływem
dotyku Radforda przeszedł mnie dreszcz. Teraz rozumiem, czemu Nathaniel tak
bardzo lubi go dotykać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Wszystko
będzie dobrze – szepnęłam, na co Rads odpowiedział zgodnym pomrukiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Usiadłam na kanapie, nie
wypuszczając dłoni chłopaka. Była tak rozkosznie ciepła... Niemalże czułam, jak
krew w jego żyłach płynie nienaturalnie szybkim tempem. Zdawało mi się, że
słyszę, jak raz po raz serce chłopaka z niewyobrażalną siłą uderza o klatkę
piersiową, usiłując wydostać się na zewnątrz. Twarz ukrywał w dłoniach. Między
jego palcami ściekały łzy.<b><i><span style="color: #003300;"><o:p></o:p></span></i></b></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Mocniej zacisnęłam dłoń
na ramieniu chłopaka w nadziei, że w jakiś sposób doda mu to otuchy. Wokół
bruneta unosiła się delikatna woń bezbronności. Chciałam wziąć go w objęcia,
szepnąć, aby przestał się martwić. Dźwięk dzwonka przerwał jednak rozkoszną
ciszę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford podniósł głowę,
po czym ukradkiem otarł łzy rękawem. Jego twarz nie miała teraz żadnego wyrazu;
można by rzec, iż została wykuta w kamieniu. Chłopak drżącą dłonią sięgnął po
telefon. Zmrużył oczy, kiedy ekran komórki rozświetlił mu twarz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Kto
to? – spytałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford odwrócił się do
mnie, jakby w nadziei, że odpowiedź na swoje pytanie odczytam z jego spojrzenia.
Nie było to trudne – wiadomość z całą pewnością była od Nathaniela. Bez słowa
wyciągnęłam rękę po komórkę przyjaciela. Ten wręczył mi ją bez słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">„Ręka
w gipsie” – zaczęłam czytać na głos.<span style="color: red;"> </span>– „Półtora
miesiąca z głowy. Jak tylko będę mógł, osobiście tą pannę uduszę.”<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford spojrzał na mnie
z zaciekawieniem. Na jego twarzy nie było już śladu łez.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">I
co teraz zrobisz? – spytał z ironią. – Będziesz błagać go na kolanach o litość
czy profilaktycznie wyjedziesz z miasta na kilka dni?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Myślisz,
że będzie się mścił? – Oparłam się plecami o ścianę, po czym skrzyżowałam ręce
na piersi. Zimny pot sprawiał, że włosy kleiły mi się do karku. Dziś również
zbierało się na burzę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">A
czy byłoby to w jego stylu? – Brew Radforda ostentacyjnie powędrowała ku górze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">W pamięci zamajaczyły mi
wspomnienia pochodzące z czasów, kiedy to jeszcze ani Radford, ani Jasmine nie
mieszkali w Tastentoon. Wtedy też pięcioletni Nath uczęszczał razem ze mną do
przedszkola. Pamiętam, jak wielki problem dla przedszkolanek stanowiło jego
zachowanie. Nie było dnia, w którym nie wszcząłby bójki z którymś z
rówieśników. Zadziorny, uparty i zawsze chce postawić na swoim – tak mówili o
nim rodzice, tak też określali go nauczyciele. Od tamtego czasu nie zmienił
się. Więc czy byłby zdolny wybaczyć mi to, co zrobiłam?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Obawiam
się, że tak – mruknęłam, po czym spuściłam głowę pozwalając, aby włosy
przysłoniły mi twarz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="color: #003300; font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
mam nic do dodania – stwierdził Radford, przecierając ręką blat biurka.<b><span style="color: #003300;"><o:p></o:p></span></b></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford był wściekły,
nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. W przeciwieństwie do Jessa potrafił
jednak stłamsić gniew w sobie. Z dwojga złego wolałam jednak, gdy wyżywał się
na mnie, niż gdy udawał, że wszystko jest w porządku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Przepraszam...
– szepnęłam, chwytając klamkę od drzwi. Czułam, jak spojrzenie Radforda
przewierca mnie na wylot.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Za
co? – spytał niewinne chłopak. Nie widziałam wyrazu jego twarzy, jednak nie
chciałam nawet go sobie wyobrażać. – Mnie przecież w niczym nie zawiniłaś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Krzywdząc
Nathaniela, to tak, jakbym skrzywdziła ciebie<span style="color: red;"> </span>–
wytłumaczyłam, po czym chwyciłam torbę i bez pożegnania opuściłam pokój
przyjaciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przechodząc przez
niezbyt dobrze oświetloną kuchnię natknęłam się na Jessa. W duchu przeklęłam
okrutny los, który akurat w tym momencie kazał mu napić się wody.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Elisabeth?
Co ty tu jeszcze robisz? Czy nie wyraziłem się jasno? Czas odwiedzin kończy się
o dziewiętnastej. Którą to już mamy godzinę? – Jesseron podwinął rękaw koszuli
i spojrzał na zamieszczony na nadgarstku zegarek. – Za kwadrans ósma.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Wzrok blondyna był tak
bardzo podobny do wyrazu oczu Radforda... Jednak z czekoladowych oczu Jessa nie
dało się wyczytać nawet grama ciepła, w przeciwieństwie do szmaragdowego
spojrzenia mojego przyjaciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Wybacz
– jęknęłam i napięłam mięśnie, jakby w obawie przed nadchodzącym ciosem. –
Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Obiecujesz
mi to za każdym razem, Elisabeth i do tej pory nie zauważyłem żadnej poprawy z
twojej strony. Myślisz, że uwierzę ci i tym razem? – Jesse mówił jak ojciec, który
po raz kolejny zawiódł się na swojej córce. Problem w tym, że wcale nie był
moim ojcem, a wychowanie mnie nie należało do jego obowiązków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Przepraszam
– mruknęłam i udałam się w stronę drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Chyba
muszę porozmawiać z Twoją matką, nie uważasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zatrzymałam się. Torba
zsunęła mi się z ramienia, po czym z dźwięcznym hukiem opadła na panele.
Jesseron cmoknął, wyrażając tym samym swoje niezadowolenie. Mogłabym przysiąc,
że w malowniczy sposób wywrócił przy tym oczami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Czego on mógł chcieć od
mojej matki? Kwestie mojego wychowania naprawdę nie powinny go interesować.
Jestem pewna, że w tej dziedzinie moja rodzicielka idealnie daje sobie radę.
Nie zapomniałam również tego, czego za życia uczył mnie ojciec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">W
jakim celu? – spytałam, nie starając się nawet ukryć poirytowania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Obróciłam się na pięcie,
po czym nawiązałam kontakt wzrokowy ze swoim rozmówcą. Jego brwi były
ściśnięte, a zwykle blade policzki zaróżowione od gniewu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Mam
wrażenie, że ta biedna kobieta nie ma pojęcia, jak jej córka zachowuje się w
szkole. Nie sądzisz, że powinna o tym wiedzieć? – spytał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">A
jak zachowuję się w szkole? – zainteresowałam się, zostawiając pytanie
Jesserona bez odpowiedzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nieodpowiednio.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tego
nie wiesz. Rzadko cię tam widuję – stwierdziłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jesse wzdrygnął się, jak
zawsze, gdy zwracałam się do niego bezpośrednio. Swoją drogą, był za młody, aby
mówić do niego per „pan”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ja
za to widzę cię aż nader często, Elisabeth. Wiem, co robisz, a czego nie. I
radzę ci, żebyś przestała. W przeciwnym razie będę zmuszony powiedzieć o
wszystkim twojej matce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Wizja dalszej
konwersacji z blondynem ani trochę mi się nie uśmiechała. Równie dobrze
mogłabym wymienić kilka słów z automatyczną sekretarką. Tak, to dobre
porównanie. Jesse był bowiem jak automat. Jak maszyna, która ma wyznaczone
zadanie i robi wszystko, aby je wypełnić. Nie da się jej zepsuć, ani nawet
przeprogramować. Jesse nie jest zależny od niczego ani nikogo. Nic nie jest w
stanie go poruszyć. A z biegiem lat Radford robi się coraz bardziej do niego
podobny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">A
może powinienem zabronić Radfordowi spotykać się z tobą, co? Obawiam się, że to
ty możesz mieć na niego zły wpływ. – W głosie Jessa było tyle jadu, że byłby on
w stanie zabić stado słoni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przegiął. Gdyby nie
dzieląca nas odległość, odwróciłabym się i odznaczyłabym pięść na jego szczęce.
Zachowując jednak resztki rozsądku, chwyciłam klamkę od drzwi. W wejściu
minęłam się z Jeffereyem i Jessicą, którzy prawdopodobnie wracali z pracy.
Żadne z nich nie było szczególnie zainteresowane moją obecnością. Rzuciłam
niewyraźne „Dobry wieczór”, po czym udałam się do siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<span style="font-size: 12pt;">*
* *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Wróciłam
– oznajmiłam, ściągając buty w progu mieszkania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="color: #003300; font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak
późno? – Dorinda Kaviste nigdy nie używała takich słów jak „witaj” czy chociaż
„cześć”. – Zaczynałam się już o ciebie martwić.<b><i><span style="color: #003300;"><o:p></o:p></span></i></b></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Musiałam
coś załatwić – skłamałam, biorąc spory kęs jednej z przygotowanych przez matkę
kanapek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kobieta wytarła ręce, po
czym skrzyżowała je na piersi, opierając się o blat kuchenny. Wyraz jej twarzy
nie był srogi, nie wróżył jednak nic dobrego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jesteś
już prawie dorosła, Lizz – zaczęła. – Ale nie znaczy to, że możesz robić,
wszystko, co ci się podoba. Im jesteś starsza, tym większa ciąży na tobie
odpowiedzialność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Niby
za co? – Purpurowa torba z hukiem wylądowała na krześle. – Za pokój na świecie?
Za zwalczanie dementorów? Powiem ci, że ani jedno, ani drugie nie istnieje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Póki
co powinnaś zatroszczyć się o własne życie. Myślisz, że będziesz w stanie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jasne...
– mruknęłam, po czym ruszyłam w stronę swojej sypialni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">A
właśnie. Jak było w szkole? – spytała moja rodzicielka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo8; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Wspaniale
– odparłam sucho, po czym zatrzasnęłam za sobą drzwi. Obawiam się, że taka
odpowiedź jej nie zadowoliła, na dzisiaj musiała jednak wystarczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Całkowicie pozbawiona
siły rzuciłam się na łóżko. To był męczący dzień. W głębi duszy dziękowałam
stwórcy za to, że już się skończył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Chciałam jeszcze zająć
się pracą. Musiałam pomyśleć, poskładać fakty, zanim nowoodkryte poszlaki zatrą
się gdzieś w odmętach pamięci. Chciałam zapisać swoje obserwacje,
pokontemplować chwilę nad tajemniczym napisem na betonie, wydedukować, dlaczego
doszło do bójki między Jasmine i Vanessą... Jednak nie byłam w stanie. Morzył
mnie sen. Nawet nie próbowałam się mu opierać. Nie minęło nawet pięć minut, a
Morfeusz porwał mnie w objęcia.</span></div>
Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-86180938738642324872012-06-09T08:55:00.000-07:002013-03-07T08:09:05.443-08:0002. Zbrodnia i kara<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Skończcie
to – mruknęłam nerwowo i obejrzałam się za siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford wypuścił z płuc
kłąb zatrutego tytoniem powietrza. Z obrzydzeniem odwróciłam głowę, zanosząc
się kaszlem. Nathaniel rzucił niedopałek na ziemię, po czym wgniótł go w glebę
czubkiem buta. <span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Spokojnie
– rzucił Nathaniel, poprawiając rękaw kremowej bluzy. – Mamy jeszcze sporo
czasu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Pół
minuty to twoim zdaniem sporo czasu?! – wycedziłam z wyrzutem, kątem oka
zerkając na zegarek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nawet
nie wyobrażasz sobie, co można zrobić przez pół minuty – wtrącił się Radford,
uwodzicielsko puszczając oko w stronę przyjaciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">I
zakładam, że nie chcę się dowiedzieć – mruknęłam pod nosem, przyglądając się
niechętnie, jak Nathaniel wspina się na palce, aby dosięgnąć ust Radforda. –
Dość tego!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Mój krzyk został
zagłuszony przez dźwięk dzwonka. Wdzięczna losowi, chwyciłam przyjaciół za ręce
i pociągnęłam w stronę budynku szkoły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Przepraszamy
za spóźnienie – wydukałam, dysząc ciężko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">A
czy mogę poznać powód spóźnienia? – Belfer odłożył dziennik na masywne biurko i
poprawił okulary, które uprzednio zsunęły się na czubek orlego nosa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
– rzuciłam krótko, po czym spuściłam głowę i ruszyłam w stronę swojej ławki.
Radford i Nathaniel poszli w moje ślady. Nauczyciel odprowadził nas wzrokiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zajęłam miejsce obok
Jasmine. Gdy usiadłam, dziewczyna pociągnęła nosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Znowu?
– spytała z wyrzutem, po czym przysunęła sobie do twarzy mój rękaw i odepchnęła
ze wstrętem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jazz była niewysoką,
obdarzoną anielskim urokiem dziewczyną. Jej blond włosy sięgały połowy
pośladków. Miała na sobie wąskie jeansy i błękitny sweterek, który gładko
otulajął jej smukłą figurę. Charakterystyczną cechą jej wyglądu były
nienaturalnie duże, szmaragdowe oczy.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak
– odpowiedziałam, wydobywszy z purpurowej torby zeszyt i właściwy podręcznik.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
musisz robić tego z nimi. – Jazz rzuciła spojrzenie w stronę dwójki przyjaciół,
którzy mimo bacznej obserwacji nauczyciela toczyli zaciętą dyskusję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">I
nie robię – odparłam, podążając za wzrokiem dziewczyny.<span style="color: red;">
</span>– Ale nawet przebywanie z nimi sprawia, że cuchnę jak pokój
nauczycielski w dniu inspekcji Sanepidu – mruknęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jasmine z trudem
stłumiła napad śmiechu. Turkusowy ołówek stoczył się ze stolika i z trzaskiem
uderzył o podłogę.<span style="color: red;"> </span>Dziewczyna schyliła się po
niego, skupiając tym samym na sobie uwagę klasy.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">McAllen przemaszerował
po sali, zatrzymując się przed moją ławką. Jego łysina pobłyskiwała w świetle
szkolnych lamp. Okulary w grubych, czarnych oprawkach znów zsunęły się
niebezpiecznie. Dłoń zaciskała się na drewnianym wskaźniku tak mocno, że widoczne
stały się pobielałe knykcie mężczyzny.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Panno
Masite – głos belfra przeszył ciszę niczym wystrzelona z łuku strzała. – Czy
mogłaby pani łaskawie trzymać swoje przyrządy piśmiennicze w obrębie
przydzielonej pani ławki? Pani zachowanie rozprasza klasę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jasmine wpatrywała się w
nauczyciela z przerażeniem. W porównaniu z postawnym mężczyzną sprawiała
wrażenie beznadziejnie bezbronnej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak
– odparła cicho dziewczyna, drżącą dłonią wsuwając ołówek do piórnika w
granatową kratkę. – Przepraszam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Temat
lekcji brzmi – zaczął nauczyciel, odwracając się przodem to tablicy - Stany
Zjednoczone po II Wojnie Światowej. Proszę otworzyć podręczniki na stronie 176.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">W klasie rozległ się
cichy szelest. Uczniowie pochylili się nad zeszytami i zaczęli notować temat. W
piórniku Jasmine odnalazłam piszący długopis, po czym przelałam słowa profesora
na papier.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Henry McAllen, wiekowy
mężczyzna z postępującą łysiną uważany był za najsurowszego z naszych
nauczycieli. Każda lekcja z nim była jednoznacznym wyrokiem śmierci. Karał dosłownie
za wszystko – za kichnięcie, zagięcie rogu książki, zbyt krzykliwy strój.
Patrząc na niego, często zadawałam sobie pytanie: „Skąd w jednym człowieku może
być tyle nienawiści?”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Mimo bezwzględnej
antypatii do nauczyciela, niezdrowo się nim interesowałam. Nie, nie byłam w nim
zakochana. Tu chodziło o coś zupełnie innego. McAllen był bowiem kolejną
postacią związaną z tajemnicą, której odkrycie stało się moją obsesją.
Powiązanie było proste – jedenaście lat temu to jego rodzony brat zginął w
niecodziennym wypadku. Czy jest możliwe, że i on wie coś na temat szyfru?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Lekcja minęła mi na
podobnych przemyśleniach. Po dzwonku, gdy moi rówieśnicy opuścili salę, ja
zostałam na miejscu, tym samym wzbudzając zainteresowanie nauczyciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Coś
nie tak, panno Kaviste? Lekcja już się skończyła, może pani opuścić salę –
poinformował mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Prawdę
mówiąc, to chcę zadać panu pewne pytanie. Zna się pan na szyfrach? – spytałam
niepewnie. Serce podskoczyło mi do gardła, kiedy napotkałam jego lodowate
spojrzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">McAllen zaintrygowany
pochylił się nad biurkiem. Powoli podeszłam w jego stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
zależy, o jakim szyfrze mówimy, Elisabeth. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">W dłoni ściskałam
fragment jednej ze stron księgi znalezionej na zapleczu baru Jeffereya.
Niepewnie podałam go nauczycielowi. Mężczyzna rozwinął go z zaciekawieniem,
poczym wlepił w niego wzrok. Zmrużył oczy, aby lepiej widzieć litery. Jego
twarz wyrażała fascynację i zaniepokojenie jednocześnie. Zdawał się również w
pełni rozumieć czytany tekst. Po chwili zmiął skrawek papieru w dłoni. W okolicy
mojego żołądka zagnieździło się nieprzyjemne uczucie, gdy cisnął papierową
kulką w stronę kosza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Skąd
to masz? – Jego głos uderzył mnie niczym kamienna lawina sunąca ze szczytu
urwiska.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Wyrwałam
z książki – odparłam spokojnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jakiej?
Gdzie ją znalazłaś? – ciągnął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Najpierw
niech pan mi powie, co oznaczają te znaki? To jakiś szyfr, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Gdzie
znalazłaś tą książkę!? – krzyknął. Przerażona skurczyłam się w sobie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
poufna informacja – wyszeptałam, wlepiając wzrok w czubki butów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">W
takim razie ta o szyfrze tak samo. Jeśli nie powiesz mi, gdzie znalazłaś tą
książkę, nie pomogę ci. Skończyłem. – McAllen odsunął szufladę biurka, po czym
wyciągnął z niej potężny wolumin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Czyli
rozumie pan te znaki, tak? – nie dawałam za wygraną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Mężczyzna zignorował
moje pytanie. Mimo wszystko utwierdził mnie w przekonaniu, że ten szyfr ma
jeszcze większe znaczenie, niż mi się zdawało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Obruszona, opuściłam
salę, zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">„Muszę rozszyfrować te
znaki!”, powtarzałam w myślach. Skoro tak wiele znaczą one dla profesora
McAllena, nie mogą być bezwartościowe. I kim tak naprawdę jest pan McAllen? Co
takiego ukrywa? Jest to kolejna rzecz, której za wszelką cenę muszę się
dowiedzieć.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<span style="font-size: 12pt;">*
* *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Świeże powietrze
przyjemną bryzą owiewało moją twarz, rozrzucając przy tym kasztanowe loki.
Wypełniona po brzegi torba z łoskotem obijała się o biodra, w czasie gdy
pokonywałam kolejne szczeble stalowej drabiny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Spóźniłaś
się - stwierdził z wyrzutem Nathaniel, wskazując na granatowy zegarek
oplatający nadgarstek Radforda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Czyżby?
- zsunęłam torbę z ramienia, po czym rzuciłam ją na kolana Nathaniela i
usiadłam na niewysokim, betonowym murku. - Ciekawe, ile czasu tobie zajęłoby
stanie w kilometrowej kolejce po pieczywo? - warknęłam. W powietrzu rozległ się
melodyjny rechot Radforda. - Przekonamy się o tym następnym razem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Słucham?
- Nath obruszył się. - Ja jestem facetem, to baby robią zakupy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Pfff,
odezwał się znawca kobiet! - prychnęłam, z trudem powstrzymując przemożną chęć
pochwycenia czegoś ciężkiego i rozbicia tego czegoś na głowie kolegi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nathaniel był
rozpoznawany z dwóch powodów - przez swoją odmienną orientację seksualną oraz
przez nietuzinkową bezczelność i awanturniczość. I chociaż jako blondyn o
głębokim, błękitnym spojrzeniu cechował się niezwykłą urodą, nie ma na świecie
nikogo bardziej irytującego niż on. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, w jaki
sposób Radford wytrzymał z nim tyle czasu. A warto napomnieć, iż moi
przyjaciele są parą od niespełna dwóch lat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Chichot Radforda
przerwał naszą konwersację. Włosy o barwie mahoniu kaskadami spłynęły z jego
ramion, gdy pochylił się, aby musnąć ustami policzek blondyna. Nathaniel
zarumienił się, po czym splótł palce swej dłoni z dłonią Radforda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nath
chciał powiedzieć, że jest ci bardzo wdzięczny, Lizz, za to, iż zadałaś sobie
tyle trudu, aby przynieść nam lunch. Mam rację, kochanie? - szmaragdowe oczy
Radforda przeszyły blondyna na wskroś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nathaniel spojrzał na
mnie z nieukrywaną niechęcią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Pewnie
- prychnął, z twarzą niewiniątka ukrywając się w ramionach Radforda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Brunet wciągnął rękę po
purpurową torbę spoczywającą na kolanach Natha.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Co
nam dziś przyniosłaś, Lizz? - spytał, podejmując zawziętą walkę z suwakiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nic
specjalnego. Pieczywo, ser, salami...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Uwielbiam
salami! - wyrwał się Nathaniel, po chwili jednak znów zanurzył się w ciepłych
objęciach Radforda, uciekając tym samym przed mym spojrzeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Co
jeszcze? - Brunet rozłożył na betonowej powierzchni poplamioną kawą serwetę o
barwie pergaminu, po czym kolejno poukładał na niej przystawki, jakie udało mi
się kupić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Sałata,
pomidor, sok, woda. Na nic więcej nie starczyło mi pieniędzy - przyznałam. - I
tak już jestem kompletnie spłukana. Jutro ktoś inny będzie musiał zafundować
nam obiad.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Spojrzenia moje i
Radforda spoczęły na Nathanielu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ja?
- Nath poderwał się niczym oparzony. - Nie ma mowy! Wytłumaczcie mi, dlaczego
nie możemy tak jak cywilizowani ludzie skorzystać ze szkolnej stołówki, tylko
gnieździmy się na dachu i biegamy do spożywczego po to, co inni mają za darmo?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Razem z Radfordem
wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Powiedz
mi, Nath, czy ty kiedykolwiek korzystałeś ze szkolnej stołówki? - spytałam,
krzyżując ręce na piersi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
- odparł, spoglądając pytającym wzrokiem na Radforda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Brunet zaśmiał się
dźwięcznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
się ciesz i dziękuj losowi, że nie dane ci było doświadczyć tej gehenny -
rzekłam. Na mojej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Aż
tak źle? - Blondyn skierował pytanie do swojego chłopaka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
chcesz wiedzieć - odparł Radford, przełknąwszy spory kęs apetycznie
wyglądającej kanapki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nathaniel, zbity z
pantałyku, zabrał się za przyrządzanie dla siebie lunchu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kromkę chleba przykryłam
liściem sałaty, a na to położyłam plaster sera i salami. Lubiłam różnorodność w
swoim jadłospisie, a zjeść byłam w stanie wszystko - począwszy od szpinaku,
kiełków, brokuł i tym podobnej zieleniny, a na sushi, sashimi i na różnych
zmyślnych potrawach mięsnych kończąc. Poszczycić się mogłam również
niecodzienną odpornością na ostre potrawy - byłam w stanie przełknąć bez
skrzywienia pizzę z papryczką chilli, doprawioną dużą ilością pieprzu i polaną
sosem, którego głównym składnikiem było świeże wasabi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Smacznego
- wykrztusiłam, przełykając kęs swego kulinarnego tworu. Moi przyjaciele
odpowiedzieli mi zgodnym pomrukiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Jak możesz marnować czas
na jedzenie, kiedy klucz do rozwikłania tajemnicy jest tak blisko? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Rozejrzałam się w koło w
poszukiwaniu osoby, która mogła wypowiedzieć to zdanie. Poza mną i dwójką
rozkochanych w sobie gimnazjalistów na dachu szkoły nie było nikogo. No tak.
Czy powinnam martwić się tym, że słyszę głosy? Co gorsza - wiem dokładnie, do
kogo należał ten głos. I wiem również, że ta osoba nie żyje już od ponad 10
lat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak,
wiem tato - mruknęłam pod nosem. - Ale dalej nie wiem, od czego mam zacząć.
Czego mam szukać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Spoczęły na mnie
pytające spojrzenia chłopaków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Mówiłaś
coś? - spytał Radford.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ja...
nie, nic - odparłam, poprawiając rękaw bluzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Moja odpowiedź wyraźnie
nie usatysfakcjonowała moich kolegów, na szczęście zrezygnowali z dalszej
rozmowy i zajęli się sobą nawzajem.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">"Klucz do
rozwiązania zagadki jest tak blisko..." Ale gdzie? Tu, na dachu podrzędnej
placówki oświatowej, w takiej dziurze jak Tastentoon? Szczerze w to wątpię. I
chociaż jako detektyw-amator powinnam wyzbyć się wszelkich uprzedzeń, nie
jestem w stanie przyjąć do siebie takiej możliwości. Chociaż...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przesunęłam wzrokiem po
sylwetce mojego ciemnowłosego przyjaciela. Radford od dawna był przeze mnie
podejrzewany o jakiś związek z tajemnicą, której odkrycie spoczywa na moich
barkach. Ale co może łączyć go z tym wszystkim? I na czym cała ta tajemnica
polega?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Gdybym chociaż
wiedziała, czego szukam... a kiedy już odnajdę odpowiedź, skąd mam
wiedzieć, że to właśnie to?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tato,
dlaczego powierzyłeś mi tak niewiarygodnie trudne zadanie? Wiesz dobrze, że nie
dam sobie rady - szepnęłam do siebie, wznosząc oczy ku niebu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford spojrzał na mnie
zaintrygowany, lecz gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały, jego uwaga znów
skupiła się za kanapce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Dźwięk szkolnego dzwonka
wyrwał mnie z zamyślenia. Podniosłam się z zimnej, betonowej powierzchni,
zarzucając torbę na ramię. Brunet zawinął resztki jedzenia w poplamiony obrus,
po czym schował zawiniątko w drewnianej skrzyni. Nathaniel rzucił mu pytające
spojrzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Zostanie
na jutro - wytłumaczył, zarzucając zakurzony plecak na ramię. Nathaniel poszedł
w jego ślady i po chwili całą trójką znów znaleźliśmy się na szkolnym
dziedzińcu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Co
mamy teraz? - spytałam, kładąc rękę na drzwiach budynku szkoły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Biologię
- odparł Radford.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Naparłam na drzwi, które
niespodziewanie zaczęły stawiać opór. Naciskałam z całej siły, jednak moje
poczynania okazały się daremne - drzwi bezsprzecznie były zamknięte.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ani
drgną. Zamknięte – skomentowałam, opuszczając ręce ze zrezygnowaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Co?
- Radford naparł na drzwi, tak jakby moje słowa mu nie wystarczyły. -
Rzeczywiście - skwitował, odwracając się do nas. - I co teraz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nathaniel wydobył
spośród burzy blond loków granatową spinkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Może
wytrych? - zasugerował, wykrzywiając usta w głupkowatym uśmiechu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Obawiam
się, że to nic nie da. - Radford wskazał ręką na drzwi, w których nie było zamka.
Nathaniel westchnął ciężko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nagle za oszklonymi
drzwiami ukazała się znajoma postać kobiety w długim, granatowym fartuchu,
której ognisto rudy warkocz, niczym miotła, zamiatał podłogę.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Co
wy tu robicie? - spytała, otwierając drzwi na oścież. Wyraz jej twarzy nie
wróżył nic dobrego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Chcemy
wejść do szkoły, proszę pani. - Radford usiłował wyminąć ją w drzwiach, jednak
jego starania okazały się bezcelowe. Kobieta zagrodziła mu drogę ramieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">O
tej godzinie? - warknęła. - Lekcje dawno się już zaczęły. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Wiemy
o tym, proszę pani. Proszę wybaczyć nam spóźnienie, ale naprawdę musimy dostać
się do środka - wydukałam łamiącym się głosem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Pani Hackins, nasza
szkolna woźna, była jedną z tych osób, które przyprawiały mnie o gęsią skórkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ależ
oczywiście, że wejdziecie do środka. - Usta kobiety wygięły się w toksycznym
uśmiechu. - Prosto do gabinetu dyrektora.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie,
panno Hackins, błagamy! To się więcej nie powtórzy! - Krzyk Nathaniela był tak
rozpaczliwy, że aż przyprawiał o dreszcze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Oczywiście,
że się nie powtórzy. - Kobieta chwyciła moich przyjaciół za kołnierze, po czym
poczęła ciągnąć ich w kierunku doskonale znanego nam gabinetu. - Dyrektor da
wam stosowną nauczkę, którą zapamiętacie na długo, zapewniam was.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Krocząc w haniebnym
pochodzie, ze skruchą wlepiłam wzrok w czubki swych butów. To nie pierwszy raz,
kiedy znaleźliśmy się na dywaniku u dyrektora. Swoją drogą, musiał mieć nas za
prawdziwych chuliganów, podczas gdy my zwyczajnie lubiliśmy dobrze zjeść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zatrzymaliśmy się przed
ostatnimi drzwiami w końcu skąpanego w mroku i bezwzględnej ciszy korytarza.
Kobieta, z wyrazem triumfu na twarzy, wyciągnęła przed siebie pulchną dłoń, po
czym z całą siłą, na jaką było ją stać, zapukała do drzwi, przerywając tym
samym rozkoszne milczenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Dyrektorze
Ackuma! - krzyknęła radośnie. - Mam tu troje spóźnialskich.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Wprowadź
ich tutaj, Henrietto. - Kobieta ze zdecydowaniem nacisnęła klamkę, po czym
wepchnęła nas do środka niczym skazańców do celi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Siedzący za biurkiem
mężczyzna był dość drobnej postury, mimo to budził wokół siebie ogromny
respekt. Srebrzysty tupecik gładko opadał na czoło, przysłaniając pasmami
grzywki bystre oczy, patrzące na świat znad podniszczonych okularów. Dyrektor
miał na sobie przestarzały, brązowy garnitur z lekkimi przetarciami na
łokciach. Spod przykrótkich rękawów wystawały mankiety bawełnianej koszuli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Niech
zgadnę... panna Kaviste, oraz panowie Brownese i Woodly, mam rację? -
stwierdził, nie podnosząc nawet wzroku znad rozłożonego na biurku pliku kartek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
inaczej, panie dyrektorze - powiedziała woźna z nieukrywaną satysfakcją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Mężczyzna rozsiadł się
wygodnie w swoim fotelu, ręce oparł na podłokietnikach, a palce w iście
politycznym geście złączył ze sobą na wysokości piersi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Może
pani już odejść, panno Hackins.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kobieta dygnęła
nieznacznie, po czym zwróciła się w kierunku wyjścia, rzucając nam na odchodnym
przepełnione jadem spojrzenie. Drzwi zatrzasnęły się za nią z hukiem.<br />
Nathaniel wystawił na przód jedną nogę, po czym skrzyżował ręce na piersi.
Lubił sprawiać wrażenie pewnego siebie, mimo iż z nas wszystkich to on bał się
najbardziej. Tak przynajmniej twierdził Radford, zapewniając mnie o niezwykłej
delikatności swego lubego.<br />
Ackuma kilkakrotnie zastukał palcami o blat biurka. W ich rytmie po plecach
przebiegł mnie dreszcz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Panno
Kaviste... - spojrzenie jasnobłękitnych, starczych oczu na chwilę złączyło się
z moim. Speszona szybko spuściłam wzrok. - Jest pani idealnym przykładem na poparcie
przysłowia, iż nie należy sądzić książki po okładce. Wydaje się być pani osobą
tak spokojną, poukładaną... jednak widzę, że szkolne reguły nieszczególnie
przypadły pani do gustu, w wyniku czego widuję panią częściej niż własną
sekretarkę! Może mi pani wytłumaczyć, jak do tego doszło?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Spojrzenie dyrektora
przeszywało mnie na wskroś, piekło niczym ogień, a jednocześnie mroziło niczym
lód. Nawet w drugim końcu pomieszczenia dało się słyszeć przyspieszony oddech
mężczyzny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ja...
- W głowie miałam gotową odpowiedź, jednak głos ugrzązł gdzieś w gardle. - Nie
mogę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ackuma nie skomentował
mojej wypowiedzi, a jedynie westchnął głęboko, po czym przeniósł swoją uwagę na
moich współwięźniów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">A
panowie? - Jego głos można było w tym momencie przyrównać do syku węża. - Was
również nie łatwo podejrzewać o takie... chuligaństwo. Jaki jest powód waszego
zachowania?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford płytko nabrał
powietrza, po czym zrobił krok do przodu. Nathaniel spojrzał na niego z obawą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Panie
dyrektorze. - Głos bruneta brzmiał czysto i pewnie. - Zapewniam, że żadne z nas
nigdy nie zrobiło niczego, co podchodziło by pod chuligaństwo. My jedynie mamy
pewien problem z punktualnością - stwierdził, chowając dłonie za plecami. Stał
prosto, pierś dumnie wypinając do przodu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Śmiem
wątpić, panie Brownese. – Ackuma z ciężkim stęknięciem podniósł się znad
swojego biurka, po czym podszedł do Radforda i pochylił się nad nim niczym
wampir nad swoją ofiarą. – Czyli pan twierdzi, że ta lekka woń tytoniu znalazła
się na pańskiej koszuli zupełnie przypadkiem, tak? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Brunet ścisnął pięści do
tego stopnia, iż odznaczyły się na nich pobielałe knykcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Paląc
poza terenem szkoły nie łamiemy jej reguł, panie dyrektorze. Obowiązują nas one
jedynie tutaj, w godzinach lekcyjnych – stwierdził.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">W
tej kwestii się z panem zgadzam, jednak musi pan przyznać, iż szkolny zakaz
został przez pana złamany właśnie na jej terenie. Mam rację?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford nie
odpowiedział, a jedynie spuścił wzrok. Nigdy nie wątpiłam w jego umiejętności
dyplomatyczne, jednak, jak każdy z nas, jest człowiekiem i miewa gorsze dni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Na twarzy dyrektora
pojawił się uśmiech satysfakcji. Podszedł do swojego biurka, po czym z niewielkiej
szuflady wyciągnął coś na kształt pilota. Skierował go w stronę szafki, po czym
nacisnął przycisk, a ona posłusznie się rozstąpiła, ukazując plazmowy ekran.
Wyświetlane były na nim obrazy z kamer zamontowanych w najprzeróżniejszych
miejscach naszej placówki, nie omijając kącika za salą gimnastyczną, gdzie
byliśmy razem z Radfordem i Nathanielem dzisiejszego ranka. Dyrektor rzucił nam
toksyczne spojrzenie, po czym rozciągnął na pełny ekran obraz doskonale znanego
nam miejsca, a następnie cofnął taśmę do momentu, w którym całą trójką się tam
znajdywaliśmy. Z przerażeniem wpatrywałam się w miniaturę swej postaci, która
podskakiwała na skutek porannego chłodu, uciekając jak najdalej od palaczy.
Kłąb szarego dymu zakrył na chwilę obiektyw kamery. Po chwili rozwiał go wiatr,
ukazując moich przyjaciół złączonych w przyjacielskim pocałunku. Chwilę później
moja postać chwyciła dwóch pozostałych za ręce, po czym pobiegli w kierunku
szkoły, uciekając tym samym spod objęć kamery.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Szafka z głośnym
zgrzytem znów się zamknęła. Na twarzy dyrektora malowała się chora satysfakcja.
Stojący obok mnie Nathaniel poczerwieniał na twarzy. Mięśnie na plecach
Radforda napięły się do granic wytrzymałości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Musicie
wiedzieć, że tak samo brzydzę się palaczami, jak i pederastami – stwierdził,
odkładając chromowanego pilota na jego miejsce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Za
to nie może ich pan karać! – wypaliłam. Szybko jednak pożałowałam swego
wybuchu. Speszona, spuściłam wzrok, po czym ukryłam się za Nathanielem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ma
pani rację, jednak za palenie: jak najbardziej – poinformował nas mężczyzna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przygnębieni,
spuściliśmy głowy ze skruchą. Dyrektor miał zupełną rację. Moi przyjaciele
złamali prawo i teraz będą musieli ponieść konsekwencje. A ja, jako dobra
koleżanka, będę zmuszona cierpieć katusze razem z nimi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ackuma okrążył swój
gabinet, po czym zatrzymał się przy oknie, wlepiając wzrok w spacerujących za
nim przechodniów. Głośnym, karcącym westchnięciem nadał atmosferze niesłychanej
powagi.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Zdajecie
sobie sprawę z tego, że wasza trójka bije wszelkie rekordy w dziedzinie
nieposłuszeństwa? Wasze kartoteki zajmują więcej miejsca, niż te należące do
reszty uczniów razem wzięte! W naszej szkole nie ma miejsca dla takich, jak wy.
– W tym momencie odwrócił się do nas. Jego spojrzenie wyrażało ból. – Jeszcze
jeden wybryk i cała wasza trójka zostanie wydalona ze szkoły. Rozumiemy się?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zgodnie przytaknęliśmy
kiwnięciem głowy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Panno
Brownese – rzucił dyrektor, podnosząc słuchawkę telefonu – proszę odprowadzić
naszych buntowników do kozy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Po kilku sekundach w
drzwiach gabinetu ukazała się smukła postać młodej kobiety. Srebrzystobiałe
włosy związane w koński ogon niczym wodospad spływały po jej ramieniu.
Spojrzenie jej czekoladowych oczu paliło żywym ogniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Za
mną – rzuciła chłodno, po czym szybkim krokiem opuściła pokój.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Wymamrotaliśmy
nieznaczne „do widzenia”, po czym pobiegliśmy za sekretarką. Ackuma zamknął za
nami drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">W ciemnym korytarzu
słychać było jedynie miarowe stukanie obcasów kobiety i nieskoordynowany bieg
naszej trójki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jessica,
przepraszam! – krzyknął Radford rozpaczliwym głosem, dorównując kroku
sekretarce. – To nie tak, jak myślisz! Nie zrobiliśmy nic złego! On nas
nienawidzi, uwziął się na nas!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jessica Brownese była
siostrą Radforda, tudzież bliźniaczką Jeffereya. Od tragicznego wypadku, w
którym zginęli rodzice mojego przyjaciela, jest dla niego zastępczą matką. I
choć Radford stara się, jak tylko może, stosunki między nimi nie są najlepsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Który
to już raz? – spytała, zatrzymując się nagle. Ręce oparła na biodrach w geście
godnym księżniczki z bajecznego królestwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Czwarty?
– zasugerował niepewnie Radford.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak,
ale tylko w tym tygodniu! Nie możesz wylecieć z kolejnej szkoły, rozumiesz? Nie
stać nas, aby opłacać Ci prywatne nauczanie! Jak ty możesz tak... – Dziewczyna
odgarnęła z twarzy pasmo grzywki. – Co zrobiliście tym razem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Spojrzałam
porozumiewawczo na Radforda, potem na Nathaniela. Nie mogli jej powiedzieć, z
drugiej strony nie powinni jej okłamywać. Zawsze mogła spytać dyrektora. Zostało
nam jedynie liczyć na szczęście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Wysunęłam się przed
Radforda, po czym spojrzałam w oczy Jessici. Ich kształt niczym nie różnił się
od oczu mojego przyjaciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
moja wina. Kamery zarejestrowały, jak paliłam przed lekcjami. Nathaniel i
Radford po prostu byli wtedy ze mną, a wiesz dobrze, że sprawiedliwość nigdy
nie była mocną cechą naszego dyrektora. – Starałam się zasymulować drżenie
głosu, aby brzmieć jak najwiarygodniej. I muszę przyznać z zadowoleniem, że mi
się udało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jessica nie
odpowiedziała. Pokiwała głową ze zrozumieniem, po czym odwróciła się od nas i
ruszyła w kierunku naszego małego więzienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak
czy inaczej, musicie ponieść karę. Kilka godzin w kozie z pewnością wam nie
zaszkodzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Radford chwycił mnie za
rękę, po czym pochylił się nad moim uchem. Owionął mnie jego ciepły oddech.
Teraz rozumiem, czemu Nathaniel tak lubi, kiedy Rads szepce mu do ucha.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Dlaczego
to zrobiłaś? – spytał, nie kryjąc zaskoczenia moim zachowaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Przecież
nie mogłeś powiedzieć jej prawdy. Ja mogłam skłamać, mnie i tak nic nie może
zrobić – odparłam, odsuwając się od chłopaka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">A
jeśli powtórzy to twojej mamie? O tym nie pomyślałaś? – Nathaniel, który do tej
pory jedynie się przysłuchiwał, włączył się do rozmowy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ostentacyjnie machnęłam
dłonią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
powie, mogę się założyć. A nawet jeśli, w tedy wyjaśniłabym mamie całe zajście.
Jestem pewna, że zrozumie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ciemnoniebieskie drzwi
otworzyły się. Naszym oczom ukazała się przeciętna sala lekcyjna. Okno było
otwarte na oścież, dzięki czemu można było rozkoszować się świeżym powietrzem.
Za biurkiem rozsiadła się młoda, blondwłosa nauczycielka, wlepiając wzrok w
strony kolorowego magazynu. W ławkach siedziały dwie dziewczyny, każda zajęta
swoimi sprawami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l4 level1 lfo6; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12.0pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Trzy
godziny – rzuciła Jessica, po czym wpuściła nas do środka i zamknęła drzwi z hukiem.</span></div>
Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-12358779948639568572012-06-09T08:53:00.004-07:002013-03-07T08:08:13.201-08:0001. Tajemnica<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ziemię już dawno spowiła
ciemność. Wiatr szeleścił między gałęziami drzew.<span style="color: red;"> </span>Krople
deszczu spływały leniwie po szybach samochodów, staczały się po poszarzałych
ścianach miejskich budynków i skapywały rytmicznie z brzegów wielobarwnych
parasoli należących do uciekających w popłochu przechodniów. Niebo raz po raz
przecinał piorun. Błyskawicy zawsze towarzyszył potężny grzmot, który
przywodził na myśl zawalający się budynek lub wybuch wiekowej gwiazdy. Wojna
żywiołów toczyła się zaciekle i końca jej nie sposób było dostrzec.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ulewny deszcz nie raczył
pozostawić na mnie suchej nitki. Byłam zziębnięta, zmęczona i przemoczona, a od
domu dzieliła mnie jeszcze ponad godzina drogi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nagle przed oczyma
przemknął mi znajomy obraz. Jasnogranatowy, sfatygowany budynek z żółtym,
neonowym napisem. Hasło „U Jeffa” uderzyło mnie z siłą pioruna. Rzuciłam się
biegiem w kierunku budynku, bojąc się, że może on okazać się jedynie wytworem
mojej wyobraźni.<span style="color: red;"> </span>Z ulgą chwyciłam za gałkę od
drzwi, która z całą pewnością była prawdziwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Wnętrze było ciepłe i na
swój sposób przytulne. Ciemnobeżowe ściany pokryte były licznymi malunkami
grafitti. Zarówno pod jedną ze ścian, jak i w centrum pomieszczenia znajdowało
się kilka ogrodowych stolików z ciemnego drewna. Okna zasłonięte były do
połowy, dzięki czemu do środka wpadał mętny blask księżyca. Pod sufitem zostało
zawieszone kilka prostych, przemysłowych lamp. Przy jednym ze stolików
siedziało dwóch mężczyzn, rozmawiając głośno i śmiejąc się. W rękach trzymali
butelki z alkoholem. Pewien zapas opróżnionych opakowań po napoju uzbierał się
również na stoliku.<span style="color: red;"> </span>Na podłodze w ich pobliżu
połyskiwało rozbite szkło.<span style="color: red;"> </span>W tle sączyła się
spokojna, melancholijna muzyka, nie pasująca ani do zachowania mężczyzn, ani do
panujących na zewnątrz warunków atmosferycznych.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Za zajmującą niemalże
całą szerokość pomieszczenia ladą krzątał się wysoki, jasnowłosy młodzieniec.<span style="color: red;"> </span>Nawet nie zareagował, kiedy z głośnym pluskiem
położyłam wilgotne dłonie na niezbyt sterylnym blacie. Chłopak przez cały czas
przecierał zakurzone szklanki suchą szmatką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jefferey...
– wydukałam, starając się powstrzymać drżenie głosu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak?
– chłopak obrzucił mnie obojętnym spojrzeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Najwyraźniej mój żałosny
wygląd nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Jego twarz nie wyrażała ani troski, ani
współczucia, ani nawet rozbawienia. Gościła na niej zwyczajna dla Jeffereya
obojętność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Czy
mogłabym... – w tym momencie pociągnęłam nosem. – Mogłabym przeczekać tu burzę?
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jasne
– odparł beznamiętnie chłopak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Rzuciłam niewyraźne
„dzięki”, po czym udałam się do najbliższego stolika. Usiadłam ciężko na jednym
z krzeseł. Przemoczoną do cna torbę rzuciłam na ziemię. W środku coś zachrobotało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Czułam, jak kropelki
wody spływają po moich włosach i twarzy, jak skapują na zakurzony blat,
pozostawiając po sobie ślad na drewnie w postaci maleńkich, ciemnych punkcików.<span style="color: red;"> </span>Z miejsc, gdzie o stół opierałam się łokciami,
odchodziły stróżki wody,<span style="color: red;"> </span>płynąc leniwie przed
siebie i ginąc niespodziewanie w szczelinach drewnianej powierzchni. W butach,
spodniach i pod kurtką czułam nieprzyjemną wilgoć. Kiedy przez nieszczelne okno
docierał do mnie chłodny powiew, po plecach przebiegał mnie dreszcz. Byłam
pewna, że wyglądam okropnie i tak też się czułam.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kątem oka przyglądałam
się Jeffereyowi, za wszelką cenę starając się nie zdradzić swojego zainteresowania
jego osobą. Srebrzystobiałe włosy kaskadami opadały mu na twarz i ramiona,
zasłaniając jedno z czekoladowych oczu. Spojrzenie Jeffereya nie było ani przenikliwe,
ani przeszywające, ani nieprzyjemne w żaden inny sposób. Było obojętne, rzec by
można, że wręcz nieobecne. Zupełnie, jak gdyby myślami błądził gdzieś nad
ziemią. Dokładnie tak, jak zwykle – nawiązanie głębszego kontaktu z Jeffereyem
Brownesem już dawno osiągnęło rangę cudu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jeff był moim sąsiadem.<span style="color: red;"> </span>Nigdy nie przejawiałam w jego kierunku żadnej
szczególnej sympatii i <i>vice versa</i>.<span style="color: red;"> </span>Gdyby
nie fakt, że przyjaźniłam się z jego młodszym bratem, pewnie nie wiedziałabym o
istnieniu Jeffereya. Rzadko kiedy wychodził z domu, a kiedy już następowała
taka konieczność, robił to tak niepostrzeżenie, że niemożliwością było
zauważenie tego.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Odwróciłam wzrok od
Jeffa i westchnęłam przeciągle. Powietrze w barze nie było zbyt przyjemne. Było
ciężkie, przesiąknięte zapachem wilgoci, kurzu, smażonych potraw i alkoholu.
Oddech nie dał mi żadnej ulgi. Ponownie spuściłam głowę, pozwalając niesfornym
kropelkom wody swobodnie spływać z kosmyków włosów na czubki zniszczonych
butów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Doskwierał mi chłód.
Ciężar mokrego ubrania przyklejającego się do ciała z każdą chwilą stawał się coraz
bardziej nieprzyjemny. Mimo tak beznadziejnej sytuacji dopisywała mi pewna
pogoda ducha. Cieszyła mnie panująca na zewnątrz burza. Nigdy nie przepadałam
za słońcem, za to kochałam deszcz. Kochałam, pomimo tego, iż tak bardzo
musiałam z jego powodu cierpieć.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zanurzona w rozmyślaniu
na temat własnej egzystencji nie zauważyłam nawet, kiedy czyjaś dłoń znalazła
się na moim ramieniu. Ciepło ludzkiego ciała w kontakcie z mokrym strojem
sprawiło, że po plecach przeszedł mnie dreszcz.<span style="color: red;"> </span>Powolnym
ruchem podniosłam głowę znad blatu stolika, odwracając się w stronę stojącego
tuż za mną Jeffereya.<span style="color: red;"> </span>Jego twarz nie wyrażała
żadnych uczuć, do czego już dawno zdążyłam się przyzwyczaić. W ręku trzymał
wielobarwne zawiniątko złożone z ręczników i ubrań.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Trzymaj
– rzucił chłodno Jefferey, wyciągając ku mnie stos materiałów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Spojrzałam na chłopaka
pytająco. Przez chwilę miałam wrażenie, że na jego twarzy pojawił się cień
uśmiechu. Po namyśle uznałam to jednak za grę świateł. <span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Co
to jest? – spytałam, z zimna szczękając zębami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ręczniki
i sklepowa koszulka. Weź to i doprowadź się do porządku. Łazienka na tyłach
jest do twojej dyspozycji – powiedział chłopak, zachowując kamienny wyraz
twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">D...
dzięki – odparłam zaskoczona. – To miłe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jefferey bez słowa
wrócił do poprzedniego zajęcia, ja natomiast jeszcze przez długi czas
wpatrywałam się w niego kompletnie zbita z pantałyku. Nierealnym wydawał mi się
fakt, że ten chłopak wyciągnął do mnie pomocną dłoń. To świadczyłoby by o
jakichś ludzkich uczuciach, które najwyraźniej tliły się w jego sercu i o które
nikt nigdy by go nie podejrzewał. Kiedy już dotarło do mnie to, co właśnie
miało miejsce, chwyciłam barwne zawiniątko i ruszyłam w stronę zaplecza.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Tyły baru były mi
doskonale znane. Swego czasu pracowałam tu na zmianę z dwójką swoich przyjaciół
– Radfordem i Nathanielem. Nie była to zbyt przyjemna ani dobrze płatna praca,
zarobki wystarczyły jednak, aby zaopatrzyć się w nową, elektroakustyczną
gitarę.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Wnętrze nie wyróżniało
się niczym szczególnym. Pomieszczenie liczyło sobie troje drzwi – jedne
wejściowe, natomiast dwoje pozostałych prowadziło do skromnej toalety i
chłodni. Na zapleczu większość miejsca zajmowały poustawiane bez ładu i składu
kartonowe pudła. Sprawiały one wrażenie, że właściciel albo dopiero co
wprowadził się do tego pokoju, albo właśnie zamierza zamknąć interes.<span style="color: red;"> </span>Jedną ze ścian zajmowała półka z książkami i różnego
rodzaju dokumentami. W rogu mieścił się niewielki stolik pełniący rolę biurka.
Znajdywał się na nim wiekowy komputer i plik kartek. Pomieszczenie oświetlała
naga żarówka zwisająca luźno z naznaczonego licznymi szramami sufitu. <span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Z rozkoszą wzięłam
głęboki oddech. Powietrze tutaj było zdecydowanie świeższe i przynosiło ulgę.
Tyczyło się to niestety tylko jednego pomieszczenia – toaleta również nie
należała do najczystszych pomieszczeń. <span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ostrożnie otworzyłam
obdrapane drzwi łązienki.<span style="color: red;"> </span>Niewielkie okienko
wewnątrz było uchylone, przez co na bladoróżowych kafelkach utworzyła się
niewielka kałuża. W szafce pod umywalką odnalazłam szmatę, po czym rzuciłam ją
na podłogę. Upchnęłam ręczniki na niewysokiej szafce, po czym zdjęłam z siebie
mokre ubrania, począwszy od przemoczonego płaszcza, a na spodniach i
bawełnianej koszulce kończąc. Przetarłam ciało ręcznikiem. Z rozkoszą stwierdziłam,
że materiał jest miękki w dotyku i ciepły, zupełnie, ja gdyby ktoś właśnie
zdjął go z grzejnika. Włożyłam na siebie suchą, granatową koszulkę, co
przyniosło mi niewysłowioną ulgę.<span style="color: red;"> </span>Włosy owinęłam
ręcznikiem. Było to tylko tymczasowe rozwiązanie. Prędzej czy później Jefferey
skończy pracę i siłą rzeczy będę musiała opuścić bar, a na pewno nie zrobię
tego w pracowniczej koszulce i z ręcznikiem na głowie.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Rozłożyłam przemoczone
ubrania na grzejniku, po czym wróciłam na zaplecze. Pracując tu, natknęłam się
na nowiutką suszarkę leżącą w jednym z dziesiątek znajdujących się tu pudeł.
Bez dłuższego zastanowienia zabrałam się za przeszukiwanie zaplecza.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">W kartonowych pudłach
można było znaleźć wszystko, co nie jest związane z prowadzeniem baru. Kije
baseballowe, tony papieru ksero, aparat fotograficzny, puszki z farbą, okulary
przeciwsłoneczne... wszystko, co w tym miejscu z pewnością nie znajdzie żadnego
zastosowania.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Na samym dnie stosu
znajdywało się niewielkie, w porównaniu z resztą, pudło. Małe, zniszczone,
kartonowe pudełko. Bez namysłu odchyliłam pokrywę. Wewnątrz zastałam mniejsze,
czarne, z nadrukowanym zdjęciem chromowanej suszarki. Na twarz napłynął mi
wyraz triumfu – zawsze znajdywałam to, czego szukałam. Wzięłam pudełko do ręki.
Pod spodem jednak natrafiłam na coś, co zdecydowanie bardziej przykuło moją uwagę.
Coś, dzięki czemu zapomniałam, po co przeszukuję zaplecze baru i że mam na
sobie jedynie przemoczoną bieliznę i za dużą koszulę. Coś, dzięki czemu moje
serce zabiło mocniej. Z głębi pudła uśmiechał się do mnie złoty, wytłaczany
napis na oprawianej czerwoną skórą książce. Nie miałam pojęcia, co oznacza,
gdyż zapisany był szyfrem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Odłożyłam suszarkę na
bok i pospiesznie wzięłam do ręki wolumin. Z rozkoszą przejechałam palcem po
skórzanej okładce – była niezwykle miękka w dotyku. Rogi książki oprawione były
czymś, co do złudzenia przypominało szczere złoto. Gdzieniegdzie, niczym
gwiazdy na niebie, błyszczały szlachetne kamienie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Drżącymi dłońmi
otworzyłam księgę. Od razu dopadł mnie przyjemny zapach tuszu drukarskiego.
Wygląda na to, że przede mną nikt wcześniej jej nie otwierał. Papier, z którego
została wykonana, był śnieżnobiały. Znacznie bielszy niż znany mi z książek,
które czytam na co dzień. Księga była gruba, chociaż jej ciężar wcale na to nie
wskazywał. Zupełnie, jak gdyby była pusta w środku. Tusz, jakim nadrukowane
były znaki, przedstawiał tak idealną głębię czerni, iż sprawiała wrażenie wręcz
nieosiągalnej. Największą uwagę przyciągał jednak szyfr, jakim zapisana była
cała książka. Nie były to z pewnością znane mi na co dzień znaki. Nie były to
też symbole chińskie czy japońskie, nie widniały one również na kartach
historii żadnej innej cywilizacji, jaka kiedykolwiek istniała. Wiem to, gdyż
odszyfrowaniem tych symboli zaprzątam obie głowę już od dłuższego czasu.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Dokładnie tego samego
szyfru używała moja bliska znajoma imieniem Jasmine. Stosowała go w sytuacjach,
gdy musiała zanotować coś w tajemnicy przede mną. Zapytana odpowiadała zawsze,
że ów znaki są jej własnym pomysłem. Jeśli to prawda, to dlaczego, u licha, jej
szyfr znajduje się w tak bogato zdobionej księdze? I skąd owa<span style="color: red;"> </span>księga wzięła się w kartonowym pudle na zapleczu baru
Jeffa?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Z rozmyślań na temat
swojego znaleziska wyrwał mnie dźwięk tłuczonego szkła połączonego z gromkim
śmiechem dwojga nietrzeźwych mężczyzn. Bez zastanowienia chwyciłam za okładkę
książki i wyrwałam kilka stron. Serce głośniej załomotało w piersi na myśl o
tym, że zniszczyłam prawdopodobnie bardzo drogi przedmiot. Drżącymi dłońmi
złożyłam kartki na pół i umieściłam w torbie, po czym wróciłam do baru.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jefferey opierał się rękoma
o blat, a głowę spuszczoną miał w dół. Z jego włosów skapywał alkohol zmieszany
z krwią. Szczątki szmaragdowej butelki walały się po podłodze, kilka odłamków
tkwiło również we włosach chłopaka. Dwójka mężczyzn najwyraźniej bawiła się
znakomicie, szydząc z mojego sąsiada.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jeff!
– jęknęłam, ukrywając się za ścianą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Chłopak obrócił się na
pięcie i ruszył w stronę zaplecza. Kątem oka upewniłam się, czy aby na pewno
księga znalazła się z powrotem na swoim miejscu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Co
się stało? – spytałam nie kryjąc przerażenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Z twarzy Jeffereya
skapywały kropelki szkarłatnej krwi. Na jego ustach błądził drwiący uśmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Zupełnie
nic – odparł nienaturalnie wysokim głosem. – Nie przejmuj się. Jak twoje ubrania?
– rzucił wchodząc do łazienki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Bez skrupułów ruszyłam
za nim, zamykając za sobą drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Już
prawie wyschły... – odpowiedziałam, przypatrując się, jak blondyn wyciąga
odłamki szkła z włosów. – Może ci pomogę? Co się właściwie stało? To ci
mężczyźni, tak? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Oni
są po prostu... – Jeff zawahał się – trochę nietrzeźwi. Nie należy brać sobie
tego do serca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jefferey,
oni mogli cię zabić! – krzyknęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">O wiele bardziej od
incydentu z butelką dziwił mnie fakt, iż Jeff jest skłonny w ogóle ze mną o tym
rozmawiać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jedna
mała buteleczka z pewnością nie zrobiłaby mi krzywdy, Lizz. Obawiam się, że
mnie nie doceniasz – odparł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przez moją twarz
przemknął cień uśmiechu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
zmienia to jednak faktu, że naruszyli twoje bezpieczeństwo. Na twoim miejscu zadzwoniłabym
na policję, pogotowie, a przynajmniej wyprosiłabym tych panów z baru. To, że są
nietrzeźwi, nie jest żadną okolicznością łagodzącą. Wręcz przeciwnie! – krzyknęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Wciąż byłam w szoku. Jak
Jefferey może pozwolić sobie na takie traktowanie? Czy on nie ma w sobie
godności?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">W skupieniu przyglądałam
się, jak blondyn skrupulatnie wybiera z włosów drobinki szkła. Nie widziałam na
jego twarzy żadnego grymasu, żadnego bólu, żadnego niezadowolenia – zupełnie,
jak gdyby szkło wbite w skórę nie stanowiło dla niego żadnego dyskomfortu.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Obawiam
się, że trochę za bardzo dramatyzujesz, moja droga. – Jefferey odrzucił właśnie
na bok spory odłamek szmaragdowej butelki. – Założę się, że ani policja, ani
wyproszenie owych nieprzyjemnych gości w tej sytuacji niewiele pomoże. Swoją
drogą kazanie im wyjść na taki deszcz było by karygodne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Bardziej
karygodne niż rzucanie w ciebie butelką? – rzuciłam z ironią, jedną brew ignorancko
unosząc w górę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nie odpowiedział. Zlew
był pełen odłamków zielonego szkła i krwi, która nadal sączyła się z włosów
Jeffereya. Chłopak umył ręce i wytarł je ręcznikiem.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Radziłbym
ci powoli się zbierać – rzucił na odchodnym. – Za pół godziny zamykam bar, i
myślę, że pewnie chciałabyś zabrać się ze mną do centrum.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Propozycja Jeffereya
spadła na mnie prosto z nieba. Miałam ochotę rzucić się na niego i uściskać z
całych sił, szepcząc mu do ucha, że jest moim największym bohaterem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jasne
– odparłam, uśmiechając się szeroko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jefferey powrócił do
swojej pracy, a<span style="color: red;"> </span>ja natomiast postanowiłam
jeszcze raz zajrzeć do odkrytej przeze mnie księgi. Wydobywszy ją spośród stosu
kartonowych pudeł stwierdziłam, że wyrwanie z niej tych kilkunastu stron było
poważnym błędem. Okładka nie leżała już tak płasko jak kiedyś, a brzeg nie był
już taki gładki. Serce podskoczyło mi do gardła, kiedy pomyślałam o konsekwencjach
mego czynu. Starannie wepchnęłam wolumin do kartonowego pudła, szczelnie je za
sobą zamykając.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ubrania były już
niemalże zupełnie suche, mogłam więc bez przeszkód ponownie je założyć.
Wysuszyłam włosy, po czym związałam je w koński ogon. Doprowadziwszy się do
względnego stanu używalności, chwyciłam torbę i opuściłam zaplecze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Bar zupełnie opustoszał.
Wiatr nadal gwizdał gdzieś w odmętach wentylacji. Rozbite szkło zniknęło z
drewnianej podłogi. Jefferey przecierał właśnie brudne stoliki. Wokół jego
głowy, niczym śnieżnobiały wąż, wił się bandaż.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jeff...
– zaczęłam, opierając się o ladę. – Możesz mi coś powiedzieć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jasne
– odparł chłopak, ani na moment nie przerywając swojej pracy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nabrałam do płuc
przesiąkniętego wilgocią powietrza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Interesujesz
się może... szyframi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Chłopak obrzucił mnie
zdziwionym spojrzeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Skąd
to pytanie, Elisabeth? – spytał blondyn.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Serce zabiło mi mocniej.
<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Natknęłam
się kiedyś na dość dziwny szyfr. Jego tłumaczenia nie mogłam znaleźć ani w Internecie,
ani w żadnej książce, a uwierz mi, że przeszukałam ich setki. Myślałam może, że
ty będziesz mógł mi pomóc – wytłumaczyłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">A
na jakiej podstawie sądzisz, że mógłbym coś wiedzieć o tym twoim szyfrze? –
Jeff wyprostował się, ściskając wilgotną szmatkę w dłoni. Kropelki brudnej wody
pociekły po jego nadgarstku i cicho opadły na podłogę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Widziałam
go w jednej z książek na zapleczu – odparłam bez namysłu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Bałam się, że w miarę
przyjemna atmosfera pryśnie, niczym mydlana bańka. Bałam się, że twarz Jeffereya
zmieni nagle wyraz z obojętnej na wściekłą. Myliłam się. Chłopak nadal ściskał
w ręku szmatkę, biodrem opierając się o drewniany stolik.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Bardzo
możliwe. Fabian przywozi mi setki różnych dziwnych książek. Zazwyczaj nie mam
czasu ich przejrzeć – wytłumaczył, a na jego ustach wciąż malował się delikatny
uśmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Czyli
nic ci o nim nie wiadomo? – dociekałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Zupełnie
nic – odparł ciepło. – Nie wiem nawet, którą książkę masz na myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jefferey przeniósł się
za ladę, gdzie wystukał coś w kasie fiskalnej i zamknął drzwi od zaplecza.
Klucz otwierający tyły baru bezceremonialnie zawiesił na gwoździu wystającym
zza szafki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Gotowa?
– spytał, zarzucając na ramię granatowy plecak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nieznacznie pokiwałam
głową i ruszyłam za Jeffereyem, wciąż nie mogąc uświadomić sobie tego, co mi
powiedział. Jak to możliwe, że miał w swoim posiadaniu coś tak cennego i nawet
nie zdawał sobie z tego sprawy? Co prawda nie mam informacji na temat wartości
książki, ale za samo złoto, szlachetne kamienie i skórę, w<span style="color: red;"> </span>którą została oprawiona, można by zapłacić tysiące
dolarów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Wnętrze samochodu Jeffa
było zaskakująco ciepłe – cieplejsze niż świat zewnętrzny, cieplejsze nawet niż
wnętrze baru.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Całą drogę przebyliśmy w
milczeniu. Jefferey nigdy nie zaczynał rozmowy sam i ja również nie miałam
siły, aby zamienić z nim chociażby kilka słów. Zdecydowanie bardziej niż
konwersacja z Jeffem interesowała mnie tajemnicza księga znaleziona wśród
rupieci.<span style="color: red;"> </span>Jestem pewna, że napisana była szyfrem
Jassmine. Skąd się tam wziął? Skoro Jefferey nie ma na ten temat żadnych
informacji, może będzie miał je Fabian?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Fabian jest przyjacielem
rodziny Brownesów. Pracuje w Instytucie Badawczym, na oddziale farmaceutycznym.
Przez całe tygodnie podróżuje po świecie w poszukiwaniu nowych gatunków roślin,
z których naukowcy usiłują stworzyć coraz to doskonalsze rodzaje lekarstw. Mimo
to Fabian w żaden sposób nie przypomina naukowca i do podróżnika również mu
daleko. Często można go spotkać w towarzystwie Brownesów, na przykład podczas
gry w baseball lub wspólnych spacerów czy zakupów. W odniesieniu do innych jest
bardzo sympatyczny, przez co nie sposób jest go nie lubić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ale co Fabian może
wiedzieć o szyfrze Jasmine? Czy kiedykolwiek ze sobą rozmawiali? Jestem prawie
pewna, że nie.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Pogrążona w
przemyśleniach wyjrzałam na zewnątrz. Świat sprawiał wrażenie przepełnionego
rozpaczą. Z gałęzi drzew, niczym gorzkie łzy, skapywały krople deszczu. Szare
chmury okrywały miasto puchową kołdrą. Zmęczone Tastentoon było pogrążone we
śnie – trudnym, niespokojnym śnie, pełnym płaczu i bólu, z którego każdy
najdrobniejszy hałas mógłby je wybudzić, wszczynając kolejną burzę, jeszcze
bardziej przerażającą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Nagle z rozmyślań wyrwał
mnie niski, wyprany z jakichkolwiek uczuć głos.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ciekaw
jestem, co o tak późnej porze i w taką pogodę robiłaś tak daleko od domu? –
Jefferey przez cały czas wpatrywał się w pogrążoną w mroku jezdnię, jego wzrok
jednak zdawał się być nieobecny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Odwiedzałam
ojca – odparłam, chowając zmarznięte dłonie w odmętach rękawów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Twój
ojciec nie żyje od ponad dziesięciu lat, Lizz – poinformował mnie Jeff.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Rzuciłam chłopakowi
karcące spojrzenie, jednak on nawet tego nie zauważył. Rozumiem, że nie często
rozmawia z kimkolwiek, ale żeby być aż tak nietaktownym? Oczywiście, że mój
ojciec nie żyje, wiem o tym doskonale. Mimo to jest jeszcze na świecie miejsce,
w którym mogę się z nim spotykać. Cmentarz znajduje się na wzgórzu, na
obrzeżach Tastentoon. Mimo sześciu kilometrów dzielących go od mojego domu,
bywam tam niemalże w każdy weekend. Podobnie jak dziś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Boczenie się na innych
nie leżało w mojej naturze, jednakże nie miałam w tym momencie ochoty na
prowadzenie dalszej konwersacji z Jeffem. Oparłam policzek o chłodną szybę
samochodu i wpatrywałam się w otaczającą nas ciemność. Mrok z każdą chwilą
stawał się coraz bardziej przytłaczający. Miałam ochotę pogrążyć się we śnie –
zupełnie tak, jak całe miasto. Błoga, refleksyjna cisza objęła wszystkich, ja
jedynie, z dala od wszystkiego, tkwiłam pośród setek myśli na nocnej pustyni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<span style="font-size: 12pt;">*
* *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Pośród wszechobecnej
ciszy, która niczym mgła otuliła cały budynek, nawet szczęk kluczy w zamku był
w stanie przyprawić o zawał serca.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Powietrze w niewielkim
mieszkaniu przesycone było zapachem stopionego sera. W wejściu walała się para
ubłoconych, wysokich butów, a zza szafy wystawał przemoczony do cna parasol, z
którego raz po raz skapywały kropelki wody.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Bez zastanowienia
zapaliłam światło. Moim oczom ukazał się znajomy obraz pokoju w kolorze ciemnej
purpury. Pod jedną ze ścian mieścił się regał wypełniony po brzegi setkami
książek. W głębi pomieszczenia mieścił się aneks kuchenny z wysokim,
jasnobłękitnym barem i pasującymi do niego krzesłami wykończonymi skórą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Pod dużym, balkonowym
oknem mieściła się biała kanapa okryta bordową narzutą.<span style="color: red;">
</span>Przed owym meblem stał niewysoki, drewniany stolik, na którym spoczywało
charakterystyczne, płaskie pudełko i puszka coli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zdjąwszy z siebie
płaszcz, torbę i buty, rzuciłam się na kanapę, po czym uniosłam wieko pudełka.
Przepyszna woń sera uderzyła mnie ze zdwojoną siłą. Wewnątrz znajdywały się
cztery kawałki małej margheritty. Na spodzie pokrywy czarnym markerem wypisano
kilka słów:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Smacznego!<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Pieniądze
na lodówce,<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<i><span style="font-size: 12pt;">wracam
jutro wieczorem.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Bez skrupułów odgryzłam
spory kęs chłodnej już pizzy, po czym rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było to
miejsce, gdzie cisza osiągała swoją głębię, stając się wręcz niemożliwą do
wytrzymania. To tu również ciemność stawała się tak wszechogarniająca, że aż
zdawała się odbierać światu całą radość, miłość i jasność, zostawiając po sobie
jedynie niczym niezmąconą czerń. I to właśnie tutaj tęsknota za ukochaną osobą
sięgała zenitu, doprowadzając zbłąkaną duszę do szaleństwa.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Jednym tchem opróżniłam
puszkę coli, po czym cisnęłam ją w kąt. Chwyciwszy torbę, udałam się do swojej
sypialni, z hukiem zamykając za sobą drzwi. Niewielkie, ciemnoliliowe
pomieszczenie było jedynym miejscem, w którym znajdywałam ucieczkę przed resztą
świata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Zapaliwszy lampę
usiadłam przy biurku i otworzyłam gruby, wysłużony zeszyt. Po obdrapanej
okładce nie sposób było domyśleć się, co mogła przedstawiać w czasach swojej
świetności. W centrum pierwszej strony naklejona była koperta wypisana
starannym, pochyłym pismem. Napis na papierze głosił:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Dla
Elisabeth:<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Tu
kryje się prawda.<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 0cm;">
<i><span style="font-size: 12pt;">Otwórz
kopertę, kiedy będziesz poszukiwać odpowiedzi.</span></i><span style="font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przesunęłam dłonią po
pergaminie, uśmiechając się do własnych wspomnień. Kopertę dostałam od swojego
ojca. Zabronił mi jednak otwierać ją aż do czasu, kiedy uznam to za konieczne.
Mimo, iż do zawsze zżerała mnie ciekawość, postanowiłam usłuchać jego prośby.
Ponad dziesięć lat minęło od jego śmierci, ja jednak nadal nie rozumiem, co
mógł mieć na myśli. <i>Tu kryje się prawda... </i>Co to mogło znaczyć?<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ojca pamiętam jako
pogodnego, roześmianego mężczyznę z kołonotatnikiem w ręku i ołówkiem
wystającym zza ucha. Był dziennikarzem śledczym. Wielu twierdziło, że jest
najlepszy w swoim fachu. Często pomagał detektywom w rozwikływaniu zagadek,
zwykle z fantastycznymi efektami. Niemożliwym byłoby zliczenie przestępców,
których z jego pomocą posłano za kratki. Zawsze powtarzał, że prawda jest
najważniejsza. Naprawdę wiele mu zawdzięczam. To on nauczył mnie wszystkiego.
Jemu mogę dziękować za umiejętność pisania, czytania i rysowania, on także
uczył mnie śpiewu i gry na gitarze. On również przekazał mi zdolność bycia
człowiekiem dobrym, prawym, kulturalnym i wrażliwym na cudzą krzywdę, a także
odważnym, wytrwałym i silnym. I to po nim właśnie odziedziczyłam spryt, upór,
mądrość i dociekliwość, które dają o sobie znać za każdym razem, kiedy zza rogu
dojrzę rąbek tajemnicy. Mama zawsze powtarza, że jestem podobna do ojca. Mam
nadzieję, że jej słowa są szczere – niczego w życiu nie pragnę tak bardzo, jak
być chociaż w połowie taka, jak on.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Wspomnienie zmarłego
sprawiło, że łzy popłynęły mi z oczu. Szybko otarłam je rękawem, po czym przekręciłam
stronę w zeszycie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Następna kartka została
pokryta wskazówką mojego ojca na temat owej zagadki, którą dał mi niemalże
przed samą śmiercią. Był to artykuł z miejskiej gazety mówiący o tajemniczym
wypadku pewnego mężczyzny. Incydent miał miejsce w centrum miasta w godzinach
szczytowych. Jegomość spacerował ścieżką w parku, kiedy nagle podbiegło do
niego dwoje innych. Coś błysnęło, coś huknęło i cała trójka rozpłynęła się w
powietrzu. Naoczni świadkowie twierdzą, iż całe zajście nie trwało dłużej niż
trzy sekundy. Porwanym był niejaki Raphael McAllen, tudzież brat mojego nauczyciela
od historii. Na miejscu wypadku znaleziono świstek papieru, który jakimś cudem
trafił w ręce mojego ojca, a on przekazał go mnie. Urywek kartki zawierał
fragment tekstu zapisanego znajomym szyfrem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kolejna strona ukazywała
daremne próby odszyfrowania tajemniczych znaków. Udało mi się wyróżnić dokładnie
25 różnych symboli, nie jestem jednak w stanie określić, co każdy z nich oznacza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Intuicja zawsze
podpowiadała mi, że za tym szyfrem kryje się znacznie więcej, niż może się z
pozoru wydawać. Fakt, że nie figuruje on w żadnym znanym mi źródle informacji
skłania do zastanowienia. Kto i w jakim celu go wymyślił? Skąd zna go Jasmine?
Dlaczego znalazł się w rękach Jeffereya? I jaki związek z nimi ma tajemnicze
porwanie sprzed ponad 11 lat?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Dalszą część zeszytu
stanowiły jedynie puste kartki. Pożółkłe, wyblakłe strony, które za wszelką
cenę musiałam wypełnić odpowiedziami na pytania, które długim warkoczem ciągną
się za mną już od wielu lat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Odnalazłam torbę, po
czym wyciągnęłam z niej plik pomiętych, wilgotnych kartek wyrwanych z grubej
księgi. Znaki, jakie zostały na nich wydrukowane, bez wątpienia były tymi
samymi, z których odszyfrowaniem borykałam się od dłuższego czasu. Wpatrywałam
się w strony z chorą zawziętością, jakby w nadziei, że uda mi się odkryć
znaczenie symboli. Moje próby okazały się jednak daremne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Złożyłam kartki na pół,
po czym umieściłam między stronami zeszytu, odkładając zniszczony brulion na
półkę.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Gdziekolwiek
jesteś, tato, pewnie masz ze mnie niezły ubaw – mruknęłam z ironią, wznosząc
oczy ku niebu. – Tobie na pewno już dawno udałoby się rozgryźć ten szyfr.
Zawsze wszystko wiedziałeś! Zawsze! Więc teraz, błagam, powiedz mi, co takiego
przeoczyłam? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przed oczyma stanął mi
obraz roześmianej twarzy ojca. Słyszałam jego ciepły głos, niemalże czułam
dotyk jego silnej dłoni na ramieniu...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Głuche uderzenie
dochodzące z głębi korytarza wyrwało mnie ze stanu rozmarzenia. Bez zastanowienia
wyszłam z sypialni, aby sprawdzić, co wywołało owy tajemniczy dźwięk, nie
zadając sobie nawet trudu, aby zapalić światło. Zarówno parasol, jak i para
butów znajdywały się dokładnie tam, gdzie je zastałam. W lustrzanej obudowie
szafy odbijał się blask księżyca, rzucając mglistą poświatę na całe
pomieszczenie. Stara, zgarbiona postać obserwowała moje poczynania z ram obrazu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">W pewnym momencie
usłyszałam za sobą kolejny dźwięk. Były to kroki – tak ciche, że dosłyszenie
ich graniczyło z cudem. Mimo wszystko zachowałam spokój – nie miałam
najmniejszej wątpliwości kto, a raczej co stoi w tym momencie dokładnie za mną,
przyglądając mi się z zaciekawieniem i śmiejąc się w duszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Czy
ty naprawdę całe życie musisz mnie straszyć?! – ryknęłam, odwracając się gwałtownie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Przez twarz zielonookiej
kotki przemknął wyraz satysfakcji. Jej śnieżnobiały, puszysty ogon falował w
otaczającym nas mroku, niemalże płonąc w blasku księżyca. Zwierzę zdawało się
niczym gwiazda emanować własnym światłem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ciche, wyraziste
miauknięcie uznałam za odpowiedź na moje pytanie. Kotka zatoczyła szerokie
koło, po czym powróciła na swoje posłanie. Dam głowę, że kiedy odchodziła, usłyszałam
cichy, szyderczy chichot.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Idąc w ślady kotki
również wróciłam do swojej sypialni. Mała wskazówka zegara wolnym krokiem
zbliżała się do szczytowej godziny. Wziąwszy długą, odprężającą kąpiel,
wsunęłam się pod puchową kołdrę. Usiłowałam zasnąć, jednak setka myśli kłębiąca
się w odmętach mojej podświadomości spędzała mi sen z powiek. Wiedziałam, że
muszę odnaleźć prawdę. Czułam to całą sobą. Pragnęłam ją odnaleźć, dotknąć jej
i poczuć jej smak. To perwersyjne pragnienie znalezienia odpowiedzi nie
pozwalało mi skupić się na niczym innym aniżeli właśnie na owej tajemnicy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l2 level1 lfo1; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tato
– zaczęłam cicho. Mój głos odbił się echem od ścian pokoju. – Pomóż mi. Nie
wiem, co mam robić. Nie mam pojęcia, od czego zacząć. Wiem, że jestem na dobrej
drodze. Wiem, że jestem na tropie tej tajemnicy, którą tak bardzo pragnąłeś,
abym rozwikłała. Czuję to. Jednak potrzebuję twojej pomocy, gdyż sama nie daję
sobie rady. Co mam zrobić? Gdzie ukryta jest prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Odpowiedziała mi jedynie
głucha cisza. Przywykłam do tego. Przypadkowy obserwator z pewnością
stwierdziłby, że mam nie po kolei w głowie. Stwierdziłby, że rozmawiam ze sobą,
co oczywiście nie jest prawdą. Rozmawiam z ojcem. Ludzie tego nie rozumieją, ja
jednak wiem doskonale, że on zawsze z chęcią mnie wysłucha. Mimo, iż nie ma go
już wśród ludzi, czuję, że jest blisko mnie. Czuję, że gdziekolwiek jest,
opiekuje się mną, tak jak dobry ojciec powinien sprawować pieczę nad swoim
dzieckiem. A ja, jako dobra córka, nigdy nie sprzeciwiam się jego woli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Księżycowa poświata
naznaczyła mój pokój jasnymi smugami światła. Zza okna dał się słyszeć szum
wiatru i szelest liści między gałęziami drzew. Miasto pogrążone było w błogim
śnie, podczas gdy moja zbłąkana dusza toczyła bój z nieodpartym pragnieniem
poznania prawdy.</span></div>
Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5361202797493361592.post-45863937574762771822012-06-08T13:01:00.000-07:002013-03-07T08:22:11.341-08:0000. Prolog<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Szafirowe niebo usiane
było milionami gwiazd. Srebrzysta tarcza księżyca majaczyła w oddali, otulając
miasto chłodną, księżycową poświatą. Jesienny wiatr niósł w dłoniach wielobarwne
liście, niczym małe dziecko rozrzucając je po betonowej powierzchni dachu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Kurczowo trzymałam
ciepłą dłoń mężczyzny. O tak późnej porze i w tak odludnym miejscu ona jedna
dawała mi poczucie bezpieczeństwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tatusiu...
– zaczęłam niemalże szeptem, wlepiając wzrok w niebo nad nami. – Boję się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Mężczyzna uśmiechnął się
ciepło. Jego ciemnobrązowe loki delikatnie opadały na śniadą twarz, a oczy
barwy czekolady zdawały się uśmiechać. Gdy zadrżałam, jego silna dłoń mocniej
objęła moją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Czego
się boisz, Elisabeth? – spytał ojciec, podążając wzrokiem za moim spojrzeniem.
– Gwiazd?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">W odpowiedzi kiwnęłam
głową. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, po czym przykucnął, obie dłonie kładąc
na moich ramionach. Jego spojrzenie przeszywało mnie na wskroś, mimo to nie
pozwoliłam sobie odwrócić wzroku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Dlaczego?
Co w nich cię niepokoi? – spytał czule.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span class="apple-style-span"><span style="font-size: 12pt;">Boję się
kosmitów. A jak coś nas zaatakuje? A jak złe, zielone ludziki porwą ciebie i
mamę? A ja zostanę sama... – odparłam cienkim, łamiącym się głosem.</span></span><span style="font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Na myśl o zagładzie
ludzkości z oka popłynęła mi łza. Ojciec otarł kroplę zgrabnym ruchem dłoni, po
czym pogłaskał mnie po rumianym policzku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">To
bardzo ciekawa teoria, Lizzie. Nie sądzę jednak, by tak zwani kosmici mogliby
nam w jakiś sposób zaszkodzić – odparł mężczyzna, cały czas uśmiechając się
ciepło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie?
– powtórzyłam, jakby w obawie, że to, co usłyszałam, okaże się nieprawdą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie,
Lizz. Zapewniam cię, że ze strony kosmosu nic ci nie grozi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ale
kosmici istnieją, tak?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Twarz mężczyzny
momentalnie stężała. Jego szeroki uśmiech prysł niczym mydlana bańka. W moim
sercu od razu zrodziło się poczucie winy – nieprzyjemna świadomość, że
powiedziałam coś złego, co uraziło bliską mi osobę. Ojciec podniósł się,
podszedł do krawędzi dachu i znów spojrzał w nakrapiane maleńkimi diamencikami
niebo. Odprowadziłam go wzrokiem, usiłując znów nie zalać się łzami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tak,
kochanie. Jestem niemalże w pełni przekonany, że istnieje życie na planecie
innej niż Ziemia. Sądzę, że istnieją istoty inne niż ludzie, którym nie leży na
celu dobro naszej rasy. Jesteś jeszcze młoda, Elisabeth. Za młoda, by zrozumieć
– odrzekł, opierając dłonie na biodrach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jestem
już duża, sam tak powiedziałeś! – obruszyłam się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Słona łza znów pomknęła
po moim policzku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Jesteś
– mężczyzna znów spojrzał na mnie, jednak jego wzrok nie był tak ciepły, jak
wcześniej. – Ale nie na tyle, aby pojąć tajemnice, jakie kryje w sobie
wszechświat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Usiadłam na chłodnej,
betonowej powierzchni, ręce krzyżując na piersiach. Wzrok utkwiłam w czubkach
butów, a usta wykrzywiłam w grymasie niezadowolenia. Ojciec już po chwili
znalazł się obok mnie, obejmując mnie w pasie ramieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Odziedziczyłaś
po mnie to, co najlepsze – zaczął mężczyzna, podnosząc moją twarz na wysokość
swojej. – Dałem ci odwagę, dociekliwość i wytrwałość. Dałem spryt i mądrość,
zapał i rozsądek. Wiem, że wykorzystasz te cechy w celu, w jakim zostały ci nadane.
Kiedy nadejdzie czas, zrozumiesz, że są tajemnice, które wymagają odkrycia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ale
jaką tajemnicę mam odkryć, tatusiu? – spytałam, pochlipując cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Ojciec znów otarł z mego
policzka łzę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nadejdzie
czas, kiedy zrozumiesz. Teraz jednak musisz starać się żyć jak najlepiej. Musisz
wiedzieć, w co wierzyć i czemu ufać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ale
tatusiu, ja...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
będzie mnie przy tobie zawsze, Elisabeth. Kiedyś mnie zabraknie i wtedy nie
będę już mógł pomagać ci w trudnych chwilach. Chcę mieć jednak pewność, że
wystarczająco przygotowałem cię do zadania, jakie w przyszłości będziesz
musiała wykonać – rzekł ojciec, przerzucając wełniany szalik na plecy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ale
tato, jesteś przecież jeszcze młody, będziesz żył długo – rzuciłam z
przekonaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Mężczyzna zaśmiał się
cicho, znów wznosząc oczy ku niebu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Chciałbym,
żeby tak było, kochanie – odparł cicho. – Nie jestem jednak panem śmierci i nie
mogę kontrolować jej nadejścia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Ale
jesteś jeszcze taki młody... – ciągnęłam, nie zdając sobie nawet sprawy z
powagi jego słów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Poczułam łzy spływające
ciurkiem po policzkach. Wspomnienie o śmierci bliskiej osoby nigdy nie jest
przyjemne, zwłaszcza, jeśli mowa o śmierci kogoś tak drogiego jak ojciec.
Wtuliłam się w szerokie ramiona mężczyzny i objęłam go tak mocno, na ile
pozwalały delikatne rączki pięciolatki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tato...
– jęknęłam przez łzy. – Dlaczego mówisz takie rzeczy? Przecież jeszcze całe
życie przed tobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Mężczyzna westchnął. W
jego głosie dało się odczuć coś w rodzaju ulgi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Czuję,
że moje życie tutaj dobiega końca – wyznał. Na jego twarzy nie błądził nawet
cień smutku. Wpatrywał się w niebo z tą samą pogodą ducha, co zwykle. – Obiecaj
mi, że kiedy mnie zabraknie, będziesz dzielna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Tatusiu...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Obiecaj
– ponaglił mnie. – Obiecaj, że zrobisz to, co słuszne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Nie
rozumiem...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Niebo przecięła właśnie
spadająca gwiazda, zostawiając za sobą złocisty warkocz, który przez kilka
chwil rozjaśniał bezkresną, czarną toń.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; margin-left: 21.0pt; mso-list: l0 level1 lfo2; tab-stops: list 21.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-size: 12pt;">-<span style="font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-size: 12pt;">Wkrótce
zrozumiesz, – stwierdził po chwili – a wtedy, masz moje słowo, jeszcze się spotkamy.
Nie tu, ale w innym, lepszym miejscu. Obiecuję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;">Dłonie mężczyzny wsunęły
się w moje włosy, a usta niczym pieczęć odcisnęły się na czole. Płakałam, bo
nie miałam pojęcia, co myśleć. Płakałam, starając się doszukać sensu w jego
słowach. Płakałam, czując, że to ostatni raz, kiedy mogę łkać wtulona w ramiona
ojca.</span></div>
Lizz Kavistehttp://www.blogger.com/profile/15473583787157131987noreply@blogger.com0